Imperium Jaskini Behemota
tarcza Witaj na Starym Forum Jaskini Behemota.
Zostało Ono stworzone przez ixcesala z uwagi na problemy z forum Ezboard 10 grudnia 2002. Służyło Jaskiniowcom dzielnie do sierpnia 2005 roku, kiedy to dominium i podwładnych Behemota dotknął Wielki Trek, po którym przez 10 miesięcy Jaskinia nie funkcjonowała.
Wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju Imperium Jaskini Behemota, zarówno poprzez pracę techniczno-graficzną, jak i osobom które współtworzyły klimat - dziękujemy.
Zapraszam do obejrzenia tego swoistego muzeum, które wiąże się ze wspaniałymi wspomnieniami niemałej części Jaskiniowców.
Kasztelan Crazy

Wróć do strony głównej Jaskini Behemota.
Rejestracja (chciałbym klucze)Rejestracja (chciałbym klucze)  

PrzewodnikPrzewodnik      LinksLinkownia     SzukajSzukaj     Śledzone tematyŚledzone tematy     Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ProfilProfil     MieszkańcyMieszkańcy     GrupyGrupy     ZalogujZaloguj
Ostatnio odwiedziłeś nas:
Obecny czas to: 2024-05-2 0:50:26
Autor Wiadomość
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Dragonthan padł na kolana i podparł się mieczem.
- ...mój król... mój pan... był najsprawiedliwszym człowiekiem jakiego znałem... znał każdego mieszkańca swojego kraju... nawet tego najuboższego... oddał swoje życie za życie swoich poddanych... wszystkich... bez wyjątku...
Każdy z ludzi Dragonthana padł na kolana i podparł się mieczem. Był to symbol czci jaką oddali królowi. Po chwili wszyscy wstali.
- Nie powinien zginąć...
Dragonthan chodził w kółko pare razy, po czym rzekł:
- Jak macie zamiar się tu kłócić to prosze bardzo, widzę że każdy z was pragnie jedynie być przywódcą, ale wy nie wiecie co to znaczy dowodzić, niegdy nie mieliście pod komendą ludzi gotowych oddać za was życie, żadne z was nigdy nie ratowało osób bezbronnych, bezdomnych, wam wszystkim było w głowie ino jedno: Władza i pieniądze! O tak! Nie wiecie co to znaczy stracić kogoś kto dbał o dobro wszystkich!, więc nie znacie się na dowodzeniu! Żaden z was nie jest wstanie tutaj dowodzić, nawet ja nie jestem tego godzień, mimo iż uczył mnie tego sam mistrz. Zamiast sie kłocić to lepiej pomyslelibyście co mamy robić! Nie wiemy nawet kto jest za naszymi plecami, kto jest naszym wrogiem, kto naszym sojusznikiem... A tak poza tym to gdzie my właściwie jesteśmy??

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sharra



Dołączył: 11 kwietnia 2004
Posty: 164
Skąd: Z twoich najgorszych sennych koszmarów. A w dodatku nie znikam, jak się budzisz...

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Nie zwracając uwagi na jęki Dragonthana, Shaer'ryn podeszła do niego i przytuliła.
- Ja nie chcę być przywódcą. Za to myślę, że ty świetnie się na niego nadajesz. A twój król był bohaterem i najwspanialszym człowiekiem, jakiego znałam.
Shaer'ryn podniosła strzęp flagi Erathii oraz Kalwadoru. Magicznie je zespoiła i powiedziała:
- Niniejszym proklamuje powstanie Monarchii Kalwathiańskiej i jako najwyższy rangą kapłan w tym towarzystwie mianuję cię królem Dragonthanem I. Rządź przykładnie i czerp z najlepszych wzorców, rozsław imię Kalwathii.
Na Dragonthana spadła duża ilość błekitnego światła, a na jego głowie pojawiła się złota korona. Tłumy zaczęły wiwatować.
Ale nad górami hulały już złowieszcze wichry...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Lobo



Dołączył: 18 listopada 2002
Posty: 164
Skąd: i po co?

