Autor |
Wiadomość |
Mirabell
Dołączył: 14 lutego 2003 Posty: 164
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 26 września 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Mi patrzyła, jak większość obecnych wpada w zadumę z powodu jesiennego liścia. Trochę cicho się zrobiło i to na trochę długo. Ellapar spał w najlepsze.
-No, wystarczy tej jesiennej zadumy, kochani- uśmiechnęła się śliffka- Jesień fajna pora. Księżyc Grzybowego Lasu się zbliża, to i może w Zakątku co dobrego z borowików i muchomorów będzie można spożyć. I deszcz może spadnie...
___________ ...Zawsze znajdą się jacyś Eskimosi, którzy wypracują dla mieszkańców Konga wskazówki zachowywania się w czas olbrzymich upałów...
(S. J. Lec) |
|
Powrót do góry
|
|
|
Sayo
Dołączył: 12 czerwca 2003 Posty: 164
Skąd: Wioska Olimpijska
|
Wysłany: 26 września 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
*Zakapturzony osobnik o ciemnej karnacji a można powiedzieć, że czarnej
przemykał ulicami w jesienny, zimny dzień. Nie był przystosowany do takich temperatur, ponieważ ostatnie miesiące a nawet lata spędził w wybitnie ciepłym klimacie, gdzie słońce oświetlało przez większość czasu ziemię, kwiaty, budowle i oczywiście wszystkie stworzenia. Zasmucony faktem, iż jest mu tak zimno postanowił zajrzeć do najcieplejszego zakątka imperium. Zasiadł w kącie przy stoliku i zaczął coś mruczeć pod nosem.
- Herbaty... Ekhe ziółek...czegoś ciepłego i na wyleczenie tego przeklętego kataru.
Po chwili rozległ sie stłumiony chusteczką dzwięk.
- Pffrt pffff....
Sayo potarł chusteczką o nos i powiedział głośniej i teraz już pewniej
- Mógłbym prosić coś ciepłego i...i... i coś na katar lub przeziębienie. Doszły mnie słuchy, że można tu nabyć coś naprawdę dobrega nawet na największe cierpienia.
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Denadareth
Dołączył: 15 maja 2004 Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice
|
Wysłany: 27 września 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Denadareth otrząsnął się z zadumy i cicho zaklął. Co to się porobiło by on - smok wpadał w taki nastrój. Ale obecność tak miłych osób i spokojna atmosfera Zakątka wprawiała go w taki nastrój.
Do Oberży weszła jakaś zakapturzona postać i usiadła przy stoliku. Wyglądała na mocno przeziębioną.
- Jak brzmi Twe Imię przyjacielu - Denadareth zwrócił sie do przybysza - Pomóc Ci ? Uzdrowicielem nie jestem ale ogień i ciepło to moja domena.
___________ "Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem" |
|
Powrót do góry
|
|
|
Sulia
Dołączył: 26 października 2002 Posty: 164
Skąd: Białystok
|
Wysłany: 27 września 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
- To Sayo, mój drogi smoku. - Sulia zwróciła się do Dena a następnie podeszła do gościa i serdecznie się z nim przywitała.
- Ziółka sie znajdą. Babcia na pewno umieściła swój przepis w Księdze. A nic nigdy nie leczyło kataru jak właśnie jej dziwna, lekko pachnąca... - elfka zawahała się - czosnkiem mikstura. Zaraz przygotuję. Tymczasem rozgrzej się przy kominku.
- Grzyby, powiadasz Śliffko. - zamyśliła się na chwilę. Rozejrzała się po sali w poszukiwaniu kogoś. Morf zniknął pod stolikiem. Sul podeszła i wyciągnęła go stamtąd za jego ptasi ogon. Kruk tylko zaskrzeczał. - Polecisz do tej pani mieszkającej na obrzeżach osady, wiesz której, i wręczysz jej tę kartkę.
Sulia nakreśliła klika słów na papierze.
- Tylko szybko. To na drogę. - wręczyła Morfowi ciastko i wypchnęła goz uśmiechem za drzwi.
- Grzyby niedługo przybędą. Czy któraś z pań zna jakąś smaczną potrawę z tych darów jesieni? - zwróciła się do Hexe i Mirabell. - Ja pójdę zrobić wywar dla Sayo.
