Autor |
Wiadomość |
Iscandel
Dołączył: 16 marca 2004 Posty: 164
Skąd: Turek a posty z serca ;)
|
Wysłany: 1 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
Towarzysze odkneblowali Isca.
-Szczęśliwy że nas widzisz?
-Umnnmnm
-yy co ??
-Ummmmmm
-Mów po ludzku!!
-Ummnmnmn- dawając jakieś znaki rękoma.
-No pięknie- powiedział Lobo -uciszyli go na amen.
-Ummm- kiwnął głową.
-Teraz musimy tu znaleźć miksturę, która odwróci ten efekt. Isc, gdzie ona jest??
-Ummn
-Gdzie??
-Tak sie chyba nie dogadamy.- odrzekł Ilness- Isc ta mikstura jest tutaj?
-Ummnn- potrząsnął głową na znak protestu.
-to pięknie -odrzekł Gollum- teraz muszimy przeszukaćcałe miasto w poszukiwaniu jednej butelki . Co za życie?? Isc chyba nie przeszkadza ci taki stan bycia- zapytał sarkastycznie
Z rąk Isca wyszła mała błyskawica która kopła Golluma
-auuu-zawył- dobra, dobra wystarczyło powiedzieć nie
Z rąk Isca wyszła druga mała błyskawica.
-Ratunku auuuu dosyć że niemowa to jeszcze szaleniec.
Isc chciał puścić3 mała błyskawice ale przerwał mu Lobo
-przestacie się bawić trzeba znaleść tą miksture..
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Lobo
Dołączył: 18 listopada 2002 Posty: 164
Skąd: i po co?
|
Wysłany: 1 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
- Może go tak zostawimy? - spytał Lobo - Mniejszy z nim kłopot będzie.
Drużyna spojrzała na niego karcąco.
- To była tylko sugestia - Lobo wzruszył ramionami i poszedł szukać mikstury w piwnicy. Ilness zajął się strychem a reszta przeszukała parter.
Iscandel w tym czasie siedział na drewnianej ławie rozważając, czy kiedykolwiek odzyska głos.
___________ Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle... |
|
Powrót do góry
|
|
|
Coyote
Dołączył: 26 marca 2004 Posty: 164
Skąd: Nie wiadomo :-)
|
Wysłany: 1 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
Gdy Lobo wkroczył do piwnicy, usłyszał jakby trzask butelki.
-Może to już niedaleko-mówił sam do siebie.
Piwnica była pełna pajęczyn, w lewym kącie piwnicy była miotła, na wprost znajdowała się półka z książkami magicznymi i nie tylko. Zaczął szperać i wziął pierwszą lepszą księgę. Tytuł: "Magia w palcu". Otworzył na spisie treści i znalazł rozdział "odczynienia uroków". Uradowany wziął księge, a różne eliskiry na wszelki wypadek schował do plecaka. I szybko wrócił tam gdzie Isc czeka na odczynienie. Zawołał drużynę i wszyscy się zebrali. Oczywiście najpierw mu pogratulowali. Niestety okazało się, że rozdział "odczynienia uroków" cały jest po łacinie. Ale z tym kłopotu nie był, bo Ghost doskonale znał się na tym. A więc i znalazł "odzyskanie głosu". Gdy Ghost tłumaczył, wyszło to tak: "Aby sprawić, żeby chory odzyskał głos należy zmieszać dwie pary żabich oczu w kotle, następnie dodać język meduzy, a na koniec wlać eliksir "mowa" (z pewnością Lobo ma to ze sobą). Następnie wszystko wymieszać, wlać do pustej butelki 0.2 l, tak żeby była pełna. Następnie niech chory wypije cały wywar w jedną minutę". To był koniec przemówienia. A więc zaczęły się rozmowy w toku. Wszyscy zgadywali skąd wziąść takie składniki. Lobo na to:
-Chyba w tej piwnicy widziałem kocioł, chyba się przyda, co?
-Z pewnością !-odrzekł Gollum-Zaraz ! Ja widziałem tam mnóstwo żab.
