Imperium Jaskini Behemota
tarcza Witaj na Starym Forum Jaskini Behemota.
Zostało Ono stworzone przez ixcesala z uwagi na problemy z forum Ezboard 10 grudnia 2002. Służyło Jaskiniowcom dzielnie do sierpnia 2005 roku, kiedy to dominium i podwładnych Behemota dotknął Wielki Trek, po którym przez 10 miesięcy Jaskinia nie funkcjonowała.
Wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju Imperium Jaskini Behemota, zarówno poprzez pracę techniczno-graficzną, jak i osobom które współtworzyły klimat - dziękujemy.
Zapraszam do obejrzenia tego swoistego muzeum, które wiąże się ze wspaniałymi wspomnieniami niemałej części Jaskiniowców.
Kasztelan Crazy

Wróć do strony głównej Jaskini Behemota.
Rejestracja (chciałbym klucze)Rejestracja (chciałbym klucze)  

PrzewodnikPrzewodnik      LinksLinkownia     SzukajSzukaj     Śledzone tematyŚledzone tematy     Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ProfilProfil     MieszkańcyMieszkańcy     GrupyGrupy     ZalogujZaloguj
Ostatnio odwiedziłeś nas:
Obecny czas to: 2024-05-2 1:02:56
Autor Wiadomość
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 15 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Ciiiii - wrzasnął Drag do Loba i Simby - przed nami... jakieś 300 stóp... chyba smok... rodzielmy się, ty Lobo idź na lewo, Simba na prawo, ja pójde prosto... nie dajcie się zauważyć...
Rozeszli się na boki. Skradali się po cichu. Coraz bardziej zaczęli słyszeć oddech smoka. Po chwili dotarli w wyznaczone pozycje. Zza krzaków dojrzeli smoka, który rozkoszował się mięsem ludzkim. Ku przerażeniu oczom Draga ukazał się Limer leżący na wpół przytomny pod nogami smoka. Kiedy smok skończył uczte, zaczął zabierać się za Limera. Dragonthan dał znać Lobowi aby odwrócił uwage smoka. Lobo wyszedł na czubek drzewa i cisnął kamieniem w łeb bestii. Ta odwrociła się, lecz w tym samym momencie Drag podbiegł pod nogi smoka, zabrał od Limera diamentowe strzały i wymierzył w smoka. Zaczął coś nawijać obcym językiem. Smok wyraźnie rozumiał co mówi Drag, gdyż odsunął się na bok. Drag sprawdził czy Limer żyje i kazał Simbie odciągnąć go na bok. Smok niezawachał się i uderzył ogonem. Machnięcie było dość silne. Simba poleciał kilka stóp obok. Drag zatrzymał się w pobliskich krzakach. Smok chwicił w swe szpony Limera i odleciał w kierunku szczytu góry mglistej. Drag otrzepał się z kurzu i pobiegł za nim. Przdzierając się przez las dostarł do podnóża góry. Góra ta była najwyższa w okolicy, było ją widać z daleka. Czubek szczytu pokrywała gęsta jasna mgła. Przed oczami Draga ukazała się wielka ściana, niemalże pionowa. Spojrzał w górę i dostrzegł smoka będącego już niedaleko wysokich parti góry. Dragonthan założył łuk na siebie i zaczął się wspinać. Szło mu to dość szybko, chciaż parę razy potknął się i omały włos nie spadł. Wierzył jednak w swoje siły i wspinał się dalej. Był już prawie w połowie drogi na szczyt, kiedy to wielki kawałek skały oderwał się... fala kamieni ogromnym hukiem stoczyła się po ostrym zboczu góry w dół. Drag schował się w szczelinę powstałą na skutek peknięcia skały pod wpływem opadającego głazu. Można rzec, że cudem się uraował. Niestety kiedy głaz spadł, wielki obłok kurzu pojawił się na środkowej ścianie zbocza. Drag nic nie widział przez chwilę, ale mimo to zaczął wspinać się dalej...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 18 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Jeden smok nie był w stanie lecieć z Denem więc otoczył go Siecią Mrozu i Bólu i zaczął ciągnąć w stronę ruin...

Den otowrzył oczy... ale Sieć blokowała go skutecznie... zbyt skutecznie by była dziełem smoka, który właśnie go ciągnął. Najgorsze było to, że Den poznawał ten algorytm magii... czuł coś takiego dawno temu... jeszcze w Araucanii.

Na tle nocy widać było czerwoną poświatę pochodzącą z portalu... byli blisko...

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Islington



Dołączył: 7 czerwca 2004
Posty: 164
Skąd: Z otchłani półmroku (teraz masz się zacząć bać)!Spooky!

Wysłany: 18 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Nagle smok goniący ich zniknął, nie zastanawiali sie dlaczego, po prostu lecieli w stronę Dena.
Z góry zobaczyli go... oplątanego w magiczną sieć, ciągnietego przez małego smoka.
Isc zanurkował w dół a Islington przerwal zaklęcie wiążące Dena, jednak mocno go one osłabilo przez co nie mógł walczyć.
Islington elfim skokiem spadł na ziemię zostawiając Isca sam na sam z małym smokiem.
Isli zajął się Denem otaczając go zaklęciami ochronnymi i wzmaciającymi.
Za jego plecami wrzała walka dwóch jak na niego gigantów.