___________ Zasady Zakątkowe:
1. Proszę o nieużywanie emotów
2. Przepuszczajcie tekst przez Worda:)
3. Nowi goście przynoszą drobny upominek!
4. Żadnych bójek i pijaństwa:) |
|
Powrót do góry
|
|
|
Hexe
Dołączył: 14 stycznia 2004 Posty: 164
Skąd: Wrocław / Bielsko
|
Wysłany: 27 września 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Ktoś otworzył drzwi. Chłodny podmuch jesiennego wiatru przywołał Hexe do rzeczywistości. Skinieniem głowy przywitała nowoprzybyłego. Na całe szcęście, nie zapomniał o zamknięciu drzwi.
Chłodniejsza temperatura otrzeźwiła nie tylko ją. Z zadowoleniem zauważyła, ze w Zakątku zaczął panować ruch, jak dawniej.
Skurczyła sie nieco w sobie pod bacznym spojrzeniem Gospodyni.
- Ee.. grzyby? - wyjąkała - Gotowanie? - rozszerzyła oczy - Hm. - mruknęła - może coś uda mi się wymyślić, jeśli pozwolisz mi zająć tymczasowo Twój rewir, Sulio - uśmiechnęła się.
___________ Earth is full. Go home. |
|
Powrót do góry
|
|
|
Mirabell
Dołączył: 14 lutego 2003 Posty: 164
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 28 września 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Mi uśmiechnęła się do Sayo, po czym zwróciła do Sulii:
-Eee... ja tam się na gotowaniu nie znam. Z grzybów tylko trucizny umiem robić, a i to kiepsko- zrobiła Minękogośktoniemaoczymśpojęcia- Moge pomóc Hexe ewentualnie, jeśli się przydam.
___________ ...Zawsze znajdą się jacyś Eskimosi, którzy wypracują dla mieszkańców Konga wskazówki zachowywania się w czas olbrzymich upałów...
(S. J. Lec) |
|
Powrót do góry
|
|
|
Sulia
Dołączył: 26 października 2002 Posty: 164
Skąd: Białystok
|
Wysłany: 30 września 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Najpierw goście Zakątka poczuli dziwny zapach. Czosnek. Dopiero później dostrzegli wychodzącą z kuchni Sulię. W ręku trzymała kubek wypełniony jakąś parującą cieczą. Siedzący bliżej przeziębionego Sayo westchnęli cicho.
Elfka podeszła do czarodzieja.
- Oto najlepsze lekarstwo na katar. Nie przejmuj się zapachem. Ulotni się za jakiś czas. - uśmiechnęła się łobuzersko - Jak już wypijesz, zawołaj mnie. Przygotuję ci coś do jedzenia. Bez czosnku.
- Hexe, Mi. - zwróciła się do dziewcząt - Kuchnia jest wasza. - Wszystkich zgromadzonych poruszył nagle jakiś hałas dochodzący zza kuchennych drzwi. - O, pewnie Morf dostarczył zamówienie.
Jej słowa potwierdziło pojawienie się w sali kruka, który otrząsnął się kilka razy i ruszył w stronę kominka nie zaszczycając gospodyni ani jednym spojrzeniem.
- Czyli składniki już są. Czekamy na śniadanie. - uśmiechnęła się wesoło do dwóch elfek.
___________ Zasady Zakątkowe:
1. Proszę o nieużywanie emotów
2. Przepuszczajcie tekst przez Worda:)
3. Nowi goście przynoszą drobny upominek!
4. Żadnych bójek i pijaństwa:) |
|
Powrót do góry
|
|
|
Sayo
Dołączył: 12 czerwca 2003 Posty: 164
Skąd: Wioska Olimpijska
|
Wysłany: 30 września 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Wziął kubek, zaczerpnął porządnego łyka i łzy zaczęły mu płynąć po policzkach.
-Uff, jakie to ostre! - wykrzyknął Sayo - ale w końcu jestem mężczyzną.- i wypił zawartość owego naczynia.
-Wiesz Sul, jakby lepiej mi się zrobiło - powiedział Mag w nadziei, że więcej już nie będzie musiał tego pić... W pewnym momencie goście usłyszeli dudnienie jakby do studni wrzucano cegły lub inne gady.
-E... tego no ... ekhem Suli, moja droga, mógłbym prosić a raczej proszę Cię o coś na ząb, aby jednak nie leżało na wątrobie.