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Nie wiecie co to znaczy stracić kogoś bliskiego powiadasz. Może masz rację. A to dla tego, że nigdy nie miałem bliskich. Moja matka, a raczej Opiekunka nigdy mnie nie kochała. Z resztą nie kochała nikogo. Potrafiła tylko nienawidzić. Nie mieliście pod sobą oddziałów gotowych oddać za Was życie powiedasz? I tu mozesz mieć rację. Bo choć nieraz przewodziłem wyprawom i ekspedycjom to każdy z ich członków bez wachania wydałby mnie by tylko uratować swoje życie.

Lobo usiadł na pobliskim głazie i ukrył twarz w dłoniach. Wróciły do niego wspomnienia. Wspomnienia jego dawnego życia w Menzoerranzan. Przypomniał sobie twarze swoich braci i sióstr. Wszyscy zginęli podczas najazdu łupieżców umysłu kilka lat po jego ucieczce na powierzchnię. Nie tęsknił jednak za nimi. Nienawidził ich za życia tak jak oni nienawidzili jego. Drowy potrafią tylko nienawidzić. Jednak mimo wszystko było mu ich brak. Nienawidzili go ale mógł przynajmniej być tego pewien. Wiedział jak zareagują w konkretnych sytuacjach. Teraz jednak był sam. W obcym świecie wsród obcych twarzy. Po chwili wstał i zwrócił się do Dragonthan'a.

- Wybacz Dragonthanie, lecz ja nie oddam Ci pokłonu. Nie służę żadnemu władcy. Nie mam domu, nie mam przełożonych a mój miecz służy jedynie tym, którym jest potrzebny. W tej chwili jednak wszyscy jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni. Masz rację, przede wszystkim musimy zorientować się gdzie tak na prawdę jesteśmy i co tu robimy.

___________
Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Ja królem? Czy was pogieło? - zrzucił koronę - Ja nie wezmę pod swoją opiekę tych wszystkich - wskazał na tłumy - bo niejestem wstanie dać im tego czego oni potrzebują, czyli praworządnego króla... Król zna każdego ze swoich poddanych, ja nie znam żadnego z nich... Król jest mądry, ja takim nie jestem... Król oddał by życie za każdego z poddanych swoich... ja nie jestem wstanie... Masz rację Lobo, nie masz prawa oddawać mi pokłonu, bo nie jestem na to godzień... nie zrobiłem dla ciebie nic... Ja jestem wstanie dowodzić armią, władać mieczem, łukiem ale nie sprawiedliwością... zbyt wiele razy wymierzyłem niesprawieldliwość niewinnym osobom... przydam sie lepiej jako jeden z żołnierzy... - spojrzał na flagę, wziął ją do rąk i upuścił...
___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Nagle ktoś z tłumu wykrzyknął:
- Patrzcie! Te dziwne chmury! Wszystkie zmierzają ku północy!
- Armia też tam skręciła! - dodał ktoś inny - Wygląda na to, że Nieumarli chcą tę krainę zachować dla siebie!
- Niech to licho! - wykrzyknął Fristron - w takim razie nici z pośpiechu, bo armia nas wyprzedziła. A więc mogę się właściwie przedstawić i powiedzieć jakim prawem wtykam nos w wasze sprawy.
Dawno temu, na polach niedaleko, stoczyła się wielka bitwa o bród Kalaam. Armiom Mędrców przewodził Ulmar Złoty. Ja jestem jego potomkiem. Przybyłem tu, aby wam pomóc. Przepowiednia o rodzie Ulmara głosiła, że jego dziedzic musi zniszczyć armie innego zła wszelakiego - nekromantów. Musi też połączyć różdżkę Ulmara, która dawno pękła. Jedną część już mam. Oto Kieł! - to mówiąc wyjął zza pasa różdżkę. Dolinka, w której się zebrali eksplodowała srebrnym blaskiem. - Nie zależy mi - zwrócił się do Dragonthana - na władzy. Zależy mi na dopełnieniu przepowiedni. Jeżeli nie chcesz być królem, może zechcesz być dowódcą Pierwszych Legionów Kalwathiańskich?

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sharra



Dołączył: 11 kwietnia 2004
Posty: 164
Skąd: Z twoich najgorszych sennych koszmarów. A w dodatku nie znikam, jak się budzisz...