___________
"Ironia losu bywa czasem ironiczna"
"Ty wiesz swoje, ja znam prawdę"
"Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 18 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Drag mijał już połowe drogi na szczyt. Ściana zaczęła robić się coraz to bardziej pionowa. Skała była już bardziej krucha, coraz częściej odpadała. Nagle usłyszał za swoimi plecami trzepot skrzydeł. Obejrzał się i dostrzegł dwóch Drakoliczy:
- ...fajnie... - rzekł Drag do siebie
Pierwszy Drakolicz natychmiast rzucił się na Dragonthana, lecz Drag odskoczył w bok chwytając się najbliższego głazu wystającego ze zbocza. Drakolicz wbił się w ścianę poczym odfrunął na bok. Drugi smok nie tracił czasu i zaczął uderzać swoim ogonem o ścianę. Zbocze zaczęło trząść się, Drag nie mógł utrzymać dłużej równowagi i spadł w dół. Chwycił się ogona smoka i wyciągnął sztylet, którym zaczął ciąć kości ogona. Drakolicz kręcił się w kółko próbując odczepić Draga od siebie. Drugi smok zaatakował ogon pierwszego, próbując złapać Draga do swoich szczęk. Drag wykorzystał okazję i rzucił się na jego łeb. Uczepił się szyji i wbił miecz w głowe smoka. Zaczęli spadać... Drag odskoczył i chwycił się konaru drzewa będącego na zboczu. Wyciągnął diamentową strzałę i wystrzelił do drugiego Drakolicza. Ten dostał w skrzydło i nie mógł nim poruszać, zaczął spadać w dół. Drag otrzepał się i zauważył wejście do jaskini 100 stóp wyżej. Zaczął wspinać się w kierunku Groty w zboczu...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 18 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Drugi smok jednak nie spadł. Spadając w dół uczepił się zbocza jekieś 300 metrów niżej niż Dragonthan i zaczął wspinać się za nim w straszliwym tempie. Dragonthan wiedział, że walka w takich warunkach będzie bardzo trudna, jeśli nie niemożliwa i przyspieszył wspinaczkę mając nadzieję znaleźć się jak najszybciej w grocie gdzie smok się nie dostanie. Wspinał się najszybciej jak mógł ale bestia zbliżała się bardzo szybko. Zaklnął głośno pod nosem na co odpowiedział mu dźwięk klekotania kości jakieś 50 metrów za nim. Grota była tylko kilka metrów wyżej... nie wiedział czy zdąży, więc wyciągnął nóż, włożył go sobie w zęby i ruszył szybko w górę. Gdy miał już zrobić ostatni krok spojrzał za siebie po to tylko by spojrzeć w oczodoły nieumarłego smoka. Nie miał wyjścia. Wyciągnął nóż, podniósł rękę do ciosu, bestia rozwarła paszczę.... nagle coś szarpnęło go mocno za rękę i wciagnęło do groty wrzucając do środka. Zanim zdążył się obrócić, eksplozja posłała go ponownie na ziemię, grota zatrzęsła się, poczuł gorąc i dym.. ogień...wszystko uspokoiło się równie szybko jak się zaczęło... obrócił się i ujrzał Destero stojącego, w swoim czarnym płaszczu, u osmalonego wejścia do groty, poszarpana peleryna powiewała na wietrze ale bestii nie było nigdzie widać. Spod kaptura jak zwykle skrzętnie zasłaniającego jego twarz wydobyły sie słowa:
-Dwa Drakolicze... na zboczu góry... i ciągle żyjesz bez najmniejszej rany - tu spojrzał na swój poszarpany płaszcz - może jednak, wbrew temu co kiedyś mówiłem ta praca wcale cię nie przerasta.
Dragonthan spojrzał na swego dawnego przyjaciela:
-Co tu u diabła robisz?
Spod kaptura wydobył się zośliwy śmiech:
-Poluję...

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 18 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Bez szwanku? - tu wskazał na ranę ciętą na lewym ramieniu - chyba się już starzeje... Polujesz? Ciekaw jestem na co... Ale bynajmniej musisz mi pomóc... musze sie dostać na sam szczyt góry, Limera porwał Smok, musze go ratować... - nagle poczuł dziwny zapach dobiegający z wnętrza groty, wydawał się znajomy... ręke powoli położył na mieczu...
___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 18 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Destero spojrzał na nerwowe zachowanie przyjaciela. Niewiele rzeczy potrafiło wyprowadzić go z równowagi... poza obecnością za dużych gadów.
-Smok? - "spojrzał" pytająco na łowcę - duży? - katana o czarnym ostrzu zamterializowała się w jego dłoni - mam nadzieję, że tak - nawet zwykle spokojny głos mężczyzny zdradzał dreszczyk podniecienia - Jeśli tylko jego dusza będzie moja to ci pomogę - w jego głosie była stanowczość nieznosząca sprzeciwu, a ostrze zmieniło barwę na krwisto czerwoną.

