Imperium Jaskini Behemota
tarcza Witaj na Starym Forum Jaskini Behemota.
Zostało Ono stworzone przez ixcesala z uwagi na problemy z forum Ezboard 10 grudnia 2002. Służyło Jaskiniowcom dzielnie do sierpnia 2005 roku, kiedy to dominium i podwładnych Behemota dotknął Wielki Trek, po którym przez 10 miesięcy Jaskinia nie funkcjonowała.
Wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju Imperium Jaskini Behemota, zarówno poprzez pracę techniczno-graficzną, jak i osobom które współtworzyły klimat - dziękujemy.
Zapraszam do obejrzenia tego swoistego muzeum, które wiąże się ze wspaniałymi wspomnieniami niemałej części Jaskiniowców.
Kasztelan Crazy

Wróć do strony głównej Jaskini Behemota.
Rejestracja (chciałbym klucze)Rejestracja (chciałbym klucze)  

PrzewodnikPrzewodnik      LinksLinkownia     SzukajSzukaj     Śledzone tematyŚledzone tematy     Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ProfilProfil     MieszkańcyMieszkańcy     GrupyGrupy     ZalogujZaloguj
Ostatnio odwiedziłeś nas:
Obecny czas to: 2024-05-1 16:03:55
Autor Wiadomość
Sharra



Dołączył: 11 kwietnia 2004
Posty: 164
Skąd: Z twoich najgorszych sennych koszmarów. A w dodatku nie znikam, jak się budzisz...

Wysłany: 21 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Sharwyn uniosła się wyżej i powiedziała do towarzyszek:
- Widzę dym. A nikt z naszych nie wychodził aż tak daleko od wybrzeża. Trzebato sprawdzić!
- Czekajcie, słysze szelest...

Dragonthan, dokończ
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 21 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Dragonthan i Limer wpadli na szalony pomysł. Postanowili użyć smoka aby ich sprowadził z góry na dół. Drag usiadł na jego grzbiecie i przyłożył mu miecz go gardła a nastepnie rzekł do smoka co ma zrobić. Limer rozwiązał liany. Obydwaj siedzieli na smoku... ruszyli. Smok wzbił się w górę i zaczął kierować się na zbocze. Po chwili lecieli już na wysokości około 1000 stóp. Szybowali w dół i kierowali się na las. W umyśle smoka narodził się plan... podstępny plan... Kiedy byli już blisko ziemi smok zrobił szybki zwrot i Liemer stracił równowage, poczym wypadł za smoka chwytając się ostatkiem sił skrzydła. Drag powędrował do tyłu i wylądował na ogonie. Smok zniżył pułap i leciał nisko nad czubkami drzew. Limer zachaczał o drzewa. Drag wyciągnął sztylet i wbił go smokowi w ogon. Smok szarpnął potężnie skrzydłaim. Limer spadł między drzewa, Drag razem z nim. Upadając na dół stracili przytomność...

Obudzili się po paru minutach. Doszli do siebie i zacząli szukać wyjścia z lasu. Kiedy ujrzeli niewielką polanę, powoli skradali się do niej. Nagle Drag usłyszał jakieś rozmowy i podczołgał się do krzaka będącego najbliżej polany. Sharwyn podleciała bliżej aby zbadać sprawe. Miała już rzucić czar na krzew, kiedy nagle zza niego wyskoczył Dragonthan z łukiem w ręku.
-... to ty... co za niespodziewane spotkanie...
- Jak zwykle masz efektowne wejścia...
- To moja specjalność - dodał Drag
- Dokąd zmierzacie o tak późnej porze? Za chwilę zajdzie słońce...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sharra



Dołączył: 11 kwietnia 2004
Posty: 164
Skąd: Z twoich najgorszych sennych koszmarów. A w dodatku nie znikam, jak się budzisz...

Wysłany: 21 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Proponuję rozbić obóz - powiedziała Shaer'ryn.
Sharra zaczęła rozbijać namiot, Sharwyn zbierać chrust na ognisko, a Shaer'ryn zapewniała oświetlenie magicznymi kulami światła.
- A ty? Czemu nic nie robisz? Upolowałbyś coś na kolację, a nie się przyglądasz - powiedziała drowka, męcząc się z linkami.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Simba



Dołączył: 19 stycznia 2004
Posty: 164
Skąd: Lwia skała

Wysłany: 21 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

No cóż...
Nie będę sterczał jak kołek tu przed tymi głazami...
Niedość że nic nie robię to moi przyjaciele są w niebezpieczeństwie...
Chyba zdawało mi się że lecieli na smoku
Zwidy miałem?
Lepiej pobiegnę do lasu bo możliwe że coś się im stało...
Nagle Simba zauważył smoka...
Zachować spokuj zachować spokuj
Muszę się gdzieś ukryć
Zauważywszy wielki głaz schował się za nim

___________
Nie płaci się za zamiary, lecz za pracę, którą wykonano.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 21 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Błękitny smok - ten sam, przed którym wymigali się Dragonthan i Limer - leciał wysoko wśród chmur obserwując czujnie wszystko co było pod nim. W momencie gdy zaczął zawracać zauważył coś co przykuło jego uwagę. Zniżył pułap i wylądował po to tylko by zobaczyć coś co nawet w nim rozbudziło pewne obawy... szkielet błękitnego smoka leżący w kupie szarego pyłu... szkielet nie miał głowy. Rozejrzał się uważnie i spostrzegł około tuzina martwych smoków o nadgnitej skórze, częściowo spopielonych i porozrzucanych po okolicy. Pokręcił głową z niedowierzaniem i odleciał w dal... kości szkieletu jego pobratymca rozsypały się w pył.