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Dragonthan nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ Shaer'ryn przewróciła go na ziemię. Sama została trafiona pociskiem czarnej energii, wyraźnie kierowanym w łowcę smoków.
- Shaer'ryn! - krzyknęła Sharra i zobaczyła, co też trafiło w jej przyjaciół. - Uważajcie! Tam są drakolisze!
I rozpoczęła się walka.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Islington



Dołączył: 7 czerwca 2004
Posty: 164
Skąd: Z otchłani półmroku (teraz masz się zacząć bać)!Spooky!

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Islingtona wyrwał z zamyślenia ryk drakoliczy.
Nagle ruchem jednej ręki przywołał zamieć, która szalała dokładnie nad nimi,tam, gdzie ejszcze przed chwilą były Drakolicze. Dragonthan zapomniał wszystkim i zaczął strzelać z łuku w upiorne stworzenia.
Islington dał mu trochę diamentowych strzał, które przez przypadek wziął ze sobą, żeby w razie czego sprzedać i mieć z czego żyć.
Gdy dwa drakolicze rozsypały się w proch reszta odleciała.
- To było ostrzeżenie! - głos Fristrona wybijał się ponad inne
- to była banda drakoliczy - poprawił go Islington, którego wyraźnie rozbawił jego własny dowcip. Dragonthan podziękował Islingtonowi za strzały.
- Zaimponowałeś mi odrzucając koronę - powiedział Isli - naprawdę zaimponowałeś. Dragon uśmiechnął się.
- Chodcie za mną - Fristron krzyczał tak jakby przepowiadał Apokalipsę
- Ja idę z Isciem. Obiecałem pomoc, chociaż nie wiem, czy jest jeszcze potrzebna. Den? A ty? - spytał mistrz zauroczeń

___________
"Ironia losu bywa czasem ironiczna"
"Ty wiesz swoje, ja znam prawdę"
"Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Lobo



Dołączył: 18 listopada 2002
Posty: 164
Skąd: i po co?

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Kilka kolejnych strumieni energii skierowane były w Loba. Pierwszych dwóch zdołał cudem uniknąć, jednak kolejne trafiły go prosto w klatkę piersiową posyłając kilka metrów dalej. Szczęśliwie jako drow miał pewna odporność na negatywną energię. Niestety, nie wystarczajacą. Z trudem podniósł się z ziemi i spojrzał na swój miecz.

- Nie wiele mogę tym zdziałać...myśl Lobo, MYŚL!

Rozejrzał się wokół szukajac czegoś, co może być użyteczne w walce z drakoliczami. Nie znalazł. Jego wzrok przykóła jedna z bestii zblizajaca sie do łowcy smoków i leżącej na nim, półprzytomnej Shaer'ryn. Niewiele myśląc podniósł z ziemi kamień. Czy ty zawsze musisz nadstawiać karku dla innych?. Wycelował i rzucił kamieniem trafiając drakolicza w środek głowy.

- Tak paskudo, choć tu. Boisz się? No dalej, chodź!

Smok odwrócił się i ruszył w jego stronę. Wygladał na bardzo rozjuszonego. No dobra geniuszu, co teraz?. Odpowiedź wydała się prosta. Uciekać.

___________
Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sharra



Dołączył: 11 kwietnia 2004
Posty: 164
Skąd: Z twoich najgorszych sennych koszmarów. A w dodatku nie znikam, jak się budzisz...

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Shaer'ryn spojrzała na Loba. Skoncentrowała się, a woda rzeki Kalaam zaczęła leczyć jej ciało. Po chwili wodna elfka wstała i zaczęła rzucać zaklęcie. Zebrała dużo energii, a rzeka dodatkowo poprawiała skuteczność zaklęć.
- Ty! Kościany tłuku! Chodź tu! - Shaer'ryn mrugnęła do Sharry porozumiewawczo.
Obie elfki rzuciły zaklęcia. Wodna - kulę lodu, a mroczna - ognia. Wywołało to potężną eksplozję, która objęła zasięgiem również te martwe smoki, które uciekały / Ten błąd stylistyczny jest po to, żeby nie zrobić powtórzenia/.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Lobo



Dołączył: 18 listopada 2002
Posty: 164
Skąd: i po co?

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Lobo odetchnął z ulgą widząc cofajace się drakolicze. Podziękował skinieniem elfkom i wyszedł zza drzewa, które logicznie nie byłoby zbyt dobrą obroną przed hordą szarżujących nieumarłych smoków.

