Imperium Jaskini Behemota
tarcza Witaj na Starym Forum Jaskini Behemota.
Zostało Ono stworzone przez ixcesala z uwagi na problemy z forum Ezboard 10 grudnia 2002. Służyło Jaskiniowcom dzielnie do sierpnia 2005 roku, kiedy to dominium i podwładnych Behemota dotknął Wielki Trek, po którym przez 10 miesięcy Jaskinia nie funkcjonowała.
Wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju Imperium Jaskini Behemota, zarówno poprzez pracę techniczno-graficzną, jak i osobom które współtworzyły klimat - dziękujemy.
Zapraszam do obejrzenia tego swoistego muzeum, które wiąże się ze wspaniałymi wspomnieniami niemałej części Jaskiniowców.
Kasztelan Crazy

Wróć do strony głównej Jaskini Behemota.
Rejestracja (chciałbym klucze)Rejestracja (chciałbym klucze)  

PrzewodnikPrzewodnik      LinksLinkownia     SzukajSzukaj     Śledzone tematyŚledzone tematy     Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ProfilProfil     MieszkańcyMieszkańcy     GrupyGrupy     ZalogujZaloguj
Ostatnio odwiedziłeś nas:
Obecny czas to: 2024-11-21 10:16:49
Autor Wiadomość
Faramir



Dołączył: 24 października 2002
Posty: 164
Skąd: za chwilę Poznań

Wysłany: 22 stycznia 2004     Garść wspomnień, historii, refleksji Odpowiedz z cytatem

Jakiś taki mam nastrój na wspomnienia.

Przypominają mi się chwile, gdym dopiero co do Osady zawitał, gdy coś takiego jak Nowe Forum jeszcze nie istniało, gdy wszystko było dla mnie takie nowe, a ja byłem jeszcze - patrząc na to dzisiaj - dzieckiem. (Mała dygresja: Czy za, powiedzmy, pięć lat dzisiejszy ja będę dla przyszłego mnie też dzieckiem, czy może kimś "wyższym"?)

Dlaczego więc, jeśli taki mam nastrój, nie uwiecznić tego, nie zapisać?

Oto więc przed wami Skrótowa Historia Rozwoju Emocjonalnego Faramira Podczas Pobytu w Jaskini, spisana nie z powodu jakiegoś wielkiego święta, jakiejś rocznicy, a po prostu z wewnętrznej potrzeby.

Do Osady przybyłem 24 października 2002 r. z zaproszenia Ururama Tururama do stolika kartograficznego, który własnie został utworzony. W tym miejscu należą się Ururamowi wielkie podziękowania.

W chwili przekroczenia progu Osady byłem zapalonym spamerem, piszącym posty tylko po to, by mieć ich większą liczbę, na Forum WR.PL, z którego wielu Jaskiniowców, z tego co wiem, się wywodzi. Przyznam się szczerze, że dziś trochę mi głupio gdy pomyślę, że - między innymi - z mojej winy tamto Forum tak stoczyło się. Z merytorycznego, przyjaznego nowym użytkownikom, stało się miejscem wypisywania głupot mało związanych ze światem HoMM. W tym miejscu chciałbym przeprosić wszystkich użytkowników Forum WR.PL, że przyczyniłem się do tego, że wiele wartościowych osób - opuściło je. Obecnie, zaglądając tam od czasu, do czasu, widzę iż sytuacja się mocno poprawiła. To miło wiedzieć, że inni potrafią naprawiać cudze błędy.

Jednakże ja nie o tym. Miałem mówić o mojej historii z IJB. Więc proszę. Wchodząc do Osady, byłem, jak już wspomniałem, dzieckiem stojącym u bram dojrzałości, które lubowało się w pisaniu bezsensownych, głupich wypowiedzi, dla którego ilość postów była wyznacznikiem jakości, etc. Słowami dwoma: Głupi byłem. Choć pewnie traktuję się zbyt surowo...

Byłem poza tym zapalonym Tolkienowcem, który uważał książki Tolkiena za świętość, za niepodważalne prawo i po prostu za coś, czego nie da się opisać słowami. Byłem zakochany po uszy w Śródziemiu i żadne słowa krytyki do mnie nie docierały. Sam za to broniłem kiedy tylko się dało Mistrza.