***
-Wiedziałeś, że nie pozwolę ci umrzeć!
Demoniczny głos odbił się echem w umyśle Destero
-Lubisz testować moją cierpliwość!
Mentalny cios przygniótł go do ziemi i zaraz po tym rzucił o drzewo. Próbował się podnieść z ziemi, ale głos odezwał się ze zdwojoną siłą zmuszając go do uległości i zaniechania prób opierania się:
-Wiedz, że nie pozwolę ci umrzeć! Ostatecznie już bardzo dawno nie miałem okazji posmakować duszy błękitnego!
Destero poczuł jak pękają mu kości nóg, kiedy próbował się podnieść ale to cierpienie nie zrównywało się nawet z tym co doświadczał w umyśle. Jego oprawca kontynuował:
-Nie pamiętam, w całym swoim wiecznym życiu, istoty, która sprawiła mi tyle problemów co ty Destero!... lecz to daje mi swego rodzaju rozrywkę... wiesz?... ja uwielbiam niszczyć twoje nadzieje!!
Destero zmusił się by otworzyć oczy... uderzyła w niego czerwień... krew, ogień...
-Obejmowanie władzy nad twym ciałem...
Uderzył w niego ból... został przygnieciony do ziemi, palił go każdy nerw jego ciała...
-Sprawia mi niesamowitą przyjemność...
Uderzyły w niego obrazy... czyny których tak bardzo żałował, które sprawiały mu tyle bólu...
-A jeszcze większą przyjemność...
Uderzyły w niego słowa... nęciły... nakazywały... zapraszały do poddania... nie mógł nie ulec..

Obudził się Demon...

-Sprawia mi zadawanie bólu twoim przyjaciołom!!!

***

Simba, śpiący do tej pory za wielkim głazem, obudził się wystraszony... po chwili zaśmiał się ze swej bujnej wyobraźni i niedorzecznego snu i ponownie zasnął.

***

Widma wypuszczone przez Nagasha zatrzymały się nagle pośrodku lasu. Ślad, który tropiły zniknął, zupełnie jakby przestał istnieć. Zjawy zachwiały się lekko i rozpłynęły na wietrze...

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 21 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Lobo zbudziło z drzemki ukłucie niepokoju. Rozejrzał się czujnie i spostrzegł mały czarny punkcik, rosnący z każdą chwilą. Po chwili rozpoznał go.
- Drakolicz - zawył - TAM! Ogromny, jakby z samego Królestwa Ciemności!
- Uspokój się - rzekł Dragonthan - Ja nic nie widzę. Może to ci się tylko śni?
- Nie śni mu się to - rzekła Shaer'ryn - To drakolicz. Olbrzymi.
Teraz i Drag go spostrzegł. Był rzeczywiście ogromny; tak wielki, że mógłby unieść kilka domów.
- Na nim ktoś leci! - krzyknął Lobo - Jedna postać, dwie, trzy, cztery.... Cztery!
- Aż tyle - jęknął Drag - Musimy przygotować się do obrony.
Nagle z daleka dobiegł ich głos Fristrona.
- Hop, hop!
Lobo zdębiał. Nic nie rozumiał.
- Słyszeliście to co ja?
- Tak - powiedział zdumiony Drag - to Fristron.
- Mówiłam, że nie można mu ufać - mruknęła Shaer'ryn
Lobo jednak rozpoznał towarzyszy Fristrona i twarz mu się rozjaśniła.
- To Isc, Isli i Den! - krzyknął i po raz pierwszy od wielu dni roześmiał się.
Drakolicz podchodził już do lądowania. Po kilku minutach olbrzymie okści stanęły na sporej polance. Den pierwszy zleciał szybko z drakolicza.
- Co za wstyd - mruknął - smok lecący na smoku.
Fristron szybko zeskoczył ze smoka, za nim Isli oraz Isc.
- Niezłe wejście! - krzyknął do nich Drag - Co się, u licha z wami działo?
- O to samo chciałem cię zapytać - mruknął Fristron - ale zgoda, ja pierwszy opowiem, bo Isc, Isli i Den chcą pewnie ochłonąć po tym locie.
I opowiedział im o tym, co podejrzał z Rady, o swoim przeciwniku i o walce na Wieży. Kiedy dotarł do miejsca, gdy spadł do portalu, Drag się Den spytał się zdumiony:
- Trafiłeś tam i żyjesz?
- Jak widać - Fristron uśmiechnął się lekko i ponowił opowieść:
" Otóż, gdy już wpadłem, spadałem bardzo, bardzo długo. W końcu zatrzymałem się na gruncie, stworzonym z idealnie pasujących do siebie kości. Była to jakaś ulica, za nią dalej panowała pustka. Szedłem kilka godzin, jeżeli tak można to policzyć. Jednak mnie wydawało sie to o wiele dłużej. Kiedy w końcu dotarłem do pałacu z kości wszedłem z lekkimi obawami. Ujrzałem mojego przeciwnika - lisza na tronie. Gdy tylko drzwi za mną się zaczęły, rozpoczęła się walka. Musiałem użyć całej swej mocy, aby zwyciężyć. Na koniec przyzwał tego drakolicza, ja go zabiłem i przejąłem nad nim kontrolę. Swobodnie się wszyscy na nim zmieścimy. Historię prawdopodobnie zechcą dokończyć Isc, Isli i Den, a także uzupełnić o to, co z nimi się działo. Ja powiem tylko jeszcze, że za tronem znalazłem portal do tego świata..."
I to mówiąc, wyciągnął małe, okrągłe przejście.
- Teraz nie musimy się bać tego portalu, bo można szukać przyjaciół. Ale właściwie to chętnie bym się dowiedział, co siędziało z wami - i Fristron utkwił pytający wzrok na Denie.

