Imperium Jaskini Behemota
tarcza Witaj na Starym Forum Jaskini Behemota.
Zostało Ono stworzone przez ixcesala z uwagi na problemy z forum Ezboard 10 grudnia 2002. Służyło Jaskiniowcom dzielnie do sierpnia 2005 roku, kiedy to dominium i podwładnych Behemota dotknął Wielki Trek, po którym przez 10 miesięcy Jaskinia nie funkcjonowała.
Wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju Imperium Jaskini Behemota, zarówno poprzez pracę techniczno-graficzną, jak i osobom które współtworzyły klimat - dziękujemy.
Zapraszam do obejrzenia tego swoistego muzeum, które wiąże się ze wspaniałymi wspomnieniami niemałej części Jaskiniowców.
Kasztelan Crazy

Wróć do strony głównej Jaskini Behemota.
Rejestracja (chciałbym klucze)Rejestracja (chciałbym klucze)  

PrzewodnikPrzewodnik      LinksLinkownia     SzukajSzukaj     Śledzone tematyŚledzone tematy     Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ProfilProfil     MieszkańcyMieszkańcy     GrupyGrupy     ZalogujZaloguj
Ostatnio odwiedziłeś nas:
Obecny czas to: 2024-05-3 16:13:19
Autor Wiadomość
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 12 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Witam Cię Sharwyn - powiedział Denadareth wciąż utrzymując humanoidalną postać - Oberżysto, proszę o doskonałe wino dla tej pani.
- Widzę, że przy waszych opowieściach moja jest żałośnie krótka więc uzupełnię ją o szczegóły. Pochodzę z pustynnej Araucanii zwanej Krainą Ognia. Są tam też piękne dżungle, ale to pustynie wręcz olśniewają swoim pięknem. Musicie wiedzieć, że w tych krainach smoki nie dzielą się na barwy jak w Wybrzeżu Mieczy czy Antagrichu ale na żywioły. Wprawdzie wszystkie oprócz wodnych Leviatanów zioną ogniem to jednak te smoki, które można spotkać tu, u nas należą do Smoków Ziemi. Moja rasa to wspaniałe, upierzone Smoki Ognia. Niestety mój ojciec musiał opuścić Araucanię z powodu zajmowania się magią śmierci (nie mylić z nekromancją) i dotarliśmy aż do Barsawii. Tu postanowiliśmy założyć terytorium. Na cel wybraliśmy smoka, który niedawno został wykluczony z tamtejszej społeczności. Było nas dwóch, on jeden. Walka musiała być krótka. I była. Tyle, że to Odszczepieniec wygrał. Ojca zabił, mnie zniszczył skrzydła i skazał na banicję. Tak się tu znalazłem.

- Cieszy mnie to co mówisz, szlachetny Lobo - tu Denadareth ukłonił się lekko - jeśli będę mógł tu znaleźć dom to może nawet bez żalu porzucę... mniejsza o to. Kto następny.

Widać było, że w tej postaci smok nie panuje tak dobrze nad mimiką jak w naturalnej. Każdy odniósł wyrażenie, że Denadareth nie powiedział całej prawdy.

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Islington



Dołączył: 7 czerwca 2004
Posty: 164
Skąd: Z otchłani półmroku (teraz masz się zacząć bać)!Spooky!

Wysłany: 12 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Kolejni zbrojni - westchnął Islington - i znów przeszłość i przeszłość, Lobo ma rację, tu jest nasze miejsce, przynajmniej narazie. I przynajmniej do następnego kufelka - powiedział uśmiechając się do Ilnessa - Lobo, ciekawi mnie ta twoja piersiówka. Skąd masz tak potężny przedmiot? Wiem wiem, ciekawość to pierwszy stopień do krainy umarłych, ale jednak chciałbym wiedzieć - powiedział z niemałym zaciekawieniem. Islington nagle wstał i poszedł po dodatkowy stolik, który przystawił do pierwszego sprawiając, że nie było już tak ciasno
- Lubię luźną atmosferę - wyjaśnił
- Pani Sharwyn, z niemałym zaszczytem przedstawiam ci się. Jam jest Islington. I pochodzę z krain, w których słoneczna pogoda jest niespotykana. Panuje tam mróz i zima, ale ja to lubie i nie przeszkadza mi to, bo jestem gorącym magiem - usmiechnął się do niej serdecznie i wypił jej zdrowie.