Nie wiem, pamięć już widocznie nie ta, jednak coś musiało sie zdarzyć, gdyz gdy wszedłem do Osady, jakoś nie zacząłem w niej pisać bezsensownych, pisanych "na odpieprz" postów. Zacząłem się starać i, mimo iż we wszelkich rankingach nadal się lubowałem, pisałem bardziej z sensem niż poprzednio.

Pamiętam jak wczoraj te pierwsze miesiące i rutynę jaka wtedy utworzyła się w moim życiu. Szkoła, powrót do domu, odrabianie lekcji i komp. W przy kompie od razu Internet Explorer i osada.heroes.net.pl . Następnie przeglądałem co zdarzyło się od mojej ostatniej wizyty (czyt. wieczora dnia poprzedniego :) ), pogadanka przy ognisku i przejście do trybu Offline, gdzie czytałem dokładnie posty i odpowiadałem na nie, najlepiej jak potrafiłem. Potem zamieszczałem moje wypowiedzi, a przy okazji przeglądałem czy nie zdarzyło się jescze co nowego. Jeśli tak, to znowu, w miarę możliwości, odpowiadałem. I tak mi dzionek zlatywał aż do godziny, mniej więcej, 22, kiedy szedłem się umyć, a potem z książką w ręku kładłem się do łóżka. Ech, aż się lekko łzy w oku zebrały.

Pamiętam dobrze z jaką powagą traktowałem wtedy każdą GGadkę na GG. Jaki to był dla mnie zaszczyt, gdy rozmawiałem z którymś z wielkich Jaskini. jOjO, Guinea, Grenadier... heh:). Naprawdę całym sobą żyłem Jaskinią.

Pamiętam, jak strasznie przejmowałem się opiniami wydawanymi przez innych, a dotyczącymi moich opowiadań. O rety, ale to było dla mnie wtedy ważne! Żyłem prawdziwymi marzeniami i myślałem nawet (ach!, ta rozbrajająca dziecięca naiwność!) czy nie udałoby mi się w przyszłości, dzięki ciężkiej pracy zostać jakimś znanym pisarzem. Jejku, ale byłem wtedy nawiedzony!

Chciałem wtedy całego siebie oddać Jaskini. Byłem zachwycony nią, byłem jej wdzięczny i byłem do niej przywiązany. Chciałem więc jakoś oddać jej cząstkę, tę tkwiącą we mnie głebiej, samego siebie. Zacząłem pisać wiersze.

Byłem wtedy naiwnym chłopcem, który miał niecałe czternaście lat, a który myślał, że naprawdę sporo w życiu przeżył. Który wymyślił sobie zasady, którymi chciał się kierować, jednakże chyba było wtedy jeszcze za wcześnie na podejmowanie takich decyzji. Uważałem, że powinien się cieszyć jedynie z chwili teraźniejszej, nie obawiać się i nie zadręczać siebie myślą o tym, co w przyszłości może być negatywnego. Przyznaję, iż taka filozofia życiowa wielce szlachetną jest, aczkolwiek... nie była stworzona dla mnie.

Jednak wtedy uważałem to za jedyną słuszną drogę, więc pisałem o tym. Jako taki rozczulająco optymistyczny człek chwaliłem piękno świata, pisałem o uwielbieniu nocnego, upstrzonego gwiazdami nieba, o leciutkich pocałunkach nocnego zefirku... Stałem się romantykiem i grafomanem. Pisząc opowiadania używałem przesadnie sentymentalinych i tkliwych porównań, za co zostałem nieraz zgnojony (prawda, co poniektórzy? :) ). Natomiast w wierszach starałem się być ambitny i przekazywać w nich jakieś - moim zdaniem - wielkie myśli i refleksje. Cóż, nie były one chyba aż tak złe...

Później stałem się marzycielem przeplątanym z romantykiem, co chyba także wiele osób w Jaskini zaobserwowało. Szczególnie te, z którymi utrzymywałem stały kontakt przez GG. Taaak, oni wiedzieli co się w mym sercu działo. W tym miescju chciałbym im wszystkim podziękować za to, że mnie wtedy wysłuchiwali.

Jaskinia trochę traciła u mnie wtedy na znaczeniu, gdyż zacząłem znów rozkoszować się Prawdziwym Życiem. Stąd też jakoś przestałem pisywać opowiadania, nie znajdując już ku temu zacięcia. Także z wierszami było kiepsko, gdyż w głowie mi tylko jeden temat był, na który w dodatku jakoś nie odważałem się nawet zacząć pisać. Jeden tylko poemat napisałem, który dośc sekretnymi drogami (czyt. przeze mnie :) ) został przekazany niektórym z Jaskiniowców do dogłębnej analizy.