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 21 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Nagle nie wiadomo skąd wpadł błękitny smok, atakując kościanego z góry.
- Kryć się !!! - krzyknła Drag poczym sam zaczął biec w stronę lasu
- Jeszcze rdzawgo i kryształowego nam brakuje... za chwilę zobaczę wszystkie - rzekł lekko wkurzony Den
Błękitny ciosem ogona przewrócił kocianego, który wywrócił się na grzbiet. Teraz spoglądnął na pozostałych. Nim któryś z nich zodłał rzucić jakikolwiek czar ochronny, smok przypuścił atak. Ręką trafił Draga, który nie zdołał uciec i wylądował na poliskim drzewie tracąc przytomność... Drugą łapą machnął w Dena, ten poleciał na drzewa z tyłu... Ogonem trafił w Fristona, ktory nie zdołał wychamować i trafił w skałę... Isli i Isc dostali ze skrzydła i powędrowali w najbliższe krzaki... Lobo uciekł na drzewo, ale smok cisnął w jego kierunku ognista kule i elf spadł z drzewa na ziemie... Sharwyn puściła kulę która dawała dużo światła wokół i nakierowała ją na smoka. Błękitny nic nie widział w blasku tej kuli i odleciał, ale pozostawał w pobliżu...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 22 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Goorback! Nic ci się nie stało - wrzasnął Fristron, podbiegając do drakolicza. Ten nie był zbytnio poraniony. Jednak Fristron zauważył coś, co go najpierw lekko zdziwiło a potem potężnie ucieszyło; Goorbackowi wyrosły między kościstymi palcami błony! Po chwili był to normalny rdzawy smok. Drag wytrzeszczył oczy.
- Niebezpieczeństwo ze strony kryształowych smoków - mruknął do siebie zdenerwowany.
Tymczasem Goorback przemienił się w humanoidalną postać, a Fristron zdjął z niego hipnozę, po czym oniemiał. Goorback zarechotał
- Dlaczego zwiesz mnie Goorbackiem, Fristronie? - spytał spokojnie
- Malazar... Malazar Silny... Mój przyjacielu! - i skoczył uściskać smoka
- Tak - rzekł krótko Malazar, ale uściskał go równie mocno
- Co ci się stało? Myślałem, że zginąłeś!
- Wybaczcie, że przerwę wam tą rozmowę - wtrąciłsię Drag - ale musimy stąd uciekać.
- Co? - Fristron spytał trochę nieprzytomnie - a, uciekać... oczywiście... przepraszam - wymamrotał.
I puścili się ku majaczącym sie w oddali Górom Południowym. Należało przebyć jeszcze Desdurgh, Krainę Wąwozów. Dragowi jednak zależało, aby wydostać się stąd, z dala od tych ciut znikczemniałych smoków.
Nagle dojrzeli w oddali olbrzymią armię Duchów pod wodzą tej królowej, którą Fristron podejrzał. Z drugiej strony nadciągał stary lisz z armią wampirów. Od zachodu mieli jeziora, a od wschodu z powrotem dolinę, którą rankiem opuścili. Drag szybko zrozumiał sytuację.
- Zawracać! - wrzasnął - Musimy wrócić do tamtej doliny! Zapewni nam jako takie schronienie!
Jak powiedział, tak zrobili.

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 22 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Nad głową drużyny świecił księżyc w pełni. Zbyt zaabsorbowani i przerażeni liczebną armią nadciągającą z południa nie zauważyli niepokojącego cienia który przemknął nad ich głowami, pojawiając się na chwilę na tarczy księżyca. Czujne oczy obserwowały ich czujnie już od jakiegoś czasu, a ich właściciel nie był zadowolony z obrotu spraw. Dwa smocze humanoidy i spora grupka pomniejszych istot o takiej mocy mogła się dać we znaki zwykłemu śmiertelnikowi - Demon uśmiechnął się złowrogo.

