Autor |
Wiadomość |
Nami
Dołączył: 9 czerwca 2003 Posty: 164
Skąd: From the night I kissed you goodbye...
|
Wysłany: 20 października 2004 Przedstaw się! Kim jesteś w Heroes?!
|
|
|
Faruś w Namisiowym biogramie w Osadzie (cytat): |
Od czego by tu zacząć... A-ha! Słyszałeś waść może kiedyś o drowach? To taka rasa ciemnych, żyjących w hermetycznych środowiskach elfów, bardzo często większą część życia spędzających w podziemnych miastach. Szczerze mówiąc - jakoś nigdy za nimi nie przepadałem. Takie zamknięte w sobie są, a do tego ta arogancja, egocentryzm i buta... Tak więc, aby wszelkie wątpliwości rozwiać, Nami jest właśnie drowem. Ale-ale! Żebyś mi tu od razu nie pomyślał, że próbuję Ci w ten zawoalowany sposób ją opisać. Nie, nie! ona jest inna... Już od dziecińswa wyróżniała się w swojej społeczności. Z początku tylko fizycznie: była mniejsza od swych rówieśników, jej cera była znacznie jaśniejsza, wręcz bardziej elfia niż drowia, no i oczy. Oczy miała bardzo specyficzne, jak na drowa. Zielone i jasne. Jakby wiecznie kłócące się ze światem, w którym przyszło jej dorastać - ciemnym, ponurym, poważnym; choć jednocześnie - pełnym mądrości.
Z początku nie zwracano wielkiej wagi do jej odmienności. Nami dorastała, kształcąc się w wybranej przez siebie dziedzinie magii - magii ognia. Trzeba przyznać, iż osiągała naprawdę dobre wyniki. Ha, to pewno dlatego, iż potrafi być - skubana - naprawdę wytrwała w dążeniu do celu, ha! Jednak poza tym nie było wcale sielankowo. Jej odrębność akceptowano, dopóki nie zaczęła się objawiać także w zachowaniu. Nami po prostu nie pasowała do swej rasy. Nie miała w sobie pokładów okrucieństwa, nie było w niej tego zimnego wyrachowania, w decyzjach nie kierowała się tylko kalkulacjami, ale i - uczuciami. Była po prostu za dobra, by być akceptowaną. W tym momencie pozwolę sobie, mój drogi słuchaczu, na małą dygresję: moje słowa wcale nie oznaczają, iż masz brać Nami za wcielenie anioła. O nie, miałem na myśli tylko to, iż była zbyt dobra, ale jak na drowa. W zwyczajnym, ludzkim (nie wspominając już o elfim!) świecie jej charakter zostałby uznany za całkiem zwykły, może nawet momentami lekko egoistyczny.
A jaki jest ten charakter, pytasz mnie Waść? Ach, Nami wciąż uczy się życia. Obecnie można powiedzieć, iż jest na pewno wytrwała. Zaiste, sumienność i gorliwość jej poczynań, gdy już sobie coś postanowi, jest zadziwiająca. Nie raz potrafiła mnie zadziwiać tym, jak realizuje swe wybiegające daleko w przyszłość plany - już dziś. Choć przyznać muszę, iż momentami - wydaje się - wręcz przesadnie próbuje gonić za tym odległym celem. Biegnie zbyt szybko i - gdyby nie kolejna z jej cech - mogłaby wiele przeoczyć po drodze... A tą cechą jest otwartość na rady innych. Nami nigdy nie odrzuca ich, zawsze wysłuchuje ich z uwagą i szczerze próbuje zrozumieć współrozmówcę. Ta empatia chyba jest też czymś specyficznym u drowów. Dzięki temu potrafi się zatrzymać i spojrzeć na swoje życie, zachowanie z dystansu. Myślę, że to bardzo ważne. Ale-ale, Waść! Żebyś mi tu ją tu od razu nie brał na taki wzór cnót! Bo poza dobrą stroną, Nami posiada też drugą, ciemniejszą, stronę księżyca... Trzeba przyznać, że swą wytrwałość potrafi wykorzystywać i do innych celów. Ojej, ile to już razy uparcie i bez żadnych kompromisów wywalczała u mnie różnorakie sprawy. A tyś myślał, iż czemuż to ten szkic w ogóle powstał, hę? No, i lepiej przy niej nie mieć żadnych sekretów... Nami bardzo nie lubi, jeśli jej się nie chce czegoś powiedzieć. Więc bądź Waść ostrożny! Ale poza tym wszystkim jest - jakby Ci to określić... - zwyczajnie urocza.