-Aha... ja mam ten eliksir "mowa"-odrzekł Lobo. A więc brakowało języka meduzy.
-Jeszcze jedna sprawa-rzekł zmartwiony Gollum-Kto wydłubie te oczy ?
Nikt się nie odezwał. Ale ktoś wpadł na pomysł...
___________ Powinieneś coś zrobić, zanim włączy się wygaszacz ekranu! |
|
Powrót do góry
|
|
|
Iscandel
Dołączył: 16 marca 2004 Posty: 164
Skąd: Turek a posty z serca ;)
|
Wysłany: 1 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
Odezwał się goblin, który był wtrącony do celi razem z Iscem:
-Mój mistrz posiadał to w swoim plecaku!!
-Skąd to wiesz ??
-W końcu to ja go pakowałem i zajmowałem się jego rzeczami.
-To gdzie to jest??
-Strażnicy zabrali do biura rzeczy skonfiskowanych..
-Wiem do czego to zmierza.-wtrącił Ilness- Ruszamy.
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Coyote
Dołączył: 26 marca 2004 Posty: 164
Skąd: Nie wiadomo :-)
|
Wysłany: 2 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
Biuro rzeczy skonfinksowanych znajdowało się za aresztem. Biura strzegło dwóch strażników przy drzwiach, a w biurze czterech. Nie było łatwo, ale Ilness znał dobrze areszt i to wszystko. Wiedział, gdzie trzymają broń. Znajdowała się ona w skrytce na lewej ścianie w areszcie. Ale nikt nie posiadał klucza. Ale Gollum znalazł w kieszeni (w kieszeni ubioru strażnika) klucz. Raczej klucze. Jeden zamykał areszt, drugi cele, trzeci piwnice, a czwarty... a czwartego nie wiedzieli. Wszyscy stwierdzili, że to musi być pasujący klucz. Włożyli go do zamka, przekręcili i otworzyła się skrytka. Były tam dwie piki. Widać, że resztę zabrali. No więc Gollum wziął jedną pikę, Ghost drugą. A więc na wyprawę zabrali się Gollum i Ghost. Kryli się w krzakach. Gdy już byli blisko to wstali i rzucili piki w strażników. Gdy Ghost i Gollum wstali to od razu Strażnicy byli w boju, kiedy już wyciągneli łuk to pika ich dopadła. Padli. Ale czterech strażników wyszło. Zobaczyli, że nikogo nie ma. Tak w ogóle to Gollum i Ghost skryli się w krzakach. Strażnicy poszli w kierunku aresztu, a tymczasem Shrek wszedł do biura. Nikogo tam nie było. Zabrał plecak. Gdy Strażnicy byli pięć metrów od wejścia do aresztu to do akcji wkroczył Ilness. Wyskoczył z łukiem. Zdążył dwóch ubić. Następnie w odrębie sekundy Ilness zrobił przewrót w przód i dźgnął trzeciego strażnika włócznią. Czwarty uderzył mieczem. Ilness nie miał żadnej tarczy, a obronić to on się nie umiał. Była to jego najgorsza strona. Ale wbiegł Gollum i rzucił sztyletem w strażnika, ale go nie zabił. Strażnik uparł się i odciął dłoń Ilnessowi. Wkurzony Gollum wyjął drugi sztylet i zaszarżował. Strażnik ciął Golluma poziomu, ale on się schylił i wbił sztylet strażnikowi. On padł i upuścił miecz spadający na głowę Golluma. Ale ! Ghost usłyszał brzdękanie orężem i wtem wyszedł zza krzaków i rzucił magiczną pięść i miecz przesunął się i spadł na ziemię. Tymczasem wrócił do drużyny goblin i pokazał, że ma torbę. Zajrzał tam i...
___________ Powinieneś coś zrobić, zanim włączy się wygaszacz ekranu! |
|
Powrót do góry
|
|
|
Ilness
Dołączył: 11 listopada 2002 Posty: 164
Skąd: Łódź
|
Wysłany: 2 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
-Aaargh! Moja ręka... - obwiązał ją ubraniem. Rzeczywiście, Ilness był może świetnym łucznikiem, ale w zwarciu nie należał do orłów.