Poza tym wakacje (bo ów okres przypadał, mniej-więcej, na wakacje 2003) spędziłem iście dekadencko. Całymi dniami nie robiłem prawie nic i leniłem się, że aż miło. A poza tym myślałem i marzyłem. Te marzenia, ciągłe myślenie, a brak działania były pewnie jedną z przyczyn tego, co spotkało mnie później.

Tako więc powiedziałem, że okres ten był raczej mało aktywny jeśli chodzi o mnie i Jaskinię, przejdźmy więc dalej.

Cóż, dalej było rozczarowanie. Nagle spadłem na ziemię, a upadek był tyle wysoki, ile przedtem wywyższałem cel. Wtedy naszedł mnie nastrój melancholijno-nihilistyczny, gdy nie miałem ochoty na nic i byłem ogarnięty nieprzemijającym dołem.

Zacząłem pisać czarne, pełne mroku smutku wiersze, niekiedy apokaliptyczne. Zresztą, w sprawie wierszy nastapił u mnie chyba znaczny wzrost formy. Nagle zacząłem pisać ich jak na potęgę, a do tego poznałem większość zasad liryką kierującymi. Wiedziałem już (i stosowałem) co to średniówka, co to rym kalwaryjski, częstochowski (te starałem się eliminować) i próbowałem pisać, co tu dużo mówić, lepiej. Aczkolwiek była to jedynie chęć pisania wierszy, gdyż opowiadania odeszły, co tu dużo mówić, do lamusa.

Stałem się zwolennikiem teorii, że szczęście nie istnieje, że świat jest czarny i że w ogóle wszystko jest bezsensu. Naprawdę był to ciemny okres mego życia.

Zacząłem wtedy robić jak najwięcej by zapomnieć o tym, co mnie spotkało. Stąd też mnóstwo miałem pomysłów i chęci, do pomocy Jaskini. Zacząłem pisać coraz więcej postów, zacząłem pisać dłużej, bardziej zgłębiając temat, i w końcu zacząłem toczyć dyskusje z Moandorem, który był przykładem, hm, tego w co wierzyłem przedtem. Szlachetność, dobroć, przyjaźń vs. czarna rzeczywistość, bezduszność, etc. Przyznam szczerze, iż mnóstwo radości mi te dyskusje przynosiły. Dziękuję Ci z całego serca Moandorze za nie, nawet chyba się nie domyślasz jak bardzo mi one bliskie były...

Wpadałem też na coraz to nowe pomysły. Tak też chciałem stworzyć stronę dot. GRRM (GR?M, hetmanie? :) ). Miałem wtedy ku temu naprawdę zacięcie, jednakże... i ten pomysł jakoś się nie udał. Może to dlatego, iż był owocem tego, że chciałem uciec od rzeczywistości, może tego, że poznałem się na literaturze innego typu, a może z jakiegoś innego powodu, sam nie wiem, jednakże fakt, iż straciłem ku temu chęć, pozostaje faktem.

Ano właśnie, wspomniałem, iż zacząłem rozkoszować się innym typem literatury. Jest to prawda. Jakoś powoli zaczynałem odchodzić od fantasy, a coraz bardziej interesować się książkami osadzonymi w realiach historycznych. Wyrosłem ze Śródziemia? Tak czy inaczej zacząłem czytać Eco i znalazłem (tak mi się wydaje dzisiaj, lecz co będzie jutro?) nowego Mistrza. Co prawda ma wiedza jest jeszcze na pewno wciąż zbyt mała by w pełni się jego kunsztem zachwycać, jednak to co rozumiem teraz - i tak mnie zachwyca.

Zbliżamy się do okresu, w którym jestem teraz.

A kim jestem teraz? Sam nie wiem. Chyba staram się wierzyć w zasadę: "Co ma być, to będzie". Nie robiąc sobie przesadnych nadzei, ale i nie popadając z czerń melancholii. Cóż, staram się wrócić do rzeczywistości i nauczyć się spoglądać na świat taki, jakim jest. Bez żadnych etykietek, bez zakłamania i bez złudnych nadzei, albo i bez czarnych okularów.

O rety, alem się zmienił. Kiedyś chciałem być znany, chciałem udzielać się w jak największej ilości projektów. Teraz chce tylko robić to, co sprawia mi przyjemność i nic więcej.

