Imperium Jaskini Behemota
tarcza Witaj na Starym Forum Jaskini Behemota.
Zostało Ono stworzone przez ixcesala z uwagi na problemy z forum Ezboard 10 grudnia 2002. Służyło Jaskiniowcom dzielnie do sierpnia 2005 roku, kiedy to dominium i podwładnych Behemota dotknął Wielki Trek, po którym przez 10 miesięcy Jaskinia nie funkcjonowała.
Wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju Imperium Jaskini Behemota, zarówno poprzez pracę techniczno-graficzną, jak i osobom które współtworzyły klimat - dziękujemy.
Zapraszam do obejrzenia tego swoistego muzeum, które wiąże się ze wspaniałymi wspomnieniami niemałej części Jaskiniowców.
Kasztelan Crazy

Wróć do strony głównej Jaskini Behemota.
Rejestracja (chciałbym klucze)Rejestracja (chciałbym klucze)  

PrzewodnikPrzewodnik      LinksLinkownia     SzukajSzukaj     Śledzone tematyŚledzone tematy     Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ProfilProfil     MieszkańcyMieszkańcy     GrupyGrupy     ZalogujZaloguj
Ostatnio odwiedziłeś nas:
Obecny czas to: 2024-04-27 0:17:44
Autor Wiadomość
Sandro



Dołączył: 15 października 2002
Posty: 164
Skąd: kaLISZ

Wysłany: 18 lipca 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Z nienacka ozwał się Sandro, który od pewnego przy czasu przy kontuarze załatwiał jakieś sprawy z karczmarzem, gdy gawiedź dysputowała sobie w najlepsze:

- Trafił mi kiedyś w ręce pewien manuskrypt, podpisany imieniem znakomitego podróżnika i badacza Carolla de Durvina, a właśnie o bestiach do petryfikacji swych ofiar zdolnych traktujący. Stało w nim, iż badacz ów, po latach doświadczeń i eksperiencji przeróżnych taką wysunął konkluzję, jakoby bazyliszkowe spojrzenie nie tyle magiczne działanie na ofiarę wykazywało, co hipnotyczne raczej.

Tu przerwawszy lisz przysunął się bliżej rozmówców, i czaszkę schyliwszy przedstawił się Cyrze.

- Witaj, pani. Imię me Sandro, a jestem, jak widać zapewne dość dobrze, liszem. Zwykłem uchodzić za biografa, choć po godzinach jestem też wcale wziętym nekromantą.

Po czym uśmiechnąwszy się gotycko ciągął przerwany wątek:

- Caroll taką wysunął tezę, iż zdolność owa wykształciła się u bazyliszków na wskutek tej, jak jej tam... wolucji. Tak jak skorpiony jadem z kolca swe ofiary rażą, tak bazyliszek z oczu tak silną sugestię telepatyczną w umysł ofierze zapuszcza, że ta nijak wyboru nie ma i musi się spetryfikować. Myliłby się jednak ten, kto uznałby proces ten jeno za paraliż, do skamienienia podobny. de Durvin bowiem odkrył, iż tkanki ofiar bazyliszków rzeczywiście ulegają częściowej przemianie w kamień, co określił chyba mianem wapnienia połowicznego. Stąd wysunął kolejny wniosek, taki mianowicie, iż bazyliszki takim półorganicznym wapieniem się żywią.

Tutaj przerwał, lecz nie był to koniec jeszcze jego wywodu.

- Co do meduz zaś, to wiem, iż na innej zasadzie petryfikują, a przynajmniej inaczej nabywają tę zdolność. Jak bowiem wiecie nie są to istoty powstałe w przyrodzie, lecz przeklęte kobiety, kaprysem bogów i potężnych czarowników przemienione w monstra z wężami na głowie. Na tym jednak ma wiedza sie kończy.

___________
I.Am.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Ghost



Dołączył: 25 stycznia 2003
Posty: 164
Skąd: ...no właśnie?

Wysłany: 18 lipca 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

- Yhm, wybaczcie moje maniery... - odezwał się w końcu Ghost, podchodząc do stolika przybyłej. - Rozmowa się rozkręciła na dobre, a ja się nie przedstawiłem. Cyro, jestem Ghost Nieudany, nieudany mag wyrzucony z Czaroksięskiego Uniwersytetu... - tutaj czarodziej skrzywił się nieznacznie i dopiero po chwili kontynuował - ...w połowie pierwszego roku nauki.