Było mu prawie jak w niebie, ale jednak coś przerwało jego błogi odpoczynek.
Dziobanie ptaka w głowę stawało sie coraz bardziej irytujące ...
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Mirabell
Dołączył: 14 lutego 2003 Posty: 164
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 9 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Mi natychmiast pognała w stronę kuchni. Za nią pokicała Esme, wilk natomiast ledwie raczył otworzyć jedno oko i zerknąć w tamtą stronę. Już po chwili dał się słyszeć ostry dźwięk tłuczonego szkła. A wraz z nim krzyk półelfki.
-Ja tego nie zrobiłam, samo spadło! Znaczy... ee... no przypadkiem to było! Na pewno da się naprawić, tak, to się sklei i będzie po kłopocie, trochę magii i już- kontynuowała, dzwoniąc zbieranymi resztkami kufla albo może szklanki. Dołączył do nich dziwny, suchy syk i z kuchni wydobyła się podejrzana woń. Znowu zabrzmiał głos śliffki.
-Eee... tego... to chyba nie jest dobra pora na czary, później się tym zajmę... tej roślince nic nie jest, naprawdę, w sumie nawet tak lepiej wygląda, ciekawiej... no... oryginalniej i w ogóle...- z kuchni wyskoczyła Esmeralda i profilaktycznie schowała się za Sayo- Może lepiej pokroję te grzyby... ale ładnie pachną! Masz tu nóż, Sul? A, jest. Zaraz je pokroję, a Hex pewnie zrobi z nimi coś fajnego. Ładne te grzyby, takie... ała! Nic mi nie jest! Znaczy... ojej, to krew jest? Ratunku, krwawię!
Mi wypadła z kuchni trzymając się za rozcięty palec. Rozejrzała się wokół i zauważyła, że wszyscy na nią patrzą. Lekko się zarumieniła i uśmiechnęła kokieteryjnie, po czym podeszła do Gospodyni i szepnęła:
-Sul, masz... tego... szmatkę albo co...
___________ ...Zawsze znajdą się jacyś Eskimosi, którzy wypracują dla mieszkańców Konga wskazówki zachowywania się w czas olbrzymich upałów...
(S. J. Lec) |
|
Powrót do góry
|
|
|
Darkena
Dołączył: 3 maja 2003 Posty: 164
Skąd: Asgard - Kraina Asów
|
Wysłany: 10 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
W tym samym momencie dał się słyszeć dźwięk tłuczonego szkła. Popatrzywszy w stronę okna można było zastać widok wielkiej dziury, miast szyby, a zaraz obok stojącą Dark, przypatrującą się niewinnie oknu.
- Myślałam, że jest otwarte - odrzekła wpatrując się w odłamki szkła na podłodze - ale to się naprawi, prawda?
Miast odpowiedzi zastała grobową ciszę, podeszła więc skruszona do stolika stojącego w najodleglejszym kącie i tam usiadła, unikając wzroku bywalców karczmy.
___________ Kill the spiders....
To save the
butterflies....
*´¨)
¸.·´¸.·*´¨) ¸.·*¨)
(¸.·´ (¸.·' ¤* |
|
Powrót do góry
|
|
|
Lobo
Dołączył: 18 listopada 2002 Posty: 164
Skąd: i po co?
|
Wysłany: 10 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Darkena poczuła coś pod nogami. Coś twardego. Zaciekawiona co to było zafundowała temu czemuś kilka kopniaków. Jakież było jej zdziwienie gdy spod stolika wyczołgał się obolały drow pojękując co jakiś czas i pocierając niewyspane oczy.
- Co to już spać uczciwemu zapracowanemu drowowi nawet nie pozwalają!? - Aaah..to ty Dark. Dawnom Cię nie widział w tych ścianach - rozmasował siniaka na ramieniu i skrzywił się leko - ale to moim zdaniem było zbędne...
- Wybacz Lobo, nie zauważyłam cię - zachichotała Darkena z trudem powstrzymując śmiech.
Lobo siadł na krześle i zamówił sobie kubek gorącej herbaty na pobudkę, kawy nie trawił.
___________ Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle... |
|
Powrót do góry
|
|
|
Denadareth
Dołączył: 15 maja 2004 Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice
|
Wysłany: 10 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Do Darkeny i Lobo dosiadł się Denadareth.
