Imperium Jaskini Behemota
tarcza Witaj na Starym Forum Jaskini Behemota.
Zostało Ono stworzone przez ixcesala z uwagi na problemy z forum Ezboard 10 grudnia 2002. Służyło Jaskiniowcom dzielnie do sierpnia 2005 roku, kiedy to dominium i podwładnych Behemota dotknął Wielki Trek, po którym przez 10 miesięcy Jaskinia nie funkcjonowała.
Wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju Imperium Jaskini Behemota, zarówno poprzez pracę techniczno-graficzną, jak i osobom które współtworzyły klimat - dziękujemy.
Zapraszam do obejrzenia tego swoistego muzeum, które wiąże się ze wspaniałymi wspomnieniami niemałej części Jaskiniowców.
Kasztelan Crazy

Wróć do strony głównej Jaskini Behemota.
Rejestracja (chciałbym klucze)Rejestracja (chciałbym klucze)  

PrzewodnikPrzewodnik      LinksLinkownia     SzukajSzukaj     Śledzone tematyŚledzone tematy     Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ProfilProfil     MieszkańcyMieszkańcy     GrupyGrupy     ZalogujZaloguj
Ostatnio odwiedziłeś nas:
Obecny czas to: 2024-11-21 12:56:51
Autor Wiadomość
Grenadier



Dołączył: 20 lipca 2000
Posty: 164
Skąd: Opole

Wysłany: 10 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Panowie, nie wiem czy zauważyliście (za dużo Grenaturatu czy co? ;), ale za końtuarem nie ma nikogo. Zapraszam na Święto Morza, ja polewam! Śmiało, czym oberża bogata tym goście brykają...

[narrator] Następne dni niestety nie mogły być spisane w żadnych annałach. Niekt nie wie co się działo. Jedno jest tylko pewne - oberża musiała przejść kapitalny remont... ;)

___________
Będziemy się żegnać...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Faramir



Dołączył: 24 października 2002
Posty: 164
Skąd: za chwilę Poznań

Wysłany: 10 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Ło żesz w morrrde... - wyszeptał Faramir sepleniąc przy tym znacznie. Podniósł rękę do góry i uczepił się stolika, zapewne chcąc podneść się z ziemi, na której znajdował się już od kilku godzin. Uniósł się nieznacznie, napinająć przy tym wszystkie mieśnie. Niestety, szybko powrócił do pozycji wyjściowej, z tym tylko, że teraz leżał na nim także i stolik. Po kilku - nieudanych zresztą - próbach wydostania się spod mebla, Faramir zrezygnował i postanowił, iż tak też może kontynuować swój monolog.

- Ale żeś polał mości Grenadierze... - Leżący na ziemi człowiek przerwał na chwilę, westchnął głośno, potrząsnął lekko głową, i mówił dalej. - Jeszcze żem takiej biby nie przeżył do tejże pory.

Faramir znowu przerwał, rozejrzał się po otaczającym go otoczeniu - tfu! - pobojowisku. Cóż, nie wyglałoby to najlepiej dla kogoś obcego, jeśli nagle wkroczył by do oberży. Wokół walały się sylwetki jaskiniowców, którzy w różnych dziwnych miejscach i pozycjach spali sobie w najlepsze lecząc tym samym ogólno-społecznego kaca, który nastał po grenowskim Święcie Morza.

Tymczasem w najbliższym sąsiedztwie Faramira znajdował się SAM-UeL, który - o dziwo - wciąż stał na nogach. Nie - tfu! - spał na krześle, które wciąż miało - o dziwo - nogi. Widok zaiste rzadko spotykany w tejże oberży w tejże właśnie dzień.

Faramir, spragniony rozmówcy szturchnął Sama. Nie przyniosło to jednak spodziewanego efektu, więc osobnik, na którym wciąż spoczywał stół, ponowił czynność. I jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze, i w końcu Sam się obudził. Zadowolony z takiego przebiegu wypadków Faramir uśmiechnął się i zapytał:

- Eeee... Sam, masz może coś, bo mnie strasznie suszy...?

- CO!? Skąd macie te płonące szczoteczki - wykrzyknął jeszcze nie do końca rozbudzony SAM-UeL.