*zamrugał do Cyry i ukłonił się nisko, aż mu fikuśny kapelusz spadł i miecz przekrzywił*

___________
Zaśmiecam język z lubością
Znieprawiam, do złego kuszę
Zakusy mam bolszewickie
I sączę jad w młode dusze


fragment wiersza J. Tuwima
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Cyra



Dołączył: 4 maja 2001
Posty: 164
Skąd: Morąg

Wysłany: 18 lipca 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

*czarodziejka uśmiecha się przyjaźnie do lisza i czarodzieja, podaje obu dłoń na przywitanie i zaprasza do stolika* Drogi Sandro, nie wiem, czy wiesz,ale ów manuskrypt o którym mówisz, został szeroko przedyskutowany na wydziale zoomagicznym, wielcy współcześni uczeni zajmowali się jego badaniem, a także sprawdzaniem teorii de Durvina. Otóż zdolność petryfikacji meduz, opiera się na sile hipnozy (nie jak podaje de Durvin), a w związku z faktem niezaprzeczalnym, iż meduzy od kobiet przeklętych się wywodzą, na ich hipnozę najbardziej podatni są nieszczęśliwie zakochani mężczyźni. Co do bazyliszka, jego spojrzenie w sposób niewytłumaczalny powoduje niezwykłe w mięsniach ofiary przemienienie, powodując jakoby skurcz ich jednoczasowy i częściową alchemiczną przemianę. Istotnie, jest jak waćpan twierdzisz- dochodzi do częściowego uwapnienia ofiary, stającej się smacznym dla bazyliszka kąskiem.
Drogi niedoszły czarodzieju, po błysku inteligencji w Twych oczach wnosze, żeś za młodzieńcze psikusy ze szkół magicznych był wydalon, nie zaś za niepodatność na wieczę czarodziejską! WIdać, że figle ;ubiłeś współstudentom płatać, a i profesorów szanowanych nie oszczędzałeś!

___________
Good to be back...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Ghost



Dołączył: 25 stycznia 2003
Posty: 164
Skąd: ...no właśnie?

Wysłany: 18 lipca 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

- To też, czarodziejko... - odpowiedział Ghost i zaśmiał się ponuro. - Koledzy na roku włożyli do Sekwencera Pergaminowego zwój z Zakazanym Zaklęciem Czwartego Stopnia Wtajemniczenia Magicznego. Sekwencer Pergaminowy to urządzenie służące do odczytywania pism, zakładałem je na noc by zapamiętywać czary. - dodał, widząc zdziwienie na twarzy Cyry.

*uśmiechnął się przepraszająco do czarodziejki, po czym podniósł kapelusz i poprawił miecz*

___________
Zaśmiecam język z lubością
Znieprawiam, do złego kuszę
Zakusy mam bolszewickie
I sączę jad w młode dusze


fragment wiersza J. Tuwima
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sewrey



Dołączył: 11 lutego 2001
Posty: 164
Skąd: Lublin

Wysłany: 18 lipca 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Zapewne prawda w pismach Durvina zawarta być musi i ja żem był się podczas wojaży, zetknął z teorią głoszącą jakoby bazyliszek moc hipnotyzującą posiadał. Co więcej wierzenia chłopów, co o mądrościach w księgach zapisanych pojęcia nie mają, zdają się potwierdzać ten pogląd.
Widziałem kiedyś na własne oczy, jak ludność wioski pewnej, zbierała się na wyprawę której celem miało być unicestwienie bazyliszka.
Jedyna bronią jaką śmiałkowie ów nieśli ze sobą... lustra były. Podobno lustro takowe przed bazyliszkiem postawić trzeba a gdy ten w nie spojrzy, własnym wzrokiem porażony w kamień się zamieni.

Nie wiem niestety czy się ta wyprawa udała bo wioskę ową opuścić musiałem...