- Witaj Przewspaniała Darkeno i Ty Potężny Lobo. Ofiaruję Wam Jedyny Rytuał Uściśnięcia Dłni - tu uśmiechnął się do Lobo. - Miło Cię znów widzieć. - zwrócił się do Darkeny - wieki chyba minęły odkąd Cię tu widziałem po raz ostatni milady -
___________ "Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem" |
|
Powrót do góry
|
|
|
Darkena
Dołączył: 3 maja 2003 Posty: 164
Skąd: Asgard - Kraina Asów
|
Wysłany: 10 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Dark uśmiechnęła się do Loba i zwróciła w stronę Dena.
- Miło cię widzieć smoku. Tak, wieki mineły....rzadko już bywam w progach Imperium, wyjeżdżam poza jego granice, by pobierać nauki w oddalonej gildii....ale nie znaczy to, iż czasem nie będę wpadać na pogawędki.
To powiedziawszy Dark skłoniła głowę i oddała się rozmyślaniom.
___________ Kill the spiders....
To save the
butterflies....
*´¨)
¸.·´¸.·*´¨) ¸.·*¨)
(¸.·´ (¸.·' ¤* |
|
Powrót do góry
|
|
|
Mirabell
Dołączył: 14 lutego 2003 Posty: 164
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 10 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
-O, Dark, miło cię widzieć- uśmiechnęła się Mi, wyjmując na chwilę rozcięty palec z ust- Może wreszcie to całe towarzystwo przestanie przysypiać- Powiodła wzrokiem po siedzących i leżących w rozmaitych pozach Zakątkowiczach, którzy już od jakiegoś czasu byli mało przytomni.
___________ ...Zawsze znajdą się jacyś Eskimosi, którzy wypracują dla mieszkańców Konga wskazówki zachowywania się w czas olbrzymich upałów...
(S. J. Lec) |
|
Powrót do góry
|
|
|
Lobo
Dołączył: 18 listopada 2002 Posty: 164
Skąd: i po co?
|
Wysłany: 10 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
- Zbyt rzadko - odparł ponuro Lobo popijając gorącą herbatę. - ale cóż począć, nauka przede wszystkim, ja akurat mam wygodniej, mój cech znajduje się dość blisko mej siedziby. Wystarczy trzy postoje powozem przejechać i już oczom mym ukazują sie ponure mury owego przybytku.
To rzekłwszy opróżnił do dna filiżankę od razu zamawiając kolejną. Ledwo trzymał się na nogach. Nie z przepicia jak początkowo myślała, lecz z przemęczenia. To był długi i męczący tydzień. I właśnie rozpoczynał się kolejny...ech.
___________ Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle... |
|
Powrót do góry
|
|
|
Tarband
Dołączył: 23 listopada 2002 Posty: 164
Skąd:
|
Wysłany: 10 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Cichutko wszedłem do Karczmy tak by nikt mnie nie zauważył. Usiadłem niedaleko kominka przy ulubionym stoliku.
Dyskretne znaki, które ptaki tylko zrozumieć mogą i już Morf do gospodyni z wieścią taką przyfrunął.
*Droga Gospodyni.
Szanowny Admirał pozdrowienia przesyła. I zapytuje grzecznie czy koszyk słodkości wraz z Grzanym Winem dostać może. Takie jak zawsze z czarną szyszką, którą najlepiej lubi. Chyba, że już nowe przepisy powstały co słodyczy powyższym daniom dodadzą.
Reflektuje także by każdemu gościowi napitek ulubiony podać coby ożywili się nieco.
A i podarek z zamorskiej podróży prześle, gdy tylko raczysz do niego podejść i swoim uśmiechem obdarzyć.*
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Sulia
Dołączył: 26 października 2002 Posty: 164
Skąd: Białystok
|
Wysłany: 11 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Sul załamałaby ręce, gdyby miała taką możliwość. Mi ze skaleczonym palcem, szyba wybita, a tu sam Admirał prosi o słodycze.
Jej wzrok padł na każdego zgromadzonego w sali. Rozmowy ucichły. Zielone oczy gospodyni nie wróżyły niczego dobrego.