-Łyknij to! - Lobo podał eliksir oberżyście. Ten od razu poczuł się lepiej i nie czuł już bólu. Chwilę po tym Lobo podał kolejny już ze swojej nieskończonej kolekcji eliksirów, tym razem wywołujący odbudowę tkanek. -Muszę Ci ją opatrzyć... Za tydzień bedziesz miał już nową, śliczną rączkę, heheh.
___________ "Samotność, to taka straszna trwoga...
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
nie ma boga, nie ma, nie."
Dżem "List do M." |
|
Powrót do góry
|
|
|
Coyote
Dołączył: 26 marca 2004 Posty: 164
Skąd: Nie wiadomo :-)
|
Wysłany: 2 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
W plecaku był język meduzy. Mieli wszystko po za 2 oczami żaby. Nikt nie chciał zabijać biednych żab. W końcu Ghost się tego podjął. Gdy wchodził do pomieszczenia było słychać żaby. Tymczasem on rzucił zaklęcie magiczna pięść w żabe. Ale czar się nie powiódł. Zamiast magicznej pięści na szczęście wyszedł czar "pozbawiania oczu". Żaba wyglądała dość prymitywnie(Można sobie wyobrazić żabę bez oczu, ble.). Oczy znalazły się wśród rąk Ghosta. Wyczarował zaklęcie "rękawiczki"(Dotykanie oczu żabich nie było dość przyjemne w dotyku, to było obrzydliwe, więc musiał coś poradzic). Wrócił do drużyny. Mieli wszystko...
___________ Powinieneś coś zrobić, zanim włączy się wygaszacz ekranu! |
|
Powrót do góry
|
|
|
Ilness
Dołączył: 11 listopada 2002 Posty: 164
Skąd: Łódź
|
Wysłany: 2 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
-No to musimy to upichcić... Ktoś chętny? - widząc brak zainteresowania dodał: -Gotowałem w Oberży, to tu też mi się uda. - podpalił pod kociołkiem i wrzucał wszystko wedle instrukcji na opakowaniu. "Gotować tylko w temperaturze trzydziestu stopni"... Ilness musiał uważać i co chwila zdejmować kociołek z ognia, aby nie przekroczyć wskazań. Po dłuuugim czasie coś wybuchło, strzeliło, zadymiło i zaiskrzyło, a eliksir było gotowy.
___________ "Samotność, to taka straszna trwoga...
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
nie ma boga, nie ma, nie."
Dżem "List do M." |
|
Powrót do góry
|
|
|
Coyote
Dołączył: 26 marca 2004 Posty: 164
Skąd: Nie wiadomo :-)
|
Wysłany: 2 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
Kiedy eliksir był gotowy to zaczęli poszukiwania butelki pustej 0,2 l. Nie było tu takiej. Więc musiał wypić z butelki po miksturze, którą Ilness wlał do kotła. A więc butelka była pełna. Była ona 0,5 l. Drużyna dała Iscowi do wypicia.
-Pij a odzyskasz głos-mruknął Ilness.
-Mmmmmhmmm-to miało znaczyć „nareszcie”.
Okrzyk radości. Zaczął pić. Zaczęło mu się kręcić w głowie. Butelka cała wypita. Isc zemdlał.
-Hej, chodźcie do mojej oberży to się chłopak prześpi i mam nadzieję wyleczy-Odrzekł Ilness.
-Dobrze, ale nie wydostaniemy się tak łatwo. Strażnicy nowi przybyli. Jedynym wyjściem jest walka. Isc zemdlał i nie pomoże nam. Ty masz chorą rękę to też nie-mówił Gollum- Do walki jestem gotów ja, Ghost i Shrek-Skończył.
-Hej, bądźcie rozsądni i pomyślcie o ucieczce bez walki. Przecież ktoś z was może mieć poważne rany.
-Może masz rację-mruknął Ghost.
-Ale jak to zrobimy?-zapytał Gollum.