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 18 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Fristrona nagle chwyciła koścista dłoń. Obejrzał się i zobaczył swojego niedawnego przeciwnika, lisza
- Niech to szlag! - zaklął cicho - jednak nie pomogę Denowi - mruknął rozżalony
Stworzył Barierę Światła i zaczął przygotowywać Cios Tytana. Lisz jednak nie próżnował. Nagle rzucił na Fristrona Hipnozę i mag momentalnie skierował się tuż pod portal. Jeden fałszywy krok i mógł się przenieść nie wiadomo gdzie. Lisz już nacierał, więc Fristron szybko próbował go zamrozić. Przeciwnik skontrował go Ścianą Płaczu. Mag w ostatniej chwili uchylił się. Lisz wpadł do portalu, a Fristron na moment zobaczył ogromną czachę. Uśmiechnął się tryumfalnie
- Może i byłes dobrym magiem, ale nad zręcznością winieneś popracować - rzekł.
Nagle z Wieży szwadron smoków wyleciał na pomoc przy Denie. Dwa zaś skierowały się ku Fristronowi. Nim zdążył cokolwiek zrobić, olbrzymie szrzydło zepchnęło go w portal.
Spadał.

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 18 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- A bierz sobie co tam tylko bedziesz chciał!... Widzę, że wewnątrz tej groty wyjścia nie ma, więc będziemy się wspinać...
Wyszli na zewnątrz, poczym ruszyli po zboczu w górę. Wspinali się oddaleni od siebie o jakieś 10 stóp. Niemalże pionowa ściana stawała się coraz bardziej śliska. Wilgoć panująca u szczytu gory, powodowała spływ wody po ścianie. Wszędzie były glony. Na całe szczęście buty Draga były ze smoczych łusek, więc spokojnie mógł wspinać się po tak trudnym terenie. Destero wspinał się uzywając w tym celu magii. Jak dla niego był to najodpowiedniejszy środek na wspinaczke. Dochodzili już prawie do ostatnich fragmentów pionowego zbocza, kiedy to usłyszeli trzepot skrzydeł za sobą. Dźwięk był inny niż wszystkie jakie do tej pory usłyszeli. Drag przeraził się, przełkną ślinę i powoli obrócił głowe do tyłu...
- ...nie... to nie może byc prawda...
Jego oczy ujrzały coś czego nie chciał ujrzeć nigdy... Ujrzał Błękitnego Smoka... Wielka i masywna bestia była większa od wszystkich smoków jakie istniały, na dodatek była odporna na wszelaką magię... Żaden mag nie mógł uczynić temu smokowi cokolwiek, tylko wojownik mógł stoczyć z nim bitwe, ale Dragonthan był na zboczu śliskiej góry, bez miecza w dłoni, bez łuku...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 19 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Destero nie podobał się sposób w jaki układały się wydarzenia. Mógł co prawda spróbować walczyć mieczem ale nie w stanie kiedy jego pana nawoływał głód. Jego umysł pracował na spowolnionych obrotach i nie mógł nawet utzrymać materialnej postaci swego ostrza. Spojrzał na Dragonthana i potężną bestię zataczającą coraz węższe kręgi nad ich głowami. Do szczytu nie było bardzo daleko... ale droga i tak zajęłaby mu za długo... postanowił go wywołać. Przestał słyszeć cokolwiek, przekleństwa rzucane przez Dragonthana, trzepot skrzydeł smoka, szum wiatru... była tylko ciemność i odgłos bicia jego serca. Położył palce lewej dłoni na czole i szepnął:
-Obudź się...
Dragonthan spojrzał rozeźlony na towarzysza i parsknął zirytowany. Smok był coraz bliżej. Destero ponowił prośbę głośniej... zabrzmiał w niej dźwięk magicznego rozkazu:
-Obudź się...
Cisza.... nic się nie stało. Krzyk Destero odbił się echem od ściany klifu:
-OBUDŹ SIĘ BYDLAKU!!!
Krzyk sprowokował bestię. Smok rzucił się z furią na swe przyszłe ofiary chybiając o centymetry, powodując potężny wstrząs, wzbijając tumany kurzu i masę drobnych odłamków skalnych. Destero zaklął szpetnie pod nosem i powiedział spokojnie do Dragonthana:
-Jest twój
-No pięknie - odpowidział ironicznie łowca smoków patrząc jak jego towarzysz jak gdyby nigdy nic zaczyna wspinać się po skale w górę. Smok spojrzał Dragonthanowi w oczy i zaryczał potężnie.