*Gdy Sewrey skończył mówić, pociągnął solidny łyk wina i zwracając się do zgromadzonych przy stoliku zapytał:*
-A Wam przyjaciele zdarzyło się z podobnymi praktykami spotkać? I co o tym sądzicie - ludowe bajdy to jeno czy prawda jakowaś ukryta?
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Cyra



Dołączył: 4 maja 2001
Posty: 164
Skąd: Morąg

Wysłany: 18 lipca 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Lustra w walce z bazyliszkami niezbędne są, bowiem nie tyle o hipnozę w tej strategii chodzi, ile o odbicie niekorzystnych wibracji, co do skamienienia mięsni prowadzą. Jednakowoż, ilu badaczy, tyle teorii .. *wzdycha czarodziejka* Ja jestem jednak zwolenniczką teorii, że to meduzy mają wielkie zdolności hipnotyzujące...
Drogi Ghoście, czyżbyś nie pamiętał, że adeptom sztuki magicznej, póki nie osiągną odpowiedniego stopnia wtajemniczenia i nie ukończą nauk uniwersyteckich zabronione jest uzywanie Sekwencera? Wiele tragedii już się wydarzyło, gdy nieopierzeni studenci przyswajali dzięki temu urządzeniu zaklęcia, których nie rozumiejąc, używali i wywoływali same trudne to odwrócenia komplikacje?

___________
Good to be back...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sandro



Dołączył: 15 października 2002
Posty: 164
Skąd: kaLISZ

Wysłany: 18 lipca 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Sandro podrapał się w kość ciemieniową.

- Tak, to zaiste frapujące, iż spojrzenie bazyliszka nie tylko u ofiar wiadomy skutek wywołuje, lecz także na samym bazyliszku, gdy ten w lustro spojrzy. Przyznam, że swojego czasu pojmałem jednego przedstawiciela tego zadziwiającego gatunku, lecz z racji swej fizycznej natury nie musiałem przedsięwziąc żadnych kroków ochronnych, gdyż petryfikacja nijak mi nie zagraża. A pojmałem owego stwora nie dlatego, iż interesuję się zoomagią, bo tę w lekceważeniu mam zupełnym, lecz dlatego, iż przyszło mi na myśl czyby nie dało się mocy hipnotycznego spojrzenia bazyliszka tak zmetamorfozować, żeby nie petryfikację ale zaprzestanie funkcji życiowych u ofiary powodowała, wielką tym samym korzyść przynosząc nekromancji i jej adeptom. Ponadto prowadziłem badania nad wykorzystaniem częściowego uwapnienia tkanek do wzmocnienia i lepszej konserwacji nieumarłych. Niestety, nie potrafiłem znaleźć ani w mózgu ani w oczach tej istoty niczego, co potrafiłoby jakoś hipnotyczne jej zdolności zduplikować, tym samym więc moje badania zakończyły się fiaskiem. Zresztą ku wielkiemu zapewne szczęściu wszystkich żyjących.

I tu Sandro lekko się zaśmiał. Po chwili zaś z innej beczki rzekł:

- Sekwencer? Na bogów, pierwsze słyszę! Gdy ja, jeszcze będąc człowiekiem (tu westchnął) podjąłem studia na Tajnym Uniwersytecie Deyji, nie było takich zabawek. Wszelkich sekwencyj i rytuałów uczyliśmy się na pamięć, nieraz po kilka dni bez przerwy powtarzając w kółko te same gesty i inkantacje. I to były czasy, moi drodzy, to była magia! Magia przez duże "M"!

Po czym ponownie westchnął i pokręcił w zadumie czaszką, zasmucony degeneracją nauk magicznych.

___________
I.Am.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Ghost



Dołączył: 25 stycznia 2003
Posty: 164
Skąd: ...no właśnie?

Wysłany: 18 lipca 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

- Może i nie było wolno, ale nie w Precheni. - westchnął Ghost i pociągnął tęgi łyk z kufla. - Nie mówili ci, że to miasto, gnieżdzące się niedaleko Imperium, jest miniaturową stolicą złodziejstwa, nielegalnego handlu i niebezpiecznej magii? Uczniowie dawali łapówki nauczycielom, żeby nie kablowali za użycie Sekwencerów i innych zabawek. No, jedynie ja dostałem od nauczyciela swój egzemplarz. Uznał, że jestem człowiekiem zdolnym i utalentowanym, brak mi tylko dobrej pamięci. Kupiłem sobie za pieniądze od niego swój egzemplarz sekwencera za grubo ponad sto pięćdziesiąt sztuk złota. Może i drogo, ale opłacało się. Do czasu.