- Hę? - inteligentne pytanie wręcz cisnęło się Faramirowi na usta.

- Yyyy... po coś mnie budził, Far?

- No ten tego, suszy mnie strasznie i myślałem, cobyś może miał coś na tę dolegliwość.

- A skąd bym miał mieć!? - zapytał nad wyraz mądrze Sam.

- Nie wiem.

Na tym zakończyła się rozmowa pomiędzy SAM-UeLem a Faramirem, z czego pierwszy poszedł spać, a drugi po raz któryś z kolei spróbował wygrzebać się spod stolika. I tym razem udało mu się! Chęć poszukania czegoś do picia okazała się wielce mobilizująca.

Lekko słaniając się na nogach Faramir przeszedł się po pobojowisku, jakie wszystkim zgotował Grenadier. Podszedł do końtuaru by zamówić coś lekkiego. Niestety nie znalazł tam Ilnessa. Po dłuższym zastanowieniu, któremu towarzyszył ból głowy, przypomniał sobie co takiego stało się z oberżystą. Zaśmiał się cichutko, kiedy pomyślał sobie, jak poczuje się Ilness, kiedy wróci i zobaczy swą ukochaną karczmę w takim stanie. Wtedy oto spostrzegł on Kanclerza.

- A! Widzę, żeś jeszcze na nogach się trzymasz! Uhu! Toś to rzeczywiście było Świeto Morza! Oho, aż ogórków zabrakło! - zaśmiał się Faramir, po czym dodał. - Gren, cosik na kaca potrzebuje, bez procentów tylko proszę, a że ty tu chyba jedyny jeszcze chodzić możesz, to czy mógłbyś coś podać? Ja teraz już zupełnie nie rozróżniam trunków...

Dostawszy od Kanclerza szklankę Ixcesal Dark Tea, Faramir chwilę jeszcze poprzechadzał się po karczmie, gdy nagle spostrzegł osobę, która - zapewne - albo wcale nie piła, albo miała tak mocną głowę.

- Mości MiB'ie, jakżeś ty tutaj trzeźwość jeszcze zachował? Toż to nienaturalne chyba!

- Ależ Faramirze - odrzekł diabeł - toż to na mnie alkohol nie działa, aż tak mocno, musiałbym coś dużo mocniejszego wypić, ehehe...

- Hmm... cóż, współczucia, brachu - zaśmiał się Faramir i dalej zwiedzał to miejsce wieczego (aż do południa, albo i dłużej) snu.

Wtem spostrzegł, że oparty o ścianą, przygwożdżony dwoma stolikami śpi jakaś dziwna postać. Przyglądnąwszy się jej, Faramir stwierdził, iż jest to żywiołak, który niedawno przybył do tawerny. Widoczine mieszanka Avastaru i Behemotoff’a, wywarła na nim niemałe wrażenie. I efekt. Obok niego spoczywał jOjO, który jednym okiem obserwował całą zaistniałą wokół sytuację. Widocznie niedawno sam się obudził. Obaczywszy przed sobą kogoś, kto stoi (co prawda nierówno, ale stoi) na włąsnych nogach i o włąsnych siłach, powiedział:

- Trza rozruszać toto towarzystwo, coby tak nie spali nam. Dalej kto trzeźwy, czy nie trzeźwy, pośpiewajmy!

Usłyszawszy tak dobrą propozycję Faramir uśmiechnął się szeroko i zaczął śpiewać, to jest, wymyślać, co takiego można by zaśpiewać. A nie przypominająć sobie żadnej odpowiedniej pieśni zaproponował.

- A może byśmy sami cosik zaczęli układać? Coby może w przyszlości z tego jakąś antologię złożyć? Kto pierwszy chętny?

Odpowiedziało mu chrapanie AtakeeRa.

___________
Często i gęsto!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Grenadier



Dołączył: 20 lipca 2000
Posty: 164
Skąd: Opole

Wysłany: 15 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Zieeeeeeeefffffffffffffffff - Grenadier nie mógł powstrzymać. Rozejrzaał się po opustoszałej izbie i lekko zdumiał.
- Co za czasy... - zamyślił się - Ej, wyłaźcie z kątów, już nie będę was do niczego namawiał. Słowo...
Odpowiedziało echo...