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 19 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Myśl Drag myśl !!! - mówił głośno Dragonthan. W pewnej chwili przyszedł mu do głowy szalony pomysł. Kiedy smok zbliżał się do swojej ofiary pazzzzą, Drag ześlizgnął się na dół i plątał się między nogami smoka. Błękitna bestia nie zdołała zobaczyć swej ofiary, gdyż była ona pod jej stopami, dlatego odleciał na bok. Drag uczepił się pazura smoka i mówił:
- Co to wyprawiasz Drag, zginiesz... - Smok spostrzegł, że po swej ofierze nie ma śladu, wtem zauważył Destera i rzucił się na niego. Drag w ostatniej chwili wbił sztylet w noge smoka, ale... odziwo smok nic nie poczuł. Swoimi potężnymi łapami wbił się w skałe. Destero znalazł się między poazurami smoka, a Drag równie szybko jak wbił sztylet, tak szybko skoczył na skałe. Wstrząs był silny. Kilka dużych kamieni oderwało się od górnych parti szczytu i mknęły w dół. Smok widząc niebezpieczeństwo odleciał na chwilę na bok. Drag i Destero liczyli na łud szczęścia. Trafił się im tym razem. Kamienie ominęły nich. Kiedy fala gruzu przetoczyła się, pojawił się ogromy tuman kurzu.
- Szybko wspinaj siędalej, póki nas nie widzi - krzyknął Drag
- Wiedziałem, że tak będzie... wiedziałem, że jak tylko się pojawisz to będą kłopoty... zawsze kiedy się pojawiałeś one też się pojawiały... wiedziałem...
Marudząc tak obydwaj wspinali się na oślep w górę. Smok nie był jednak głupi i zaczął machać skrzydłami, aby rozwiać kurz. Do mgły, która panowała u szczytu góry mieli tyko 300 stóp. Niestety kurz zaczął opdać, a na dodatek smok temu pomagał. Osuwisko zrobiło jedną dobrą rzecz: osuszyło glony jakie były na ścianie, co sprawiło, że nie było ślisko. Czas nie był po ich stronie... kurz już prawie zniknął, a smok zauważył swe ofiary. Podleciał wyżej i zatrzymał się nad nimi...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 19 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Destero, zatrzymał się by ocenić ich, jakże marną, sytuację. Nie mogli iść w górę bo bestia zaraz by ich pożarła, a droga do groty w dół byłaby za długa. Jedyną rzeczą jaką mógł zrobić to kupić im trochę czasu. Bestia była sprytna więc "to" powinno zadziałać... działało tylko na inteligentne istoty. Smok "przysiadł" na zboczu zaczepiając się pazurami o ścianę i powoduję lawinę drobnych kamyczków, które obijały się o nich spadając w dół. Destero obrócił twarz do przyjaciela:
-Nie patrz w moją stronę- ton głosu był spokojny ale nie znoszący sprzeciwu.
Dragonthan najwyraźniej nie miał zamiaru się sprzeczać bo i co im pozostało, a kiedy zobaczył jak Destero sięga do opaski na oczach natychmiast odwrócił wzrok patrząc tylko na bestię. Smok, najwyraźniej zniecierpliwiony biernością zdobyczy, ruszył w dół po skarpie w celu zakończenia polowania. Zbocze trzęsło się mocno a okruchy skalne i pył tworzyły nieprzeniknioną wzrokiem ścianę. Drag i Destero usłyszeli potężny ryk zaledwie kilka metrów nad sobą, poczuli zapach siarki, ledwo trzymali się ściany przy potężnych wstrząsach powodowanych krokami wielkiego gada. Bestia była tuż, tuż, mieli wrażenie, że widzą już rozwartą paszczę smoka i jego rozdwojony język..........
.......Nagle wszystko się uspokoiło. Dragonthan spojrzał na przerzedzającą się chmurę pyłu i ujrzał coś co w normalnych warunkach oznaczałoby pewną śmierć... patrzył w oczy błękitnego smoka znajdujące się zaledwie kilka stóp nad nimi... bestia stała nieruchomo... zaniemówił...
-Masz kilka minut żeby wymyśleć co dalej - głos Destero był cichy, zbliżony do szeptu - potem będę musiał najpewniej zamrugać i wszystko się skończy.
Dragonthan bał się spojrzeć w stronę towarzysza... widział wszystko wyraźnie w oczach smoka... wizje które nawiedziły niegdyś i jego... wizje cierpienia i bólu... Destero ponownie przemówił:
-Więc co teraz słynny pogromco smoków? - w jego głosie było słychać głęboką ironię.
Dragonthan spojrzał na bestię, jej wielkie ślepia, jeszcze większe zęby i opary unoszące się z jej nozdrzy...
-Pięknie... po prostu pięknie...

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nagash



Dołączył: 11 października 2004
Posty: 164
Skąd: A z kąd ja mam wiedzieć ??

Wysłany: 19 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

W tym samym czasie niewiadomo skąd za plecami smoka pojawił się arcylisz który zaczął celować w jego plecy krzycząc przy tym :
-Ej ty wielki dziwolągu zmierz się ze mną !!- poczym wystrzelił kilka razy ze swojej laski prosto w smoka co spowodowało że smok zostawił Dragonthana i Destera lecz z furią odwrócił się i zaczął szarżować na nekromante który jakgdyby nigdy nic przywołał krwawe smoki które oczywiście nie zdołają pokonać przeciwnika ale dadzą czas na ucieczkę. Widząc to podbiegł do wiszacych an skale Dragonthana i Destera i pomógł im wspiąć się na górę.
-Coś ty za jeden i czemu nam pomagasz?? – spytał zdziwiony łowca smoków
-Nie czas na wyjaśnienia więc jeżeli zależy ci na twoim życiu to idź za mną póki ten gigant ma jeszcze co robić z moimi smokami...... - krzyknął zniecierpliwiony nekromanta.

___________
Śmierć to dopiero początek życia...... tego drugiego .....
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 20 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Destero nie był zainteresowany tożsamością ich wybawcy... obchodziła go jedynie dusza tak potężnego przeciwnika; warknął poirytowany.
-Dopadnę go jeszcze...
Dragonthan i Destero ledwo dotrzymywali kroku nieumarłemu nekromancie, który z racji swego stanu "nieżycia" w ogóle się nie męczył. Biegli po płaskowyżu, na którym nie było ani jednego drzewa więc ich szanse na ukrycie się były raczej marne. Dragonthan najwyraźniej również zdający sobie tego sprawę zapytał ich nowego towarzysza:
-No i co teraz mości liszu...
-Po prostu biegnijcie - odkrzyknął nekromanta
tymczasem w głowie Destero zaczynał powoli układać się szaleńczy plan... akurat jeden z niewielu które potrafiły obudzić w nim resztki emocji...