Dziwna wydaje mi sie to ewolucja, patrząc na nią w ten sposób, teraz.

Wydaje mi się, że dziwnie mocno się rozspisałem i dziwnie mocno temat zmieniłem. Miałem pisać o mnie i Jaskini, o zależnościach pomiędzy mną a nią. A wyszło mi... cóż, taki jakiś dziwoląg.

Czy jednak rzeczywiście to, co zdarzyło się ze mną, jest tak odalone i niezwiązane z Jaskinią? Hmm... Poznałem tutaj, w IJB, mnóstwo ludzi, którzy nieraz mi pomogli, którzy wywarli na mnie spory wpływ (często nawet o tym nie wiedząc), pobudzając do rozmyśleń. Czy więc gdybym nigdy ich nie poznał, byłbym tym, kim jestem? Chyba jednak mimo wszystko zawędrowałem za daleko. Ale cóż, jak to się mówi: "Raz kozie śmierć". Co ma być, to będzie...

___________
Często i gęsto!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Faramir



Dołączył: 24 października 2002
Posty: 164
Skąd: za chwilę Poznań

Wysłany: 22 stycznia 2004     Garść wspomnień, historii, refleksji Odpowiedz z cytatem

Aby ten topic nie wydawał się do końca bezsenowny (jaki teraz chyba jest) proponowałbym, aby każdy mógł tu opisać swoją historię z IJB. Mnie co prawda nie wyszło to do końca, jednak wierzę, że wam się uda :))
___________
Często i gęsto!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
DruidKot



Dołączył: 16 stycznia 2004
Posty: 164
Skąd: z odległych zakamarków geografii :P

Wysłany: 22 stycznia 2004     Garść wspomnień, historii, refleksji Odpowiedz z cytatem

Doprawdy, ciekawa historia... :)

Ja jeszcze chyba za mało przeżyłem, by coś tu napisać... :( Chociaż... jako gość, czekając na klucze trochę się zaklimatyzowałem, ale opiszę to innym razem. Może za parę miesięcy... [jeśli nie zmkniecie tego tematu :P]

___________
Rychłoż się zejdziem znów?

o ortografii || o łańcuszkach
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sandro



Dołączył: 15 października 2002
Posty: 164
Skąd: kaLISZ

Wysłany: 22 stycznia 2004     Garść wspomnień, historii, refleksji Odpowiedz z cytatem

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a Jaskini bym nie znał, nie byłbym tym, kim jestem.

hehe :D

Pozwolę sobie wkleić tutaj list, jakim dawno temu wysłał Hetmanowi, na jego zresztą prośbę

ja żem kiedyś w mailu do jOjA (cytat):
Witaj!

Prosiłeś mię kiedyś tam, żebym rozwinął myśl, która wymksła mi dzieś tam: "Jaskinia mię zmieniła". Przypomniawszy sobie ową prośbę - odpisuję.

Mam wrazenie, że nie jestem w stanie konkretnie powiedzieć jakie zmiany we mnie zaszły i wskazać ich dokładnych przyczyn, niemniej spróbuję jakoś przelać na klawiaturę to co mi się tam błąka po synapsach.

Po pierwsze - Jaskinia jest dla całkowicie niezwykła formą społeczności. Być może takie odczucia wynikają z mego stosunkowo krótkiego stażu jako internauty (ze 3 lata), lecz nie spotkałem się jeszcze na żadnych forach, czatach i tego typu rzeczch ze zbiorowiskiem ludzi, którzy byliby tak zgrani. Nie jestem pewien, czy to odpowiednie słowo, jednak lepsze nie przychodzi mi do głowy. Będą Jaskiniowcem czuję się członkiem autentycznej wspólnoty, i to wspólnoty w pewnym sensie elitarnej. Z Jaskinią wiążę odczucia, które nigdy nie towarzyszyły mi w żadnej innej społeczności wirtualnej, czy nawet wielu realnych. Spotkawszy ostatnio Barda WWalkera przy ognisku i wspominając czasy sprzed roku, gdy zaczęła się moja przygoda z Osadą, autentycznie się wzruszyłem.