-Z tym nie ma problemu. Mam tu mapę całego tego ośrodka, znalazłem ją przy szukaniu lekarstwa dla Isca-odrzekł Ilness.
-Hehe, pokaż ją, niech się przyjrzę.
-Najlepiej iść pod murem-mówił Ghost- a potem wyjdziemy z tego miejsca. I chyba tą drogą nie zaskoczy nas żaden Strażnik.
Drużyna ucieszyła się i jak powiedział tak zrobiła...
___________ Powinieneś coś zrobić, zanim włączy się wygaszacz ekranu! |
|
Powrót do góry
|
|
|
Ilness
Dołączył: 11 listopada 2002 Posty: 164
Skąd: Łódź
|
Wysłany: 2 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
W cieniu muru, osłonięci krzewami i drzewami przeszli do niestrzeżonej części miasta. Teraz czekał ich marsz z powrotem. Nie zajęło im to dużo czasu nim dotarli do Oberży, która, na co wyglądało, ma się teraz stać ich dziuplą wypadową. Ilness kazał zaprowadzić rannych do pokoi, przynieść im posiłki. Reszta rozsiadła się przy stolikach, napiła gorzały i czekała na swoja kolej. Oberżysta zaś oddał się w ręce rusałek które zaraz oczyściły ranę, z której już zresztą zaczynałą odrastać ręka.
___________ "Samotność, to taka straszna trwoga...
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
nie ma boga, nie ma, nie."
Dżem "List do M." |
|
Powrót do góry
|
|
|
Coyote
Dołączył: 26 marca 2004 Posty: 164
Skąd: Nie wiadomo :-)
|
Wysłany: 8 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
Gdy już wszyscy wyzdrowieli to nadszedł czas by wyruszyć w Dolinę Lodowego Wichru...
-No to idziemy Ilnessie - rzekł Gollum.
Gdy już wyszyli rozpętała się straszliwa burza. Deszcz z gradem. Drużyna wróciła do oberży mokra i poczekała, aż deszcz ustanie. Minęło pół dnia, burza nadal trwała. Wtem Gollum zaproponował
-Ilnessie! Może zabierzesz się z nami?...
___________ Powinieneś coś zrobić, zanim włączy się wygaszacz ekranu! |
|
Powrót do góry
|
|
|
Ilness
Dołączył: 11 listopada 2002 Posty: 164
Skąd: Łódź
|
Wysłany: 9 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
-Hmm... Nie... Nie mogę zostawic Oberży samej.
-Ależ rusałki na pewno dadzą sobie radę! - przekonywał Gollum.
-Eeee... Czy ja wiem?
-Jasne! - Ilness spojrzał niepewnie na stworzonka.
-No... Dobrze, chodźmy, zanim się rozmyślę.
___________ "Samotność, to taka straszna trwoga...
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
nie ma boga, nie ma, nie."
Dżem "List do M." |
|
Powrót do góry
|
|
|
Lobo
Dołączył: 18 listopada 2002 Posty: 164
Skąd: i po co?
|
Wysłany: 9 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
Lobo wzruszył ramionami. Oczywiście, ze wolałby posiedzieć w ciepłej karczmie przy kominku popijając miód, niż błąkać się nie wiadomo po co po skutej mrozem Dolinie Lodowego Wichru. Ale niestety miał u Illnesa dług, pieniądze na którego spłacenie zdobyć mógł tylko w tej wyprawie.
Przygotował się więc do podróży w nieznane, z nieudanym magiem, właścicielem gospody i kilkoma niby-wojownikami. To nie może się powieść...
___________ Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle... |
|
Powrót do góry
|
|
|
Ghost
Dołączył: 25 stycznia 2003 Posty: 164
Skąd: ...no właśnie?
|
Wysłany: 9 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
- Eeee... Po cholerę my w ogóle idziemy do tej Kotliny Zimnego Zefiru czy coś w tym stylu? - zapytał nagle Ghost.
- Mnie też to ciekawi... - odparł Iscandel.
- Może nam wreszcie powiesz?! - szepnął Lobo.