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 20 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Gdzie się ta mgła podziała? Ona cały czas unosi się w górę...
Nagle Dragonthan zauważył gniazdo czerwonego smoka na występku skalnym. Wytężył swój wzrok i ruszył w tamtym kierunku.
- Muszę się jeszcze zająć pewną sprawą! Schowajcie się we mgle! Wróce za pare chwil...
Drag wbiegł między drzewa i powoli szedł w kierunku gniazda smoka. Smok wyraźnie spał. Dragonthan wykorzystał ten moment, powoli i pocichu wszedł na górę do gniazda. Limer leżał półprzytomny obok ogona. Drag zbudził go i zszedł razem z nim do małego lasu. Smok spał dalej.
- Widzę, że póki co jeszcze żyjesz...
- Nie bój sie braciszku, przeżyję jeszcze ciebie!
- Niedoczekanie - zaśmiali się obaj i zaczęli iść w kierunku gęstrzej mgły. Limer wyraźnie był słaby i wyczerpany, co chwilę potykał się. Drag wziął go za ramię i razem weszli w mgłe. Widoczność była ograniczona do 5 stóp. Słońca nie było widać. Wszędzie unosiła się jedynie gęsta, jasna mgła. Szli przed siebie, a Drag liczył, że trafią na polanę...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nagash



Dołączył: 11 października 2004
Posty: 164
Skąd: A z kąd ja mam wiedzieć ??

Wysłany: 20 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

- Mamy tu czekać ?? Czy on przypadkiem nie oszalał?? Niedaleko stąd jest gniazdo smoka.... a za nami inny smok. Co to za sprawa dla której ryzykuje życie ??
- On nie oszalał tylko poszedł po swojego przyjaciela - odpowiedział mu Destero.
- Musi być bardzo odważny skoro wchodzi prosto do gniazda smoka
- Bo jest.
- Zbliża się błękitny smok więc lepiej żeby się pośpieszyli...zaraz tu będzie. Jedyne co mogę to rzucić jeszcze większą mgłę żeby smok widział bardzo mało ale te smoki są bardzo inteligentne i mogą nas usłyszeć lub wyczuć... chyba że zobaczy coś co zwróci jego uwagę.
- Czy masz na myśli iliuzję ??
- Dokładnie tak, Destero - odpowiedział mu lisz - Ale jest jeden problem.... ja sie bardzo słabo znam na iluzjach.. jeżeli chce zrobić na kilka minut ( czyli na tyle ile potrzebujemy ) to wychodzi rozmazana albo bardzo dokładna ale na krótko.... a że smok jest mądry wiec sie zorientuje że coś nie tak więc musze zrobic to drugie.... ale to troche potrwa - kontynłował po czym stanął w miejscu zaczął wypowiadać jakąś magiczną formułkę i czekał na nadejście smoka.

___________
Śmierć to dopiero początek życia...... tego drugiego .....
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sharra



Dołączył: 11 kwietnia 2004
Posty: 164
Skąd: Z twoich najgorszych sennych koszmarów. A w dodatku nie znikam, jak się budzisz...

Wysłany: 20 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Sharwyn, Sharra oraz Shaer'ryn biegły w stronę, w którą udali się Lobo oraz Dragonthan, jednak po chwili zgubiły się w gęstym lesie.
- To sobie pobiegłyśmy, nie ma co - powiedziała Shaer'ryn.
- Tak. A cóż to za szmata tam leży? - zapytała Sharra.
- A co na niej jest? - zapytała
- Złoty lew... na czarnym tle.
- To nie jest flaga z Antagarich... Hm... Wydaje mi się, że nie tylko my wpadliśmy na pomysł ratowania się ucieczką do Axeoth. Drogie panie, misja przed nami. A jeśli kogoś znajdziemy z naszych, tym lepiej.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Lobo



Dołączył: 18 listopada 2002
Posty: 164
Skąd: i po co?

Wysłany: 20 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Nadzieja Dragonthana ziściła się. Faktycznie trafili na niewielką, zamgloną polanę. Postanowili, że lepiej będzie rozbić tu obóz i poczekać z dalszą drogą do rana. Wystawiono straże, Lobo jako, że w nocy widział równie dobże jak za dnia zgłosił się na ochotnika, by pełnić najdłuższą wartę.

- Lobo! - zawołał Dragonthan siedząc z kilkoma ludźmi przy ognisku - zrób sobie przerwę, chodź ogrzać się przy ogniu!
- Dziękuję Ci, lecz postoję tu jeszcze godzinę lub dwie. Dzięki umagicznieniu płaszcza prawie nie czuję chłodu. - odparł drow.
- Hmm faktycznie. Wrecz przeciwnie, robi się wręcz gorąco. Lobo! Rozglądaj się dobrze, mam wrażenie, że sojuszniczki są w drodze.
- Nie martw się, nie raz już wypadało mi pełnić wartę.

Dragonthan kiwnął z uznaniem głową i wrócił do rozmów ze swoimi kompanami pozostawiając sprawę bezpieczeństwa w rękach Lobo. Nie minęła nawet godzina, gdy Lobo dostrzegł w oddali ruch.