Gdy drużyna poszukiwaczy przygód zniknęła mu z oczu spojrzał ku dalekiemu południu; ku wielkim armią idącym w jego stronę:
- no, no - zagrzmiał swym potwornym głosem od którego pył podnosił się z ziemi, a powietrze drgało - to może być bardzo interesujące... dwie potężne dusze do mojej skromnej kolekcji - Nagle złapał się za głowę, i zacisnął oczy z bólu, po chwili gdy ten ustał odezwał się zdyszany - Nie denerwuj się mój drogi chłopcze... nie będą cierpieć długo... ani oni - spojrzał na południe - ani twoi przyjaciele - jego trwarz obróciła się ku północy. Demon rozłożył szeroko skrzydła i ruszył w ciemną noc...

***

Kilka godzin później, trochę na północ, w głębokim lesie drużyna poszukiwaczy przygód trafiła na polanę. W zasadzie ciężko było to nazwać polaną... drzewa zostały spopielone w kręgu kilkudziesięciu metrów, a całą wolną przestrzeń wypełniała ziejąca czernią, głęboka na około trzy stopy dziura, gdzieniegdzie żarzyły się jeszcze popioły drzew i krzewów. Drużyna zatrzymała się:
-Co tu się stało? - zapytał niepewnie Lobo.
Fristron podszedł do towarzysza, pokręcił głową ze zdziwieniem i rzekł:
-Twór magii niechybnie... lecz jakem żyw... takiej magii jeszcze nie doświadczyłem. Spójrzcie tylko na kształt tej... polany.
Drużyna rozejrzała się wokoło, i po chwili przemówiła Sharwyn:
-Okrągła... idealny okrąg.. niesamowite
-Wybaczcie - z tyłu doszedł ich głos lekko poirytowanego Islingtona - ale zdaje mi się, że mamy większe zmartwienia - wskazał ręką ku południu - o tam.
Sharwyn rozejrzała się niespokojnie:
-Masz rację - spojrzała na resztę towarzyszy, którzy skinęli lekko głowami wyrażając zgodę na dalszą podróż – ruszamy!

Dragonthan trzymający się z tyłu „tak na wszelki wypadek” dostrzegł na ziemi coś co przykuło jego uwagę. Podszedł do tamtego miejsca i pochylił się lekko. Na ziemi leżało trochę spopielonych czarnych szat i coś co wzbudziło w nim ukłucie żalu... opaska na oczy. Powstrzymał żal decydując, że czas na takie rzeczy przyjdzie później, włożył opaskę do kieszeni i ruszył za drużyną.[/b]

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 22 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Malazar nagle zrównał się z Denem; węszył.
- Czujesz? - spytał
- Co mam czuć? - zdziwił się Den - Tą spaleniznę?
- Nieee - żachnął się Malazar - ten odór zgnilizny
Den węszył w milczeniu przez moment.
- Faktycznie - rzekł - coś tu nie gra
Odór był doprawdy niepokojący. Przywodził na myśl zarazem ożywieńców, jak i jakieś obleśne bestie. Malazar teraz poczekał na Draga.
- Z Denem wyczuliśmy niebezpieczeństwo: odór zgnilizny. Wygląda na armię umarlaków, ale to trochę dziwnie jak na nich pachnie.
Drag zdawał się nie zwracać na niego uwagi pogrążony w rozmyślaniach. Malazar przyglądał mu się chwilę, po czym ze zdenerwowaniem podszedł do Fristrona.
- Banda wariatów - mruknął wściekły na Draga. Nie lubił być ignorowany.
- Co się stało - zdziwił się Fristron
- Ten łowca smoków... - tu wargi wykrzywiły mu się nieznacznie - mnie zignorował, kiedy przekazałem mu ważną wiadomość
- Ach, rozumiem - kąciki ust zadrżały magowi lekko - urażona smocza duma?
- Można tak powiedzieć - burknął Malazar
- A co to za wiadomość?
- Niegodna uwagi - prychnął smok
- Daj spokój - żachnął się Fristron - i powiedz mi wreszcie, co cię zaniepokoiło!
- Odór zgnilizny doprawiony zwykłym smrodem - rzekł Malazar
- Co to może znaczyć - zastanowił się Fristron - Przydałaby się jakaś księga
- Byłaby bardzo poręczna w podróży - zachichotał Mal
- Ehe - mruknął Fristron i zagłębił się w myślach. Odór zgnilizny i zwykły smród... coś mu to przypomina... tylko co?
Tymczasem drużyna wyszła spod osłony lasu.

