Imperium Jaskini Behemota
tarcza Witaj na Starym Forum Jaskini Behemota.
Zostało Ono stworzone przez ixcesala z uwagi na problemy z forum Ezboard 10 grudnia 2002. Służyło Jaskiniowcom dzielnie do sierpnia 2005 roku, kiedy to dominium i podwładnych Behemota dotknął Wielki Trek, po którym przez 10 miesięcy Jaskinia nie funkcjonowała.
Wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju Imperium Jaskini Behemota, zarówno poprzez pracę techniczno-graficzną, jak i osobom które współtworzyły klimat - dziękujemy.
Zapraszam do obejrzenia tego swoistego muzeum, które wiąże się ze wspaniałymi wspomnieniami niemałej części Jaskiniowców.
Kasztelan Crazy

Wróć do strony głównej Jaskini Behemota.
Rejestracja (chciałbym klucze)Rejestracja (chciałbym klucze)  

PrzewodnikPrzewodnik      LinksLinkownia     SzukajSzukaj     Śledzone tematyŚledzone tematy     Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ProfilProfil     MieszkańcyMieszkańcy     GrupyGrupy     ZalogujZaloguj
Ostatnio odwiedziłeś nas:
Obecny czas to: 2024-04-30 15:29:50
Autor Wiadomość
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 14 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Średnio tysz wierzę wo to, iż koniec Ludzkości przyniesie zalanie przez wodę wszystkiego poza wysokimi górami.
Raz, że wszystkiego przecież nie zaleje, a to co zostanie jakoś wyżyje, zachowując nawet dostateczna wiedzę, by się rozwijać nadal.
I dwa, że nie jest pewne, czy do tego w ogóle dojdzie. Nie wiem, czy zdąży, bo...

Jeżeli stopią się wszystkie lody na ziemi, antarktyda, arktyka i śnieg w górach, lodowce górskie to i tak woda nie podniesie się na tyle, żeby zatopić nawet 25% powierzchni lądów.
Do tego dojść może. Spójrz na globalne ocieplenie. Nic ani nikt nie hamuje wzrostu stężenie dwutlenku węgla w atmosferze. Za mało mamy drzew, które wciąż sie wycina więc zmniejsza sie powoerzchnia chłonna dwutlenku węgla.

Ja tu porusze bardziej racjonalny problem:
Za niedługo skończą się paliwa kopalne, rudy metali... Z czego będziemy produkować energię? Zostanie nam energia wiatru, wody, słońca... Jeśli na świecie powstaną reaktory atomowe w każdym państwie, to zwróćcie uwagę na to, ile radioaktywnego "popiołu" będzie. Teraz pytanie gdzie to wywozić??? W kosmos??? Zakopywac??? Żeby mutowała ziemia??? Proces rozkładu trwa bardzo długo. A nie mamy na tyle ołowiu, żeby to wszystko zalać... Będziemy sie truć raioaktywnością. Terroryści będą atakować takie cele na pewno...

Teraz nastepna sprawa: rudy metali. Skończą się i co? Czym będziemy je zastępować??? Chyba drewnem. Szybkie karczowanie lasów doprowadzi do tego, że sie udusimy z braku tlenu...

Nie dotraliśmy jeszcze do najbardziej energodostępnego miejscja: wnętrza ziemi. Miejsca gdzie można spalić najbardziej niebezpieczne odpady, miejsca gdzie pod wpływem ciepła można wyprodukować tyle energi, że starczyło by na oświetlenie całego układu słoneczego żarówkami.

Ja sam jestem za wprowadzeniem GLOBALNEGO ODZYSKU MATERIAŁÓW. Ze wszystkiego co sie da. Tyle marnuje się metali, szkła, tworzyw sztucznych... Z drugej strony sami produkujemy sobie paliwo, tylko sami o tym nie wiemy. Metan. Paliwo, które powstaje na wysypiskach śmieci, które produkują zwierzęta, ich łajno dokładniej. Paliwo, którym można napędzać samochody, statki, fabryki...

Cytat:
Za kilkaset lat świat może być podobny do tego z "Mad Max'a" lub "Follout'a"

Święte słowa. Niech ktoś sobie popatrzy na ten film. Prawdziwy obraz tego co sie stanie w przyszłosci... Ludzie będą walczyć między sobą o pożywienie, o paliwo, o wszystko... przypomina to słowa z Biblii: "...Brat wystąpi przeciwko bratu, naród przeciwko narodowi..."

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sandro



Dołączył: 15 października 2002
Posty: 164
Skąd: kaLISZ

Wysłany: 14 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Danio:

Nie wiem jak z Tobą ani Twoim otoczenem, ale ja nie znam nikogo, kto zabijałby dla przyjemności czy wygody. Nie znam nikogo, kto w ogóle zabijałby. Owszem, są tacy ludzie, jednak ich zachowanie wynika ze spaczenia psychiki, a nie z ogólnoludzkich tendencji. Zabijanie się nawzajem to wśród ludzi rzadkość. Nie należy zbytnio wierzyć w filmy sensacyjne.

Za to wśród zwierząt nie ma żadnych środków egzekwowania sprawiedliwości (ba! a czym jest sprawiedliwość dla natury? prawem pięści), działalności charytatywnej czy opiekowania się osobnikami starszymi lub niepełnosprawnymi. Podobne zachowania i przymioty wynikają z ludzkiej, ponadzwierzęcej natury. I właśnie dlatego za buby smalone uważam sarkanie na własny gatunek (nie mówiąc już, że to sarkanie na samego siebie) a wychwalanie "cudownej natury".

Jestem humanistą, wobec czego cechuje mnie umiłowanie wszelkich wartości ludzkich, a nasz gatunek uważam za cud boskiej inżynierii (przy czym boga pojmuję nieosobowo, jako Logos, a w tym konkretnym wypadku procesy ewolucyjne, które doprowdziły do powstania homo sapiens sapiens Cro-Magnon).

Firston:

Ziemia przechodziła już takie rzeczy, że nasza działalność naprawdę zbyt wiele nie znaczy, przynajmniej ta dotychczasowa. Gdybyśmy więc nagle zniknęli, to po milionie lat (co przy wieku Ziemi jest naprawdę króciutkim okresem czasu) niewiele zostałoby po nas śladów abo zgoła żaden.

Farmerus:

Tylko do kilku rzeczy się odniosę.

Co do podróży międzygwiezdnych - w 1900 roku matematycznie udowadniano, że niemożliwe jest wzbicie się w powietrze na maszynie cięższej od powietrza, a jeśli nawet to nie nastąpi to wcześniej niż za 1000 lat. 3 lata później Wrigtowie (według innych źródeł - w 1901 i kto inny, ale nieważne) wypróbowali "Flyera", a przed upływem siedemdziesięciu lat lat człowiek stanął na księżycu. Dziś ludzie stale przebywają w kosmosie, a gdyby nie różne niefortunne czynniki najprawdopodobniej wylądowalibyśmy już na Marsie. Całkiem niezły wynik jak na sto lat rozwoju lotnictwa, nie sądzisz? A Ty mówisz, że jak Słońce zgaśnie to ludzkość wciąż będzie tkwiła w rodzimym układzie. Za kilka miliardów lat. Do tego czasu sami sobie będziemy robić słońca (o ile będzie nas jeszcze można nazwać ludzkością, bo pewnie przybierzemy niewyobrażalne obecnie formy, możliwe że cybernetyczne albo wręcz niematerialne) a podróże międzygwiezdne będą pikusiem, zwłaszcza że już dziś lieratura i filmy s-f dostarczają wiele niepozbawionych naukowch podstaw rozwiązań tego problemu.

Zlodowacenia. 100 tys. lat, mówisz? A więc podczas ostatniego nasza prababka piekła sobie udziec z mamuta na rożnie, a pradzaiadek lepił pierwszego bałwana. I jakoś nie widać, byśmy wyginęli :-P. A oni nie umieli budować bunkrów, schronów, samowystarczalnych ekosystemów i tym podobnych środków globalnego przetrwania.

Gdyby się klimat rozregulował, to się ureguluje w końcu z powrotem, bo cały wszechświat dąży do równowagi i stabilzacji. A gdy będą już po temu stosowne środki, to ludzie go sobie sami uregulują według uznania.

A jak surowce się wyczerpią, czy to energetyzne czy mineralne, to też sobie poradzimy. Najpierw energia ekologiczna, globalny recykling (przecież zużyte materiały nie znikają! tylko na razie nie opłaca się ich ponownie wykorzystywać. jak się skończą, to zacznie się opłacać, więc niepotrzebnie biadolą ekolodzy), a ostatecznie panaceum na wszelkie problemy - nanotechnologia (notabene to także nasza droga do ostatecznego stadium ewolucji - uzyskania nieśmiertelności).

___________
I.Am.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Faramir



Dołączył: 24 października 2002
Posty: 164
Skąd: za chwilę Poznań

Wysłany: 14 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Sandro (cytat):
E tam, takie fatalizowanie dla samego fatalizowania. Ludzkość może zostać unicestwiona tylko wtedy, gdy w przeciągu 100 najbliższch lat Ziemia popęka na kawalki. Potem nawet to nas nie ruszy.

Bo choćby i najgorsze wojny, atomowe choćby (a nie wierzę, by do takich doszlo) naszą calkowtą zagladą się nie skończą.

Ludzi czeka dluga i świetlana przyszlość.


Udowodnij.

Farmerus o podróżach między gwiezdnych i zasiedlaniu przez ludzi innych planet, galaktyk, etc. (cytat):
To nie jest niemożliwe, ale napewno bardzo trudne.


Oj, jakoś wydaje mi się, że ludzkość zgodzi się na największą nawet trudność byleby tylko przetrwała. Kwestia instynktu?

Farmerus (cytat):
Kolejnym od najmniej prawdopodobnych jest dla mnie najazd kosmitów. Ja tam w życie pozaziemskie wierzę jak najbardziej, ale (jakem wspomniał) w podróże międzygwiezdne średnio. Poza tym, jest taka teoria, że nim jakaś rasa rozumna nauczy się tyle, by umieć pokonać Wielką Pustkę, sama siebie pierwej zniszczy.


1.Teoria ludzka, do tego opierająca się jeno na przypuszczeniach (chyba że umknęły mi jakieś dowody;)). Skąd wiesz, że obca rasa (w którą wierzysz) miałaby pod nią podlegać?

2. Dlaczego nie wierzysz w podróże międzygwiezdne?

Danio (cytat):
Zwierzenta niszczą by przeżyć, my zabijamy dla wygody i zabawy.


Ja nie zabijam. I jakoś, wydaje mi się, nie toczy się rozpraw o morderstwo przeciw większości społeczeństwa...

Dragonthan (cytat):
Do tego dojść może. Spójrz na globalne ocieplenie. Nic ani nikt nie hamuje wzrostu stężenie dwutlenku węgla w atmosferze. Za mało mamy drzew, które wciąż sie wycina więc zmniejsza sie powoerzchnia chłonna dwutlenku węgla.


Czytałem kiedyś w "Science Fiction", w dziale a-to-mistyka Pana Cebuli ciekawą teorię. Wynikało z niej, o ile dobrze pamiętam, że efekt cieplarniany to pic. Postaram przypomnieć sobie lepiej ten artykuł.

___________
Często i gęsto!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sandro



Dołączył: 15 października 2002
Posty: 164
Skąd: kaLISZ

Wysłany: 14 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Służę.