- Bądźcie gotowi, mamy gości - zwrócił się do kompanów.
- Może to elfki? - spytał z nadzieją Dragonthan.
- Możliwe. Lepiej jednak być przygotowanym, nie sądzisz?

___________
Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 20 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Destero uśmiechnął się paskudnie w cieniu swego kaptura:
-Ta iluzja świetnie się przyda do tego co chcę zrobić...
Lisz przekręcił głowę zdradzając swe zaciekawienie.
-Potrzebuję, czegoś co odwróci jego uwagę na tyle żebym mógł znaleźć się na jego grzbiecie...
Liszowi szczęka opadła:
-Oboje postradaliście rozum...
Destero stracił cierpliwość:
-Błękitne smoki są najmądrzejsze i najniebezpieczniejsze wśród swego rodzaju...on nie zostawiają zwierzyny jeśli raz już ją sobie upatrzą...
Lisz westchnął ciężko, a Destero kontynuował spokojnym głosem...
-Porzebuję też zaklęcia kreacji... najzwyklejszej niemagicznej broni, sam bym takową stworzył ale jestem osłabiony walką ty natomiast pojawiłeś się dopiero niedawno...
Nagash potaknął czaszką
-I ostatni element... potrzebuję najmocniejszego czaru ochrony przed ogniem jaki znasz... rzuconego na mnie...
Nagash zaczynał rozumieć i wiedział, że gdyby je miał to jego oczy powiększyłyby się do wielkości denek od doniczek...
-Oszalałeś!
-Już dawno temu - jego głos był spokojny - rób swoje... "on" nie pozwoli mi umrzeć...
Nekromanta potaknął powoli głową i rozpoczął inkantację. Mgła zgęstaniała po chwili do tego stopnia, że widzieli tylko siebie i białą ścianę. Następnie Nagash wyciągnął ręce ku niebu i rzucił inny czar, po sekundzie Destero usłyszał wściekły ryk bestii... uśmiechnął się z satysfakcją... iluzja robiła swoje:
-Teraz broń - powiedział z lekką nutką emocji - najostrzejsza jaką potrafisz wyczarować i żeby miała kształt harpuna na końcu...
Nagash złożył ręce ze sobą mrucząc słowa zaklęcia kreacji. Po chwili w
jego dłonia pojawiła się długa włócznia z odpowiednim ostrzem.
-Dobrze - powiedział wyraźnie już podekscytowny Destero - a teraz zaklęcie ochronne
Nekromanta pokiwał tylko głową na boki ze zrezygnowaniem:
-Zdejmij płaszcz... czar podziała tylko na ciało... reszta ulegnie spaleniu, a chyba chcesz mieć co na siebie włożyć jak wszystko się skończy?
Destero zrobił jak mu kazano i już po chwili stał w reszcie ubrania czując jak wiązki czaru przenikają jego ciało zmniejszając temperaturę otaczającego go powietrza. Gdy wszystko było gotowe wziął włócznię z rąk Nagasha, a w drugiej zmaterializowała się jego krwistoczerwona katana:
-To nie podziała - powiedział nekromanta
-To nie magia - powiedział zdecydowanie Destero - to potęga ludzkiego umysłu.
I ruszył we mgłę pozostawiając Nagasha samego sobie... "uszu" nekromanty doszedł ryk dochodzący zza jego pleców... czerowny smok się obudził i wyraźnie nie był zadowolony.

Kilkadziesiąt metrów dalej Destero stał na otwartej przestrzeni patrząc na walkę Błękitnego Smoka z... innym Błękintnym Smokiem!
-Pięknie Nagashu... pięknie... TYLKO KTÓRY JEST PRAWDZIWY!!??

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sharra



Dołączył: 11 kwietnia 2004
Posty: 164
Skąd: Z twoich najgorszych sennych koszmarów. A w dodatku nie znikam, jak się budzisz...

Wysłany: 20 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Shaer'ryn usłyszała ruch i dojrzała światło ogniska.
- Ciii... - szepnęła.
- Któż to? - zapytała cicho Sharra.
- Nie mam pojęcia. Trzech mężczyzn, w tym jeden lisz. Arcylisz, mogę powiedzieć. Ale mamy przewagę - szepnęła wodna elfka.
- Czekajcie - powiedziała bogini. Wykonała dziwny gest ręką, po czym powiedziała: - Możemy wyjść śmiało. Znalazłyśmy ich.
- Lobo! Dragonthan! To wy? - krzyknęła Shaer'ryn.
- Shaer'ryn? Sharra? Bogini Sharwyn?
- Tak!
Po przywitaniu, bogini Sharwyn wyjęła flagę ze złotym lwem.
- Myślę, że musimy to sprawdzić. Wydaje mi się także, że ma to coś wspólnego z drakoliszami, które atakowały nas po przybyciu do Axeoth. Co wy na to?
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nagash



Dołączył: 11 października 2004
Posty: 164
Skąd: A z kąd ja mam wiedzieć ??