Po drugie - z powodu Osady rozwinąłem się. Dzięki możliwości aktywności literackiej oraz wszelkich dyskusji na stolikach, forum i z innymi Jaskiniowcami znaczie lepiej wyrażam swe myśli niz jeszcze rok temu. Zawdzięczam to Osadzie, której jestem wdzięczny także z tego powodu, że dzięki inni czytają to co napiszę. To właśnie istnienie potencjalnych czytelników stanowi dla mnie motywację do pisania, gdyż pisania do szuflady nie lubię i nigdy nie praktykowałem. Gdyby nie Osada nigdy nie stworzyłbym żadnego opowiadania (z wyłączeniem tych do szkoły, które z reguły się odwala).

Po trzecie - ludzie. Nie da się zaprzeczyć, że w Jaskini mieszkają ludzie niezwykli, każdy na swój sposób, których łączy według mnie nie tylko to, że lubią HoMM czy fantasy, ale także pewne nieuchwytne i niemożliwe do nazwania "coś", co sprawia, ze jesteśmy właśnie tak ciekawą społecznością i zarazem zgraną grupą. Ludzi tych cenię, ale nie za coś konkrenego, choc na siłę mozna by wymieniać. Po prostu cenię, i cieszę się, ze jestem wśród nich. Na pewno styczność z nimi w jakiś sposób na mnie wpłynęła i wpływa nadal.

Po czwarte i najważniejsze - najlepszym dowodem tego, że Jaskinia mnie zmieniła jest prosty fakt, że nie wyobrażam sobie życia bez niej. Po prostu nie jestem w stanie go sobie wyobrazić, i patrząc z dzisiejszej perspektywy nie mam pojecia, jak to było zanim do niej trafiłem. Nie wiem, czy to normalne, może powienienem pójść do psychoanalityka? ;-).

Ja wiem, że to wszystko może brzmiać nieco wydumanie, ale nic na to nie poradzę. Pisałem co czuję. Myślę, że napisanie tego listu sporo mi dało, gdyż artykułując to, co siedziało nienazwane wewnątrz mnie, jeszcze bardziej zdałem sobie z tego sprawę.

Pozdrawiam
Sandro


To chyba wszystko, co rzec chciałem.

___________
I.Am.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
jOjO



Dołączył: 10 stycznia 2000
Posty: 164
Skąd: Onionburg

Wysłany: 11 marca 2004     Garść wspomnień, historii, refleksji Odpowiedz z cytatem

ujmę to tak:
najmocniej i najserdeczniej dziękuję Faramirowi i Sandro, że podjęli próbe i napisali o sobie, a szczególnie o Jaskini tak wiele

czekałem aż do sich por, aż znów ftoś coś dopisze

nie doczekał sie ja...

ale liczę na to, że ten temat nie przepadnie i kolejne bardzo osobiste spojrzenia na Jaskinie poznamy...

bo to nie tylko ciekawe
(w sumie to aqrat dla mie jeden z ostatnich powodow, dla ftorych tu zagladam!)
ale pozwala zobaczyc naszą Jaskinię INACZEJ
innymi oczami
innym sercem

pozwala dostrzec to co może wtopiło się w tło, i dzieś zanikło...

(tak osobisty temat widziałbym w Oberży... co na to Faramir? Sandro? oraz Ilness?)

___________
Baruk Khazad!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Irvin



Dołączył: 29 października 2002
Posty: 164
Skąd: z daleka...

Wysłany: 12 marca 2004     Garść wspomnień, historii, refleksji Odpowiedz z cytatem

Czym dla mnie jest Jakinia??
Jest moim drugim domem. Dołączyłem wraz z mah-em końcem roku 2002. Na początku moja fascynacja osadą była duża. Przyznam się że był to wyścig o tytuły... (dlatego uważam zamknięcie rankingów za pomysł dobry) Nowe forum nie istniało. Jako że fantasy fascynowało mnie od zawsze, to miejsce takie jak osada było czymś dla mnie. Starałem się pomagać (stąd fRPG, któro bardzo długo się nie ujawniało). Ogólnie byłem średnio aktywnym osadnikiem. Aż do zjazdu w Krakowie. Tamto wydarzenie całkiem mnie zmieniło. Osada stała się nieodłączną częścią mojej codzienności. Później dostałem od życia dużego kopa... Chciałem odejść, ale nie mogłem. Niektórzy wiedzą o tym więcej... Teraz nie wyobrażam siebie bez osady. Jest to miejsce gdzie każdy może stać się kim chce. Może być kimś. Ciągłe nowe pomysły, projekty. Zaangażowałem się w Gildię i fRPG, teraz staram się stworzyć dodatek do CI, miesięcznik... Dziękuje wszystkim wspaniałym mieszkańcom, za pomoc... Tutaj zawsze miałem i mam przyjaciół, z którymi mogę się pośmiać, albo wypłakać się na ich ramieniu, a i tak czasem bywało... Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu który tu spędziłem, mogę powiedzieć że bez Osady, moje życie wyglądało by całkiem inaczej... Dziękuje wam wszystkim