Choć nie da się tego udowodnić w ścisłym sensie, gdyż w znacznej mierze są to jedynie moje przekonania. Powiem jednak dlaczego tak sądzę.

Za sto lat, jak mniemam, ludzkość mieszkać będzie nie tylko na Ziemi, co sądzę interesując się co nieco tym tematem i czytając co o nieco o, choćby, planach kolonizacji i terraformowania Marsa. A skoro tak, to zagłada macierzystej planety nie będzie jeszcze oznaczać zagłady gatunku.

Wojny atomowe, jeśli będą miały miejsce, nie skończą się całkowitą zagładą rodzaju ludzkiego, gdyż stosunkowo wielu jego przedstawicieli przeżyje w stosownych bunkrach, dokładnie jak miało to miejsce choćby w Falloucie.

Ludzi czeka długa i świetlana przyszłość - to założenie wyjściowe, którego opozycją są wszelkie wizje katastroficzne, i to je prędzej należy udowadniać. A że wizje te uważam za wielce przesadzone, przetragizowane i zdecydowanie przehollywoodczone, stąd nie widzę powodów, dla których miałbym takiego mniemania o przyszłości ludzkości zaniechać.

___________
I.Am.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Farmerus



Dołączył: 8 grudnia 2002
Posty: 164
Skąd: ciało z Wrocławia; serce z Taur Urgos; dusza wciąż błądzi

Wysłany: 15 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Dragonthan (cytat):
Za mało mamy drzew, które wciąż sie wycina więc zmniejsza sie powoerzchnia chłonna dwutlenku węgla.

Mała uwaga.
Zwierzęta tlen zamieniają w dwutelenk węgla. Wiadomo.
Rośliny (lasy) nocą zamieniają tlen w deutlenek węgla, za dniaodwrotnie. Pi razy oko bilans tlenowy świata roślinnego wychodzi na zero, więc średnio trafione jest określenie "Płuca Ziemi". Średnio trafione, ale nie spudłowane.
Dwutlenek węgla w tlen przekształcają... (werble) glony zamieszkujące oceany. To o nie powinniśmy dbać w pierwszej kolejności.


Sandro (cytat):
Zlodowacenia. 100 tys. lat, mówisz? A więc podczas ostatniego nasza prababka piekła sobie udziec z mamuta na rożnie, a pradzaiadek lepił pierwszego bałwana. I jakoś nie widać, byśmy wyginęli . A oni nie umieli budować bunkrów, schronów, samowystarczalnych ekosystemów i tym podobnych środków globalnego przetrwania.

Odpowiedź:
ma skromna osoba (cytat):
Jednak, Niebieska Planeta może stać się planetą białą, ale oczywiście wcale nie musi, gdyż nie wszystkie epoki lodowcowe muszą być równie silne, niektóre mogą być tak łagodne, że wręcz niezauważalne. Poza tym, to 100 000 lat jest dość teoretyczną wartością.

Poza tym.
Jeśli zlodowacenie zniszczy 99% żyjących w danej chwili osobników danego gatunku - nic to. Lód się cofnie, życie się odrodzi.
Jeśli zlodowacenie zniszczy 99% żyjących w danej chwili ludzi (+99% infrastruktury, sprzętu, wiedzy; + społeczeństwa, państwa itp) - to już coś. Gatunek ludzki przetrwa, ale cywilizacja jaką znamy przestanie istnieć. Może po tych latach mrozu (lat tysiące) rozwinie się nowa cywilizacja. Może w jakiś sposób przetrwa stara. Może. Może... jest szerokie i głębokie :D.
Poza tym, 100 000 lat temu Czlowieka jeszcze nie było.
Zaś Neandertalczycy i nasi przodkowie wygineli - przetrwał gatunek (homo sapiens sapiens) lepiej przystosowany do nowych warunków (ocieplanie się klimatu).
Może po następnym Potężnym Zlodowaceniu (za tysięcy lat 10, 100?) nie będzie już Człowieka, a kolejne ogniwo ewolucji? W pewnym sensie to też jest koniec Ludzkiej Cywilizacji...


Sandro (cytat):
... o możliwości podróży gwiednych

Tyś optymista.
Założyłeś: ludzkość czeka świetlana przyszłość.
wejściowe założenie + optymizm + wiara w różne rzeczy (póki co z punktu widzenia nauki niemożliwe, tzw. "bajki") = wniosek (ludzie w całej Galaktyce i dalej)
Ja, póki co, wierzę w Einstein'a. Przynajmniej dopóty, dopóki ktoś nie udowodni, że prędkość światła można przekroczyć. Poza tym stałe (wysokie) tępo postępu technologicznego tysz stoi pod znakiem zapytania. Tylko dlatego, że przez ostatnie 100 lat odkryto tak wiele, mam wnioskować, że przez następne 100 lat ziszczą sie marzenia pisarzy s-f? W filmach s-f sprzed 20tu lat pokazywano rok 2000 z latającymi samochodami i laserowymi pistoletami. Przypomnijcie też sobie "Odysje kosmiczną 2001". I gdzie jest to wszystko?
Dla odmiany: od roki 0 do roku 1000 postęp był prawie żaden. Czemu tamto 1000 lat miałby być gorszym odnośnikiem niż lat 100 ostatnich?
Niestety, istnieją granice także rozwoju nauki. Praw fizyki nie przeskoczymy.
Wracając do podróży międzygwiezdnych...
niby można się bawić z hibernacją i gigantycznymi statkami kolonizacyjnymi (filmy s-f nas do tego od dziecka przyzwyczajają), ale na drodze do tego rozwiązania także stoi mnóstwo przeszkód technicznych. To się ino takie łatwe wydaje, jak się o tym mówi od niechcenia ("naukowcy coś wymyślą"), ino, że zwykle mówią to ci, co się najmniej na rzeczy znają...
Tak więc, System Słoneczny jest jak najbardziej w zasięgu - a czy dalej się uda? Wątpię. Ale sobie, Wam, a zwłaszcza naszym potomnym - tego właśnie życzę.

Sandro (cytat):
Gdyby się klimat rozregulował, to się ureguluje w końcu z powrotem, bo cały wszechświat dąży do równowagi i stabilzacji. A gdy będą już po temu stosowne środki, to ludzie go sobie sami uregulują według uznania

Bo to Człowiek zawsze wszystko najlepiej sobie ustawi, prawda?
Dzień, w którym Człowiek opanuje (oby to było niewykonalne) takie siły natury, które pozwolą mu na ingerowanie w klimat, będzie początkiem końca.
Wynika to z natury ludziej:
1) nasza wiedza nie jest i nie będzie pełna. Ziemia jest w stanie rónowagi, który "wypracował się sam" w toku miliardów lat. Mimo dobrych chęci, prędzej wsjo zepsujemy, niż naprawimy,
2) trudno mi sobie wyobrazić polityka (taki Lepper), któy decydując o wprowadzonych zmianach, bardziej słucha naukowców krzyczących: nie, tak nie wolno, bo to nas zniszczy za 30 lat,
niż swoich wyborców krzyczących:
co z tego, że z tego mogą wyniknąć problemy za 30 lat? Za 30 lat naukowcy coś wymyślą :evil: , a my teraz potrzebujemy ulewy na sacharze, bo plony małe.
I tyle by nam z tego przybyło dobra...
3) a niech no ten sprzęt w ręce szlaeńca terrorysty się dostanie... Fiu, i nie ma Azji/Ziemi/Słońca/Układu Słonecznego - do wyboru.

Sandro (cytat):
Najpierw energia ekologiczna, globalny recykling (przecież zużyte materiały nie znikają! .

Energia "ekologiczna" ma swoje granice. W sumie, gdzie się dało, to elektrownie wiatrowe i wodne już pobudowano (globalnie, praktycznie nieznaczący procent produkcji energii). W mało którym miejscu na Ziemi opłaca się budować elektrownie słoneczne (mało wydajne).
Ratują nas na szczęście elektrownie jądrowe, plus szansa na wykorzystanie ciepła z wnętrza Ziemi - co przy okazji niesie nowe niebezpieczeństwo, w postaci zakłócenia rónowagi mas pod Płaszczem Ziemi (znaczny ubytek ciepła [energii] nie pozostanie bez wpływu na ruchy tektoniczne, a więc i trzęsienia, wulkany, etc.)

Cytat:
"Sandro"]tylko na razie nie opłaca się ich ponownie wykorzystywać. jak się skończą, to zacznie się opłacać, więc niepotrzebnie biadolą ekolodzy),

"Nie opłaca się". Zgadza się.
Zacznie się opłacać? Ekhm... Tańsze to to przecież nie będzie. Ino, że nie będziemy mieli wyboru. Jednakże ceny i tak wzrosną. A Gospodarka wrażliwa jest na takie rzeczy. Poczytaj o Wielkim Kryzysie, takiej małej próbki tego, co będzie się działo już niedługo.
Czy wiesz np, że głównym czynnikiem wyjśćia świata z kryzysu była paradoksalnie II Wojna Światowa - gigantyczny kop dla gospodarki, gospodarka wojenna, wzrost popytu, masa pracy (w przemyśle zbrojeniowym głównie) - czyli rozwiązanie problemu milionów bezrobotnych.
A za lat 50 i wojna może nie pomóc, bo z czego będziesz robił czołgi, skoro wszystkie materiały będą deficytowe? Metalu nawet plastikiem nie zastąpisz, bo i tego zabraknie...

P.S.
Stal rdzewieje, więc globalnie jej masa wciąż się zmniejsza.


***

Zazdroszczę optymizmu i spokoju ducha.
Mam jednak nadzieję, ze takich jak ty nie jezt zbyt wielu :(. To postawa najgroźniejsza (no może poza masochizmem, terroryzmem, dążeniem do zagłady) dla przyszłości Człowieka...
"e tam, kupię se auto palące 20 litrowów na 100 km, będę życia używał, jedzenie wyrzucał, wody nie oszczędzał, jednorazówki w sklepach stworzono właśnie dla mnie, światło w domu niech się świeci zawsze, puszek do skupu nie oddam, bo...
po co? przecież należy mi się. stać mnie, to mam. zresztą, ludzi i tak czeka świetlana przyszłość więc i tak wsjo będzie dobrze. a jakby co, naukowcy coś wymyślą..."


blah

Spodziewałem się czegoś więcej.
Wolę więcej dystansu, od optymizmu przejście do realizmu, a nawet lekkiego pesymizmu. Lepiej dmuchać na zimne.
Zwłaszcza, że ogromnej większości ludzi to wszytsko najzwyczajniej nie obchodzi. Ważniejsze jest, co dzisiaj w TV, co jutro na obiad, z kim sąsiadka romansuje, jaki kolor dresu ubrać do kościoła...
Część zaś jest po prostu za głupia, by pewne sprawy pojąć (to nie jest skierowane do nikogo konkretnego, a ino do bezosobowyhc mas, myślących to, co im TV podpowiada).

P.S.
Sulka mie właśnie zapytała, czemu ludzie o tym (zbliżajacy się kryzys paliwowy->gospodarczy->finansowy->ogólny) nie wiedzą, czemu o tym głośno nie jest?
Mie przychodzą na myśl 3 powody:
- ludzie nie chcą o tym wiedzieć, bo to "nieprzyjemne" jest i "niemiłe". Fajniej się słucha o miłości i ptaszkach i kwiatkach...
- władze tego nie rozgłaszają, bo pewnie też o tym nie wiedzą lub wiedzieć nie chcą. Ważniejsze od Mega Kryzysu za lat 20 jest kampania wyborcza za lat 2 i sposób przypodobania się wyborcom (+ ewentuualnie tuszowanie starych i planowanie nowych afer :D)
- część z tych, co wiedzą, nie chcą nas martwić, część nie ma sposobu przekonać do tego otoczenia, a część milczy wierząć, że przecież naukowcy coś wymyślą.