- Dzięki Lobo - powiedziała Shaer'ryn.
- Nie ma sprawy. Każdy zrobił by to samo na moim miejscu.
- Nie prawda. Nikt nie był by tak szalony - zaśmiała sie elfka i odwróciła się do reszty - Wszyscy cali?

___________
Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Moc - tylko to się liczyło... strzępy mocy o dziwnych wzorcach ale bardziej podobnych do barsawiańskich niż te z Erathii... następnie furia...

Potężny wrzask rozległ się w umysłach całej drużyny...

- NIE PO TO PORZUCIŁEM NIEBA ARAUCANI, PRZYJACIÓŁ W BARSAWII BY UTRACIĆ KOLEJNY DOM !!! - Den błyskawicznie przemienił się w smoczą postać i włączył się do walki z drakoliczami

Gdy walka się zakończyła wylądował w pobliżu drużyny... przemienił się w humanoida i usiadł ciężko... gniew minął pozostało rozczarowanie...

- Wracając do waszej rozmowy - zwrócił się do Dragonthana i Lobo - ja już dwa razy utraciłem wszystko... myślałem że trzeci raz to się nie stanie - Nigdy nie byłem Erathiańczykiem więc te wszystkie wasze monarchie obchodzą mnie tak jak i wasi bogowie... w których jak wiecie nie wierzę. Mimo to potrzebujecie króla... ktoś musi zjednoczyć to robactwo - smok miał na myśli uciekinierów z Erathi i Kalwadoru - jedyną alternatywą są zamieszki i walki o koronę. -

Islington który dobrze znał nastroje smoka podszedł i położył mu rękę na ramieniu. Smok odwrócił się gwałtownie, odetchnął kilka razy i się uspokoił.

- Więc co teraz planujecie ? - zapytał

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Lepiej wymyślecie coś i to szybko! Te smoki wrócą tutaj, to był tylko zwiad... Musimy się przegrupować, najlepiej będzie jak zajmiemy tamte wzgórza - i wskazał na pobliskie szczyty - to będzie najlepsze miejsce na odpoczynek
- Tamte szczyty? - zdziwił się Lobo - przecież one są strasznie strome
- I o to chodzi, żaden nieumarły nie będzie się tam wspinał
- I co dalej? - zapytał Isli
- Tego nie wiem... nie wiem ile mamy sił, ani ile sił ma wróg, wiem tylko to, że te smoki wrócą tutaj zanim się ściemni...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sharra



Dołączył: 11 kwietnia 2004
Posty: 164
Skąd: Z twoich najgorszych sennych koszmarów. A w dodatku nie znikam, jak się budzisz...

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Bogini Sharwyn spojrzała z góry na drużynę.
"Tak... Dragonthan będzie świetnym przywódcą... Odrzucił Koronę Niebios... Największy skarb dynastii Gryphonheart... Kalwarathia... Monarchia bez monarchy, król bez korony... Zobaczymy co z tego wyniknie..."
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Lobo



Dołączył: 18 listopada 2002
Posty: 164
Skąd: i po co?

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Ja tu nie jestem od myślenia - powiedział Lobo otrzepując się z kurzu.
- Ale spróbować choć raz chyba możesz, czyż nie? - zbeształa go Shaer'ryn - To na prawdę nie boli. A już na pewno Ciebie nie powinno.

Lobo wzruszył ramionami i zbliżył się do Dragonthana.

- A co Ty proponujesz? - spytał.
- Tamte skute lodem szczyty wydają się dobrym miejscem na rozbicie tymczasowego obozu - odparł łowca.
- Hmm pomysł dobry ale z wykonaniem gorzej.
- Cóż...nikt nie mówił, że bedzie łatwo.

___________
Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sharra



Dołączył: 11 kwietnia 2004
Posty: 164
Skąd: Z twoich najgorszych sennych koszmarów. A w dodatku nie znikam, jak się budzisz...