Ale jam się tu rozgadał, a odeszliśmy od głównej historii... Jak więc to się stało, iż Nami jest teraz tutaj - w Imperium Jaskini Behemota, w Osadzie? Cóż, Waść, wysilże, cholera, wyobraźnię. Jeśliś słyszał com mówił o drowach, o ich cechach, i jeślim powiedział Ci jak Nami wyróżniała się wśród nich, to - jak myślisz - miłe to jej życie było wśród swych rodaków? Choć pewnie ona nigdy nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Od dziecka mając styczność tylko z innymi drowami, nie znała przedstawicieli innych ras i ich społeczności. Oczywiście, czytała o nich, ale czymże jest książka? W jaki sposób stwierdzić jej wiarygodność? Wartość? Nami dręczyły wątpliwości. Czuła się izolowana, czuła niechęć swych współbraci, jednak nie znała innego życia. Brała to za coś zwykłego, coś, od czego nie można uciec. I pewnie też by nie uciekła, gdyby nie jej chęć poznania świata. I pewnego dnia, korzystając z bardzo rzadkich wśród drowów okazji na wyjście z podziemi, wybrała się w podróż, wraz z pewnym starszym handlarzem (rzecz nietypowa!). Gdy znalazła się w prawdziwym świecie, przecierała oczy ze zdumienia. Wszystkie opisy, wszystkie książki - okazały się prawdą. A do tego zrozumiała tyle rzeczy... Do tej pory znała świat tylko z przekazów innych, czy to pisarzy, czy nielicznych współbraci. Ale wtedy to były słowa bez wartości. Jak ślepiec od urodzenia nie rozumiejący czym jest światło, który nagle odzyskuje wzrok, nigdy nie chce już wracać... Nami też nie chciała.
Jednak nie było znów tak pięknie. Nami, tak różniąca się od pobratymców, tutaj była uznawana za zwykłego drowa. Nie dostrzegano tych szczegółów! Była zawiedzona. Odnalazła miejsce, w którym - jak czuła - mogłaby się poczuć dobrze, jednak to miejsce - jej nie chciało. Czuła się źle. Przez pewien czas wałęsała się bez celu po świecie, nie mogąc zdecydować, co ze sobą zrobić. Nie chciała wracać, gdyż czuła, że jej prawdziwy dom jest tutaj - wśród ludzi, elfów, krasnoludów i innych stworzeń. Ale z drugiej strony - jak mogła im się na siłę narzucać, jeśli oni jej nie akceptowali? Nie wiedziała co ze sobą począć, do chwili gdy - och, jakże to banalnie zabrzmi, nie uważasz? - przypadkiem trafiła pod bramy Imperium. Tak naprawdę wcale nie chciała tu wstępować, nie widziała sensu, myślała, że to kolejna osada, taka sama jak wszystkie inne. I - już! już! - miała odejść, gdy dobiegł ją głos strażnika-pretorianina. Głos ten był ciepły i szczery. Pytał się czy Nami przybyła do Imperium i kim jest. Bo wydaje się trochę - niech się tylko nie obraża! - odmienna od reszty mieszkańców. Ale nic to! W Imperium odmienność nie była niczym innym. I Nami, zadziwiona inicjatywą pretorianina i jego szczerym zainteresowaniem, spróbowała. Dała nam szansę, a my daliśmy szansę jej.. |
Jakby ktoś nie wiedział to moja historyja :P Tylko napisana piórem zaufanej osoby :)
___________ I loved you a lot
to need you a lot
I leave you alone...
Guano Apes - Living in a lie |
|
Powrót do góry
|
|
|
Fristron z Avlee
Dołączył: 27 października 2004 Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)
|
Wysłany: 5 listopada 2004 Przedstaw się! Kim jesteś w Heroes?!
|
|
|
Hm... niechaj i tak będzie:
Fristron z Avlee, w najwcześniejszych latach dzieciństwa wychowany w Avlee. Później odszedł jako Strażnik na wielką tułaczkę i trafił do Miasta Tytanów. Zaczął tam studiować alchemię. Teraz znany jest jako Wszechstronny. Niedawno odkrył, że jest potomkiem Ulmara Złotego - największego mędrca wszechczasów. Odzyskał połowę jego różdżki - o nazwie Kieł. Cała różdżka nosi nazwę Kieł Życia jednak pękła w czasie największej bitwy Ulmara Złotego (wtedy to po raz pierwszy smok został pokonany za pomocą magii). A oto pieśń o Ulmarze Złotym, ułożona przeze mnie, którą można znaleść także w RPG Story:
Gdy wszystkie światy,
Dopiero się narodziły.