*Spojrzenia Ghosta i Cyry spotkały się ze sobą. Nieudany Mag po chwili westchnął i spojrzał smętnie w pusty kufel. Następnie zerknął do kieszeni i uznał, że nie ma już pieniędzy przy sobie.*

___________
Zaśmiecam język z lubością
Znieprawiam, do złego kuszę
Zakusy mam bolszewickie
I sączę jad w młode dusze


fragment wiersza J. Tuwima
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Cyra



Dołączył: 4 maja 2001
Posty: 164
Skąd: Morąg

Wysłany: 18 lipca 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Tak, tak, wierzę Ci, że sekwencer dostałeś w prezencie *przewróciła oczyma czarodziejka* O ile mi wiadomo, nie jest to artefakt powszechnego użytku i nie wszystkim nawet nauczycielom magii wolno z niego korzystać! *skinęła na karczmarza*
-Proszę tu nalać kolejkę piwa dla Ghosta! *złota moneta potoczyła się po stole zgrabnie układając się na równym stosiku za kontuarem*
-Nie wiem, czy zauważyłeś, Sandro, w trakcie z bazyliszkiem eksperymentów, że owa petryfikacja powoduje niestety znaczne osłabienie danego osobnika - mam tu na myśli fakt, że mięśnie (a także szkielet!) znacznie kruszeją i miast wspomagać Twe nieumarłe wojsko, petryfikacja mogłaby spowodować obrócenie go w proszek!
*popija łyk wina* Poza tym, masz świętą rację, jak my zaczynaliśmy pobierac nauki, wkuwaliśmy wszystkie inkantacje smodzielnie, nawet nie mogliśmy uzywać zaklęć wspomagających... Cóż to są teraz za zwyczaje *wzdycha*

___________
Good to be back...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sandro



Dołączył: 15 października 2002
Posty: 164
Skąd: kaLISZ

Wysłany: 19 lipca 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

- Przy okazji, Cyro, gdzie studiowałaś? W swoim czasie odwiedziłem wszystkie znaczniejsze uczelnie w Erathi, i choś za najznamienitsze uchodzą te bracadyjskie, i może jeszcze elfie akademie w AvLee, to najbliższy memu sercu jest jednak Tajny Uniwersytet Deyji. Choć działo się to w mym niejako poprzednim życiu, wciąż doskonale pamiętam każdy szczegół. Wielka, granitowa skarpa, postrzępiona jak przełamany piorunem pień drzewa, a na jej szczycie szary zamek, z trzema tylko wieżami, czapierzącymi w niebo niby monstrualne palce jakieś okaleczonej dłoni. Wieże lekko się pochylały, jakby pod latami naporu zimnego wichru, pędzącego zazwyczaj po brudnym niebie posępny, granatowy masyw burzowych cumulusów. Do zamku wiodła jedna jedyna ścieżka, meandrująca między ogromnymi głazami i wystającymi z grani kamiennymi iglicami, niczym kreska rysowana ręką dziecka, kręta i nieprzewidywalna. Budowla była wręcz esencją ponurości. Ciemnoszary kamień kontrastował z granitowym podłożem i zdawało się, że chłonie światło jak atrament.

W tym momencie lisz przerwał, jakby zafascynowany obrazem ze swego umysłu.

- Główną salę sklepiały wielkie, ostro zwieńczone łuki, które przecinały się wysoko ponad naszymi głowami, tworząc fascynujący wzór, od którego bolały oczy. Sal do nauki było siedem, a wszystkie zdobiły ciemnobordowe, nieco spłowiałe i postrzępione arrasy. Skórzane fotele skrzypiały, gdy w nich siadaliśmy, a wielkie, misternie zdobione dębowe stoły, wypaczone i zniszczone już mocno przez dziesiątki lat użytkowania nigdy nie stały równo. Powietrze wypełniał wszechobecny zapach kurzu, świec i ksiąg, za wyjątkiem ponurych piwnic, gdzie wszystko inne tłumił smród rozkładających się zwłok. W końcu poznawaliśmy nekromancję, najobrzydliwszą ze sztuk magicznych.

Sandro ponownie przerwał. Zdawał się patrzeć gdzieś w głąb swoich wspomnień. Głos jego brzmiał nostalgią.

- Było nas jedenastu. Na Tajnym Uniwersytecie uczyło się zawsze tylko jedenastu adeptów. Ani mniej, ani więcej, tyle też było przeznaczonych dla nas pokoi. Jedenastu uczniów i trzech mistrzów. Jednym z nich był prastary lisz, o kościach ciemnych ze starości i kręgosłupie zgiętym niemal w pałąk. Na imię miał Agrippa. On pokazał nam wszystkie czarnomagiczne rytuały, nauczył ewokować demony i mówić ich językiem. Zgłębiliśmy dzięki niemu tuziny grimuarów o najmroczniejszych sztukach. Przekazał nam wszelkie prawidła o magii i zasadach nią rządzącymi.