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 22 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Szli tak wszyscy pogrążeni we własnych myślach. Den cały czas węszył swoim wyostrzonym smoczym nosem. Niuchanie Denadaretha zaczęło wkurzać Islingtona:
- Przestań tak wąchać! - wykrzyknął wkońcu. Den obrócił się na chwilę po czym zaczął dalej niuchać...
- Grrrr... zaraz mu coś zrobie!
- Czego sie tak czepiasz? Najlepiej to też byś robił coś a nie obijał się...
- Taaaa... bede wąchał glebe! - warknął Islington i zaczekał na Draga.
- Niektórym to tu odbija z nudów - rzekł do łowcy smoków
Drag rozglądał się dookoła nie zwarzając na to co mówił Isli. Wkurzony Isli podszedł do Loba, ale znów usłyszał niuchanie Dena.
- Agrrrrr... - chwycił się Isli na włosy i szybszym tempem podszedł do prowadzącego z przodu Fristona, już nic nie mówiąc.
Lobo naśladował głosy ptaków. Malazar nie mógł wytrzymać dłużej takiej ignorancji i robił się czerwony ze złości. Na dodatek idący za nim z tyłu Limer pogwizdywał sobie w rytm jakiś starych ballad... Malazar zrobił się całkiem czerwony i zacisnął pięści. Wszystko było by dobrze gdyby pogwizdywać nie zaczął jeszcze Iscalndel... niestety... Malazar wybuchł głośnym warknięciem i podszedł do prowadzących z przodu...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nagash



Dołączył: 11 października 2004
Posty: 164
Skąd: A z kąd ja mam wiedzieć ??

Wysłany: 18 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Tymczasem Nagash stał i ciągle nawoływał Destera ale po kilku minutach zrezygnował uniósł się w górę ( za pomocą magii ) i zobaczył że jest tuż przy ogromnym lesie.
Zleciał na ziemię i teleportował się lecz gdy wylatywał z drugiej strony walnął w drzewo i mocno się pogruchotał.... wtem usłyszał czyjeś głosy wychylił się i zobaczył Dragonthana i resztę idącą w nieznanym mu kierunku więc wyskoczył z krzaków jak diabeł z pudełka i wypadł tuż przed nich .....

___________
Śmierć to dopiero początek życia...... tego drugiego .....
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Ghost



Dołączył: 25 stycznia 2003
Posty: 164
Skąd: ...no właśnie?

Wysłany: 18 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Ghost stał na wzgórzu. Jakieś światło raziło go w oczy - coś jakby niekończąca się eksplozja. Mag założył okulary na oczy i schował miecz za pas. Ześlizgnął się ze wzgórza i rozejrzał się. Ujrzał smoka oraz grupkę ludzi stojącą przed szkieletem. Żywym szkieletem. Lisz, pomyślał Ghost, i rozejrzał się znowu. Jego wzrok zatrzymał się na pobliskim krzaku
KABOOM!
Ghost pstryknął palcami, patrząc na krzak. Roślina została wyrzucona eksplozją w powietrze. Chciał zwrócić uwagę podróżujących na siebie.
Denadareth odwrócił się. Zobaczył znajomą postać, ubraną w czerwone szaty, z długim, srebrnym mieczem (po dokładnej konserwacji) przytroczonym do pasa i zawiniątkiem wypełnionym zielskiem w ustach. Nie potrafił sobie przypomnieć, skąd zna przybysza.

___________
Zaśmiecam język z lubością
Znieprawiam, do złego kuszę
Zakusy mam bolszewickie
I sączę jad w młode dusze


fragment wiersza J. Tuwima
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 19 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Dragonthan wyciągnął łuk i wymierzył w nieznajomego. Wzrokiem cały cały czas mierzył przybysza. Kątem oka spoglądał na pozostałych członków grupy... Wszyscy stali zamurowani. Nikt nic nie powiedział. Długie milczenie przerwał Drag:
- znacie go, że tak wpatrujecie się dziwnie w niego? - wyszeptał

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nagash



Dołączył: 11 października 2004
Posty: 164
Skąd: A z kąd ja mam wiedzieć ??

Wysłany: 19 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

-Nie zabijajcie mnie !! Ne jestem z Nekromantami !!! - krzyczał lisz widząc ludzi stojących przed nimi
-Kim jesteś??
-Jestem liszem nazywam sie Nagash ...... a ty Dragonthan jak sobie przypominam ..... gdzieś cie widziałem ale zapomniałem gdzie...
-Skąd sie tu znalazłeś ??
- Szukałem zanjomego , Destera ale nigdzie go nie ma więc się przeteleportowałem tu i usłyszałem kroki więc wyszedłem z krzaków i jestem . A wy gdzie zmierzacie może bym sie do was dołączył .

___________
Śmierć to dopiero początek życia...... tego drugiego .....
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 21 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Demon był sfrustrowany. Grupa jego niedoszłych ofiar stale się powiększała rosnąc w siłę. Zaczynał zastanawiać się nawet czy może nazywać ich w dalszym ciągu ofiarami. Ostatecznie z taką ilością potężnych przeciwników nawet on mógłby mieć spore problemy w pojedynkę. W tym momencie demon uśmiechnął się straszliwie. W końcu na południu czekała cała armia potencjalnych sojuszników.
Błoniaste skrzydła rozłożyły się gwałtownie nie wykonując jednak najmniejszego szmeru. Chcąć odlecieć demon zatrzymał się jednak na chwilę i spojrzał na wędrującą grupę. Nie mógł przecież odejść bez prezentu pożegnalnego.
Sięgnął swą wolą daleko do miejsca w którym pochłonął dzisiaj potężną duszę... do miejsca spoczynku wielkiego błękitnego smoka. Nie łudził się jednak, gdyż wiedział że taki przeciwnik nie pokona tak potężnej i zorganizowanej grupy. Jego sygnał mentalny przybrał na sile. Bezgłowe kości błękitnego smoka, resztki dwóch drakoliczy i czerwonego smoka - bestii poległych w bitwie na klifie - powstały.
Demon uśmiechnął się potwornie i odleciał w mrok.