- Mi... - podeszła do elfki - Pokaż ten palec. - uniosła dłoń i przymknęła oczy, wymawiając parę słów w innym języku. Palec Śliffki przestał krwawić. - Za kilka dni nie będzie już po skaleczeniu ani śladu. Czasem i druidzi potrafią czegoś nauczyć w tych lasach. - spojrzała z ulgą na jej rękę - I nie zblizaj się do żadnych ostrych narzędzi. Hexe zapewne przygotowała już grzybową potrawę. Mam nadzieję... - spojrzała na drzwi kuchenne.
Podniosła stojący na stoliku puchar z miodem.
- Leczenie trochę męczy. - wskazała na trunek trzymany w ręce odeszła w kierunku innego stolika. Uśmiechnęła się do Dark.
- Dawno cię tu nie było, moja droga. Cieszę się, że znalazłaś chwilę by wpaść na sok pomarańczowy. Ale zanim to nastąpi... - oczy groźnie błysnęły - szkło samo się nie sprzątnie. - podała dziewczynie miotłę i pogoniła młodą elfkę do pracy. - Tylko się nie wymiguj. - uśmiechnęła sie do niej raz jeszcze. - Ja w międzyczasie naszykuję ci coś do jedzenia.
- Lobo, pędź po herbatę do kuchni. Sprawdzisz przy okazji czy nasza wiedźminka ma całe palce.
Sulia rozejrzała się po oberży.
- Poszukuję maga lub magiczki. - lekko się skrzywiła na dźwięk tego słowa - Kogoś, kto potrafi sklejać szkło. W nagrodę otrzyma kieliszek pewnego bardzo rzadkiego i niezwykłego likieru..Proszę sie tylko nie pobić. - zaśmiała się i skierowała do stolika Admirała.
- Witaj Tar - przywitała go jednym z najładniejszych uśmiechów jakie miała do dyspozycji - Cieszę się, że jak zwykle na słodycze przychodzisz do mojego Zakątka. Zaraz coś specjalnego przygotuję.
Odwróciła się do gości.
- Admirał płaci dzisiejszego wieczoru! Zaraz pojawi się taca z trunkami. Bierzcie na co macie ochotę. - poszła do kuchni by wszystko przygotować.
___________ Zasady Zakątkowe:
1. Proszę o nieużywanie emotów
2. Przepuszczajcie tekst przez Worda:)
3. Nowi goście przynoszą drobny upominek!
4. Żadnych bójek i pijaństwa:) |
|
Powrót do góry
|
|
|
Lobo
Dołączył: 18 listopada 2002 Posty: 164
Skąd: i po co?
|
Wysłany: 11 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Lobo westchnął i dźwignął się z krzesła kierując się do kuchni. Zaparzył sobie herbaty zamieniajac w międzyczasie kilka słów z Hexe. Palce wyglądały na zdrowe. Po chwili wrócił do stolika stawiając na nim kilka filizanek wciąż dymiącej herbaty.
- Częstujcie się - uśmiechnął się drow po czym ujrzał admirała i powitał swojego nigdysiejszego przełożonego skinieniem głowy.
___________ Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle... |
|
Powrót do góry
|
|
|
Hexe
Dołączył: 14 stycznia 2004 Posty: 164
Skąd: Wrocław / Bielsko
|
Wysłany: 11 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
"...kuchnia jest wasza." - słowa Gospodyni wywołały lekki półuśmiech na twarzy Hexe. Zanim zdążyła zareagować, Mi wraz ze swoją czeredką pognała w stronę kuchni. Hexe postanowiła poczekać na rozwój wypadków. Już od dawna wiedziała, że jej siostra w kuchni.. No, w każdym bądź razie, nie jest to zbyt dobre połączenie.
Przeczucie jej nie myliło. Już chwilę potem z pomieszczenia kuchennego dobiegł zgromadzonych huk, trzask, pisk przestraszonego zwierzaka, a na koniec krzy, którego pomylić z niczym innym nie podobna. Krzyk Mirabell.
Hexe tylko westchnęła i przewróciła oczyma.
Niedługo potem do izby wpadła właścicielka przerażającego wrzasku. Nieco zaaferowana trzymała się za palec wskazujący, na którego czubku widać było malutką kropelkę krwi.