Ponownie przerwał.

- Kolejnym był wampir o imieniu Marius i oczach tak pustych, że zdawały się szklanymi kulkami. Jego królestwo stanowiły piwnice uniwersytetu. Tam, na pokrytych zaskorupiałą krwią katafalkach spoczywały dziesiątki zwłok, na których doskonaliliśmy swój nekromantyczny kunszt. Nawet dziś mam ochotę zadrżeć na wspomnienie tego nauczyciela i zajęć z nim, jednak prawdą jest, że nie miał równych w swej sztuce.

- Trzecim naszym mistrzem był człowiek. Ciepło patrzący starzec o krótkiej siwej brodzie i przerzedzonych włosach. Na imię miał Jon. Nie nauczył nas ani jednej inkantancji czy rytuału. Siadywał z nami każdego wieczoru przy ogromnym zamkowym kominku i do późnej nocy rozmawialiśmy. O religi, filozofii, etyce, metafizyce, o różnych naukach, o świecie. Zadziwiała jego wiedza, a umysłem przewyższał wszystkich, których dotąd znałem. Te rozmowy ukształtowały mój światopogląd, a on sam był dla nas jak ojciec. I choć nie nauczył nas niczego magicznego, to chyba przekazał nam najwięcej...

Urwał niespodziewanym milczeniem, zamyślony.

___________
I.Am.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Cyra



Dołączył: 4 maja 2001
Posty: 164
Skąd: Morąg

Wysłany: 19 lipca 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

*czarodziejce udziela się refleksyjny nastrój lisza, wzdycha cicho i w zamyśleniu spogląda w nieokreślony punkt drewnianego sklepienia karczmy* Studiowałam w Wyższej Szkole Magii w Bracadzie, pod kierunkiem profesora Astrala, który poza tym,że był naszym wykładowcą, spełniał rolę naszego duchowego przewodnika i mistrza. Do dziś pamiętam jego wykłady z podstaw medytacji i teorii magii. Jego roziskrzone spojrzenie, kiedy lewitując nad salą ze swadą opowiadał o swoich doświadczeniach, zapoznając nas jednocześnie z przedmiotem, jego głos, ciepły, nieomal hipnotyczny... Miał niezwykły wpływ na studentów, nawet ci, którzy do nauki skorzy nie byli i nie chadzali zwykle na wykłady, na jego zajęciach stawiali się w komplecie. Nasz uniwersytet podzielony był na wydziały - zoomagii, magii żywiołów, uzdrowicielski i magii wojennej. Pamiętam, że z reguły na wydziale uzdrawiania były same białogłowy, a na magii wojennej - w znacznej przwadze mężczyźni, więc okazji do zabaw hucznych nie brakowało!
Ja studiowałam na wydziale uzdrawiania, ale brałam również fakultatywnie udział w zajęciach na zoomagii, co bardzo mnie interesowało ( w szczególności hodowla i utrzymywanie zwierząt magicznych). Muszę ci powiedzieć, Sandro, że Twoje wspomnienie o nauczycielu nekromancji przywodzi mi na myśl mojego profesora czarnej magii. Elementy czarnej magii i nekromancji były obowiązkowo do zaliczenia na moim wydziale, a zajęcia z tego tematu prowadził stary lisz, który podobno za życia był potężnym czarodziejem. Nazywał się Thantos... Nie przepadałam za jego zajęciami, pamiętam z nich tylko to, że dość szczegółowo zajmowaliśmy się anatomią ludzi i eksperymentowaliśmy z podstawowymi czarami ożywiającymi. Pfeee... *wzdraga się czarodziejka* Nie było to przyjemne!