___________
Będziemy się żegnać...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Ingham



Dołączył: 1 kwietnia 2001
Posty: 164
Skąd: Ciechanów

Wysłany: 15 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

*Tu da da da da (muzyczka, jak z westernu)*

Drzwi karczmy rozstąpiły się szeroko. Dzwięk podrażnił uszy mocniej świętujących. Zielony habit wzbił kurz z klepki. Postać stanęła naprzeciwko Grena. I taksatli naprzeciko siebie Rycerz Spod Stołu i przeor kultu Mahadevy, którego tajemnicza przeszłość skrywała imię Inghiany Bronxa.

- Łi mit egen - zawieśniaczył Ingham
- Łen aj left ju, ju were dżast a lerner - Greniuś nie był gorszy w językach starożytnych ludów
- Jes, nał aj em de master!

I usiedli przyjednym stole - rycerz, który był podwudniowej zaprawie i kapłan, który Dzień Morza zakrapiał Mszalnym Avleeańskim w klasztorze w Steadwick...

___________
Tylko modlitwa może Was zbawić!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fuuzy



Dołączył: 19 października 2002
Posty: 164
Skąd: Wasilków na Podlasiu (to nieprawda że ludzie porozumiewają się tu językiem gestów i chrząkni

Wysłany: 15 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Czy to święto morza... czy to ziemi... cel jest jeden... napić się jak najwięcej - rzekl Fuuzy po czym przetarl oczy, zaglądając do pustej szklanki. Uniósl ją do ust by sprawdzić czy aby na pewno jest pusta (ze szklankami to nigdy nie wiadomo). Gdy już się upewnil wstal powoli z krzesla, slaniając się na nogach i ruszyl chwiejnym krokiem w stronę Inghiany
- Wiem, że nie skosilem ci trawnika... czy co tam mialem zrobić z twoim ogórkiem... eee... ogródkiem się znaczy... ale bądź dobrym mnichem... bo wiesz, że lajf is brutal - Fuuzy mimo iż "niedysponowany", wciąż zachowal jako taką trzeźwość umyslu - ... zaraz.... na czem to ja skończylem... hmm... nie wiem... ale co to ja chcialem... a tak... Inghamie... blagam daj mi się napić... tylko... tyl... klo... tylko trochę... - rzekl Fuuzy niemal już klękając przed Inghianą... który tak naprawdę wcale nie byl nim, ale zwyklym krzeslem... tego jednak Fuuzy'emu nie bylo dane wiedzeć, więc wciąż z uporem znanym tylko sobie próbowal dotrzeć do Inghiany - i czemu nic nie mówisz przyjacielu? chyba się na mnie nie obrazileś... eee... no dobra... idę spać... zzz...

___________
Mamo! Spójrz! Jestem w Internecie...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Guinea



Dołączył: 20 maja 2000
Posty: 164
Skąd: że znowu!

Wysłany: 15 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

-Ej! Ciszej tam! Łeb mi pęka od waszych wrzasków!

*Wszyscy, co byli w stanie, poszukali wzrokiem tego, co się właśnie odezwał, ale nie znaleźli. Dopiero Grenadier coś spostrzegł... gdy kawałek świecy wpadł mu do piwa.*

-Co ty robisz na żyrandolu?!

-Co gdzie robię? Głowa mnie boli i paluszki jem...

*To mówiąc, chwycił kolejną świecę, zgasił o sufit, połowę zeżarł, a druga połowa mu wypadła z rąk... tym razem do kufla Inghama*

Tymczasem na dole...

-Jak on tam wlazł?!

-Ja bym spytał, jak on stamtąd zejdzie.

-To już w sumie nie nasz problem... jeszcze jedno?

___________
Achtung! Weasel!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
jOjO



Dołączył: 10 stycznia 2000
Posty: 164
Skąd: Onionburg

Wysłany: 15 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Faramir (cytat):
Dalej kto trzeźwy, czy nie trzeźwy, pośpiewajmy!


...
Faramir (cytat):
Dalej kto trzeźwy, czy nie trzeźwy, pośpiewajmy!