- Czekamy! - jęknął Ilness.
- UGH! - ryknął Shrek.
Gollum wzruszył nieporadnie ramionami, i zaczął gwizdać udając, że nie widzi gniewnych min reszty drużyny.
___________ Zaśmiecam język z lubością
Znieprawiam, do złego kuszę
Zakusy mam bolszewickie
I sączę jad w młode dusze
fragment wiersza J. Tuwima |
|
Powrót do góry
|
|
|
Coyote
Dołączył: 26 marca 2004 Posty: 164
Skąd: Nie wiadomo :-)
|
Wysłany: 9 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
-Hmm....idziemy doznać przygód, zostać odkrywcami i wrócić wielkimi bohaterami !-rzekł Gollum.
-Hmm...brzmi pociągająco-powiedział goblin.
-Ha! Ja już jestem silnym bohaterem, bo znam świetnie magię-rzekł z zachwytem Ghost.
-Tak?-mówił Gollum-To rzuć we mnie ognistą kulą, już!
-"MASENKO"-wymówił słowa Ghost i pojawiła się świnia, od razu poszła.
-Bohater? Też mi coś-rzekł Gollum.
-Ghost ! Do ciebie nie dotarło, my chcemy spłacić długi i jak wrócimy z wyprawy to będziesz mógł się wtedy przechawalać i pić mocną gorzałę, o ile przeżyjesz! - powiedział Lobo
-Jak chcesz Ghost zostań, cały czas tylko marudzisz, a żaden z ciebie wojownik czy mag-skończył Gollum. Nastała cisza. Wszystkich zatkało...Ghost odpowiedział....
___________ Powinieneś coś zrobić, zanim włączy się wygaszacz ekranu! |
|
Powrót do góry
|
|
|
Ghost
Dołączył: 25 stycznia 2003 Posty: 164
Skąd: ...no właśnie?
|
Wysłany: 9 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
- Erhem... Spłata długu trafiła się przypadkiem. A czy Gollum miał jakiś cel wcześniej? - powiedział głośno i wskazał palcem w Golluma.
Golluma nie było. Zniknął gdzieś, ale czuć było podmuch wiatru, jakby ktoś dopiero co wybiegł.
___________ Zaśmiecam język z lubością
Znieprawiam, do złego kuszę
Zakusy mam bolszewickie
I sączę jad w młode dusze
fragment wiersza J. Tuwima |
|
Powrót do góry
|
|
|
Coyote
Dołączył: 26 marca 2004 Posty: 164
Skąd: Nie wiadomo :-)
|
Wysłany: 9 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
- Gdzie go wcieło?-spytał Isc
- Może szykuje się na wyprawę - mówił Ilness-Hej Ghost, nie wiesz? Przecież przed chwilą powiedział, że idziemy stać się bohaterami i odkryć wspaniałe przygody. Ta magia Ci w głowie miesza.
Nie mam zamiaru oglądać tu prywatnych porachunków. Albo posty będą szły w odpowiednim kierunku albo usuwam. I jeszcze jedno..proszę nie przesadzać z "graniem" innych osób biorących udział w tej przygodzie(?).
Sulia
___________ Powinieneś coś zrobić, zanim włączy się wygaszacz ekranu! |
|
Powrót do góry
|
|
|
Ilness
Dołączył: 11 listopada 2002 Posty: 164
Skąd: Łódź
|
Wysłany: 31 lipca 2004 Przygody...
|
|
|
-Heh, zgubił się. Ehh - Ilness odszedł na bok, wyciągnął z kieszeni cysternę i zaczął się nią bawić. Niechcący ułamał gałąź na drzewie pod którym siedział, a gałąź spadająca z dwudziestu metrów potrafi być niebezpieczna.
Dokładnie, przyznaję Sulii rację. Cóż, jeśli już się za kogoś wypowiadamy, nie obrażajmy go tym, chociaż najlepiej mówić za siebie. W innym przypadku będę zmuszony edytować posty.
___________ "Samotność, to taka straszna trwoga...
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
nie ma boga, nie ma, nie."