___________
Kiedy zastanawiamy się nad swoim życiem, to właściwie sam fakt, że żyjemy, powinien nas najbardziej zadziwić...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sulia



Dołączył: 26 października 2002
Posty: 164
Skąd: Białystok

Wysłany: 23 marca 2004     Garść wspomnień, historii, refleksji Odpowiedz z cytatem

Tak mnie jakoś o tej późnej porze chwyciła chęć na wspomnienia :)

Miałam 17 lat i Internet od zaledwie paru miesięcy. Byłam bardzo zła na braci, którzy nie dopuszczali mnie do komputera. Nie znosiłam tej gry, w którą codziennie się wpatrywali, która zabierała mi moje godziny w sieci. Te koniki małe i te cukierkowe kolory...śniły mi się jako koszmary :) Ale jak to mówią : wroga trzeba poznać, by móc z nim walczyć. Poprosiłam braci by wytłumaczyli mi o co w tej grze chodzi. I stało się...sama się wciągnęłam :wink: Nie można mnie było od Heroesów odgonić. To chyba była II jeśli dobrze pamiętam. Nie rozumiałam jeszcze wielu rzeczy. Te ekrany wyskakujące po każdej bitwie były dla mnie czarną magią a budynki nie wiedziałam po co służą. Ale dokształcać się trzeba...
Wpisałam w wyszukiwarkę tytuł gry. Przeszukałam mnóstwo stron aż trafiłam na JB. Do działu o grze najpierw. Z ciekawości zaczęłam przeglądać forum, później Tawernę. To było to :)
Z natury lubię obserwować innych i taką też rolę spełniałam na forum. Uwielbiałam czytać wypowiedzi ludzi (i nie ludzi) - zwanych teraz Weternami. Zaznajomiłam się z ich avatarami, z ich historiami. Ich opowieści w Tawernie...Cudowne. Śledziłam co ciekawsze tematy na forum (a może to wszystkie były :wink: ) Nie znali mnie, ale ja znałam ich bardzo dobrze :) Zawsze zbierałam się na odwagę by wreszcie dołączyć do tego towarzystwa. Tym bardziej, że widziałam jak traktują damy w swym gronie. A Cyra była jedyna :) Wesoło by było być drugą dziewczyną na forum. Jakie względy bym miałam... :wink:

Hmmm..Jaskinię pzestałam odwiedzać w któreś wakacje. Były to chyba te, w czasie których Jaskinia miała problemy z dawnym forum i zrodził się pomysł Osady. Bo jak weszłam do JB to zobaczyłam tam już kolejne cudo - Osada :) Tym razem Sulia się zapisała :wink: I nadal nie lubiła się udzielać :D Ja to chyba mam genetycznie uwarunkowane...Poznałam znowu mnóstwo osób tzn. obserwowałam i bardzo polubiłam. Młodzi byli, ale bardzo dojrzali jak na swój wiek. Później znowu miałam przerwę i pojawiłam się po miesiącu. A tu znowu więcej ludzi...I znowu było trzeba poznawać wszystkich :)

I wreszcie zaczęłam pisać pierwsze komentarze. Ale dobrowolne to to nie było :wink: (Dziękuję, choć marudzę często :P ) Jakoś tak pomału to wszystko zaczęło się zmieniać... Poznałam więcej osób (tym razem oni mnie również znali). Cieszyłam się kiedy mogłam porozmawiać z którymś z Weteranów :) To było przeżycie...

Jak to teraz jest ze mną sami wiecie. Osada i rozbudowane IJB robią na mnie nadal ogromne wrażenie. Cieszę się, że należę do tej społeczności, że znam tylu wspaniałaych ludzi (prawdę mówię :) )

Ale to długie. Gratuluję jeśli ktoś dotarł do końca :) Co do mego rozwoju w Jaskini, może jak nie będę tak śpiąca...choć dużo tu do mówienia nie ma :wink: Jak słyszę często to było "wyprowadzenie dzikuski z lasu" :P

___________
Zasady Zakątkowe:
1. Proszę o nieużywanie emotów
2. Przepuszczajcie tekst przez Worda:)
3. Nowi goście przynoszą drobny upominek!
4. Żadnych bójek i pijaństwa:)
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Raistlin



Dołączył: 27 lutego 2004
Posty: 164
Skąd: Kryn

Wysłany: 23 marca 2004     Garść wspomnień, historii, refleksji Odpowiedz z cytatem

Witam. Od czego tu by zacząć, chyba od początku.