___________
Good to be back...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Bubeusz



Dołączył: 13 lipca 2004
Posty: 164
Skąd: a żebym to ja sobie przypomniał... :)

Wysłany: 31 lipca 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Do karczmy nagle wchodzi stary zmęczony czarodziej i opada na krzesło przy pierwszym wolnym stoliku. Zamawia sobie zwykłą wodę i wyciąga mały woreczek z kieszeni. Po otrzymaniu napoju wsypuje do niego zawartość saszetki, która sprawia, że woda robi się mlecznobiała i zaczyna lekko błyszczeć. Czarodziej poprawia kapelusz i zaczyna mruczeć pod nosem jakieś formuły, a potem zaczyna pić. Wzdycha i mówi:

-Jak dobrze znowu znaleźć się w domu...-

___________
Caveant consules ne quid detrimenti IJB capitat ;)
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Cyra



Dołączył: 4 maja 2001
Posty: 164
Skąd: Morąg

Wysłany: 25 sierpnia 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Witaj zacny magu *uśmiech czarodziejki jest zniewalający* Cóż sprowadza Cię w te progi? Czyżbyśmy sie już kiedyś spotkali?
___________
Good to be back...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Vitus



Dołączył: 2 lipca 2004
Posty: 164
Skąd: z krainy mlekiem i miodem plynącej...

Wysłany: 26 sierpnia 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Progi Karczmy przekracza chytry mag o sokolim spojrzeniu i lisim wyglądzie... Właśnie wysuwa swój szpiczasty nos z za ronda kapeluszu i pewnym krokiem zmierzył ku popijającemu wodę czarodziejowi... Po odrodzę nie odpuścił też sobie przywitania z piękna jak zawsze kobietą o imieniu Cyra, szepcząc jej do ucha miły komplement usiadł koło czarodzieja i poprosił o szklaneczkę wody, wymigując się niczym nieczysty więzień, że prowadzi liczny orszak na południe i nie może wypić żadnego skokowego trunku.. Zamyślił się i zsunął kapelusz na powieki...
___________
Jak burzowe fale potrafia żaćmić blask słońca, tak ja potrafie zabijac nie winne istoty i korumpować ludzkie dusze... Powiadam wam, ze rzeki krwi zostaną rozlane na ziemi a historia mojej przyszłości będzie od tąd pisana ręką przegranych...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Bubeusz



Dołączył: 13 lipca 2004
Posty: 164
Skąd: a żebym to ja sobie przypomniał... :)

Wysłany: 26 sierpnia 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Czarodziej powoli odwraca głowę w stronę pięknej czarodziejki i odwzajemnia jakże brzydszy uśmiech.
-Witaj Cyro, być może już Cię kiedyś widziałem, lecz wątpię, żebyśmy się kiedykolwiek wcześniej spotkali, chyba że pamięć mi już zawodzi... Co prawda takie piękne osoby zwykle się bardzo dobrze zapamiętuje...- czarodziej zrobił wymowny uśmiech i przejechał wzrokiem od dołu do góry czarodziejkę. wypił łyczek swojego napoju, odkaszlnął nieznacznie i rzekł:
-A wracając do Twego pytania, wracam właśnie z dalekiej wyprawy i jestem bardzo rad, iż znalazłem tę Jaskinię, gdzie zawsze można odetchnąć i poczuć się bezpiecznie. Ehh... Dawno nie zaszczyciłem swą obecnością takiego wspaniałego miejsca.- powidział staruszek i jakby zapominając, że nie odpowiedział jeszcze na pytanie zwrócił się do siedzącego z nim czarodzieja:
-Witam serdecznie kolegę, widzę, że jest pan zmęczony? Może użyczyć szczyptę energetycznego proszku mojej roboty? Proszę się nie obawiać, w sumie jestem całkiem dobry w te proszki, tfu, klocki!-

___________
Caveant consules ne quid detrimenti IJB capitat ;)
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Cyra



Dołączył: 4 maja 2001
Posty: 164
Skąd: Morąg

Wysłany: 29 sierpnia 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

*czarodziejka wzdycha głęboko i lekkim gestem odgarnia włosy* Czy wszyscy mężczyźni musza patrzeć takim taksującym wzrokiem? To prawda, że to miejsce jest wspaniałe... niezwykły klimat, interesujący ludzie... Można tu posłuchac opowieści niezwykłych o przygodach, walkach, zdradach, miłości... Śmiało można do nas sie przyłączyć, ogrzać się w cieple kominka i wysączyć lampkę przedniego wina z piwniczek imperatora.
___________
Good to be back...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Bubeusz



Dołączył: 13 lipca 2004
Posty: 164
Skąd: a żebym to ja sobie przypomniał... :)

Wysłany: 1 września 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

-No, skoro tak zachwalasz to wino, to nie mogę się nie napić!- zażartował czarodziej i zamówił najlepsze wino. Wypił do końca swój błyszczący napój energetyczny i westchnął głęboko. Po otrzymaniu wina wychylił wielki łyk i powiedział:
-Wyśmienite wino. Tam skąd przybyłem, w ogóle nie ma win. A co do Jaskini, to jestem naprawdę bardzo szczęśliwy, że udało mi się tutaj dotrzeć. Nie wiem, czy zaprowadziło mnie tutaj przeznaczenie, w każdym razie czuję, że potrzebowałem takiego odpoczynku. Aż strach myśleć, że będę musiał opuścić to miejsce...- wyznał staruszek i zajął się piciem wina.