***

Około pół godziny później znudzona grupa poszukiwaczy przygód znalazła się w kłopotach. Pierwszy zareagował Dendareth. Na otwartej przestrzeni łatwo było dostrzec przeciwnika lecz to nie to zwróciło jego uwagę. Zawęszył mocniej i kichnął głośno:
-No i masz! - krzyknął Islington - nabawiłeś się jakiegoś cholerstwa od wąchania tej gleby!
Malzar podszedł do nich szybkim krokiem, złapał Islingtona za ramię i wskazał palcem na niebo. Po chwili wszyscy już patrzyli na wielki cień na niebie, zaczynający nabierać kształtów.
-Przygotujcie broń! - krzyknęła Sharwyn.
Towarzyszom nie trzeba było powtarzać dwa razy. Miecze i inna broń biała już po chwili znalazła się w ich dłoniach. Cień zaczął nabierać kształtów:
-Smok! - krzyknął Dragonthan choć wszyscy zaczęli już zdawać sobie z tego sprawę. Ziemia zatrzęsła się potężnie gdy bestia wylądowała wzbijając tumany kurzu i masę latających wszędzie odłamków. Drużyna poszukiwaczy przygód pozbierała się szybko by stanąć przeciwko wielkiemu przeciwnikowi. Bestia na pierwszy rzut oka przypominała Drakolicza. Kościane ciało nie było jednak normalne, wydawało się składać z części kilku innych wielkich gadów. Przypuszczenia te dobitnie potwierdzały cztery skrzydła i trzy głowy bestii podążające za ruchami towarzyszy.
-Duży smok! - poprawił się Dragonthan - nie pamiętam żebym widział błękitnego takiej wielkości!
Nikt jednak nie miał czasu na rozważanie tych wiadomości gdyż bestia z potwornym rykiem rzuciła się do ataku.

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Ghost



Dołączył: 25 stycznia 2003
Posty: 164
Skąd: ...no właśnie?

Wysłany: 22 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

A na mnie nikt oczywiście nie zwraca uwagi, pomyślał Ghost, po czym uniósł rękę do góry, i zamknął oczy.
BUM!
Smok stracił jedną z głów.
BUM!
Smok nie miał łap.
BUM!
Coś wybuchło za smokiem.
- Arrgh. - jęknął Ghost, i wyjął miecz. Ukleknął, dotknął ręką czoła i serca, po czym wbił miecz w ziemię.
BUM!
Przez miecz przechodziły chwilami błyskawice. Ghost spojrzał na oczekującą drużynę spojrzeniem sugerującym, że nie jest wrogiem, a przyjacielem.

___________
Zaśmiecam język z lubością
Znieprawiam, do złego kuszę
Zakusy mam bolszewickie
I sączę jad w młode dusze


fragment wiersza J. Tuwima
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 22 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Jeśli poszukiwacze przygód sądzili że ta walka będzie taka łatwa to bardzo się pomylili. Beznoga bestia uniosła się w powietrze za pomocą skrzydeł. Zerwał się potężny wiatr odłamki kości zaczęły latać wszędzie dookoła raniąc poszukiwaczy przygód lecz nie wyrządzając większych szkód. Nagle szczątki smoka leżące i latające na całym obszarze skierowały się w stronę bestii lądując idealnie na swych poprzednich miejscach. Bestia znów była cała i prawie nietknięta lecz tym razem nie zamierzała czekać na ruch przeciwników. Rzuciła się nagle do ataku rycząc potwornie i szarżując w stronę Ghosta. Ten w mgnieniu oka wywołał kolejną eksplozję dokładnie pod bestią przepoławiając ją. Smok zachwiał się i upadł a towarzysze westchnęli z ulgą... lecz tylko na chwilę. Dwa stosy kości zaczęły drgać klekocząc przeraźliwie. Po chwili podniosły się momentalnie i przed bohaterami stanęły dwie dwunożne bestie których kształty przypominałyby humanoidalne gdyby nie straszne smocze głowy wystające im z ramion. Jedna bestia była jednogłowa a druga - większa - miała dwa łby. Potwory rzuciły się na drużynę rozrzucając ją na wszystkie strony. Ciosy mieczy i magia były efektywne i raniły bestie lecz tylko po to by kości znów się zrosły. Sytuacja wydawała się być bardzo ciężka. Smoki były bardzo zwinne jak na swe ogromne rozmiary i nie dawały drużynie szansy na przegrupowanie się i przeprowadzenie zorganizowanego ataku.
Ku niezadowoleniu przerażeniu poszukiwaczy przygód nad głowami smoków pojawił się nagle obraz pary czerwonych oczu a ich uszu dobiegł głośny, nieprzyjemny dla ucha głos:
-Głupcy! Naprawdę myśleliście że tak łatwo pozbędziecie się mojego prezentu?!
Głos roześmiał się potwornie i jakby sztucznie:
-Żegnajcie szlachetni głupcy!!
Bestie rzuciły się do ataku na zdezorientowaną i rozproszoną drużynę.