Dżem "List do M." |
|
Powrót do góry
|
|
|
Maryan
Dołączył: 24 sierpnia 2004 Posty: 164
Skąd: Żdżary/Łuków a teraz Stolyca
|
Wysłany: 6 września 2004 Przygody...
|
|
|
Ze wschodu dobiegał dziwny dźwięk brzmiący jak skrzyżowanie syku węża ze świstem świstaka.
- Ssssssssssszhizhizhizzhiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii ŁUP!! BĘC!! TRACH!! BANG!! ŁUBUDUBU!!
Podróżni bardziej z rozsądku niż ze strachu padli na ziemię i przygotowali się do obrony.
- O żesz ty!! Żeliwna twoja, w piecu wytapiana mać!!!!
Dobiegło nagle ich uszu niewybredne przekleństwo.
- Kaiiiii, kaiiii, kaiiii!!!!!!
Z piskiem zbitego psa oraz wielką szybkością w stronę grupy śmiałków zbliżało się Coś Co Przypominało Kociołek. Pierwszy z ziemi podniósł się Lobo. Przykucnął, chcąc złapać Coś, jednak, gdy Coś był już w zasięgu ręki, wykonał sprytny unik oblewając prawicę olbrzyma zawartością. Nim Lobo zdążył odetchnąć Coś Co Przypominało Kociołek zniknął już w pobliskich zaroślach. Pozostali członkowie grupy powoli podnosili się z pozycji obronnych. W ślad za Czymś biegł ktoś, kto jak na człowieka miał zbyt dużo cech krasnoluda, jak na krasnoluda zbyt wiele elfa, jak na elfa zbyt wiele człowieka. W pędzie powiewało na nim coś, co zapewne kiedyś było płaszczem, a obecnie cóż... określenie tego czegoś byłoby o wiele trudniejsze niż określenie rasy nieznajomego.
- Witajcie, o Wielcy – grzecznie uchyliwszy kaptura przybysz chciał minąć wesoła kompanię, lecz jakaś niewidzialna siła uniosła go w powietrze. Całe szczęście punktem uchwytu był płaszcz, więc nie sprawiło wiele kłopotu, by się oswobodzić z żelaznego uścisku. Przybysz szybko zniknął w ślad za Czymś Co Przypominało Kociołek.
Lobo uniósł do oczu rękę z, nazwijmy to płaszczem nieznajomego i zobaczył... płaszcz!!! A gdzie ręka?? Czuł ją, dla pewności szturchnął stojącego najbliżej Ghosta, który zatoczył się i usiadł na ziemi. Ręka była, ale... niewidzialna. To musiała być ta mikstura. Pozostaje mieć nadzieję, że to tylko przelotny efekt działania czarów. A może się do czegoś przyda??
sorki za tak agresywne wejście, ale nie widziałem możliwości dołączenia
___________ "Piwo to moje paliwo"
"Choć nie jestem detektywem zawsze znajdę budkę z piwem"
z "Madrości Przystanku" |
|
Powrót do góry
|
|
|
Maryan
Dołączył: 24 sierpnia 2004 Posty: 164
Skąd: Żdżary/Łuków a teraz Stolyca
|
Wysłany: 6 września 2004 Przygody...
|
|
|
Maryan siedział w zaroślach próbując uwarzyć sobie coś do jedzenia, picia lub, co by po prostu nie wybuchło w Czymś Co Przypominało Kociołek. Zaletą Czegoś Co Przypominało Kociołek było to, że nie był potrzebny ogień do tego, by rozgrzać „naczynie”. Jednak miało też wady: Coś był krnąbrny, kłótliwy, chadzał własnymi ścieżkami i, co najgorsze większość prób ugotowania czegokolwiek kończyło się pyknięciem, trzaśnięciem, strzeleniem, wybuchem, lub prawdziwą katastrofą. Dziś nic nie wskazywało na jakiekolwiek komplikacje.
Korzystając z dobrego humoru Czegoś Co Przypominało Kociołek Maryan rozsiadł się na tyle wygodnie, na ile pozwalało mu otoczenie i zaczął wspominać...