___________
Caveant consules ne quid detrimenti IJB capitat ;)
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Specter



Dołączył: 1 września 2004
Posty: 164
Skąd: Z najgłębszych czeluści spaczonej jaźni...

Wysłany: 1 września 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Drzwi otworzyły się powoli, wpuszczając do pomieszczenia pył i promienie słońca. W progu stała wysoka postać w matowej szacie, pod którą widniała jedynie metalowa maska. Przybysz chwycił rąbka swego kaptura kłaniając się lekko i usiadł przy najbliższym stole.

- Ach... Jak miło wreszcie się tu znaleść - rzekł raczej do siebie, niżby znajdujących się w karczmie osób - Wielomiesięczna wędrówka została zwieńczona sukcesem.

Spuścił głowę w głębokiej zadumie, po czym zamówił coś do picia, nie mącącego pracy jego umysłu.

___________
"To gaze under its hood, is to invite death"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Vitus



Dołączył: 2 lipca 2004
Posty: 164
Skąd: z krainy mlekiem i miodem plynącej...

Wysłany: 2 września 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Mag spojrzał na troskliwe oczy czarodzieja i poczęstował się energetycznym napojem. Mag widząc suche dno szklanki dziękował czarodizejowi oddając mu wzamian antyczną sękatą laskę ostatnich druidów. Zaciskając szarfę wokół pasa nie chybnie spojrzał na stojącego w drzwiach gościa, przezył lekkie zdziwienie i przywitał się nieco lękliwym głosem...
___________
Jak burzowe fale potrafia żaćmić blask słońca, tak ja potrafie zabijac nie winne istoty i korumpować ludzkie dusze... Powiadam wam, ze rzeki krwi zostaną rozlane na ziemi a historia mojej przyszłości będzie od tąd pisana ręką przegranych...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Specter



Dołączył: 1 września 2004
Posty: 164
Skąd: Z najgłębszych czeluści spaczonej jaźni...

Wysłany: 3 września 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Nowoprzybyły odstawił szklanicę soku z niskosłodzonego rabarbaru, jaką raczyli mu podać. Miło, że ktoś się przywitał ze strudzonym wędrowcem, jednak dlaczego z takim wyrazem zdziwienia na twarzy? Nie, nie wypada zadawać, możliwe iż krępujących pytań, nie ledwo po przekroczeniu progu karczmy; chociaż w duszy iskrzy ciekawość. "Czyżbym się czymś wyróżniał w tych włościach?". Siedział nadal, przeszywając czarodzieja pustym spojrzeniem.
___________
"To gaze under its hood, is to invite death"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Cyra



Dołączył: 4 maja 2001
Posty: 164
Skąd: Morąg

Wysłany: 6 września 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

*Czarodziejka chrząka cichutko, chcąc delikatnie zaznaczyć swoja obecność*
-Nie wiem skąd przybywasz, zamaskowany nieznajomy, ale w tych stronach eleganckim jest przywitać sie z obecna w towarzystwie damą!
*wyciąga w kierunku przybysza dłoń ozdobioną szafiroym pierścieniem*
-Witaj wędrowcze, powiedz, co Cię w nasze progi przywiodło?

___________
Good to be back...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Bubeusz



Dołączył: 13 lipca 2004
Posty: 164
Skąd: a żebym to ja sobie przypomniał... :)

Wysłany: 6 września 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

Siwiutki czarodziej wypił swoje wino i też raczył zainteresować się gościem. Spojrzał na niego wesoło i zapytał:
-Witam waćpana serdecznie, racz wybaczyć, że zadaję takie raczej nieuprzejme pytanie: Czy to maska, czy twarz? Hihihih...- Staruszek zachichotał, jakby ta jedna szklanka wina wystaczyła, aby go lekko zamroczyło.
-A może to jest taki dziwny rodzaj hełmu?- dodał i uśmiechnął się.