Jestem wielką maniaczką fantasy, bez niej nie wyobrażam sobie swojego życia. Uwielbiam czytać książki. Gdybym już teraz miała wybierać co dokładnie mam robić do końca życia, wybrałabym jakiś cichy mały kąt i zaszyłabym się tam z ogromnym, nigdy niekończącym się stosem książek. Jednak lubię bardzo kontakty z innymi takimi maniakami jak ja i to właśnie jest jeden z powodów, dla których wstąpiłam do IJB.
Wracając do moich kochanych książek, oczywiście największą świętością dla mnie jest Władca Pierścieni. Zakochałam się w śródziemiu i to właśnie po tej lekturze tak mnie wzięło na czytanie fantasty. Drugim światem, który tak bardzo mnie zaczarował i pochłonął były kroniki Dragon Lance. To właśnie z tych wspaniałych książek pochodzi moje imię Raistlin Majere (i noszę je z dumą).
W tym momencie zaczyna się moja przygoda z IJB (oczywiście od przeczytania Dragonów upłynęło wiele wody w rzekach, wiele innych książek przeszło przez moje ręce i wiele się już przeżyło). Pewnego razu poszukiwałam w necie informacji o moim Raistlinie i tak oto natknęłam się na osadę. Niestety nie jestem zbyt biegła jeśli chodzi o komputer ale mam taką cichą nadzieję że i ja tu zaistnieję. Pomimo to czuję się tu bardzo swojsko jak w wielkiej rodzinie i to, wierzcie mi, bardzo mi pomaga. Nareszcie ktoś mnie rozumie :))

Pozdrawiam
RAISTLIN

___________
WSZYSTKO MA SWOJE APOGEUM, a potem zanika
spływa do oceanu jak płynąca rzeka
jak nasze życie...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
jOjO



Dołączył: 10 stycznia 2000
Posty: 164
Skąd: Onionburg

Wysłany: 23 marca 2004     Garść wspomnień, historii, refleksji Odpowiedz z cytatem

Dla takich opowieści - Drogie Panie! - kce się dżyć...
___________
Baruk Khazad!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Morgraf



Dołączył: 8 czerwca 2000
Posty: 164
Skąd: Dzierżoniów

Wysłany: 1 kwietnia 2004     Garść wspomnień, historii, refleksji Odpowiedz z cytatem

Powspominajmy więc.
Dawno to było... ze cztery latka prawie...
Młodym byłem człowiekiem, ale już całkiem doświadczonym graczem, miałem za sobą Kings Bounty, Heroesów I, II i katowałem właśnie intensywnie III. Jakoś tak udało mi się zdobyć podłączenie do e-netu, marniutkie, modemowe... wkrótce zacząłem szukać stronek poświęconych hirkom i tak trafiłem do Jaskinii, miała ona tę wielką przewagę nad innymi sajtami, że posiadała forum. Zarejestrowałem się, wysłałem kilka postów i.... prawie na rok rozstałem się z internetem a tym samym z Jaskinią.
po roku wróciłem, trochę dojrzalszy, pewniejszy siebie, gotów wyraźniej zaistnieć na forum. Czasy to były burzliwe, ukształtowała się i zaczęła być realizowan idea turnieju, pięknie było... jak dziś pamiętam okres beta testów, na które się nie załapłem (już wysyłałem savy, kiedy zobaczyłem, że poziom trudności trza na imopsible ustawić maila zatrzymałem w ostatniej chwili:) co by jednego khazuda nie zdenerwować:)). Zresztą te beta testy stały się beta testami post factum :).
Nieco wody upłynęło jak na dobre zadomowiłem się w turnieju, podsyłełem sajwy ciułałem punkciki...
Następny okres mej wzmorzonej aktywności to pierwsze opowiadania na forum, nowy element jaskiniowego życia, pod wpływem lektury tych opowiadań wysyłam swe pierwsze wypociny, które trafiają do tawerny (wtedy jeszcze autorów się głaskało pogłówkach a nie ostro oceniano jak dziś :)), to pierwsze opowiadanie gzdzieś jescze tkwi na zakurzonych pułkach w Osadzie, po nim pojawiło się jeszcze parę nastepnych...
pamiętam jak dziś niesławny upadek valhalli, który przejściowo ale bardzo poważnie zachwiał Jaskinią, to dzięki forum i niestrudzonemu wysiłkowi paru osób (jOjO, WWalker i inni) udało się Jaskinię ocalić...
dalej mamy epokę rozwoju, wielkie przenosiny, wykupienie własnej domeny, powstanie osady...
Imperator odsuwa się w cień, powierzając swoje dzieło w najodpowiedniejsze ręce Hetmana (wybór właściwy tak uważałem kiedyś, tak uważam i dziś).
Dalej nadejszły czasy bardziej współczesne, dynamicznego silnego rozwoju, który wyrzucił mnie poza nawias Jaskiniowego życia. Od po prostu jak modemowiec nie nadążałem za wielce dynamicznym forum, wielością nowych postów na osadowych stolikach, wciąż obserwowałem, podziwiałem ale nie udzielałem się.
Dziś mogę powiedzieć jedno : w Herosów nie grałem już bardzo dawno, i raczej się nie zanosi bym znów miał zacząć, ale mimo to chcę przebywać w Jaskini. Czuję się z nią emocjonalnie związany, to już parę ładnych lat, parę ładnych postów, parę ładnych dyskusji... mam nadzieje, że Imperium trwać będzie a ja w nim.
ps.
pozwoliłem sobie właśnie na sentymentalną wycieczkę na stare forum, relację dokładniejszą z tego ca tam ujżałem i co mnie zaciekawiło zdam n ieco później, muszę ochłąnąć:)