...Na początku swych wędrówek, gdy dopiero zaczynał poznawać tajniki uzdrawiania i oswajał się z podstawami zielarstwa szukał kogoś, kto mógłby mu w tym pomóc. Pewnego dnia przechodząc prze bagna lasu, którego nazwy już nie pamiętał usłyszał głos
- Ra.... <bul, glup, chlup> tun...<khe, glurp> ku...
dochodzący z niedaleka. Poszedł w stronę głosu i zobaczył tonącego w bagnie człowieka w płaszczu maga. Pomógł mu się wydostać z trzęsawiska. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że jest to równie słynny, co pechowy czarodziej Sam Ekło Poty Mam.
Szybko nawiązała się między nimi nić porozumienia. Po kilku latach wspólnego wędrowania Maryan posiadł większą część wiedzy czarodzieja Sama. Na pożegnanie mag Sam dał Maryanowi najcenniejszą rzecz, jaką posiadał. Był to magiczny kociołek, a właściwie Coś Co Przypominało Kociołek. Od tej pory stali się nierozłącznymi towarzyszami podróży. Co prawda, Coś często znikał na dłuższy czas, ale zawsze się odnajdywał. Chodzą słuchy, że po rozstaniu z Maryanem i Czymś Co Przypominało Kociołek czarodzieja Sama opuścił pech, ale nikt nigdy nie wiązał tych zdarzeń ze sobą...
Z zamyślenia Maryana wyrwało dziwne strzelanie i pykanie wydobywające się z Czegoś Co Przypominało Kociołek. Na całe szczęście to tylko gotowała się zupa. Uffff, dzisiaj będzie jedzenie.
___________ "Piwo to moje paliwo"
"Choć nie jestem detektywem zawsze znajdę budkę z piwem"
z "Madrości Przystanku" |
|
Powrót do góry
|
|
|
Fristron z Avlee
Dołączył: 27 października 2004 Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)
|
Wysłany: 7 listopada 2004 Przygody...
|
|
|
Tymczasem do Ilnessa podszedł wędrowiec o imieniu Fristron i rzekł:
- Witaj. Słyszałem że wybieracei się na wyprawę. Gdzie można się do neij wpisać?
- Można było u Golluma, ale ten znkinął... no dobra, ja Cię przepytam. Co potrafisz?
- Znam się neiźle na magii, w sumie mogę też powalczyć w zwarciu i jestem bardzo zręęęęęęęę - to mówiąc potknął się - no dobra, zręczność nie jest moją mocną stroną. Więc jak?
- Witaj w drużynie - to mówiąc wskazał na pozostałych członków. Fristron miał naciągnięty kaptur na głowę, ale i tak Ilness zobaczył, że ten wytrzeszcza oczy.
- Hm... miło mi to... znaczy ją... o chałastrę... znaczy drużynę mi chodzi. Witojta! - przywitał się swojsko, ale dziwnie cienkim głosem.
___________ Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk. |
|
Powrót do góry
|
|
|
Coyote
Dołączył: 26 marca 2004 Posty: 164
Skąd: Nie wiadomo :-)
|
Wysłany: 7 listopada 2004 Przygody...
|
|
|
Nagle cała oberża zamilkła, choć dało się słyszeć pewne dźwięki. Było to na zapleczu. Widniał tam wielki mrok, od tego miejscu rozprzestrzeniał się wielki chłód. Ilness wraz z nowymi uczestnikami wyprawy cicho i bacznie obserwowali mroczne zaplecze, okrywając się w tym czasie czymś ciepłym. Niektórzy ukryli się pod stołem, niektórzy włożyli płaszcze wiszące na jednej ze ścian oberży. Dźwięki dobiegały coraz głośniej. Żeby wysłuchać co się tam dzieje, musiał być spokój, cisza i skupienie myśli. Po kilku minutach można było stwierdzić dźwięki typu - "sss...". Ilness podniósł z podłogi sztylet, cicho tak by nikt nie usłyszał uginających się nóg. Dźwięk było słychać co raz mocniej. Oberżysta szedł przykucnięty ze sztyletem w ręku, aż cały zniknął w mroku. Inni wpatrując się w niego, dostali gęsiej skórki. Zadawali sobie pytania w myślach "Co się teraz stanie?". Po pięciu minutach Ilness wyszedł już pewny siebie. Jeden z członków drużyny zapytał:
-Co to byłooo? - ostatnią literę "o" mówił z lękiem i przerażeniem.