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Skoro wybieramy się na mróz, dajcie mi na chwilę swoje pancerze tudzież ubrania.
Widząc uśmiechy na twarzach niektórych panów, Shaer'ryn szybko dodała:
- Zamierzam je zakląć, a nie was rozgrzewać.
Wkrótce przed wodną elfką ułożył się pokaźny stos ubrań i pancerzy. Zaczęła ona wykonywać różne złożone gesty, a po chwili wszystkie rzeczy zabłysły błękitnym światłem.
- Teraz możecie je założyć. Chronią przed zimnem, zarówno naturalnym jak i sztucznie bądź magicznie wytworzonym. A teraz zbierajmy się!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Adalberto Malachit



Dołączył: 17 czerwca 2004
Posty: 164
Skąd: Aktualnie Paryż, Duchem Piaseczno pod Warszawą

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Drużyna zawędrowała na wzgórza, było dość spokojnie. Dragonthan czując się odpowiedzialny za resztę zgłosił się do straży. Nagle mrok pogłębił się, sierp księżyca znikł z bezchmurnego nieba. Drag rozpalił pochodnię i jedyną rzeczą jaką zobaczył były licze unoszący się na potężnych umarłych gryfach. Jednakże tej w ostatniej z chwil, upadający łowca wymówił krótką formułę. Nad jego głową rozbłysło słońce spopielając oddział nieumarłych i budząc pozostałych. Patrzyli jak zauroczeni w unoszące się ciało człowieka, który z własnej woli odmówił korony. Nagle z nieba spadł snop światła, a na jego miejscu stanął mag.

-Moje uszanowanie, panowie- ukłonił się głęboko aż jego siwa broda tknęła czubków zakręconych butów -oraz panie -rzekł spoglądając na elfki -Jam jest Adalberto Malachit, arcymag, mistrz przemian. Proszę nie chwytajcie za miecze, nie zamierzam być waszym wrogiem.

Po tej krótkiej prezentacji nastąpiła seria wyjaśnień.

-Niestety nie mogłem zrobić nic, aby zapobiec tragedii w Kalwadorze. Usiłowałem namówić króla na to, aby mi pozwolił użyć mej mocy do podtrzymania portalu. W tajemnicy powierzył mi sekret, z którym tu przybywam. Odyseja Dragonthana to nie był przypadek, albowiem jest to jedyny prawowity dziedzic tronu. Król wiedział, że gdyby był w pałacu nie pozwoliłby na tak wielką ofiarę. Władca poświęcając się przekazał jemu część swych mocy, czego byliście świadkiem. Cóż, muszę także powiedzieć, że ostatnią wolą króla było, abym dochował bezpieczeństwo tego oto pana.

___________
Morituri Nolumus Mori
Mający Umrzeć umrą
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Lobo



Dołączył: 18 listopada 2002
Posty: 164
Skąd: i po co?

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Skórzane kimono Loba, które już wcześniej dobże chroniło przed chłodem teraz wydało się dostatecznie ciepłe, by móc w nim nurkować w przerembli. Podziekował gestem elfce i założył je z powrotem i okrywajac się szczelnie swoim płaszczem podróżnym zaczarowanym w ten sposób, że mógł zmieniać temperaturę w zależności od potrzeby.

Gdy reszta założyła rynsztunek Lobo, Dragonthan i elfki udali sie w ustronne miejsce na naradę.

- Jesteśmy gotowi do drogi - zasygnalizował jedn z ludzi Dragonthana. Ten skinął mu głową i odprawił go.
- Więc postanowione. Za godzinę wyruszamy w kierunku tych szczytów - powiedział łowca smoków.
- Miejmy tylko nadzieję, że wszyscy wytrzymają trudy podróży - zmartwił sie Lobo.
- To już pozostawcie Mnie i mojej magii - odparła Shaer'ryn dodajac im nieco otuchy - tylko co dalej, jak już dotrzemy na miejsce?
- Cóż, na razie najważniejsze jest by wogóle sie tam dostać. Nie ma sensu planować na przód skoro nawet to nie jest pewne - powiedział drow.
- Racja. Gotujmy się wiec do wymarszu.