Wysłany: 20 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Po chwili przez mgłę przedarł się Nagash gdy zauważył dwa błękitne smoki które ze sobą walczyły .
-Ee skąd się wziął ten drugi??
-Ten „drugi„ to twoja iluzja - powiedział z pretensją Destero .
-Skąd mogłem wiedzieć że stworzę smoka ?? Mówiłem ci że słabo znam się na iluzjach....
-No to może masz jakiś sposób na to żeby jeden zniknął??
-Nie za bardzo ale wiem który jest prawdziwy będę musiał się na chwile skoncentrować – po czym jak powiedział tak zrobił i wskazał na prawdziwego na którego po chwili wskoczył Destero.
-Teraz atakuj !!
-Nie mogę się utrzymać – krzyczała równie głośno zakapturzona postać.... która ledwo co trzymała się grzbietu gada - pomóż mi zawołał ponownie . Słysząc to Nekromanta chwile się skoncentrował i ziemi wyrosły około dziesięciu smoków zombie.
-Oni go przytrzymają a ty go zabij !!! – zawołał postać w kształcie szkieletu z płaszczem na ramionach.

___________
Śmierć to dopiero początek życia...... tego drugiego .....
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 20 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Destero był pod wrażeniem mocy nekromanty i gdyby tylko mógł zastanawiałby się nad tym dłużej... lecz sytuacja nie sprzyjała zbyt rozmyślaniom. Nieumarłe smoki wyczarowane przez Nagasha nie mogły latać, gdyż ich nadgnite tkanki rozpadły by się przy próbie poderwania z ziemi. Błękitny smok zdając sobie z tego sprawę zionął potężnie spopielając trzy z nich na miejscu i sekundę po tym poderwał się do lotu wraz z Destero na grzbiecie.
-Tego nie było w planie - zamruczał do siebie ze złością, patrząc na przepaść.
Smok rzucał się jak szalony usiłując strącić go z grzbietu. Destero był jednak przewidujący i choć wiedział, że magia nie zadziała na smoka zaklął swe dłonie. Zaczął piąć się mozolnie stawiają opór pędowi powietrza. Wiedział, że musi dostać się na głowę bestii. W pewnym momencie gdy zaczynał piąć się już po szyi potwora usłyszał świst na swoją głową... ogon smoka. Nie mając czasu na rozmyślanie ile to miał szczęścia, wspiął się tak szybko jak mógł na głowę rzucającej się bestii, rzucił czar "przyczepności" na stopy, podniósł włócznię nad głowę i pchnął... bez efektu... nie miał dość siły by przebić łuskowy pancerz smoka. Zaklął szpetnie pod nosem i złapał się mocniej gdy smok zaczął wchodzić w pętlę starając się zrzucić go z łba, rzucając nim przy tym straszliwie. Gdy bestia była w najwyższym punkcie pętli postanowił zaimprowizować... puścił się smoka i poszybował w dół... rozpędzony smok nie mógł przerwać pętli i dokończył ją znajdując się w efekcie dokładnie poniżej Destero. Ten spojrzał na swój cel zbliżający się do niego w zastraszającym tępie... łeb bestii i nastawił włócznię. Siła uderzenia została wzmocniona przez prędkość upadku. Gdy broń wbiła się w pysk smoka wychodząc po drugiej stronie Destero mało co ręce nie wypadły ze stawów,lecz osiągnął swój cel... bestia nie mogła otworzyć paszczy... nie mogła zionąć. Smok zaczął rzucać się potwornie, robić piruety, ale czar "przyczepności" trzymał mocno. Destero pociągnął włócznię w swoją stronę przytwierdzając ją do ciała smoka tą samą inkantacją, by bestia nie mogła otworzyć pyska. Miejąc nadzieję, że czar ochronny nekromanty wciąż działa, zaczepł się stopami o róg bestii i zawisł dokładnie nad jej ślepiem. Podniósł katanę której ostrze jarzyło się czerwienią jeszcze bardziej niż zwykle, wręcz płonęło i krzyknął:
-A teraz zioń bydlaku!!
W tej jednej, krótkiej sekundzie zobaczył, jak źrenica smoka zwęża się dając wyraz przerażeniu, zobaczył ostrze zbliżające się do oka bestii... i pchnął...

Nagash obserwujący wszystko ze szczytu zobaczył jak smok zarząsł się konwulsyjnie gdy ostrze wbiło się w jego ślepie, zobaczył jak brzuch smoka zaczyna puchnąć, potem jego szyja, policzki, zobaczył Destero skaczącego z bestii w ogromną przepaść.........

........i głowa smoka eksplodowała z olbrzymim hukiem, cielsko bestii zostało odrzucone przez wybuch, a z dziury w korpusie gdzie przed chwilą była jego głowa buchał ogień pomieszany z krwią. Nagash z przerażeniem stwierdził, iż cielsko bestii leci w jego stronę i zawołał pospiesznie pozostałe smoki by utworzyły przed nim ochronną ścianę... korpus smoka udeżył potężnie w ziemię i w "nieumarły mur" wstrząsając wszystkim potwornie. Nekromanta podniósł się z ziemi by stwierdzić iż obrażenia upadkiem były niewielkie. Spojrzał na martwe ciało, niegdyś tak potężnego Błękitnego Smoka i pokiwał głową z uznaniem nad ich czynem. Rozejrzał się pospiesznie na boki jakby nagle sobie o czymś przypomniał... nigdzie nie było widać Destero. Mógł tylko żywić nadzieję, że jego czar ochrony przed ogniem zadziałał poprawnie. Wziął płaszcz w dłonie i ruszył dalej.