Tegoż strasznego wydarzenia Hexe skomentować czasu nie miała, jako że z drugiego końca sali usłyszała głośny brzęk tłuczonego szkła. Sprawcą całego zamieszania była Darkena, która teraz z uroczym i zawadiackim uśmiechem stała w drzwiach i tłumaczyła się.
Hexe wolała nie czekać na rozwój wydarzeń (Mahadeva jeden wielki wie, co jeszcze stłuc/złamać/zepsuć się tu mogło), opuściła towarzystwo i cichaczem wymknęła się do kuchni, by tam dokonać niemożliwego.. znaczy się.. stworzyć coś jadalnego. Miała jedynie nadzieję, że nie będzie musiała czyścić grzybów z tych.. strug krwi, które straciła jej siostra w trakcie niefortunnego spotkania z narzędziem ostrym.
Omiotła pobojowisko krytycznym wzrokiem. Wygoniła z kuchni wiewiórkę, która, nie wiedzieć czemu, wielce zainteresowana była leśnymi specjałami. Hexe przymknęła drzwi, by nikt jej w międzyczasie nie przeszkadzał i ochoczo zabrała się do pracy.
Nie było jej dane jednak w spokoju pracować. Kontemplację nad proporcjami odpowiednich ziół przerwał jej drow, który wtargnął do jej 'warsztatu' z przepraszającym uśmiechem na twarzy. Elfka potraktowała go nieprzyjemnym wzrokiem. Lobo najwidoczniej w mig zrozumiał jej intencje, jako że herbatę dla gości przyszykował w ekspresowym tempie i migiem uciekł z kuchni, skwaszoną miną skutecznie zniechęcając pozostałych do zaglądania tam.
Tym razem Hexe nie poprzestała na półśrodkach w postaci przymkniętych drzwi. Zamknęła je całkiem, przy okazji prawie przytrzaskując ogon Arphenowi, któremu najwidoczniej znudziło się ciepłe miejsce za piecem i postanowił przejść do głównej izby.
Hexe westchnęła, po raz nie wiadomo który tego dnia. "Sulia musi mieć doprawdy anielską cierpliwość, żę do tej pory jeszcze nie wstawiła zamka do tych drzwi" - pomyślała i nie zwlekając zabrała się za sztukę mięsiwa, którą znalazła podczas myszkowania po spiżarce. "Chcieli dobrze przyrządzonych grzybów.. Będą mieli dobrze przyrządzone grzyby.." mruczała sobie pod nosem. Po kilkunastu minutach w głównej izbie wyczuć można było delikatny zapach duszonego mięsa, przenikający z kuchni przez szparę pod drzwiami.
___________ Earth is full. Go home. |
|
Powrót do góry
|
|
|
Sulia
Dołączył: 26 października 2002 Posty: 164
Skąd: Białystok
|
Wysłany: 12 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Sulia uśmiechnęła się do mijającego ją Lobo i z lekim wachaniem otworzyła drzwi. Już zapach dochodzący z kuchni upewnił ją, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Otworzyła na oścież drzwi by goście mogli również poczuć swoją przyszłą kolację. Zerknęła na gotowe już prawie danie z wyraźną chęcią skosztowania go choć odrobinę.
- Świetna robota, Hexe. Chyba już zacznę myśleć o tym, co będę robiła na emeryturze. - uśmiechnęła się na samą myśl o zimie spędzonej w ośnieżonych górach - Jeśli masz ochotę podaj sama potrawę gościom. Przynajmniej nie będą mieć wątpliwości, kto ich tru...- elfka odskoczyła by uniknąć ścierki i roześmiała się głośno - Żartuję oczywiście. Ale nie zwlekajmy. Roznieś, moja droga talerze a ja zaraz przygotuję coś do picia.
Poszperała w szafkach, zajrzała do piwnicy i po chwili na tacy stała mieszanka przeróżnych trunków.
- Gotowe. - uśmiechnęła się do swej dzisiejszej współpracowniczki - Idę na salę.
___________ Zasady Zakątkowe:
1. Proszę o nieużywanie emotów
2. Przepuszczajcie tekst przez Worda:)
3. Nowi goście przynoszą drobny upominek!
4. Żadnych bójek i pijaństwa:) |
|
Powrót do góry
|
|
|
Hexe
Dołączył: 14 stycznia 2004 Posty: 164
Skąd: Wrocław / Bielsko
|
Wysłany: 13 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Elfka usłyszala, że ktoś znowu otwiera drzwi. Juz miała ofukać następnego natręta, który wścibia nos w jej sprawy, kiedy z lekką konsternacją zorientowała się, że w progu stoi Gospodyni. Hexe uśmiechnęła się szeroko i rozłożyła ręce w dumnym geście, prezentując gościowi swoją robotę.