___________
Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Faktycznie, komu w drogę, temu w czas - powiedział Fristron, czując się jak głupek - *to te Hipnotyzujące Wzgórza, one tak na mnie oddziałują...* - myślał.
- A czy ty nie chciałeś iść na północ? - zapytała z przekąsem Shaer'ryn
- A czy mógłbym was trochę odprowadzić? - spytał Fristron i pośpieszył z wyjaśnieniem - znam te okolice. Są w pamięci mego ludu, opiewamy je w pieśniach. Czuję też na odległość nekromantów. Na dużą odległość. Czy mogę się do was przyłączyć?
- Naradzimy się - odpowiedziała Shaer'ryn

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Ide za zwiad - powiedział Drag i poszedł w stronę gór
Dragonthan szedł w milczeniu przed siebie, rozglądając się dookoła i szukając niebezpieczeństw. Rozmyślał na temat tego co teraz ma zrobić, król nie żyje, lud Kalwadoru pałęta się po nieznanej ziemi, on sam zaś nie wie co ma ze sobą zrobić. Z daleka zauważył lecącego nisko Drakolicza. Przykucnął i przyglądał się mu. Zauważył, że Smok wyraźnie kogoś szuka, rozgląda się po drzewach. Nie wachając się przed niczym zbiegł na dół po stoku i przyczaił się pod drzewem. Widział iż smok przeszukuje pobliskie krzaki. Nagle usłyszał płacz i wołanie o ratunek. Szybko zrozumiał po akcencie, że to ludzie z Kalwadoru. Jako iż nie miał przy sobie strzał, ani łuku, bez wahania wyciągnął miecz i ruszył w kierunku smoka. Jednym cięciem odciął mu ogon. Smok wrzasnął przeraźliwie, tak głośno, że słyszeli go wszyscy. Obrócił się do Dragonthana i rzucił się na niego. Drag prześliznął się miedzy jego nogami i rozciął Drakoliczowi noge. Smok machnął łapą w Draga, którego odrzuciło na kilkanaście metrów. Smok rzucił się ponownie, ale i tym razem Drag odskoczył na bok w ostatniej chwili. Nagle zobaczył iż ludzie uciekają z krzaków. Smok natychmiast rzucił się na nich. Drag nie miał wyboru. Rzucił mieczem w smoka, który czują ból, nie trafił w ludzi. Odwrócił się do Draga i kopnął go łapą. Drag zatrzymał się na pobliskim drzewie. Smok zbliżył się i przycisnął go łapą...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Maffej



Dołączył: 21 października 2004
Posty: 164
Skąd: Mo Gil No

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Nie śpij do stu czartów ! - mroczna postać klepnęla Maffeja w ramię, ten o mało nie stracił równowagi i spadł z gałęzi. Spadał by długo... siedieli na jednej z nawyższych gałęzi, na... najwyższym drzewie...
- Auuu... Co się dz-dzieje ? - przetarł oczy.
- Spójrz - nocny elf wskazał palcem na linię horyzontu. Jego ciemne ślepia lśniły kocim blaskiem.
- No co ? Nic tam nie ma...
- Phe... jesteś człowiekiem, zapomniałem... Nic nie dostrzegasz ?

Nagle oślepiający błysk przeszył mrok. Rażące światło padło na twarze obserwatorów. Maffej zasłoniło czy dłonią.

- Psia kostka... Burza mocy... - zakląl piromanta.
- Czy to może być to o czym myślę ?
- Tak... - Maffej spojrzał w błyszczące elfie źrenice. - Drakolicze...

Garren sięgnał swój lekki łuk, w drugą dłoń pochwycił swój miecz.
- Jednak nas dostrzegły lub zwyczajnie, przypadkowo obrały ten sam kurs...
- Trzeba ostrzec resztę - zaproponował mag.
- Czekaj - Garren złapał Maffeja za ramię - one z kimś walczą.
Na horyzoncie majaczyła sylwetka smoka, ruchoma.

___________
" Maybe my mind's not at all in control
Maybe I'm not in control... "
---
A imię me brzmi MaFFej...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Adalberto Malachit



Dołączył: 17 czerwca 2004
Posty: 164
Skąd: Aktualnie Paryż, Duchem Piaseczno pod Warszawą

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

, a łapa smoka natychmiast się spopieliła.
- Uważaj panie! Może lepiej jak będziemy się trzymać razem, bo nie chciałbym zawieść zaufania jakie pokładał we mnie król -"zwłaszcza, że mógłby być niezadowolony"pomyślałem -radziłbym także nie opuszczać drużyny w bohaterskich porywach, gdyż to jest zbyt niebezpieczne. Możliwe, że odmówiłeś bycia władcą, lecz ludzie i tak za tobą pójdą. Masz dar.
W tym momencie na horyzoncie rozbłysł słup czerwonego światła, na krawędzi słyszalności można było wyczuć drgania i diabelski śmiech. Nagle na horyzoncie zaczęła wyrastać ogromna wieża, a ziemia pokrywała się jakimś świństwem.