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 20 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Dragonthan poszedł z Limerem we mgłe.
- Musimy jeszcze pomóc Desterowi...
- Temu wariatowi, którego spotkałeś wtedy w oberży?
- Taaa, ten sam...
Mgła stała się gęstrza. Nagle usłyszeli po prawej stronie głośny szelest. Skierowali się w tamtą stronę. Nagle na nich wyskoczył czerwony smok...
- Uciekaj! - krzyknął Drag do Limera
Smok rzucił się na nich, probując któregoś pożreć. Limer pobiegł w stronę lasu, Drag zaś w stronę polany. Nagle Dragonthan wpadł do jakiejś dziury. Dołek ten był pułapką wykopaną przez smoka. Limera dopadł ból po poprzedniej ranie zadanej przez smoka i upadł... Myślał że smok go nie zauważy i przetoczył się na bok. Smok jednak zaożył sobie gniazdo na tej górze, gdyż jako jeden z nielicznych widział przez mgłe. Skierował się na Limera... Tymczasem Drag próbował wyjść z dołka. Ściana była jednak dobrze przemyślana i nie mógł się o nic zaczepić. Jakimś cudem zdołał wyjść zstamtąd na górę. Kiedy tylko wstał, dostał ogonem i wpadł znowu do dziury. Nad dołkiem pojawiłą się głowa następnego błękitnego smoka...
- Czego ty chcesz ode mnie? - Zapytał Drag smoczym językiem
- Poluje na mięso... - odparł Smok
- Czekaj... nie musisz mnie zabijać... tu zaraz obok jest inny smok... zjesz go sobie spokojnie...
- Będzie moim następnym celem, kiedy tylko skończe z tobą śmiertelniku...
- Nie wiesz kogo zabijasz...
- Kolejego człowieka...
- Uratowałem młode błękitne smoki przed zbójcami... - rzekł Drag zasłaniająć się płąszczem przed smoczymi zębami
- Nie wymigasz się od śmierci... ha ha ha... - szydził smok biorąc Draga w zęby...
- Jeden miał ciemny pasek wzdłuż ciała, drgi białą kropke na ciele... - wyksztusił Drag, będąc w zębach smoka...
Smok wypuścił Draga i rzekł:
- A jednak to prawda... to ty jesteś tym śmiertelnikiem, który uratował młode na wzgórzu Shadow Gerr... zrobiłeś przysługę smokom, więc nie zabije cię tym razem... - powiedział smok i odleciał. Po drodze machnął ogonem w czerwonego, który stracił przytomność i spadł na ziemię. Limer podczołgał się do Draga i sprawdził czy żyje. Żył, ale był w szoku. Limer spytał pewnym głosem:
- Powiedziałeś mu to?... powiedziałeś mu tą historię, którą opowidział nam ojciec w dzieciństwie?...
- Tak... widocznie była to prawda, skoro odleciał... ojciec nie kłamał... naprawde uratował wtedy tamte smoki... Co z czerwonym?
- Leży nieprzytomny
- Zwiążmy go zanim się obudzi
Poszli po liany i związali nogi, skrzydła i paszczę smoka, poczym usiedli obok niego i odpoczęli chwile opierając się o smoka...

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sharra



Dołączył: 11 kwietnia 2004
Posty: 164
Skąd: Z twoich najgorszych sennych koszmarów. A w dodatku nie znikam, jak się budzisz...

Wysłany: 20 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Sharwyn rozłożyła flagę na ziemi i zaczęła przygotowywać zaklęcie.
- Eeia thati ooshnove etta noy ogasźs sylmea! I już wiem, że flaga ta nie pochodzi z Antagarich, lecz z jakiegoś innego świata. Dużo lepiej rozwiniętego niż my. Te włókna są sztuczne.
- Więc nie tylko nam dom eksplodował? - zapytała Sharra.
- Na to wychodzi. Na tubylców to mi nie wygląda. Świat Axeoth był pusty przez wiele tysiącleci, taki postęp jest niemożliwy w tak krótkim czasie.
- Cóż... Pójdę z wami, gdziekolwiek idziecie - powiedział Lobo.
- A więc... Ku chwale Erathii, Menzoberanzan i Oceanu Infarińskiego! Ruszamy! - krzyknęła Shaer'ryn i drużyna zaczęła wędrować na południe.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nagash



Dołączył: 11 października 2004
Posty: 164
Skąd: A z kąd ja mam wiedzieć ??

Wysłany: 21 listopada 2004     THE RPG story Odpowiedz z cytatem

Nagash ciągle krążył w nadziei że znajdzie Destera ale nie było po nim śladu skoncentrował się na chwile i dzięki swojej mocy próbował go wykryć ale stwierdził że albo nie żyje albo jest nieprzytomny albo że nie ma go w pobliżu lecz mimo to nie zaprzestał poszukiwań.
Krążył obok terenu na który spadł nieżywy smok po czym przypomniał sobie że przecież może przyzywać nieumarłych a w tym również zjawy które bez problemu powinny go zlokalizować . Po chwili zjawy były już przy nekromancie który tłumaczył im ich zadanie .

___________
Śmierć to dopiero początek życia...... tego drugiego .....
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
©2002, 2003, 2004, 2005 Jaskinia Behemota
Template made by Valturman.
Powered by gnomePHP.
Pieczę nad Starym Forum sprawuje Crazy.