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 22 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Nie było czasu do namysłu, trzeba było działać. Dragonthan wyciągnął łuk i celował w coś co przypominało smoka. Niestety strzały przebijały kości, które się zrastały. Widząc nieuchronny koniec, który prześladował go przez pare ostatnich lat, bez namysłu zajął pozycję na środku drużyny i obserwował ruchy bestii. Zauważył powtarzający się cios. Poinformował o tym Denadaretha, który natychmiast wpadłna genialny pomysł. Den pobiegł w jedną stronę, a Drag w drugą. Obodwaj biegli w przeciwnych kierunkach. To samo powiedzieli reszcie. Wszyscy rozproszyli się na wszelkie możliwe kierunki. Smoki zgłupiały nie wiedząc na kogo mają się rzucić...
___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 22 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Demon zachichotał rozbawiony próbami rozproszenia uwagi jego bestii przez drużynę poszukiwaczy przygód. Wysłał skomplikowany sygnał mentalny do odległego miejsca bitwy.

***

Smokopodobne stworzenia przestały nagle podążać wzrokiem za rozproszoną drużyną. Kości zaklekotały i rozpadły się w dwa osobne stosy. Drużyna zatrzymała się lecz nikt nie schował broni obawiając się konsekwencji. Dobrze zrobili. Silny wiatr ponownie wzniósł gęstą chmurę pyłu. Nikt nic nie widział za to każdy słyszał przybierający na sile i intensywności klekot kości. W kierunku z którego dochodził odgłos poleciały strzały i ogniste kule. Rozległy się eksplozje. Dragonthan wpatrywał się w chmurę przed sobą w oczekiwaniu na atak... który nadszedł z powietrza! Uskrzydlona smocza sylwetka opadła z hukiem na łowcę smoków lecz nie zdołała przygwoździć go do ziemi z powodu braku odnóży. Skrzydła biły jednak szaleńczo z ledwością parowane przez miecz łowcy smoków. Nagash słysząc warknięcia i krzyki Dragonthana wystrzelił w tamtą stronę dwa ogniste pociski mając nadzieję, że trafi w bestię a nie w łowcę smoków. Pokiwał głową gdy usłyszał pełen sprzeciwu ryk bestii. Ta chwila dezorientacji dała Dragonthanowi szansę na wyswobodzenie się. Drużyna biegła już w stronę dochodzących okrzyków Dragonthana:
-Niech ktoś to zamrozi!
Kurz nie opadał poważnie ograniczając widoczność tak że wszyscy mogli kierować się jedynie w kierunku z którego dochodziły odgłosy walki. Nagash zaczął już inkantację mającą na celu zamrożenie bestii lecz w momencie gdy miał już wypuścić czar dobiegł go ryk drugiej bestii. Nie był to zwykły ryk jak zauważył doświadczony lisz... zawierał w sobie magię. Nagle ryk smoka ucichł... podobnie jak wszystko dookoła. Nagash zdał sobie sprawę że porusza szczęką lecz nie wydobywał się z niej żaden dźwięk.
Strefa ciszy!
Wszyscy bohaterowie zatrzymali się nagle tracąc orintację w terenie z powodu słabej widoczności spowodowanej ciągle unoszącym się pyłem a teraz niebezpieczną i wszechobecną ciszą.
Lobo rozejrzał się dookoła starając się dostrzec cokolwiek w gęstym pyle. Nie dojrzał nic a wszechobecna cisza stawiała go w sytuacji w której czuł się odsłonięty. Na domiar złego dym zgęstniał sprawiając że jego towarzysze stali się dla niego niewidoczni, zresztą i tak ledwo widział czubek swego nosa. Nagłe drżenie ziemi obudziło jego czułe zmysły. Zbliżała się bestia! Tym razem z całą pewnością obdażona odnóżami. Doświadczony łowca odskoczył, w ostaniej chwili uchylając się przed zaciskającymi się szczękami bestii... Został ciężko trafiony w plecy i poleciał kilka metrów dalej lądując boleśnie na ziemi. Zdał sobie sprawę ze sprytu bestii. Mógł wyczuć drżenia ziemi spowodowane ciężkimi krokami kościanego smoka lecz w strefie ciszy nie miał najmniejszej szansy na zlokalizowanie kolejnego powietrznego przeciwnika.
W tym samym czasie Dragonthan zmagał się z trzecim powietrznym smokiem.
Czarodzieje nie mogli rozproszyć strefy ciszy gdyż nie mogli w niej użyć żadnego czaru a pył w dalszym ciąga zdawał się gęstnieć drażniąc poszukiwaczy przygód i wpadając im do oczu.
Bestie osiągnęły swój cel... rozdzieliły drużynę uniemożliwiając jej przegrupowanie się.

***

Demon roześmiał się głośno. Ci zarozumiali głupcy naprawdę myśleli że tak łatwo pokonają jeden z jego ciekawszych tworów!