Faramir (cytat):
Dlaczego nie wierzysz w podróże międzygwiezdne?

A dlaczego ty wierzysz?
Czy to bardziej nadzieja, czy wiedza?



pozdrawiam
ten, któremu czasem wstyd...
... że ludziem jest

___________
nie ma lekko
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Codhringher



Dołączył: 1 listopada 2002
Posty: 164
Skąd: Opole

Wysłany: 15 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Farmerus (cytat):

Sandro (cytat):
Najpierw energia ekologiczna, globalny recykling (przecież zużyte materiały nie znikają! .

Energia "ekologiczna" ma swoje granice. W sumie, gdzie się dało, to elektrownie wiatrowe i wodne już pobudowano (globalnie, praktycznie nieznaczący procent produkcji energii). W mało którym miejscu na Ziemi opłaca się budować elektrownie słoneczne (mało wydajne).
Ratują nas na szczęście elektrownie jądrowe, plus szansa na wykorzystanie ciepła z wnętrza Ziemi - co przy okazji niesie nowe niebezpieczeństwo, w postaci zakłócenia rónowagi mas pod Płaszczem Ziemi (znaczny ubytek ciepła [energii] nie pozostanie bez wpływu na ruchy tektoniczne, a więc i trzęsienia, wulkany, etc.)

Jeśli chodzi o energię, moim zdaniem sytuacja nie jest taka zła. Wbrew pozorom na wielu obszarach jest sens budować elektrownie wiatrowe - robiono to tak niechętnie do tej pory ze względu na koszty. Prąd z najwydajniejszej elektrowni wiatrowej ciągle jest ponad 2x droższy niż prąd z elektrowni cieplnej. Za to wyjściem z sytuacji na długi (choć ograniczony) czas jest energetyka jądrowa. Niestety politycy zwący się dla zmyłki "zielonymi" żerując na nieuzasadnionych lękach społeczeństwa skutecznie blokują pełne jej wykorzystanie. W odwodzie pozostaje zimna fuzja, która byłaby ostatecznym rozwiązaniem tych problemów. Tak więc jeśli chodzi o energetykę, stwierdzenie "naukowcy coś wymyślą" pozostaje moim zdaniem ciągle prawdziwe.

Farm (cytat):

Cytat:
"Sandro"]tylko na razie nie opłaca się ich ponownie wykorzystywać. jak się skończą, to zacznie się opłacać, więc niepotrzebnie biadolą ekolodzy),

"Nie opłaca się". Zgadza się.
Zacznie się opłacać? Ekhm... Tańsze to to przecież nie będzie. Ino, że nie będziemy mieli wyboru. Jednakże ceny i tak wzrosną. A Gospodarka wrażliwa jest na takie rzeczy. Poczytaj o Wielkim Kryzysie, takiej małej próbki tego, co będzie się działo już niedługo.

Wielki Kryzys między innymi dlatego był wielki, ponieważ nastąpił nagle. Zaś obecnie problem kończących się paliw kopalnych jest jasny dla wielu ludzi. I są tego efekty - za oceanem pewien kulturysta ostatnio zaczął mocno wspierać rozwój napędu wodorowego. Jeśli wysokie ceny ropy się utrzymają, sądzę że nei trzeba będzie być Conanem Barbarzyńcą, żeby się zorientować o konieczności wsparcia rozwoju tego typu programów.[/quote]
Farm (cytat):

Czy wiesz np, że głównym czynnikiem wyjśćia świata z kryzysu była paradoksalnie II Wojna Światowa - gigantyczny kop dla gospodarki, gospodarka wojenna, wzrost popytu, masa pracy (w przemyśle zbrojeniowym głównie) - czyli rozwiązanie problemu milionów bezrobotnych.
A za lat 50 i wojna może nie pomóc, bo z czego będziesz robił czołgi, skoro wszystkie materiały będą deficytowe? Metalu nawet plastikiem nie zastąpisz, bo i tego zabraknie...

Pozostaje jeszcze jedna furtka - materiały organiczne. Już obecnie udaje się je wykorzystywać przemysłowo - np. technologia OLED mająca wkrótce zastąpić ekrany LCD (ciekłokrystaliczne). A ponieważ jest to zyskowny biznes, szansa że "naukowcy coś wymyślą" jest bardzo duża.
Farm (cytat):

"e tam, kupię se auto palące 20 litrowów na 100 km, będę życia używał, jedzenie wyrzucał, wody nie oszczędzał, jednorazówki w sklepach stworzono właśnie dla mnie, światło w domu niech się świeci zawsze, puszek do skupu nie oddam, bo...
po co? przecież należy mi się. stać mnie, to mam. zresztą, ludzi i tak czeka świetlana przyszłość więc i tak wsjo będzie dobrze. a jakby co, naukowcy coś wymyślą..."

Zgadzam się całkowicie, z małym zastrzeżeniem co do wniosku końcowego. Moim zdaniem przyczyną takiego zachowania jest po prostu zwykły egoizm połączony z głupotą - "skoro woda z kranu leje się bez końca i do tego jest tania, to po się ograniczać? Nieważne co się będzie działo w przyszłości, interesuje mnie tu i teraz"

Farm (cytat):

P.S.
Sulka mie właśnie zapytała, czemu ludzie o tym (zbliżajacy się kryzys paliwowy->gospodarczy->finansowy->ogólny) nie wiedzą, czemu o tym głośno nie jest?
Mie przychodzą na myśl 3 powody:
- ludzie nie chcą o tym wiedzieć, bo to "nieprzyjemne" jest i "niemiłe". Fajniej się słucha o miłości i ptaszkach i kwiatkach...
- władze tego nie rozgłaszają, bo pewnie też o tym nie wiedzą lub wiedzieć nie chcą. Ważniejsze od Mega Kryzysu za lat 20 jest kampania wyborcza za lat 2 i sposób przypodobania się wyborcom (+ ewentuualnie tuszowanie starych i planowanie nowych afer :D)
- część z tych, co wiedzą, nie chcą nas martwić, część nie ma sposobu przekonać do tego otoczenia, a część milczy wierząć, że przecież naukowcy coś wymyślą.

Swoje wątpliwości co do samego kryzysu paliwowego zamieściłem powyżej, ale teraz ogólnie co do nieobecności tego typu tematów w mediach. Postawmy pytanie inaczej: a dlaczego miałyby się pojawiać? Temat nie dość że dla wielu abstrakcyjny, to jeszcze odległy w czasie - lepiej interesować się kolejnym szaleńcem, który zaczął strzelać do ludzi pod hipermarketem...

A na koniec - moim zdaniem to nie kryzys gospodarczy ani energetyczny będzie problemem ludzkości w przyszłości (czynniki ekonomiczne wpłyną na naukowców i jednak "coś wymyślą"), ale zupełnie co innego, temat w ogóle nie nagłaśniany. Pytanie w matriksowym stylu: "czy myślisz, że to co jadłeś na śniadanie, to był chleb?" Ale o tym kiedy indziej...

___________
The truth is out there
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sandro



Dołączył: 15 października 2002
Posty: 164
Skąd: kaLISZ

Wysłany: 15 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Zlodowacenia:

Cytat:
Jeśli zlodowacenie zniszczy 99% żyjących w danej chwili ludzi (+99% infrastruktury, sprzętu, wiedzy;


Nie wiedzy. Wiedzy nie zniszczy. Ponadto, lód nie pokryje świata w ciągu dwóch godzin. To dość długi proces. Ludzkość zdąży się przygotować i zabezpieczyć na przyszłość.

A kolejne ogniwo naszej ewolucji to chyba leży w gestii inżynierii genetycznej, bo humanitaryzm trochę namotał w doborze naturalnym.

Podróże międzygwiezdne:

Podając przykład z rozwojem lotnictwa chodziło mi raczej o to, że tuż przed pierwszym lotem wielu było ludzi, którzy uważali to za niemożliwe. Poza tym, Farm, mówimy tu o tysiącach i milionach lat technicznego rozwoju. W toku technologicznej ewolucji w końcu zostaną wymyślone rozwiązania, które dziś uznalibyśmy za magię. Po Newtonie świat nauki twierdził, że wszystko co ważne w fizyce zostało już odkryte. A tymczasem do dziś nie poznaliśmy jej całej, wciąż nie sformułowano Teorii Wszystkiego, choć Einstein pracował nad nią do ostatnich dni życia. Nie wiemy niemal nic o czarnej materii i tylko teoretyzujemy na temat czarnych dziur. Jestem przekonany, że za kilkaset, klka tysięcy lat, będą stały przed nami możliwości, ktorych nie potrafimy sobie wyobrazić, które uznamy za magię, tak jak człowiek średniowieczny za magię uznałby telewizor czy kuchenkę mikrofalową.

Moje podejście nie wynika z pychy z posiadanego przez ludzkość stanu wiedzy, ale z pokory przed wiedzą, którą dopiero posiądziemy. To, że teraz pewne rzeczy wydają nam się niemożliwe, nic jeszcze nie znaczy. Nie tak dawno temu fizykom wydawało się, że Słońce składa się głównie z żelaza.

Poza tym. Prędkości światła wcale nie trzeba przekraczać, by skolonizować światy w obrębie, dajmy na to, 50-100 lat świetlnych. Wystarczy się do niej zbliżyć. Technologia żagla słonecznego umożliwia, teoretycznie, osiągnięcie 2/3c. Ponadto - wielkie, wielopokoleniowe statki kolonizacyjne, lub rozwiązanie z hibernacją. Istnieją problemy, owszem, lecz nie takie, które przeszkodziłby ludzkości, gdyby szło o przetrwanie gatunku.

Klimat:

Cytat:
Dzień, w którym Człowiek opanuje (oby to było niewykonalne) takie siły natury, które pozwolą mu na ingerowanie w klimat, będzie początkiem końca.
Wynika to z natury ludziej:
1) nasza wiedza nie jest i nie będzie pełna. Ziemia jest w stanie rónowagi, który "wypracował się sam" w toku miliardów lat. Mimo dobrych chęci, prędzej wsjo zepsujemy, niż naprawimy,


Przesadny pesymizm. Z początku, z pewnością, tak właśnie będzie, lecz ludzie uczą się na błędach. I w końcu się nauczą.

Dlaczego nasza wiedza nie może być pełna? Ja nie widzę przeciwskazań. Skoro wiemy niemal wsyztsko o mechanizmach biologicznych w ludziach i całym świecie ożywionym, myslę, że podobnie możemy wiedzieć niemal wszystko i wszystko o mechanizmach klimatycznych na skalę całego globu. Już teraz, przykaładowo, zdajemy sobie z ważności Golfstromu dla klimatu europejskiego, już teraz meteorologia rozwinęła się na tyle, by prognozy pogody mogły być wiarygodne.

Cytat:
trudno mi sobie wyobrazić polityka (taki Lepper), któy decydując o wprowadzonych zmianach, bardziej słucha naukowców krzyczących: nie, tak nie wolno, bo to nas zniszczy za 30 lat,
niż swoich wyborców krzyczących:
co z tego, że z tego mogą wyniknąć problemy za 30 lat? Za 30 lat naukowcy coś wymyślą , a my teraz potrzebujemy ulewy na sacharze, bo plony małe.
I tyle by nam z tego przybyło dobra...