...
Faramir (cytat):
Dalej kto trzeźwy, czy nie trzeźwy, pośpiewajmy!


dzikiem echem odbijało się wezwanie Faramira w wirującym łebie znużonego khuzda...

nie mogąc zdecydować
sen to czy jawa

dla świętego spokoju zaintonował:

Kopyta naszych koni
Silnie biją trakt
I nikt nas nie przegoni
A w uszach gwiżdże wiatr

___________
Baruk Khazad!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Valturman



Dołączył: 29 października 2002
Posty: 164
Skąd: Z dalekiego Cienia

Wysłany: 16 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Z Cienia zalegającego najdalszy kąt karczmy dało się słyszeć głośne cykanie.

Po chwili wyłonił się z niego pokaźnych rozmiarów Świerszcz, który płynnie zmienił postać w wysokiego mężczyznę.

- Witam szanowne towarzystwo. Pozwolicie że się przysiąde.

Powiedział cicho, by nie przerywać śpiewu krasnoluda.

- Karczmarzu grenaturatu z lodem proszę - dodał szeptem.

___________
Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzia obrócę oko swej jaźni na jego drogę. którędy przeszedł strach nie ma nic jestem tylko JA.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Grenadier



Dołączył: 20 lipca 2000
Posty: 164
Skąd: Opole

Wysłany: 17 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Wysoki mężczyzno, musisz nalać sobie sam, karczmarz porzucił nas. Przestraszył się czegoś czy co...
___________
Będziemy się żegnać...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sewrey



Dołączył: 11 lutego 2001
Posty: 164
Skąd: Lublin

Wysłany: 17 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

*Na sali rozległ się śpiew, dochodzący z okolic jednego z połamanych stolików *

Piiifko f qfelku nie moze dłuugo stać
jefno, dfugie a potem jesce dfa...

o zes do cjorta chyba straciłem sęba...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Ingham



Dołączył: 1 kwietnia 2001
Posty: 164
Skąd: Ciechanów

Wysłany: 17 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Czym TY teraz będziesz gryzł wampirzasty?

* INgham podrapał się w czerep udając, że intensywnie myśli. Podszedł do hetmańskiego stolika, zabrał pustą butelkę po jOjOwym Mocnym i rozbił ją. Wyszukał najostrzejszy kawałek wielkości połowy kciuka, kształtem z grubsza przypominającym trójkąt. Podszedł do Warlocka i wepchnął mu w dziurkę po kle. Trochę zazgrzytało, zarzęziło i mnich pokazał wszystkim swoje dzieło. *

Nauczyłem się tego w dalekich barach, które odkrywałem jako Inghiana. Pasuje Ci Sewreyu?

___________
Tylko modlitwa może Was zbawić!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sewrey



Dołączył: 11 lutego 2001
Posty: 164
Skąd: Lublin

Wysłany: 17 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Wielkie dzięki mości Inghamie, pasuje idealnie. Polecę sprawdzić jak się sprawuje w akcji... :)

*Wampir zmienił się w nietoperza i wyleciał przez okno w stronę pobliskiej wioski. Z oddali dało się jeszcze słyszeć wołanie:*
- Zaraz wracam, nie wypijcie wszystkiego
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Valturman



Dołączył: 29 października 2002
Posty: 164
Skąd: Z dalekiego Cienia

Wysłany: 17 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

:-)
- To lubie. Samoobsluga.
Val przeskoczyl przs kontuar i zaczal buszowć miedzy trunkami.
- Co komu podac?

___________
Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzia obrócę oko swej jaźni na jego drogę. którędy przeszedł strach nie ma nic jestem tylko JA.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Grenadier



Dołączył: 20 lipca 2000
Posty: 164
Skąd: Opole

Wysłany: 17 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Kielich Dębowej poproszę, jeszcze ranek nie tak blisko, słowik to a nie skowronek.... co ja plotę....
___________
Będziemy się żegnać...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fuuzy



Dołączył: 19 października 2002
Posty: 164
Skąd: Wasilków na Podlasiu (to nieprawda że ludzie porozumiewają się tu językiem gestów i chrząkni

Wysłany: 17 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Fuuzy slysząc propozycję wygramolil się spod stolu.
- Wina karczmarzu... czy co tam masz... zaraz... to nie karczmarz... hmm... nie ważne... wina czy co tam masz... tylko szybko... bo coś czuję, że dlugo tak na tej ladzie nie pociągnę - rzekl elf i zsunąl się z lady na swe legowisko utworzone z odpadów po starych plaszczach...