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Ghost



Dołączył: 25 stycznia 2003
Posty: 164
Skąd: ...no właśnie?

Wysłany: 23 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Ghost zauważył leżącego Lobo, po czym krzyknął:
- ZOSTAWISZ GO W SPOKOJU!
Rozległ się przeraźliwy pisk, który ogłuszył wszystkich na kilka sekund, ale przynajmniej mogli mówić. Ghost ruszył w stronę Lobo, i uklęknął przy nim. Podniósł go, i zaczął szukać wzrokiem schronienia.
TIĄNG!
Ghost w porę zablokował mieczem atak jednej z bestii, i posłał na oślep kilka pocisków licząc na to, że potwór dostanie w twarz. Było blisko.

Dostał w szyję.

___________
Zaśmiecam język z lubością
Znieprawiam, do złego kuszę
Zakusy mam bolszewickie
I sączę jad w młode dusze


fragment wiersza J. Tuwima
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nagash



Dołączył: 11 października 2004
Posty: 164
Skąd: A z kąd ja mam wiedzieć ??

Wysłany: 23 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Mam tego dosyć - krzyknął Nagash po czym wylaciał z niego strumień energii. Po chwili zamienił się w demilicza i wymierzył w demona krążącego nad nimi... wystrzelił kilka fal śmierci... demon nie miał szans na ucieczkę....
- Co ty wyprawiasz ?? - spytał Dragonthan
- Zobaczysz ... jak krzyknę już niech wszyscy się gdzieś schowają - odpowiedział mu nekromanta.
- Nie pokonam go od razu ale może uda mi sie go stąd wyprowadzić - pomyślał lecz demon nie dawał za wygraną, jego ataki na pole śmierci były bezskuteczne, mimo to Nagash wzmocnił swoją klatkę antymagią co sprawiło że demon stracił kontrolę nad potworem.
-Już!! - krzyknął z całych sił nekromanta a wszyscy pochowli się do swoich kryjówek. Demon stracił kontrolę nad bestią a ona zaczęła szaleć jak nigdy. Rozwalała wszystko wokół a po chwili rozpadła się w stos kości. Demon widząc to użył całej swojej mocy i rozerwał pole ochronne i uciekł
- No to na razie mamy go z głowy...
- Na to wygląda.
- Ale on jeszcze tu wróci. Na pewno. - mruknął Nagash

___________
Śmierć to dopiero początek życia...... tego drugiego .....
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 23 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Demon rzeczywiście nie miał zamiaru dawać za wygraną. Wiedział, że taka marna sztuczka jak ożywienie kilku stosów kości nie powstrzyma drużyny poszukiwaczy przygód. Zaśmiał się nad ironią faktu, że potęga demilicza tak bardzo przyćmiła jego umysł. Nagash stracił dużo energii walcząc z iluzją demona podczas gdy on sam był już daleko na południu kierując się na majaczącą w oddali armię nieumarłych.
Tyle udręczonych dusz... Tyle mocy dla niego... Demon był szczęśliwy.

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Ghost



Dołączył: 25 stycznia 2003
Posty: 164
Skąd: ...no właśnie?

Wysłany: 23 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Ghost wbił swój miecz w ziemię. Po chwili zamienił się w mithrilowy, złoto-czerwony młot z ogromnie długim trzonkiem.
- Po co ci to? - zapytał Dragonthan.
Łowca smoków polegał głównie na swoim mieczu i nie przepadał za zdobyczną bronią. Nie miała klimatu.
Ghost lekko uderzył młotem w skałę obok. Ta z ogromną prędkością wbiła się w ziemię.
- A chociażby po to.

___________
Zaśmiecam język z lubością
Znieprawiam, do złego kuszę
Zakusy mam bolszewickie
I sączę jad w młode dusze


fragment wiersza J. Tuwima
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sharra



Dołączył: 11 kwietnia 2004
Posty: 164
Skąd: Z twoich najgorszych sennych koszmarów. A w dodatku nie znikam, jak się budzisz...

Wysłany: 25 grudnia 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Dokańczam i zamykam wątek z boginiami, oto pierwszy post tego dotyczący.

Neela leciała blisko ziemi i przyglądała się czarnym chmurom nad odległymi górami. Nagle usłyszała cichy szelest i dziwny dźwięk, jakby metal ocierał się o metal.
"Co jest grane?" - zapytała się w myślach. A po chwili wiedziała już, co. Otoczyły ją dziwne kreatury z metalu. Były tam przedziwne metalowe smoki, nagi poruszające się przy pomocy metalowych balist (nie chciałam użyć słowa "czołg"), a także metalowi ludzie. Zaczęli atakować czarną dżinnkę.
"O nie, nie pokonacie mnie tak łatwo!" - pomyślała. - Sevegan ethan eespa! - krzyknęła. Jednak zmasowany atak był silniejszy, a Czarna Neela odeszła.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
©2002, 2003, 2004, 2005 Jaskinia Behemota
Template made by Valturman.
Powered by gnomePHP.
Pieczę nad Starym Forum sprawuje Crazy.