Po pierwsze skąd pomysł, że o podobnych sprawach będą decydować politycy, i to jeszcze tego pokroju co wskazany wyżej? Wydaje mi się oczywiste, że powstanie Międzynarodowa Agencja Kontroli i Ochrony Klimatu (MAKOK), czy coś o podobnej nazwie, w której skład wejdą naukowy z całego świata mający za zadanie utrzymanie klimatycznej równowagi i godzenie tej równowagi z wymogami gospodarczymi ludzkości. Możność prowadzenie upraw na Saharze byłaby kapitalna i należy powziąć wszelkie działania, by była ona realna.

Nie wszyscy ludzie na świecie, zwłaszcza w bardziej cywilizowanych krajach niż Polska, muszą wykazywać tak daleko idące dyletanctwo co niektórzy nasi politycy, stąd uważam Twój fatalizm za przesadzony i mało zasadny.

Recykling:

Cytat:
Zacznie się opłacać? Ekhm... Tańsze to to przecież nie będzie. Ino, że nie będziemy mieli wyboru. Jednakże ceny i tak wzrosną. A Gospodarka wrażliwa jest na takie rzeczy. Poczytaj o Wielkim Kryzysie, takiej małej próbki tego, co będzie się działo już niedługo.


Masz rację. Cóż, no to będzie wielki kryzys. 1/3 ludzi umrze z głodu lub nędzy. Nie odnosisz wrażenia, że to czynnik przywracający śwat do równowagi? Ludzi i tak jest za dużo. Bo główną przyczyną bezrobocia nie jest niedobór miejsc pracy a przeludnienie. Jak ludzi będzie mniej, to dla reszty będzie lepiej.

Wiem, że to bezduszne podejście, ale patrzę z zewnątrz, od strony globalnej, nie osobistej.

Ostatecznie podźwigniemy się silniejsi, niż byliśmy wcześniej.

Ponadto znowu sądzisz, że pół godziny temu wydobycie rud metali na świecie idzie pełną parą, a teraz górnik wydoywa ostatnią grudkę żelaza i to koniec wszystkich złóż. To także będzie proces stopniowy i powolny. Gdy zaczną się problemy, zaczną się pomysły. Nie bez kozery potrzeba jest matką wynalazków.

Zakończenie:

Cytat:
"e tam, kupię se auto palące 20 litrowów na 100 km, będę życia używał, jedzenie wyrzucał, wody nie oszczędzał, jednorazówki w sklepach stworzono właśnie dla mnie, światło w domu niech się świeci zawsze, puszek do skupu nie oddam, bo...
po co? przecież należy mi się. stać mnie, to mam. zresztą, ludzi i tak czeka świetlana przyszłość więc i tak wsjo będzie dobrze. a jakby co, naukowcy coś wymyślą..."

blah

Spodziewałem się czegoś więcej.


Proszę, nie wkładaj mi w usta mocno przejaskrawionej wersji Twojego mniemania o moich poglądach. To przykre i nie służy polemice, a zmienia ją w przerzucanie się pozbawionymi argumentatywnej wartości docinkami.

Oczywiście, że tak nie myślę. Fakt, zanieczyszczenie środowiska i różne zagadnienia ekologiczne nie spędzają mi snu z powiek, a wymienionych przez Ciebie czynności nie robię raczej ze względów finansowych niźli innych, niemniej doceniam znaczenie i ważność różnych akcji recyklingowych, a także takich jak "sprzątanie świata". Ostatnio nawet brałem udział w tej drugiej.

Moja wiara w świetlaną przyszłość naszego gatunku nie jest ślepa. Po prostu mocno powątpiewam we wszelkie katastroficzne jej scenariusze, na co moje argumenta przedstawiłem w toku tej dyskusji, a Twój fatalizm, jak powiedziałem, mam za przesadzony i wybiórczy.

I niby dlaczego naukowcy czegoś nie wymyślą? Jak dotąd to się srawdzało. To chyba oczywiste, że, jeśli zajdzie taka potrzeba, program naprawy świata wyjść musi od nakowców a nie od szarych, konsumenckch mas? Szare mase są przecież na to zbyt głupie i zbyt szare. Dlaczego potępiasz pokładanie nadziei w naukowcach i nauce?

Czemu czasem Ci wstyd, żeś ludziem jest?

___________
I.Am.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 15 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Wtrące coś od siebie jeśli chodzi o klimat:
Człowiek już w tej chwili może zmienić klimat, ławtwiej niż się wam to wydaje. Wystarczy zmienić bieg kilku dużych rzek i już mikrosystem padnie. Klimat jest uzależniony od miejsc uchodzenia rzek do mórz.

Nastepne zagadnienie:
Podróże międzygwiezdne. Osobiście tkwie w przekonaniu, że rozwój wiedzy technicznej wymysli w końcu coś, dzięki czemu będziemy poruszać się szybciej. Swoją teorię opieram na pewnej tajemnicy II wojny światowej:http://www.haunebu.hotnews.pl/ Na tej stronie jest pojazd rzekomo skonstruowany przez nazistów, poruszający się na zasadzie lewitacji. Jeżeli brać to na poważnie, to można wymysleć statek poruszający się w przestrzeni, nie zużywający paliwa. Nie wiadomo ile w tym prawdy, a ile mitu...

Następne zagadnienie:
Recykling Globalny. Jeżli zacząć go już teraz, to zużycie naturalnych surowców spadnie, bo będą wtórne. Tylko teraz pytanie: który rząd będzie inwestował w takie coś, skoro ma pod dostepem tyle ropy czy innych surowców? Człowiek zacznie zdawać sobie sprawe z konieczności wykorzystywania inny źródeł energii dopiero wtedy, gdy skończą się obecne. Niewiele osób myśli 5 min do przodu. Wyrzucając butelke w lesie nie zdają sobie sprawy z tego co marnują. Ktoś powie: "przecież to tylko jedna głupia butelka". Tak, ale niech tak pomyśli każdy na ziemi i to już nie będzie jedna butelka lecz 1000000000 butelek. A z takiej ilości można wyprodukować ponownie kilka innych rzeczy. Człowiek będzie zbierał złom na ulicy i go sprzedawał aby mieć na chleb...

Następne zagdnienie:
Obecne choroby. AIDS. Szerzy się niczym plaga, nie wymyślono jak dotąd lekarstwa skutecznego w 100%. Osobiście myślę, że to natura wpuściła AIDS w nasze życie, bo Ziemia powoli sie przeludnia. Ziemia sama się przed tym broni.

Następne zagadnienie:
Nikt o tym nie dyskutował. Wspomniałem o tym przedtem. Reaktory atomowe. Jak skończą się paliwa kopalne, to najprostrzym materiał i dostepnym będzie uran. Ale, z reaktorów nie pozostaje zwykły popiół, który można wyrzucić na pole i sam sie rozłoży. To są reztki promienitwórcze. Gdzie to składować? Zakopytwać? i tym smaym truć się? Wywozić w kosmos? Czym? Jak?

Skończy się węgiel. No dobra. Zastąpimy go innym materiałem żeby wyprodukować energię. Ale co będzie ze stalą? Skąd będziemy brać koks, żeby w hutach wytopić stal? Z drewna. Ale, węgiel drzewny nie jest na tyle kaloryczny, żeby wyprodukować stal podstawową, czyli 2% zawartości węgla w stali. Będziemy ścinać lasy... Do czego do doprowadzi? Sami pomyślcie...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Thurvandel



Dołączył: 8 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: inąd

Wysłany: 15 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

hm... kryzys paliwowy... nie jest on tak wielki jakby się zdawać mogło... Ziemia wciąż kryje mnóstwo surowców. Kończą się one tam, gdzie są njałatwiej dostępne (w Arabii wystarczy szpadel w ziemię wbić i ropa tryska, a już na takiej Syberii to i dotrzeć tam trzeba, i bagna osuszyć, komary rozpędzić... to wszystko to są koszta). Należy rzecz jasna energię oszczędzać, ale bez przesady... zużycie węgla na świecie obecnie cały czas spada, gdyż technologie węglowe zastępowane są nowymi... ropa także niedługo nie będzie aż tak potrzebna. Poza tym... wiele technologii dałoby się wprowadzić od ręki, ale nikomu się to nie opłaca. Niestety egoizm jednostki zawsze szkodzi interesom ogółu. Złóż jest jeszcze na Ziemi na wiele wiele lat umiarkowanego gospodarowania.

Śmieci to rzeczywiście problem. Recykling to tylko jedno z rozwiązań... kosztowne w dodatku. Podoba mi się patencik władz Tokio, które z hałd odpadów dobudowuję nowe wysepki, to swego tłocznego miasteczka :).

Rozróżnić należy dwa typy śmiecenia. To globalne oraz to nasze... jednostkowe. Globalnym niech zajmą się naukowcy. Mnie osobiście najbardziej wścieka zaśmiecanie najbliższego otoczenia. A to jakaś menda wywiezie odpady do lasu, a to inna wywali śmieci przez okno w pociągu. Z rozpaczą się w tej mojej rzeczywistości rozglądam i gdzie nie spojrzeć... beton, plastik, śmieci. To należy potępiać... sąsiadów którzy wywalają swe odpady na łąkę, bo szkoda im pieniędzy dla ZOMu, kolegów, którzy wyrzucają puste opakowania pod drzewa i takie inne smutne przypadki. Niech wielcy ludzie zajmują się wielkimi sprawami (globalnymi), a my mali zajmijmy się naszym najbliższym otoczeniem. W kwestiach globalnych możemy tylko gdybać, w naszym życiu możemy działać... i działajmy.

Ja osobiście jestem radykałem z przekonania, który głosi by ludzkość powróciła do natury ;) i sprzeciwiała się degradacji przyrody. Natura to wartość najwyższa, a wszystko wszelki twór człowieka to marne jej naśladownictwo :D.

___________
There are three kinds of people on this world. These who can count and these who cannot.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Davoth



Dołączył: 3 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Rediunad - bliżej znane jako Jasło

Wysłany: 16 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Thurvandel (cytat):
Złóż jest jeszcze na Ziemi na wiele wiele lat umiarkowanego gospodarowania.


Jeśli wykorzystanie surowców utrzyma się na tym samym poziomie (co jak wiemy nie jest możliwe) to wystarczy nam ich na średnio 70 lat ( zależy od surowca. Jedne więcej drugie mniej)

Ale niektórzy tak jak wspomniał Thurvandel myślą, że do tego czasu to im i tak nie będą potrzebne i doją z Ziemii co się da.