___________
Mamo! Spójrz! Jestem w Internecie...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Guinea



Dołączył: 20 maja 2000
Posty: 164
Skąd: że znowu!

Wysłany: 18 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

-Wychodzę. *To mówiąc elf udał się w stronę drzwi. Na początek spadł z żyrandola. Potem pozbierał się i lekko zataczając wyminął (albo i nie) różne rzeczy i ludzi stojących mu na drodze, czym naraził się na kilka starożytnych klątw rzuconych pod swoim adresem - niczym innym zebrani nie byli w stanie rzucać w chwili obecnej.*

-Wrócę, gdy trzy ćwierci księżyca przeminą... *to rzekłszy, potknął się o próg i wypadł na zewnątrz*

___________
Achtung! Weasel!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Valturman



Dołączył: 29 października 2002
Posty: 164
Skąd: Z dalekiego Cienia

Wysłany: 20 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Val wyszedł z za kontaru niosąc trunki
-Dobrze źe nie zabrał ze sobą kluczy do piwniczki :lol: , panowie takiego zaopatrzenia dawno ni widziałem
Podał Kielich Dembowej Grenadierowi

___________
Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzia obrócę oko swej jaźni na jego drogę. którędy przeszedł strach nie ma nic jestem tylko JA.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Tarband



Dołączył: 23 listopada 2002
Posty: 164
Skąd:

Wysłany: 20 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Po cichutku wszedł do karczmy, rozejrzał się. Wszyscy zajęci rozmowami nawet nie zwrócili na niego uwagi.
Usiadł w kącie izby uważnie przyglądając się służebnej dziewce.
Zamówił Avastara z Pooloradem. Dawka energi pobudziła jego zmysły. Rubasznie pogładził dziewkę po ramieniu, spłonęła rumieńcem.
Tej nocy będzie jego.

Dyskretnie zamówił Miód królewski i kazał zanieść do stolika gdzie jOjO, Faramir i Ra-v rozmawiali o sprawach wielce radosnych.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
jOjO



Dołączył: 10 stycznia 2000
Posty: 164
Skąd: Onionburg

Wysłany: 21 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Patrzecie! Fto tu się do nas zbliża!!!
- Mniodek!, mniodzio!!! królewski! - zakrzyknął radośnie jOjO

- A Ty możesz se tu z nami siąść :), jakżeś sie już do mniodq przeczepił...

*nie wszystko było zbornie powiedziane, ale kompania się radośnie o Tarbandową osobę powiększyła i ochoczo zabrała do dalszych śpiewów i rozkoszowania się miodem!*

___________
Baruk Khazad!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Tarband



Dołączył: 23 listopada 2002
Posty: 164
Skąd:

Wysłany: 21 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Serdecznie dziękuję Hetmanie.

Tarband skłonił się nisko biesiadnikom. Usiadł do stołu, wziął do ręki szklanice z miodem. Toast pragnę wznieść za miłościwie nam panującego Imperatora Behemota, niech jego komnaty pełne są złota, za jOjO Hetmana by jego broda lśniła cała, za Guinee Grododzierżcę co męzne ma serce, za karczmarza Ilnessa niech zawsze pełna jego kiesa, za Kanclerza Grenadiera by łaskawiej oceniał dzieła. Za wszystkich o których zapomniałem lub rymu na toast wymyślić nie umiałem.

Gawiedź w karczmie okrzyki radości jeła wydawać. Nikt nie wie czy z powodu toastu Tarbanda, czy dlatego że na stołach dziewki zaczęły stawiać dzbany z jOjOwym MOCNYM.

Tarband usiadł, szklanice z dziwna zawartością w ręku trzymał, wzrok jego po karczmie błądził. Tylko Ingham wiedział co robił Tarband, uśmiechnał się i zaczął miód smakować.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Grenadier



Dołączył: 20 lipca 2000
Posty: 164
Skąd: Opole

Wysłany: 21 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Nie odmówię, nie odmówię, w Waści ręce zacny gościu przepić wypada.
Karczma, mimo letniego sezonu polowań na (wstawcie se co chcecie, nie chce mi się dla qfla komuś narażać;) ) tętniła życiem. Nie było karczmarza, ale za to były karczemne okrzyki, śpiewy i toasty...