___________
Morituri Nolumus Mori
Mający Umrzeć umrą
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Simba



Dołączył: 19 stycznia 2004
Posty: 164
Skąd: Lwia skała

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

-No cóż...-rzekł Simba
Jeśli pozwolicie ruszę z wami kiedy zechcecie.
Bo wiem że życie się zmienia...
Z burzliwej krainy trafiłem do nowej...
A tak swoją drogą to nie mam zamiaru tu siedzieć z założonymi łapami, gdy tu może być pełno zwiadowców władców cieni...

Nagle... zawyło coś dziwnego przynajmniej można było to tak określić.

___________
Nie płaci się za zamiary, lecz za pracę, którą wykonano.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Maffej



Dołączył: 21 października 2004
Posty: 164
Skąd: Mo Gil No

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Hej chłopaki co tam robicie !?
Nagle zielone jabłko wynurzyło się spośród konarów drzew i uderzyło niziołka w czubek głowy. Pad padł plackiem na ziemię, zaklął. Podniósł sie, chwycił owoc i cisnał go w koronę drzewa.
- Łobuzy ! Zamachowcy !
- Cichaj szalony niziołku... - Garron stanowczym głosem starał się uciszyć niziołka. - Cichaj !
- Belblebleee... - Pad począł przedrzeźniać elfa.
- Zamknij się głupku ! - syknął. - Drakolicze...
- Oj... eeee... to-to może ja zawiadomię pozostałych. - zniknął w gęstwinie lasu.
- Złaźmy na ziemię - zaproponował Maffej. - Trzeba się przygotować na ewentualnych gości.

Mag skoczył z gałęzi prosto na zieleń trawy. Wylądował bezboleśnie - na dwie nogi. Garren wykonał tą samą czynność.
- He... ja nie potrzebuję magii aby wykonać tak prosty skok - uśmiechnął się nocny elf. Maffej spojrzał na konar, na którym jeszcze kilka chwil temu zasiadali - to było kilkanaście, a może kilkadziesiąt metrów...
Zniknęłi w mroku. Skierowali się ku obozowisku...

___________
" Maybe my mind's not at all in control
Maybe I'm not in control... "
---
A imię me brzmi MaFFej...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Dragonthan pochwycił miecz i pobiegł do obozowiska.
- Limer! Zwołaj ludzi! Drakolicze nadlatują! Będą tu lada moment! Ustaw wszystkich wzdłuż tego pagórka i czekaj na mój sygnał. Lobo ty wyjdź na pobliskie drzewo i wypatruj drani! Jak je tylko zobaczysz mów! Reszta niech się pochowa za skałami, a ci ludzie niech się pochowają w lesie. Wszyscy padnąć!

I zapanowała cisza...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 6 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Jak Dragonthan polecił, tak się stało. Dragonthan przyczajony trochę bardziej naprzód, leżał w płytkim wąwozie. Była to doskonała pozycja strategiczna - mógł się wychylić tak, aby nie być dostrzeżonym, ani z boku, ani z góry, ale on sam mógł się wychylić tak, aby rozeznać sytuację.
Wszyscy leżeli porozstawiani tak, jak Limer im kazał. Każda sekunda wydawała się wiecznością. Nagle Lobo zeskoczył z drzewa, co sił w nogach podbiegł do Dragonthanam, a potem się ukrył w pobliżu.
Drakolicze przelatywały jeden po drugim nad kotlinką. Wyglądało na to, że przelecą i nic nie zauważą, lecz gdzieś w momencie, gdy połowa Drakoliczy już przeleciała, pierwsze zawróciły. Obniżały co chwila swój lot, wypatrując uważnie...

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
©2002, 2003, 2004, 2005 Jaskinia Behemota
Template made by Valturman.
Powered by gnomePHP.
Pieczę nad Starym Forum sprawuje Crazy.