Dawnego Królestwa,
Oddziały bój stoczyły...
Bój o bród Kalaam!
Coż to była za bitwa...
Każda broń do walki szła,
Nawet nóż i brzytwa...
I wielki Ulmar Złoty,
Z Dżinnów zastępami.
Spadł jak grom na Barducków,
I obdarzył swiat nowymi czarami...
On pierwszy zastęp minotaurów,
Do Krainy Ciemności odrzucił.
A gdy batalion smoków,
Na niego zawrócił...
Pięknym rozbłyskiem many,
Obdarł je ze skóry...
Lecz różdżka mu pękła
Nie przekuła się po raz wtóry...
To był Lastmordon,
Słynny Kieł Życia.
I od tamtych czasów,
Kieł walczy do dzisiaj.
Nie jest to może piękna pieśń, ale jak na pierwszy raz... :P
___________ Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk. |
|
Powrót do góry
|
|
|
Gil
Dołączył: 22 lutego 2004 Posty: 164
Skąd: ElDorado
|
Wysłany: 5 listopada 2004 Przedstaw się! Kim jesteś w Heroes?!
|
|
|
Czyżby Jaskiniowców było tylko tylu?? Zapraszam, piszcie,piszcie!!
___________ efutebeoel - bez reszty oddany! |
|
Powrót do góry
|
|
|
MiB
Dołączył: 21 grudnia 2002 Posty: 164
Skąd: Kęty
|
Wysłany: 6 listopada 2004 Przedstaw się! Kim jesteś w Heroes?!
|
|
|
eh, może temu nikt nie pisze, że wsio jest tu:
http://osada.heroes.net.pl/mieszkancy.php
??
A kogo tam nie ma, to nie pisze tu nic, bo nie ma jakiejś wyrazistej wizji swojego Bio.
Zdravim
MiB
___________ "Imagine there's no heaven,
It's easy if you try." |
|
Powrót do góry
|
|
|
Nabu
Dołączył: 3 listopada 2004 Posty: 164
Skąd:
|
Wysłany: 14 stycznia 2005 Przedstaw się! Kim jesteś w Heroes?!
|
|
|
Fragment z pierwszego tomu " Historii Wielkich Druidów " spisanej ręką nabutologa, Kronikariusa Wspaniałego.
"... urodził się w Laennion, małej wiosce druidów. Jego rodzice - Merkynos i Dolemilia - starali się wyzwolić w nim pragnienie wiedzy, posyłając go od najmłodszych już lat do najbardziej znanych nauczycieli.
Z przykrością należy jednak stwierdzić, iż mały Nabu nie był zachwycony tym pomysłem i dał to niejednokrotnie odczuć swoim wychowawcom. Z tegoż powodu był bardzo często odsyłany do domu, gdzie rodzice jego ( zwłaszcza ojciec ) próbowali przekonać syna do nauki. Niestety... Jedynym skutkiem było to, iż Nabu nie mógł siadać przez kilka dni, a potem wszystko wracało do poprzedniego stanu rzeczy.
Z rówieśnikami utrzymywał poprawne stosunki, aczkolwiek bez jakiejś wielkiej zażyłości. Prowokowany ( na ogół z powodu zarysowującego się już brzuszka ), odchodził, wyznawał bowiem zasadę, iż odwaga jest wprawdzie rzeczą chwalebną lecz mało praktyczną, a ludzie ostrożni żyją znacznie dłużej niż dzielni herosi.
Rodzinną wioskę opuścił w wieku 21 lat, nie ukończywszy jednak swojej edukacji. Nauczyciele, po odejściu Nabu, ucztowali kilka dni, co było trochę dziwne, ponieważ żadnego święta kodeks druidów w tym czasie nie przewidywał. Złośliwi twierdzą, że to właśnie z powodu jego odejścia została wydana owa uczta, lecz nie ma potrzeby, aby wierzyć w ich zawistne słowa.