___________
Będziemy się żegnać...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Faramir



Dołączył: 24 października 2002
Posty: 164
Skąd: za chwilę Poznań

Wysłany: 21 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

...Nie było karczmarza, ale za to były karczemne okrzyki, śpiewy i toasty...

... i trunki, i trunki! Sporo trunków należy przy tym zauważyć. Bardzo bardzo!

- Johoho! - zakrzyknął Faramir na chwilę wyłaniająć się spod stolika. Spojrzenie jego błędne było, i mętne jakowoś, głowa kiwała mu się w kierunkach wszelakich, a on sam sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał upaść na podłogę i zasnąć. Znaczy się siły regenerować.

- Tosz to ciii... pi-ękny toooast - mówił z trudem dziwnie akcentujać słowa. - Tar... Więcej takich płosze...

- Śśś...pewać... to ni dam rady... a...le... spróbuję! - odrzekł z nagłym ożywieniem.

- Tototo - ozwał się po dłuższej chwili - takom piosnkem piknom słyszałem, łod Sewreya... Cza to kontuwować...


a jak wszysko juuusszz wypiiiiijeeeeee..
eee... to sobie... sobie znowu pooopiiijeeeee
ii... yyy...


Zakrztusił się lekko garncem miodu który podesłał Tarband do tego stolika, a który to nieszczęśnie konsumował podczas niezbyt owocnych prób ukazania swego sławetnego we wszystkich klubach karaoke głosu.

___________
Często i gęsto!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sewrey



Dołączył: 11 lutego 2001
Posty: 164
Skąd: Lublin

Wysłany: 22 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

*Do karczmy wszedł Sewrey niosąc w ręku butelkę z resztką jakowegoś napoju dziwnego*

Witajcie Waszmościowie - zakrzyknął

*przysiadł się do stolika i pociągając duży łyk z butelki, powiedział*

ech... wiecie wracam właśnie z tej wioski co to tam za lasem niedaleko...
qrde żesz no, nigdy się tam oni chyba nie nauczą, ledwie mnie miejscowi zobaczyli od razu baby krzyku narobiły - czosnkiem we mnie ciskać zaczęły, chłopy z kołkami jakowymyś z chat wybiegl, wrzeszcząc przy tym okrutnie...
A ja jeno barana żem kciał od nich odkupić, co by coś tu z Wami przekąsić, ale cush zobaczyłem, że z handlu nic nie wyjdzie, więc po wracając dzika ładnego upolowałem....
Ciężkie to cholerstwo, ledwiem go na plecach przytargał a zatrzymywać się dwa razy musiałem co by odpocząć... Kondycja już nie ta sama przez te ciągłe biesiadowanie... ;)

*mówiąc to znów pociągnął łyka z butelki*

No Panowie dzik ładniutki przed karczmą leży, podejmie się kto przyrządzenia??
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Faramir



Dołączył: 24 października 2002
Posty: 164
Skąd: za chwilę Poznań

Wysłany: 23 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Ooooo! Pięknie Sewreyu, dzika zjemy, hoho! A ja wiadomo:

Najlepiej mięso dzicze
smakuje przy dobrej muzyce.

- Więc może ja znowu pośpiewam? ;)

___________
Często i gęsto!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fuuzy



Dołączył: 19 października 2002
Posty: 164
Skąd: Wasilków na Podlasiu (to nieprawda że ludzie porozumiewają się tu językiem gestów i chrząkni

Wysłany: 25 lipca 2003     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Śpiewać? Któż chce śpiewać?
Muszę to wiedzieć bom bardzo chętnie bym się przylączyl... no ale skoro nikt się nie ręczy podjąć wyzwania to może ja bym coś zaśpiewal?
Oczywiste, że nie za darmo...

___________
Mamo! Spójrz! Jestem w Internecie...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
©2002, 2003, 2004, 2005 Jaskinia Behemota
Template made by Valturman.
Powered by gnomePHP.
Pieczę nad Starym Forum sprawuje Crazy.