___________
Jaki zły jaki pusty jest cały świat

(S. Staszewski)
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Ilness



Dołączył: 11 listopada 2002
Posty: 164
Skąd: Łódź

Wysłany: 9 kwietnia 2004     Garść wspomnień, historii, refleksji Odpowiedz z cytatem

Ja na Jaskinię trafiłem szukając patcha spolszczającego do HoM&M4. Kliknąłem w link prowadzący do niej, nieświadomy, że aqrat zapewniam sobie wyrawny kawałek życia :lol: Pamiętam, że do spojrzenia do Osady skłonił mnie intrygujący napis głoszący o liczbie jej mieszkańców. Ciekawość wzięla górę... I dzięki temu przez pierwsze miesiace na modemie, później na stałce najczęściej odwiedzaną stroną była Osada. Kilka, jeśli nie kilkanaście razy dziennie. Do zostania Osadnikiem skłoniło mnie najpierw całe to misterium i dopracowanie. Potem utwierdziło mnie w osadnictwie, to, że tu każdy, bez znaczenia na wiek, miasto etc. może być KIMŚ. Jednocześnie wielki szacunek dla władzy i satysfakcja z tego, co się osiągnęło własną pracą... Niezwykły klimat, który wspominam, żeby nie skłamać, ze wzruszeniem. Uczestniczenie w rozwoju Imperium, możliwość obserwacji i ingerencji w każde posunięcie...
___________
"Samotność, to taka straszna trwoga...
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
nie ma boga, nie ma, nie."
Dżem "List do M."
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sandro



Dołączył: 15 października 2002
Posty: 164
Skąd: kaLISZ

Wysłany: 15 października 2004     Garść wspomnień, historii, refleksji Odpowiedz z cytatem

Chciałem z dzisiejszej okazji napisać tutaj wiele rzeczy. Chciałem napisać w jaki sposób Jaskinia wpłynęła na mnie przez te dwa lata. Chciałem napisać co czuję gdy wspominam swoje tu początki. Chciałem napisać ile dla mnie to miejsce znaczy, i jak często wpływa na moje samopoczucie. Chciałem poprzypominać sobie wszysto po kolei. Chciałem wylać wszystkie swoje emocje.

Z tymi myślami otworzyłem ten topic, i przez dwie godziny nie wiedziałem jak mam to wszystko ująć w słowa.

Aż mnie Hetman oświecił dlaczego...

Cytat:
21:37:18 jojo-dwarf (jojo-dwarf@tlen.pl)
a o Mamie umiałbyś napisać?


I niech to starczy za wszystko...

___________
I.Am.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
©2002, 2003, 2004, 2005 Jaskinia Behemota
Template made by Valturman.
Powered by gnomePHP.
Pieczę nad Starym Forum sprawuje Crazy.