___________
Caveant consules ne quid detrimenti IJB capitat ;)
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Specter



Dołączył: 1 września 2004
Posty: 164
Skąd: Z najgłębszych czeluści spaczonej jaźni...

Wysłany: 7 września 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

W oczach przybysza zniknęła pustka wzroku, zawieszona gdzieś w przestrzeni. Chrząknięcie wytrąciło go z pozornej stagnacji. Powstał, gdy jego spojrzenie natknęło się na kobietę, której nijak wieku nie mógł rozszyfrować - czas był dla niego rzeczą tak abstrakcyjną, że miał wiecznie tego typu problemy - i uścisnął wyciągniętą dłoń.
- Wybacz pani me nietaktowne zachowanie - rzekł kłaniając się lekko - Nie znam jeszcze obyczajów panujących tutaj, lecz jeśli los będzie łaskawy, poznam je. Je, oraz piękną damę, z którą mam przyjemność. A co mnie tu sprowadza... Cóż, ciekawość. Nieodparta pokusa znalezienia się w miejscu, o którym tyle się słyszało.
Następnie zwrócił się do maga, który przywitał się, racząc serdecznym uśmiechem.
- Nie jestem nierealnym stworzeniem starcze, by nosić twarz sztywną i niewyrażającą żadnych uczuć, choć przyznaję, od dawna są one stłumione, na nieludzką kreując mnie postać.
Zamilkł znowu, powracając do swojego soku z rabarbaru.

___________
"To gaze under its hood, is to invite death"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Bubeusz



Dołączył: 13 lipca 2004
Posty: 164
Skąd: a żebym to ja sobie przypomniał... :)

Wysłany: 8 września 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

-Ohoho, bardzo przepraszam jaśnie pana, może ta broda mnie troszkę postarza, ale strarca sobie wypraszam! Mam dopiero osiemdziesiąt dwa lata!- powiedział czarodziej, udając oburzenie i zaraz potem zwrócił się wesoło do czarodzieja, siedzącego z nim przy stole:
-Dziękuję bardzo za tę wspaniałą laskę, jeszcze nigy nie podpierałem się na druidzkim kiju!-
Czarodziej przejechał palcem po drewnie, które natychmiast zabłysło białym światłem, a na nim ukazały się stare, runiczne symbole. Kiedy światło znikło, odezwał się znowu do Vitusa:
-Wyczuwam w tym patyku wielką moc, przyjacielu, nie wiem, czy było rozsądnie z Twojej strony rozstawać się z tym cudeńkiem za szklankę napoju. Ale cóż, Twój wybór.- powiedział uśmiechnięty magik i zabrawszy obie laski i nałożywszy kapelusz na głowę, skierował się do wyjścia.
-Dziękuję za wszystko, do widzenia państwu! Bywaj, Cyro!- rzucił na odchodne czarodziejce, puszczając do niej oko i dziarskim krokiem pomaszerował w stronę drzwi, zwinnie kręcąc w palcach nową laskę.

___________
Caveant consules ne quid detrimenti IJB capitat ;)
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Cyra



Dołączył: 4 maja 2001
Posty: 164
Skąd: Morąg

Wysłany: 8 września 2004     Drzwi do karczmy lekko uchylaja sie... Odpowiedz z cytatem

*czarodziejka odprowadziła wzrokiem staruszka, który jak na swój wiek,poruszał się niezwykle sprężyście*
-Dostrzegam w jego ruchach coś kociego i drapieżnego- zamyśliła się- mam wrażenie, że pod jego aparycją starca chowa się wielka moc i młode serce! Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdzieś już go spotkałam...
*czarodziejka odwzajemnia uścisk dłoni dziwnego przybysza i uśmiecha się*
-Nie musisz mnie przepraszać, nie mam w zwyczaju obrażać się o błahostki. Uścisk Twojej dłoni mówi mi, żeś w rzemiośle wojennym spędzał lata swej młodości i w walkach zatracony gubisz się nieco w towarzystwie kobiet. *mruga filuternie*
-Może to nieobyczajne, ale czy pozwolisz zafundować sobie coś lepszego do picia niż ten ponoć oczyszczający ciało i umysł wycisk rabarbarowy?
*lekko skinęła dłonią na karczmarza i zamówiła dwa kielichy przedniego wina*

___________
Good to be back...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
©2002, 2003, 2004, 2005 Jaskinia Behemota
Template made by Valturman.
Powered by gnomePHP.
Pieczę nad Starym Forum sprawuje Crazy.