- Już prawie gotowe. Jeszcze tylko doprawić trochę muszę. Białe kropki z grzybków zdrapałam bardzo pieczołowicie, nikt nie powinien się zorientować - roześmiała się.
- No, no. Takie słowa z ust najwspanialszej Gospodyni ze sławetnego Zakątka.. To dopiero coś! - uradowała się.
- Emerytura, Sulio? Pheh. Elfy nie wiedziałyby co to, gdyby nie ludzie - prychęła.
- Podać gościom? Już chwilkę, oczywiście. - sypnęła brązowego proszku do dania. Podumała chwilke, po czym sięgneła po małe pudełeczko stojące obok. Dosypała z niego jeszcze odrobiny czerwonego proszku. - Gotowe. Gościom powinno zasmakować.
Na kąśliwą uwagę Sulii zareagowala ze śmiechem, w udawanej złości zamierzając się na nią ścierką. Już po chwili jednak obie krzątały się po kuchni w poszukiwaniu odpowiednich talerzy i.. butelek.
Hexe weszła do głównej izby, gdzie goście już głośno rozprawiali o kuszących zapachach dochodzących z kuchni. - Bądźcie cierpliwi, a zostaniecie nagrodzeni. - odpowiedziała im Hexe, rozkładając przed nimi talerze. Chwile zastanawiała się, czy smoki lubią tego typu dania i czy też nieznajomi będą reflektować na kolację, jednak nie myślała nad tym długo i kilka minut później już wszyscy mieli przed sobą talerze. Przy okazji przystanęła na chwile przy Sandro, szpecząc mu do ucha coś o szmacie do podłogi.
W drodze powrotnej do kuchni kątem oka zauważyła, ze Sulia zajęta jest rozdzielaniem płynnej zawartości buteleczek, które chwile przedtem wyszukała w czeluściach kuchennych szafek. "I o moim kielichu nie zapomnijcie!" - zawołała Hexe, po czym zniknęła w drugim pomieszczeniu.
Wygłodniali goście nie musieli jednak dlugo na nią czekać. Już po kilku minutach pojawiła się z powrotem, niosąc w rekach wielki półmisek.
- Przepis pewnej babuleńki, u której swego czasu pomieszkiwałam. Przy okazji podszkoliłam też swoje kulinarne zdolności, podpatrując to i owo. Częstujcie się, prosze. - powiedziała, stawiajac dymiące naczynie przed sobą. - Choć elf doskonała istota nie jest, czasem się myli. Nawet, jeśli o grzyby chodzi.. - podsumowała, szelmowsko się uśmiechając. Usiadła na swoim miejscu i zajęła się zawartością swojego pucharka, a krojenie potrawy zostawiając komuś innemu. Sama jakoś głodna się nie czuła.
___________ Earth is full. Go home. |
|
Powrót do góry
|
|
|
Sulia
Dołączył: 26 października 2002 Posty: 164
Skąd: Białystok
|
Wysłany: 13 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Podając każdemu z gości jego ulubionu napitek, przemknęło jej przez głowę że białe kropki na grzybach nie są za często spotykane...Spojrzała na Morfa.
- Obyś tylko nie pomylił się w gatunku tych grzybów, co je przyniosłeś. - kruk spojrzał nad nią sennie i schował głowę pod skrzydło.
Na widok Hexe odpoczywającej już przy stoliku, podeszła do niej i serdecznie pogratulowała kolacji.
- Trzy kolejne kielichy będą na koszt Zakątka. Nagroda się należy. - pokazała zęby w uśmiechu. - A tobie, Mi - zerknęła na siedzącą cicho elfkę - To zaraz przyniosę coś słodkiego. Za dzielną postawę w kuchni. Właśnie przygotowują się admiralskie szyszki. Tar się nie obrazi jeśli jedna zniknie.
- Admirale, szyszki zaraz będą gotowe. Przepis ten sam co zwykle. - oznajmiła elfowi, gdy mijała jego stolik. - Muszę dorzucić trochę drzewek do kominka. Zima się zbliża wielkimi krokami.