Młodzieńcza fantazja pchała go naprzód, śmiało więc kroczył swą ścieżką, poznając coraz to nowsze miejsca. Życiowa zaradność i niebywałe szczęście, wynikające jednak z umiejętności logicznego rozumowania ( a nie z głupoty, jak to niektórzy mówili ), pozwalały mu wychodzić z wręcz nieprawdopodobnych sytuacji obronną ręką.
Miejscami szczególnie ulubionymi przez niego były karczmy, gdzie posilając się i gasząc pragnienie, nawiązywał nowe znajomości, które nierzadko wpędzały go w kłopoty.
Choć już wcześniej napisaliśmy, iż był człowiekiem raczej ostrożnym, to jednak dał się namówić parę razy na szaleńcze wypady w nieznane krainy, kuszony wizją szczególnie smacznych posiłków i mocnych trunków o nieprawdopodobnych właściwościach ubocznych. Czy żałował tych decyzji ? Nie jest to do końca ustalone, choć patrząc na jego powiększający się brzuch i rumiane policzki, należy przyznać, że przynajmniej te części ciała z całą pewnośca były z tego zadowolone.
Po latach podróży dotarł wreszcie do Imperium Jaskini Behemota. Jego długie, siwe już włosy i potężnych rozmiarów brzuch zwracały uwagę miejscowych, którzy z niezrozumiałych przyczyn zakrywali rękami usta i szybko odchodzili, wydając dźwięk podobny do tłumionego śmiechu. Trudno jednak przypuszczać, aby tak znana w świecie postać mogła wywoływać śmiech u kogokolwiek, więc ową reakcję mieszkańców zinterpretujemy jako odruch zaskoczenia i radości z przybycia tak znamienitej osobistości. Zwiedzając krainę Imperium, trafił oczywiście do sławnej oberży " Pod Rozbrykanym Ogrem ", kierując się swym niezawodnym nosem. Pod presją brzucha, który wyraźnie dał mu do zrozumienia, iż jest zbyt pusty, aby mógł dalej kontynuować podróż, postanowił zatrzymać się tam na dłuższy odpoczynek..."
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Gelu
Dołączył: 18 lutego 2005 Posty: 164
Skąd: z AvLee
|
Wysłany: 24 lutego 2005 Przedstaw się! Kim jesteś w Heroes?!
|
|
|
Jestem Gelu.
Urodzony w AvLee nie znałem swoich rodziców. Jestem dumny, że mogę mieszkać w AvLee. Królowa Katarzyna i Król Roland zrobli mi test, który polegał na stworzeniu Eliksiru Życia. Udało mi się. Nie dość, że mi się udało, zostałem Dowódcą Leśnej Gwardii. Cieszę się, że mogę bronić Erathię, bo bardzo pokochałem ten piękny kraj i przyrzekłem, że będę jej bronił, póki w walce nie polegnę.
___________ Po śmierci rodziców chodzę w kapturze.|
__________|"""""""""""""""""""""""""""""
Gelu Knight |
|
Powrót do góry
|
|
|
Lucas
Dołączył: 25 lutego 2005 Posty: 164
Skąd: Erathia
|
Wysłany: 26 lutego 2005 Przedstaw się! Kim jesteś w Heroes?!
|
|
|
Jestem rycerzem - podróżnikiem. Pochodzę z Erathii, skąd wyruszyłem do Jaskini Behemota. Walczyłem z wieloma potworami i bohaterami.
___________ "Carpe Diem" |
|
Powrót do góry
|
|
|
Dragonis
Dołączył: 8 lutego 2005 Posty: 164
Skąd: Ze smoczego raju, gdzie mięcho jest nieszczęśliwe
|
Wysłany: 26 lutego 2005 Przedstaw się! Kim jesteś w Heroes?!
|
|
|
Jestem Dragonis, półsmok półczłowiek. O moich rodzicach nic nie wiadomo. Są tylko przypuszczenia. Ja sam służę w armi Nightonu... A raczej jestem tam wolnym strzelcem. Nie mam wrogów, bo jak już się jakiś trafi to wraca do domu w stanie podobnym do bigosu... He, he, nie wiem, może dołączę do Krewlod... Jeśli sprawią sobie jakieś smoki. Karczmarzu, amforę wina proszę, mogę zapłacić głową mantikory?
|
|
Powrót do góry
|
|
|