Tak samo sprawa przedstawia się z lasami tropikalnymi. Wycinka idzie pełną parą, ale nie myśli się, że na tych terenach nie urośnie już las. (Wiem, że nie wszyscy lecą tylko na zysk i czasem zastanowią się nad tym co robią)

___________
"Jeżeli potrafisz zachować spokój wtedy gdy wszyscy szaleją, to znaczy że nie rozumiesz problemu."
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Farmerus



Dołączył: 8 grudnia 2002
Posty: 164
Skąd: ciało z Wrocławia; serce z Taur Urgos; dusza wciąż błądzi

Wysłany: 16 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

no to jedziemy...
(za ewentualne potknięcia i niejasne sformułowania z góry przepraszam, ale:
1. jestem na lekkim rauszu
2. kfilami emocje biorą górę :oops: )



Codh (cytat):
Jeśli chodzi o energię, moim zdaniem sytuacja nie jest taka zła

No ja się z tym zgodzić muszę. Na szczęście w tym akurat wypadku już mamy opracowane technologie, pozwalające nam energię pozyskiwać przez kolejne kilkaset lat.
Łączę się również w braku poważania dla pseudoekologóe blokująych rozwój sieci elektrowni atomowych. Zaślepieni fanatycy, wierzący w ideę, któej ziścić nie sposób.
Nadmienie ino, iż zagalopować się mogłem (choć nie sądzę, by tak było) w czarnowidzctwie z dobrych pobudek. Uważam po prostu, iż mówienie niedouczonej młodzieży, że wszystko jest dobrze i nie ma się czym martwić, jest podejściem niedydaktycznym. Jeśli sie tylko da, wolę bowiem już lekko przesadzić, by choć 1 na 100 pobudzić do myślenia, niż czujność i wrażliwość na los swych potomnych usypiać.
Nawet ten 1 na 100, który do samobójczych poczynań ludzkości ręki nie przyłoży, to już ciutkę większa szansa nasza na przetrwanie.


Cod (cytat):
... o kryzysie

Zgadzam się, ze dotychczasowe kryzysy ogólnoświatowe nie są dobrym porównaniem do tego, co dopiero nastąpi. Pamięać należy bowiem, że wtedy (1928, 1971, 1973) można było liczyć na wojnę, na pomoc zagraniczną, na odkręcenie kurka ropy, na pożyczki od międzynarodowych instytucji finansowych. I jakoś sie z kryzysu wychodziło.
Ale co w wypadku, gdy wojna tylko pogorszy sprawę, gdy pomocy czy pożyczki nie będzie wziąć od kogo (bo wszystkim będzie źle), a ropy więcej nie popłynie, bo jej nie będzie? To już kiepściej. Wyobrażacie sobie taki (przykłądowy) Azerbejdżan jako światową potęgę gospodarczą? Niby możliwe, ale TYLKO uwzględniając pomoc z zewnątrz, inwestycje, pożyczki, darowizny, technika, know how. A tak sam z siebie, bez pomocy z zewnątrz (uznajmy, ze reszta świata jest równie biedna i zacofana co rzeczony Azerbejdżan, albo po prostu Azerbejdżanowi pomóc nie chce lub nie może)? Może stać się więc Azerbejdżan wiodącą potęgę o własnych siłach? Niby jak?
Na same badania, opracowywanie nowych technologii też trzeba mieć pieniądze i czas. Obu może zabraknąć.
O przyszłych problemach należy myśleć już teraz, już teraz przyzwyczajać ludzi do oszczędzania i recyclingu - tak, aby rzeczą naturalną było, że jak światła nie potrzebuję, to je gaszę, jak chcę się dostać do rynku to wsiadam w tramwaj itp. Marnotrastwo powinno być niemodne i piętnowane.
To nam da czas.
A to już połowa sukcesu...

___________
nie ma lekko
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Farmerus



Dołączył: 8 grudnia 2002
Posty: 164
Skąd: ciało z Wrocławia; serce z Taur Urgos; dusza wciąż błądzi

Wysłany: 16 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Sandro (cytat):
Nie wiedzy. Wiedzy nie zniszczy. Ponadto, lód nie pokryje świata w ciągu dwóch godzin. To dość długi proces. Ludzkość zdąży się przygotować i zabezpieczyć na przyszłość.

Pewnie, ze nie w 2 godziny - to zajmie całe lata. Może lat dziesiątki.
Ino, jest pewien szkopół.
Załóżmy (bez czarngo pesymizmu), że lód pokryje "tylko" 40% Ziemi. I niech to będzie za lat powiedzmy 1000 (populacja Ziemi dajmy na to 50 miliardów).
Na pozostałych 60% procentach nie pomieścimy całej populacji - i bez lodowca Ziemia jest przeludniona. Brak wody, żewności, przestrzeni życiowej, choroby itp. To po prostu niemożliwe.
Na lodowcu życie wyglądałoby mniej więcej jak na Antarktydzie - jak długo stacja na Antarktydzie prztrwa bez dostaw paliwa i żywności z zewnątrz? Tydzień? Uznać więc należy, że na lodowcu żyć się raczej nie da (ciepłe tereny nie za bardzo mogą mieć z czego dostawy wysyłać, zwłaszcza paliw).
Tak więc część ludzkości po prostu zginie :(.
No i zaczyna się "zabawa".
Wyobrażasz sobie parlament USA wydajacy uchwałę typu:
"Cały naród Amerykański skazuje się na dobrowolne wymarcie pośród śniegów, jako że nie ma dla niego (narodu) miejsca w okolicach równikowych. Życzymy nasztm braciom Etiopczykom, Meksykanom etc. szczęścia w niesieniu płomienia cywilizacji w przyszłe wieki."
Ekhm. Kto wierzy w bajki?
Raczj będzie tak:
"Hmm... jestem se zwykłym Amerkańskim obywatelem i mam zginąć w śniegu? Dlaczego?! Czy ja jestem gorszy od takiego Etiopczyka?! Nie chcę umierać! Hmm... mówią, że tam może żyć tylko 10 miliardów ludzi i mie do tego nie zaliczają. A ja w szufladzie mam rewolwer - jakbym tam pojechał i zabił jednego murzyna, to będzie dla mnie miejsce :). A jak zabiję 5ciu, to i dla mojej rodziny. Hmm... to mogę pojechać z sąsiadami, zabijemy 1000 murzynów i będzie miejsce dla całego osiedla. To moze jechać całym miastem? E tam. Lepiej wysłać tam armię i rozwalić wszytskich. To my powinniśmy zyć dalej, bo jesteśmy mądrzejsi i ładniejsci."
I taki przykładowy Francuz pomyśli:
"Skoro Amerykanie mogą, to my też. Rozwalić Kongijczyków!"

A w ogniu wojny i nienawiści, walki o byt i przetrwanie, przypadkiem mozna zapomnieć o gromadzeniu wiedzy potrzebnej do odbudowy świata po ustępienu lodów.
Pamiętajmy też, że to był optymistyczny scenariusz, zakładajacy 40% lodu. A co, jak lodu będzie 90% i jeszcze więcej narodó skazane zostanie na śmierć w śniegu?
Tak trudno sobie wyobrazić niechęć człwieka do rozstawania się z życiem?
Nikt nie pomyśli, że to dla wspólnego dobra. Każdy pomyśli: Dlaczego akurat ja mam umierać?!


Sandro (cytat):
A kolejne ogniwo naszej ewolucji to chyba leży w gestii inżynierii genetycznej, bo humanitaryzm trochę namotał w doborze naturalnym.

Święta prawda.


Sandro (cytat):
Poza tym, Farm, mówimy tu o tysiącach i milionach lat technicznego rozwoju

I w tym zdaniu tkwi właśnie problem.
Ty zakładasz:
ludzkość będzie istniała miliony lat
z tego wnioskujesz:
przez miliony lat ludzkość opracuje wspaniałe technologie
z tego zaś wysnuwasz kolejny wniosek:
z takimi technologiami żaden kataklizm nas nie ruszy

Mie zaś takie rozumowanie wydaje się myśleniem "od tyłu".
Wszak, by opracować te niewyobrażalne technologie (czyli de fakto istnieć lat miliony) trzeba najpierw utrzymać cywyilizację na niezmniejszonym poziomie przez najbliższych lat 100, 1000... A na razie nie mamy tych bajkowych wynalazków, więc "byle" kataklizm "może nas załatwić".
Co z tego, że nauczymy się (hipotetycznie) zapobiegać zlodowaceniom za lat 100 000, jeśli zlodowacenie przyjdzie wcześniej, bo za lat 80 000. Musztarda po obiedzie (zakładając, że po tych kolejnych lat 20 000 będzie w ogóle ktoś kto móglby tą technologię opracować).
My, zwyczajnie, na wymyślenie tych wszystkich rzeczy, możemy nie mieć okazji i czasu. Każde nieszczęście będzie nas zaś od superwynalazku oddalało.

To już nie te czasy, gdy mogłeś se siedzieć w wannie i ni z tąd ni z owąd wymyślić twierdzenie o trójkątach, nazwane potem Twoim nazwiskiem. To już nie te czasy, gdy idąc przez las nagle wymyśliłeś dzidę, którą można rzucić dalej.
Teraz, by opracować nową technologię, musisz poznać i zrozumieć szereg innych, skomplikowanych rzeczy i praw, służących do nowego wynalazku budowy. Siedząc w kinie nie wymyślisz ot tak sobie rewolucyjnego projektu superwydajnego komputera, czy samolotu na wodę. To lata badań, miliony dolarów nakładów na nie oraz rzesze współpracujących, wykształconych ludzi pracujących na czarnomagicznieskomplikowanym sprzęcie :).
Zaś w świecie chaosu, jaki może (ale nie musi) zapanować w obliczu globalnego kryzysu paliwowo - surowcowego, a co za tym idzie i gospodarczo - politycznego, ani czasu, ani ludzi, ani (zwłaszcza) pieniędzy na nowe badania może zwyczajnie nie być.


Sandro (cytat):
Dlaczego nasza wiedza nie może być pełna? (mowa o klimacie)

Dopiero co pisałeś o tym, jak ogromna jest rzesza rzeczy, których jeszcze nie poznaliśmy. Zgadzam się z tym. Każda odpowiedź na jakieś pytanie, rodzi kolejne 2 pytania. Nigdy nikt nie posiadzie wiedzy o wszystkim.
Poza tym, skąd wiesz, ze (na aktualny stan wiedzy) ze wszech miar słuszne posunięcie nie zemści się za lat 5, 10, 100 i to tak, że ani kamyk się nie ostanie?
Wg mnie, są siły, w jakie nikt nie powinien się wtrącać - zwłaszcza urodzony egoistyczny krótkowidz, jakim jest Człowiek.