___________ Zasady Zakątkowe:
1. Proszę o nieużywanie emotów
2. Przepuszczajcie tekst przez Worda:)
3. Nowi goście przynoszą drobny upominek!
4. Żadnych bójek i pijaństwa:) |
|
Powrót do góry
|
|
|
Mirabell
Dołączył: 14 lutego 2003 Posty: 164
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 13 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Mi poczuła apetyczny zapach dochodzący z kuchni. Ellapar podniósł ciężki od książęcych rozmyślań (a raczej książęcego, głębokiego snu) łeb i nadstawił uszu. Niedługo potem stała przed nimi aromatyczna potrawa.
-Dziękujemy- rzekła z uśmiechem do rozkładającej talerze Hexe. Chciała zaoferować pomoc przy tej czynności, ale to najwyraźniej nie był jej dzień, więc lepiej nie...
Grzyby miały co prawda podejrzany wygląd, ale pachniały bardzo zachęcająco. Mi zdawało się, że kiedyś już takie widziała... a może to były podobne. Nie miała zaufanie do grzybów, choć bardzo je lubiła. Zabrała się do jedzenia- potrawa była naprawdę pyszna. Natychmiast poczuła zimne dotknięcie nosa wilka, który usiłował dać jej do zrozumienia, że też chętnie by spróbował. Jednak podsunięty mu kawałek wypluł i położył się z powrotem na posadzce. Nie, zdecydowanie wolał świeże mięso.
Śliffka usłyszała głos Sulii.
-Ojej, dziękuję. I przepraszam, naprawdę chciałam dobrze- uśmiechnęła się nieśmiało i wróciła do pałaszowania grzybów obiecując sobie, że pomoże później to wszystko posprzątać nic nie tłukąc.
___________ ...Zawsze znajdą się jacyś Eskimosi, którzy wypracują dla mieszkańców Konga wskazówki zachowywania się w czas olbrzymich upałów...
(S. J. Lec) |
|
Powrót do góry
|
|
|
Tarband
Dołączył: 23 listopada 2002 Posty: 164
Skąd:
|
Wysłany: 13 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
Podszedłem do Gospodyni.
- Wybacz pani, że sprawiam kłopoty. Może mógłbym w czymś pomóc? Znam kilka przepisów. Albo inaczej. Zostaw mi pani sprawy kominka. Zajmę się nim z należytą starannością, jako że najwięcej z niego korzystam. Twoja pomoc bardziej w kuchni się przyda.
To mówiąc spojrzałem w stronę zaplecza gdzie Lobo herbatkę szykował.
Nagła myśl przemknęła przez moją głowe. Jestem na emeryturze a ciągle władczy ton oraz tryb rozkazujący w moich wypowiedziach wyczuwam.
- Przepraszam Sulio, zrobisz jak zechcesz. Zmykam do kominka podłożyć.
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Sulia
Dołączył: 26 października 2002 Posty: 164
Skąd: Białystok
|
Wysłany: 15 października 2004 Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
|
|
|
- A już myślałam, że żaden mężczyzna się nie ruszy. - podziękowała serdecznie Admirałowi i udała się do kuchni po szyszki.
- Gotowe! - rozległ się pełen entuzjazmu głos, po chwili pojawiła się właścicielka owego krzyku. Na tacy niosła półmisek, z którego dochodził przyjemnei słodki zapach. - Osoby będące na diecie niech się chowają pod stół z rozpaczy. - uśmiechnęła się łobuzersko i postawiła szyszki przed Tarem. - Tak jak sobie życzyłeś. Smacznego.
Kolejna porcja znalazła się obok elfek.
- Smacznego, dziewczyny.
Jej wzrok padł na siedzącego niedaleko lisza. Podniosła puchar pełen miodu. *To chyba mój...*
- Twoje zdrowie liszu. Jako Weteran...hmm - przerwała - hmm..weteranuj nam długo. - uśmiechnęła się do niego szeroko.
___________ Zasady Zakątkowe:
1. Proszę o nieużywanie emotów
2. Przepuszczajcie tekst przez Worda:)
3. Nowi goście przynoszą drobny upominek!
4. Żadnych bójek i pijaństwa:) |
|
Powrót do góry
|
|
|