-To był tylko Gollum. - Pewnie i szczerze oznajmił Ilness.
___________ Powinieneś coś zrobić, zanim włączy się wygaszacz ekranu! |
|
Powrót do góry
|
|
|
Fristron z Avlee
Dołączył: 27 października 2004 Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)
|
Wysłany: 7 listopada 2004 Przygody...
|
|
|
Za nim wyszedł zarykując się ze śmiechu Gollum:
- Chiechie, ale was nabraelm... przestraszyliście się?
W odpowiedzi został uderzony w głowę przez Ilnessa
- Żartów ci się zachciało! Też mi coś! A tak w ogóle to mamy nowego członka drużyny - to mówiąc wskazał na Fristrona - dobrego maga - dodał z naciskiem. - I mało zręcznego - zachichotał
- A więc wyruszamy do Doliny Lodowego Wichru! - zakrzyknął Gollum
- A kędy trzeba się skierować? - spytał Fristron
- Tamtędy - Gollum zatoczył koło
- Którędy? - Fristron był ciut bardziej dociekliwy niż inni. Nie lubił iść w nieznane.
- Tędy - skrzyżował dłonie pokazując dwa kierunki
- Po prostu przyznaj, że nie wiesz - rzekł Ghost
- No dobra, nie wiem
Fristron wybuchnął śmiechem - tośmy sie nabohaterowali! - krzyknął - jak nawet nie wiadomo dokąd iść! Czy - zwrócił się do Ilnessa - nie ma w Oberży żadnej mapy?
Nagle Lobo krzyknął:
- Ja mam! Wziąłem ją wraz z eliksirami!
- Pokaż - powiedział Gollum
___________ Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk. |
|
Powrót do góry
|
|
|
Coyote
Dołączył: 26 marca 2004 Posty: 164
Skąd: Nie wiadomo :-)
|
Wysłany: 7 listopada 2004 Przygody...
|
|
|
-Phi...! - zwątpił Gollum. Nie bez powodu. Mapa była poplamiona kawą, nieczytelna. Iscandel nie czekając na dalszy przebieg akcji, wypuścił magiczny pocisk w mapę. Mapa się zapaliłai został z niej mały czarny proszek, a ręcę Golluma zaczęły płonąć.
___________ Powinieneś coś zrobić, zanim włączy się wygaszacz ekranu! |
|
Powrót do góry
|
|
|
Fristron z Avlee
Dołączył: 27 października 2004 Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)
|
Wysłany: 7 listopada 2004 Przygody...
|
|
|
Ilness krzyknął
- Nie podchodź do stolików, bo mi je jeszcze zapalisz!
Fristron wypuścił lodowy pocisk. Nie trafił jednak i zrobił gustowną dziurkę wśród jednej z belek oberży. Ilness coraz bardziej się denerwował
- Zatamuj to bo chłód się wdziera! - krzyknął oberżysta. Fristron podbiegł do belki i odruchowo stworzył ścianę ognia. Po chwili oberża zajęła się ogniem, a goście się z niej wynosili. Sytuacja była poważna. Lobo chlusnął jakimś eliksirem na Golluma, innych i na ścianę oberży. I ściana i ręce Golluma przestały się palić, ale Gollum pokrył się dziwną wysypką, a po oberży krążyły najróżniejsze opary. Ilness wychodził z siebie.
- Posprzątać mi tu ten bałgan. Masz magiczną miotełkę, powyciągaj opary - rzekł do Fristrona. Reszta zabrała się za naprawę zdewastowanej ściany.
___________ Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk. |
|
Powrót do góry
|
|
|