Sandro (cytat):
Po pierwsze skąd pomysł, że o podobnych sprawach będą decydować politycy

A niby kto, jak nie oni?
Kto miałby powołać rzeczoną organizację, jak nie oni?
I kto sprawowałby nad nią kontrolę, jak nie politycy właśnie. Przy milionie kłótni i nieporozumień oczywście:
rosja: to niesprawiedliwe, MAKOK zdaje się spełniać każdą zachciankę Australii, a u nas jak była, tak panuje susza!
MAKOK: tak musi być, tak mówią obliczenia, no nie możemy Wam zesłać deszczu, bo to zakłóci równowagę
rosja: tak? a nam tu ludzie umeirają z głodu!
finlandia: u nas też!
algieria: a u nas qrde powódź! poszaleliscie z tym nawadnieniem sachary! wyłączcie deszcz!
finlandia; nie, dajcie deszczu! uprawy słabe!
brazylia: a u nas wczoraj była silna burza! czy MAKOK śpi?!
rosja: jeśli do jutra nie zacznie u nas padać, to nie damy w przyszłym roku ani centa na utrzymanie MAKOKu! nie będziemy płacić za suszę!
usa: jak to! rosja próbuje wykorzystać MAKOK do własnych celów! wy gnoje!
malezja: ej no, jak rosja może rządzać deszczu, to my rządamy obniżenia temperatury, bo plagę komarów mamy.
usa: nie będziemy dawać pieniędzy na MAKOK, jeśli on ugina sie przed rządaniami niektóych!
inni: my nie damy, jeśli się nie ugnie!
bla bla bla


No i bajka :).
Przychodzi naukowiec do polityka i mówi:
- Panie polityku, proszę zmniejszyć limit połowów ryb na Bałtyku, bo jak sie rybacy nie pohamują się dziś, to za 10 lat nie będą mieli w ogóle nic do lowienia.
Polityk wysłuchał, a następnie poszedł do rybaka i zapytał:
- Panie rybaku, co pan sądzi o łowieniu 2 x mniej ryb niż dotychczas?
- Tyś panie chyba oszalał! Ja tu ledwo koniec z końcem wiążę! Ja nie mogę łowić mniej, wręcz przeciwnie, powinienem łowić więcej!
- Ale naukowiec mówi, ze wtedy za 10 lat zabraknie ryb w ogóle.
- E tam, naukowcy coś wymyślą (pff).
- A gdybym jednak kazał łowić mniej ryb?
- To na pana nie zagłosuję w następnych wyborach ty taki i owaki.
Polityk wrócił do biura i myśli.
"Naukowców jest 10ciu. Rybaków jest 100 000. Zjadaczy ryb niezadowolonych z mniejszej ilości ryb (czyli ich większej ceny) byłoby kolejnych 10 000 000. 10 100 000 mniej głosów przeciw 10 mniej głosom. Hmm... no dobra, nie nakazujemy zmniejszenia połowów, to w końcu za 10 lat dopiero będzie źle - a wtedy będzie rządziła opozycja, więc niech oni się martwią.
Koniec bajki.
Morał? Jasny.
Powód: ludzki egoizm oraz niedoskonałości demokracji, gdzie miast kogoś myślącego, rządzi motłoch za pośrednictwem średnio lotnych polityków, lepiej radzących sobie z kłamstwem i rzucaniem kiełbasy wyborczej, niż z zapobieganiem prawdziwym problemom.


Co do samego MAKOK'u to jednak się zgodzić muszę. Sam o tym nie pomyślałem - tzn o organizacji międzynarodowej, uznalem bowiem, że dana technologię opracuje 1 kraj (pewnie jego armia) i władze tego właśnie kraju będą nad tym kontrolę sprawowały.
Zaś to z tą organizacją międzynarodową, choć łatwe nie będzie (przykład problemów z Bankiem Światowym, gdzie USA jest samodzielnie zablokować każdą uchwałę - czyli faktycznie jest to Bank USA-Światowy, co oczywiście nie podoba się wszystkim innym. Można się spodziewać, ze w kwestii klimatu, o niebo ważniejszego, ewentualne próby wywierania nacisków będą powodowały o wiele większe napięcia), jest wykonalne.


Sandro (cytat):
Cóż, no to będzie wielki kryzys. 1/3 ludzi umrze z głodu lub nędzy. Nie odnosisz wrażenia, że to czynnik przywracający śwat do równowagi? Ludzi i tak jest za dużo. Bo główną przyczyną bezrobocia nie jest niedobór miejsc pracy a przeludnienie. Jak ludzi będzie mniej, to dla reszty będzie lepiej.

Wiem, że to bezduszne podejście, ale patrzę z zewnątrz, od strony globalnej, nie osobistej.

Ostatecznie podźwigniemy się silniejsi, niż byliśmy wcześniej.

Dokładnie. Dokładnie, w 100% tak! W końcu myśl, z którą bezapelacyjnie muszę się calkowicie zgodzić. Niestety, że tak powiem.
Ja jeno twierdzę, że rzeczonego kryzysu można uniknąć (i trzeba, jeśli to możliwe, wszak nie wiadomo co właściwie on przyniesie - jak będziemy mieli pecha, to wytrącona z rónowagi gospodarka nigdy już do niej nie powróci, zwłaszcza przy niedoborze surowców i zniszczeniach po ewentualnych wojnach). Ale aby tak było, już teraz trzeba go mieć na uwadze i starać się mu przeciwdziałać, tak w skali lokalnej (ty i Twoja rodzina), jak i globalnej (państwa i organizacje m-dzy narodowe).
Jest jeszcze jeden problem, mianowicie niedoskonałość systemu gospodarczego, jaki mamy, który opiera się (niestety) właśnie na rosnącej liczbie ludności (kupujących).
Dzięki ciągle rosnącej liczbie ludzi, przedsiębiorstwa nie są w stanie (no, nie były) nasycić rynku i wciąż mają komu sprzedawać (a więc mają podstawy swego bytu).
W wielku krajach ludzi już teraz nie przybywa, ale ("na szczęście") ktoś kiedyś wymyślił export, czyli "sztuczne" powiększanie rzesz odbiorców.
Tak więc, taki spadek ludności (tragedia humanitarna) wcale nie rozwiąże ostatecznie problemu brzrobocia oraz krajów bogatych (exporterzy - bo mają co exportować) i biednych (ci od taniej siły roboczej i surowców).
Ale na rozważania nad lepszym rozwiązaniem, to ja jestem jednak za głupi ;).


Sandro (cytat):
Ponadto znowu sądzisz, że pół godziny temu wydobycie rud metali na świecie idzie pełną parą, a teraz górnik wydoywa ostatnią grudkę żelaza i to koniec wszystkich złóż. To także będzie proces stopniowy i powolny

Zgadza się.
Jeśli gdzieś dalem do zrozumienia, że to będzie się działo z dnia na dzień, przepraszam.
Oczywistym jest, że samo to, iż "ropy zacznie brakować", nie oznacza jej zupełnego braku, nieobecności na całej ziemi. To, ni mniej ni więcej, początek problemów z zaopatrzeniem w ropę, czyli początek wzrostu jej ceny - sama ropa będzie zaś obecna w gospodarce jeszcze przez dziesiątki lat. Ino sęk w tym, że jeśli będziemy mieli pecha, sam ten wzrost cen okaże się wystarczającym czynnikiem kryzysogennym.
Oby tak nie było. Ale lepiej dopomóc szczęściu i za wczasu się przygotować.


Sandro (cytat):
Proszę, nie wkładaj mi w usta mocno przejaskrawionej wersji Twojego mniemania o moich poglądach. To przykre i nie służy polemice, a zmienia ją w przerzucanie się pozbawionymi argumentatywnej wartości docinkami.

Tu znów moja wina, nie chciałem żeby to tak zabrzmiało.
Słusznie zauważyłeś, że wypowiedź była mocno przejaskrawiona. Była taka, bo miała "zaszokować" i może uświadomić przeciętnemu Kowalskiemu: "o kurcze, ja tak właśnie myślę, jestem egoistą! muszę się zmienić". Wiem, ze to pobożne życzenia, ale warto było spróbować :).
W każdym razie, dalekim od tego, bym posądzał Cię o tak radykalnie "niepoprawne" (z mego punktu widzenia) podejście do życia. No, może troszeczkę niepoprawne, jesli mam być szczery, ale to nic takiego, czego nie zauważałbym czasem i u siebie :oops:.

Przepraszam.


Sandro (cytat):
I niby dlaczego naukowcy czegoś nie wymyślą? Jak dotąd to się srawdzało. To chyba oczywiste, że, jeśli zajdzie taka potrzeba, program naprawy świata wyjść musi od nakowców a nie od szarych, konsumenckch mas? Szare mase są przecież na to zbyt głupie i zbyt szare. Dlaczego potępiasz pokładanie nadziei w naukowcach i nauce?

Nie potępiam, ino nie chcę, by powtarzanie sobie formułki "Naukowcy coś wymyślą" zastępowało nam działanie i zwalniało z odpowiedzialności za własne czyny.
Naukowcy powinni być furtką bezpieczeństwa na wypadek problemów, którym nie da się zapobiec, a nie lekarstwem na wszystko zło, które sami sobie zgotowaliśmy własnym lenistwem i głupotą.
W zbiorowej świadomości powinno być zakodowane, że wszyscy jedziemy na jednym wozie. Każdy powinien wiedzieć, że nawet ten jeden mały wyrzucony woreczek, jedna zmarnowana kilowatogodzina ma znaczenie! dla naszej wspólnej przyszłości. Nie mogę bez opamiętania bimbać sobie na recyling (bo przecież stać mnie na nieoddawanie puszek do skupu - co ja żul jakiś jestem?), uznając, że przecież wszyscy tak robią. Jeden mniej, czy jeden więcej? Jam, Kowalski zwykły, jestem tylko jeden pośród 6ciu miliardów i moja oszczędność i tak nic nie znaczy. A nawet jeśli znaczy, to w razie czego naukowcy coś wymyślą.

No i na koniec.
By naukowcy coś jednak wymyślili, muszą mieć pieniądze.
Pieniądze mamy my, szare masy.
Zabiera nam je państwo w podatkach.
I to państwo decyduje o ich przyeznaczeniu na nowe projekty badawczy, lub na inne (beżące) cele.
A, zeby państwo (chcące być wybrane na przyszłą kadencję włądze) dało te pienędze obmyślającym naukowcom, szare masy muszą tego chcieć. Tzn. władze powinny widzieć potrzebę i odczować presję spłeczeństwa odnośnie działań chroniących nas w przyszłośći przed prawdziwymi zagrożeniami. Niedopuszczalne jest mydlenie nam oczu zaspokajaniem bieżących (mniej ważnych w długim okresie) potrzeb, kosztem narażania nas na niebezpieczeństwa w przyszłości.
Ale najpierw ludzie muszą wiedzieć, że coś wymaga ich współudziału, chcieć przyłożyć się do tego, pokazać władzom, ze przyszłość Ziemi leży wszystkim, a więc i władzy powinna, na sercu.

Dlatego "Naukowcy coś wymyślą" nie powinno gościć w naszych myślach zbyt często. "Zwalając" na tych biednych myślicieli odpowiedzialność za losy świata z własnych barków, rozleniwiamy się i tracimy motywację do tego, by samemu też coś zrobić (wedle możliwości).


Sandro (cytat):
Czemu czasem Ci wstyd, żeś ludziem jest?

Czasami na prawdę nie ma być z czego dumnym...



P.S.
wybaczcie rozwlekłość :( i karygodne wodolejstwo

___________
nie ma lekko
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Moandor



Dołączył: 24 listopada 2002
Posty: 164
Skąd: Łapy woj. podlaskie

Wysłany: 16 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Ja tylko słóweczko wtrące do spraw przyszłościowych. A jak zapatrujecie się na technologie kosmiczne i ewentualną kolonizacię np Marsa za powiedzmy te 1000 lat?

Może surowce, których zabrakuje na Ziemi będzie można sprowadzać z innych planet. Może wtedy ludzie będa mieszkać już nei tylko na Ziemi ale również na Marsie, czy księzycu. Trudno sobie wyobrazić co będzie za 1000 lat. Równie dobrze możemy kolonizować planety jak i żyć w świecie rodem z Mad Maxa, zniszczonym przez konflikty nuklearne.

CO do budowy w Polsce Elektrowni Atomowych. Popieram. Szkoda, że dopiero teraz planuje sięto wprowadzić. W latach 80 były plany budowy elektrowni atomowej w Żarnowcu. Na jednym z wykładów na Wydziale Elektrycznym profesor opowiadał, że wszystkie niemal cześci konstrukcyjne były kupione i przygotowane. Tylko postawić reaktor i czerpać energię. Niestety na skutek protestów społeczeństwa projekt upadł, a części kupione wcześniej oddano niemal za bezcen Czechom.

Czy elektrownie atomowe są nibezpieczne? W sumie to raczej nie. Groźnie byłoby najwyżej w razie jakiejś katastrofy podobnej do tej w Czarnobylu, czy na skutej wycieków subsstancji radioaktywnych do otoczenia. Ale przecież wiemy że to sie nie zdarza często. Reaktory są dziśbezpieczniejsze niż 30 lat temu i nie wybuchną jak Czarnobylski. Jedeynie problem ze składowaniem odpadów.
Z resztą co nam z tego, że nie mamy u siebie elektrowni atomowych? Że niby nie jesteśmy narażenia na żadne konsekwencje jakie powstałyby na skutek awarii reaktora? Jak sie dobrze przypatrzyć to wokół otaczają nas elektrownie atomowe w Czechach, Niemczech, na wschodzie. Wystarczy że tam cośwybuchnie, wycieknie etc a do nas też to dojdzie. Jaki więc sens pozbawiać się energii atomowej?

Kto wie może za ileś lat naukowcy opracują wreszcie reaktor termojądrowy, napędzany deuterem i trytem, który wytwarzałby bezpieczną i tanią energię. Czytałem na jakiejś stronie internetowej, że są już nawet udane próby z reakcjiaami syntezy jądrowe, ale jest to wciąż nieopłacalne ekonomicznie, za duże koszta, gdyż więcej energi doprowadza się do urządzenia niż otrzymuje. ALe za kilkanaście lat kto wie... :)

___________
Póki Bóg nie odsłoni przyszłości ludzkiej, cała ludzka mądrość będzie sie mieścić w tych paru słowach:
Czekać i nie tracić nadziei!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
tse tse



Dołączył: 12 lutego 2003
Posty: 164
Skąd: Białobrzegi n. Pilicą

Wysłany: 16 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Moandor (cytat):

Może surowce, których zabrakuje na Ziemi będzie można sprowadzać z innych planet.


Chyba tlenu :D

Moandor (cytat):
Może wtedy ludzie będa mieszkać już nie tylko na Ziemi ale również na Marsie, czy księzycu. Trudno sobie wyobrazić co będzie za 1000 lat. Równie dobrze możemy kolonizować planety jak i żyć w świecie rodem z Mad Maxa, zniszczonym przez konflikty nuklearne.


Albo nie będzie już ludzi :lol: (optymista ze mnie) no przynajmniej mnie już nie będzie.

Moandor (cytat):
CO do budowy w Polsce Elektrowni Atomowych. Popieram. Szkoda, że dopiero teraz planuje się to wprowadzić. W latach 80 były plany budowy elektrowni atomowej w Żarnowcu.


Co do tego to ja się cieszę, że wtedy nie powstała na takich "podzespołach" to byłaby tylko jedna wielka katastrofa, zresztą przekonują się o tym Czesi :) wzięli "kota w worku" i mają po kilkanaście awarii w ciągu roku.
W Żarnowcu jest za to elektrownia szczytowo pompowa (wodna) i właśnie nadwyżki energii z tej atomowej miały toczyć wodę do góry a teraz to jest bez sensu jak jej nie ma, bo energii na miejscu nie ma i do tego celu trzeba ją ciągnąć przez pół Polski z naszych "kopcarni" a wiadomo jakie straty na takim dystansie - nie ma co Polak potrafi.

Moandor (cytat):
...problem ze składowaniem odpadów.


Przecież Polska to śmietnik Europy wszystko weźmie nasz "kochany rząd" za marną kasę - ehhhhhh szkoda gadać.
A te mogielniki z lat PRL-u już dają znać o sobie.

Moim zdaniem dla Polski szansa jest w energii uzyskiwanej z biomasy tego nam nie zabraknie :wink: a i czysta to energia i bezpieczna.

___________
Hattrick VII.42 - moja liga
Pilica piłkarska stolica :)
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Danio



Dołączył: 20 czerwca 2004
Posty: 164
Skąd: z Mrągowa

Wysłany: 16 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Owszem Sandro zabijasz, tylko nie jesteś tego świadom. Nie mówie, że zabijasz innego człowieka, czy istote myślącą. Ja myślę o zwieżętach:
:arrow: Polowania zawsze organizuje się dla przyjemności, nie dla żarcia
:arrow: Skurzane buty, różne tam takie tego nikt nie wyczaruje
:arrow: Fabryka w której wyprodukowano twojego kompa również ma wpływ na zanieczyszczenie środowiska
:arrow: Samochód czy czym tam jeździsz, również zatr.ówa środowisko
My ludzie już się tego nie wyżekniemy poprostu to wszystko zaszło za daleko, ale gdy umże cywilizacja wszystko znów powruci do normy z rzed milionów lat. Do czasu, gdy utwoży się nowa cywilizacja

___________
Rodzina jest jak górski krajobraz - najlepiej wygląda z daleka.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Moandor



Dołączył: 24 listopada 2002
Posty: 164
Skąd: Łapy woj. podlaskie

Wysłany: 16 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Moim zdaniem dla Polski szansa jest w energii uzyskiwanej z biomasy tego nam nie zabraknie a i czysta to energia i bezpieczna.


Oczywiście ja również wolałbym żeby Polska opierała sięna czystej energii. Zamiast ogromnych elektrowni na węgiel kamienny czy brunatny lepiej byłoby mieć więcej ale mniejszych elektrowni np wodnych, wiatrowych czy wykorzystujących wody geotermiczne czy energię biomasy. Tylko to raczej są duże koszta. Ale fakt faktem, że kiedyś z elektrowni węglowych będzie trzeba zrezygnować.

A póki co 60 % energi pochodzi z elektrowni opalanych węglem kamiennym, 37% z elektrowni opalanych węglem brunatnym, a tylko 3% z elektroczni wodnych i pozostałych.

23% energii elektrycznej w Polsce dostarcza GOP

- elektrownia 'Rybnik' w rybniku 1600MW
- 'Jaworzno III' w Jaworznie
- 'Łaziska' w Łaziskah górnych
- 'Łagisza' w Będzinie
- 'Siersza' w Trzebinie

Jedna z największych w Europie opalana węglem brunatnym elektrownia 'Bełchatów' - 4320 MW, 20% polskiej energii elektrycznej

Zespół elektrowni 'Konin' 'Pątnów' i 'Adamów' w rejonie konińskim - 10% (2700 MW)

Rejon Bogatyni, elektrownia Turów - (2000MW)

Jest też szereg pojedyńczych elektrowni opalanych węglem kamiennym jak:

'Kozienice' w Świerżach Górnych
'Połaniec'
'Stalowa Wola'
'Skawina' koło Krakowa'
Opole
'DOlna Odra' w Nowym Czarnowie
Ostrołęka nad Narwią.

Wszystko to opalane węglem kamiennym lub brunatnym. A hydroelektrowni większych mamy w Polsce tylko 3: w Żarnowcu, Żydowie i Porąbce-Żar. (Szczytowo pompowe)

Węgla kiedyż zabraknie, albo przestanie opłacaćsię go wydobywać z racji dużej głębokości na której będzie trzeba go wydobywać. Warto więc inwestować w inne odnawialne źródła energii.

___________
Póki Bóg nie odsłoni przyszłości ludzkiej, cała ludzka mądrość będzie sie mieścić w tych paru słowach:
Czekać i nie tracić nadziei!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Danio



Dołączył: 20 czerwca 2004
Posty: 164
Skąd: z Mrągowa

Wysłany: 16 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Faramir (cytat):



Ja nie zabijam. I jakoś, wydaje mi się, nie toczy się rozpraw o morderstwo przeciw większości społeczeństwa...


Owszem zabijasz czyt. mój poprzedni post. Poza tym śmierć nie tyczy się tylko człowieka. Śmierć dotytyka wszystko. Prawie wszystko.

___________
Rodzina jest jak górski krajobraz - najlepiej wygląda z daleka.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Faramir



Dołączył: 24 października 2002
Posty: 164
Skąd: za chwilę Poznań

Wysłany: 16 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Farmerus (cytat):
Faramir (cytat):
Dlaczego nie wierzysz w podróże międzygwiezdne?

A dlaczego ty wierzysz?
Czy to bardziej nadzieja, czy wiedza?


Oczywiście, że nadzieja.
To chyba oczywiste, że gdyby była to wiedza, to nie wierzyłbym, a po prostu wiedziałbym, że tak będzie.

___________
Często i gęsto!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nagash



Dołączył: 11 października 2004
Posty: 164
Skąd: A z kąd ja mam wiedzieć ??

Wysłany: 16 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Trudne pytanie : Co było pierwsze? Jajko czy kura ??
___________
Śmierć to dopiero początek życia...... tego drugiego .....
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 16 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Odpowiedź jest prosta: Kura. Dlaczego? Bo jajko znosi kura, więc kura musiała być wcześniej :wink:
___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Hubertus



Dołączył: 21 lutego 2004
Posty: 164
Skąd: Warszawa

Wysłany: 16 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Behehehe... to raczej bardziej problematyczne, zauważmy że jaja składają też gady, które są bezpośrednimi przodkami ptaków. ;) Więc chyba jednak jajko jest pierwsze. ;)
___________
"Czy to jest wina ogrodnika, że tulipany schną w wazonie?"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Melkior



Dołączył: 4 marca 2003
Posty: 164
Skąd: Żyrardów

Wysłany: 17 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Parę luźnych uwag:
Moandor (cytat):
Kto wie może za ileś lat naukowcy opracują wreszcie reaktor termojądrowy, napędzany deuterem i trytem, który wytwarzałby bezpieczną i tanią energię. Czytałem na jakiejś stronie internetowej, że są już nawet udane próby z reakcjiaami syntezy jądrowe, ale jest to wciąż nieopłacalne ekonomicznie, za duże koszta, gdyż więcej energi doprowadza się do urządzenia niż otrzymuje. ALe za kilkanaście lat kto wie... :)

Gdzieś mam dokładnie opisane jak to jest z tymi elektrowniami termojądrowymi - zdaje się że problem nie jest z doprowadzaniem energii - tej jest aż za dużo - po rozpoczęciu procesu wyzwalane jest tyle energii, że nie ma co z nią robić: część idzie na podtrzymanie procesu, a ogromna ilość wydziela się w postaci ciepła i ta temperatura (podobna do temperatury słońca!) powoduje zniszczenie samej aparatury elektrowni :( . Może znajdę kiedyś odpowiedni kawałek tekstu to tu wrzucę.
tse tse (cytat):
Albo nie będzie już ludzi (optymista ze mnie) no przynajmniej mnie już nie będzie.
Na pewno? Wiem, że trochę(ale nie koniecznie za mocno) to przesadzone, ale możliwość istnieje, że jednak ciągle będziesz :) . Być może za jakieś 50 lat postępy w nanotechnologii/klonowaniu/cyborgizacji?? umożliwią "naprawnianie" szwankujących "części" człowieka lub zastąpienie ich funkcji i wtedy długość życia może się zmienić :) . Ja jednak myślę że "ulepszanie" człowieka w miarę powszechne stanie się conajmniej w następnym stuleciu. Pomijam tu oczywiście wszelkie problemy jakie by to niosło dla gospodarki (50 lat pracy i 950 lat na emeryturze :) ) itd :) .
Jeśli chodzi o śmiecenie to wkurzają mnie ludzie którzy zaśmiecają lasy - wstrętnie to wygląda i stwarza zagrożenie pożarem.
Co do lewitacji/nowych napędów pojazdów: gdyby udało się zminiaturyzować elektrownię termojądrową, to generowaną przez nią energię elektryczną można wykorzystać do stworzenia bardzo silnego pola magnetycznego (z resztą sama idea tej elektrowni korzysta z tego zjawiska), które odpowiednio skierowane umożliwia przemieszczanie się w polu magnetycznym np. Ziemi.
A z tym zlodowaceniem to też bym nie przeszdzał - jako że proces to bardzo długotrwały, to dla pojedyńczego człowieka może pozostać zupełnie niezauważony - skoro temperatura obniży się nawet o kilka stopni to wystarczy użyć lepszego ocieplenia i po krzyku. Eskimosi żyją od lat na lodowcu i jakoś dają sobie radę. Potrafili przystosować swoje otoczenie do postaci, która umożliwia im egzystencję. Podobnie będzie z gęściej zaludnionymi terenami. Jak ktoś słusznie zauważył - potrzeba matką wynalazku :) . A z tym "ginięciem" ludzi z powodu np lodowca - przecież ci ludzie wcale nie zginą, to że liczba ludzi się zmniejszy będzie wynikiem tego, że oni się w ogóle nie urodzą. Jedyne możliwości nagłego zmniejszenia się ilości ludności to wojny, choroby, czy nagłe kataklizmy (jak ostatnie trzęsienia ziemi).
Zmiany klimatu - może nie aż całego klimatu, ale istnieją już urządzenia umożliwiające tworzenie lub niszczenie chmur (coś z jonizacją powietrza czy jakoś tak). Podobno ich stosowanie może mieć jakieś okropne skutki dla najbliższego otoczenia, ale w programie z którego się o tym dowiedziałem nie powiedzieli jakie. Nie powiedzieli też kto, czy w ogóle i gdzie z tego korzysta, ale same urządzenia już istnieją. (Dodam, że myślano nad ich wykorzystaniem do tworzenia w wybranych miejscach burz w celu łapania piorunów uwaga: to nie żart!!!)).
Składowanie odpadów radioaktywnych też nie jest aż takim problemem - co prawda opakowania które wytrzymają czas rozpadu cząstek promieniotwórczych tanie nie są, ale i tak uważam, że energia z elektrowni atomowych jest czystsza niż z naszych "kopcarni". A samych odpadów nie jest aż tak dużo żeby było trzeba wystrzeliwać je w kosmos :) , choć oczywiście na zwykły śmietnik tego wyrzucić nie można.
Problem z kończeniem się ropy to też nie taki znowu problem (niech ktoś to poprawi/uzupełni) ale zdaje mi się że na zachodzie Europy już teraz wprowadza się/ma się zamiar na stacjach benzynowych wprowadzić możliwość tankowania wodoru do samochodów (u nas wiem, że na pewno nie jest to planowane).
Żeby nie było że wszystko widzę aż tak różowo: oczywiście jestem za stosowaniem ekologicznych technologii, oszczędzaniem surowców itd. Należy dbać o to co mamy dookoła - w końcu kiedyś ktoś (chodźby przy użyciu tych nowych technologii co je naukowcy dopiero wymyslą ;) ) bęzie to musiał jakoś posprzątać. Kiedyś jak byłem nieco młodszy też bardzo mnie te wszystkie problemy zaprzątały. Jednak zmieniłem się - wiem, że my sami tego co teraz napaskudzimy nie jesteśmy niestety w stanie posprzątać - nie wytłumaczy się wszystkim żeby np wymienili wszystkie żarówki na świetlówki,segregowali śmieci itd. A nawet gdyby wszyscy doznali nagle "oświecenia" to myślę, że mogło by to się okazać niewystarczające. Rozwój technologii doprowadził nas do miejsca, w którym po mału niszczymy swoje środowisko stwarzając samym sobie coraz gorsze warunki egzystencji. Toteż skoro technologia nas w tę stronę popchnęła, to jej rozwój musi nas z tej sytuacji uratować. Nie możemy przecież wszyscy wrócić do życia w jaskiniach (nie banujcie mnie nie myślałem o IJB ;) ), czy drewnianych chatach. A patrząc na przykład takich np. dinozaurów to wcale życie w zgodzie z naturą nie prowadzi do zachowania ciągłości egzystencji. Ludzie odchodząc od praw ewolucji na rzecz lepszego wykorzystania inteligencji mają jednak większą szansę (nawet teraz) przetrwać katastrofę, jaka zakończyła erę panowania tych sympatycznych stworzonek (mam na mysli meteor/kometę).

___________
Pióro bywa ostrzejsze od miecza...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sandro



Dołączył: 15 października 2002
Posty: 164
Skąd: kaLISZ

Wysłany: 17 stycznia 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Zlodowacenia:

Skoro mówisz, że to za lat 1000, to jak dla mnie problemu nie ma. Do tego czasu epoka lodowcowa nie będzie większym problemem niż mroźna zima. Ostatecznie - aby zatrzymać posuwający się lądolód nie potrzeba, jak mi się wydaje, żadnych super wyrafinowanych metod, to tylko kwestia skali problemu, która obecnie nas przerasta. A oziębieniu klimatu można przeciwdziałać wzmożeniem efektu cieplarnianego, w czym mamy już pewną wprawę :wink:.

Jeśli zaś stanie się to wcześniej, za sto lat dajmy na to, wówczas problem faktycznie będzie poważny. I faktycznie, Kongijczycy będą w nieciekawej sytuacji. Oczywiście nikt nie wpadnie na pomysły, które podsuwasz (o tym zaraz), ale sądzę, że jest całkiem prawdopodobne, że po pewnym czasie obudzą się w rezerwatach, jak Indianie.

Problem zaś w czym innym tkwi - manowicie w zniszczeniu światowych metropolii i centrów gospodarczych, a także w odcięciu ludzkości od zasobów naturalnych na pokrytych lądolodem terenach. Przy tym los Kongijczyków niezbyt mnie wzrusza, zwłaszcza że dla ludzkości lepiej będzie, jak przetrwają Amerykanie niźli oni.

Lecz jak mówiłem nie uznaję tego za problem, ponieważ gdy nadejdzie epoka lodowcowa (jakby to miało być w jakimś sensownym do przejmowania się okresie czasu, już chyba byłyby tego oznaki - ale zaznaczam, że ja jestem dyletant) będziemy umieli sobie z nią poradzić.

MAKOK:

Ech.

Wybacz, ale takie infantylne podejście mnie mierzi. Dlaczego, na miłość Boską, zakładasz taki kretynizm warstw rządzących? Może Polska zdołałby się porwać na hasło "Sahara albo śmierć" :wink: czy coś równie głupiego, ale Polska Polską jest i tyle na ten temat.

Ponadto to na pewno nie będzie odbywało sie na zasadzie samowolki, którą opisujesz. Wszelkie kwestie klimatyczne zostaną regulowane stosownymi traktatami i konwencjami, do których przestrzegania narody będą zobowiązane, dokładnie tak, jak dzieje się z dzisiejszymi konwencjami ekologicznymi. Niby to niekorzystne dla gospodarki, że każde państwo ma limit smrodów, które może wypuścić w atmosferę. Jeśli więc Twoje podejście do takich spraw byłoby słuszne, nikt tych ustaleń nie powinien przestrzegać. Czy tak się dzieje? Czy tak się dzieje z konwencjami wojskowymi, genewską choćby? Czy jakiekolwiek międzynardowe ustalenia są traktowany w tak dziecinny sposób, jakżeś to narysował?

Wielki Kryzys w kontekście rozwoju technologicznego:

Właściwie się zgadzam, z pewnymi jednak zastrzeżeniami. Nawet jeśli droga, jaką obrała nasza cywilizacji zmierza w podobną stronę, nawet jeśli WK się zacznie, jego skutki przecież nie będą wieczne. Zgoda, na 50, no, góra 100 lat świat pogrąży się w chaosie, postęp się zatrzyma, ale gdy już wszystko wróci do normy ruszy dalej. I przyszłość nadal będzie świetlana, choćby nie wiem ile kryzysów po drodze trzeba było przetrwać. Najmądrzejsza ta rasa, która popełniła najwięcej błędów, gdyż miała najwięcej okazji do nauki.

"Naukowcy coś wymyślą":

Zgoda. Podobnie jak w pozostałych sprawach, poruszonych marginalnie.

PS. Danio, ja Cię proszę, pisz ze słownikiem ortograficznym albo sprawdzaj swe wypociny w wordzie. Jak ktokolwiek ma traktować Cię poważnie, skoro walisz takie błędy w pisowni?

A na marginesie - czy w Karczmie nie ma moderatorów, że nikt tego nie widzi?

___________
I.Am.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Bubeusz



Dołączył: 13 lipca 2004
Posty: 164
Skąd: a żebym to ja sobie przypomniał... :)

Wysłany: 21 marca 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Ja bardzo przepraszam, że tak nagle odchodzę od tematu, ale interesuje mnie telepatia. Założyłem kiedyś temacik, gdzie możnaby pogadać o tych sprawach bez przerywania waszych dysput :) ale został wywalony pod pretestem ewolucji na archiwum X... Tak więc piszę tutaj :) Co to właściwie jest telepatia? Na czym ona polega? Jak to się robi? :) Jakie są znane osoby umiejące się nią posługiwać?

Czytałem kiedyś ten temat od początku do końca, ale przeczytam jeszcze raz dla pewnosci, więc proszę mnie nie zabić, jeśli było już wszystko o tym. :) Oczywiście w internecie znajdzie się wiele informacji na ten temat, ale interesuje mnie również osobiste zdanie Jaskiniowców na ten temat ;) oże jakieś własne doświadczenia? :P Poza tym wierzę, że wiecie więcej niż znajdę w google ;)

___________
Caveant consules ne quid detrimenti IJB capitat ;)
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Lory



Dołączył: 26 lutego 2003
Posty: 164
Skąd: Kraków

Wysłany: 22 marca 2005     Trudne pytania... Odpowiedz z cytatem

Bubeuszku :) telepatia hym coś chyba takiego istnieje i nie jest to wymysł szalonych twórców filmowych. Czasem trudno wytłumaczyć np. jedna osoba X myśli o drugiej osobie Y i do niej dzwoni a w tym momencie ta druga -Y osoba tez myśli o osobie X i w tym samym czasie do niej dzwoni w wyniku, czego nie mogą się dodzwonić do siebie aż w końcu jedna z nich zrezygnuje i odczeka chwilę. Trochę może to zagmatwane, ale to przypadek, z którym się często spotykam a osoby X i Y są serdecznymi przyjaciółkami od wielu lat i jak nie nazwać tego telepatią :?: Myślę, że z telepatią można spotkać się także wśród bliźniaków a i taki przypadek znam, gdy jeden z braci na obozie został przez pewnych niecnych osobników napadnięty drugi brat bliźniak wiedział (po prostu wiedział i już :)) , że jest o w niebezpieczeństwie i go wyratował z opresji. W końcu człowiek nie wykorzystuje całego swojego umysłu ...
___________
"Krew, krew, krew
Wrogów wsiąka w ziemię.. "
'Siewca wiatru'
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
©2002, 2003, 2004, 2005 Jaskinia Behemota
Template made by Valturman.
Powered by gnomePHP.
Pieczę nad Starym Forum sprawuje Crazy.