___________
"Ironia losu bywa czasem ironiczna"
"Ty wiesz swoje, ja znam prawdę"
"Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Lobo



Dołączył: 18 listopada 2002
Posty: 164
Skąd: i po co?

Wysłany: 12 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Ta tutaj? - spytał Lobo wskazując małą brązową butelczynę - Jej historia nie jest może wspaniałą opowieścią o księżniczkach i czarnoksiężnikach ani o rycerzach w lśniącej zbroi. Po prostu szedłem kiedyś przez las i potknąłem się o konar powalonego drzewa. Gdy wstałem ujrzałem coś błyszczącego pomiędzy gałęziami. Była to mała skórzana piersiówka, towarzyszy mi juz od ponad 10 lat i nie zamierzam się z nią rozstawać. A najpiękniejsza związana z nią historia to opowieść o moim ślubie. Bowiem pewnego dnia siedziałem sobie pod drzewkiem przy ognisku i popijałem sobie jakby nigdy nic aż tu nagle pojawiła sie ona. Najpiękniejsza i najmilsza elfka jaką kiedykolwiek widziałem i zobaczę. Tak się szczęśliwie złożyło, że moja flaszka z pędzoną na denaturacie trutką na kaktusożerne wielbłądy polarne różni sie od tej piersiówki jedynie kolorem. Więc niewiele myśląc pociągnąłem sobie trutki na wielbłądy i tak mi uderzyło do głowy, że się oświadczyłem. Kilka dni później byłem już żonaty, to było chyba z rok temu...ależ ten czas leci... - zamyślił się.

Lobo, tekst przez Worda przepuszczaj albo poprę te tagi Enletha.
Sulia

Sul:Ja sam je popieram:P a worda nie mam, więc nie przepuszczam.

___________
Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Iscandel



Dołączył: 16 marca 2004
Posty: 164
Skąd: Turek a posty z serca ;)

Wysłany: 13 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Isc po słowach Delein przybliżył sie do niej znacząco.Przywitał się z Lobo i słuchał z uwaga o czym dyskutują podziwiając równocześnie Delein . Gdy nagle drzwi gospody otworzyły się szeroko. Stanęła w nich piękna kobieta, z dwuostrzowym mieczem w ręku, ubrana w białą suknię. Jej długie rude włosy unosiły się i opadały delikatnie z każdym podmuchem wiatru. Podeszła do ich stolika i się przdstawiła miał na imie Sharwyn. Isc kojarzył ją skoś ale nie miał bladego pojecia skąd wydawał mu się że spotkał już tą bardkę w jakieś innej oberży lub karczmie. W odpowiednim momencie rzekł:

- Opowiedz nam o sobie, Sharwyn.

Po wysłuchaniu opowieści był już przekonany, że już ją gdzieś widział ale nie miał czasu na zastanowianie; o sobie zaczął opowiadać Denadareth z którym Isc znalazł wspólny język. Nagle Isc usłyszał kawałek o skrzydłach. Coś ukłuło go w serce, wiedział już, że mają ze sobą wiele wspólnego.
Nagle Delein powiedziała swoim słodkim głosem:

- Isc teraz twoja kolej, opowiedz coś o sobie.
- yyy...ja nie wiem czy bedziecie chcieli tego słuchać to skomplikowana historia... (w głosie Iscandela po raz pierwszy można było wyczuć nutkę niepewności) ...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 13 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

-yyy ja nie wiem czy bedziecie chcieli tego słuchać to skąplikowana historia... (w głosie Iscandela po raz pierwszy można było wyczuć nutkę niepewności) ...
- Ależ oczywiście, że będziemy chcieli ją usłyszeć - zapewniła Delein
- Poza tym - dodał Denadareth - skomplikowane historie są bardziej zajmujące . Nalegamy byś nam o sobie opowiedział Iscandelu. -

Smok zwrócił się do Islingtona:
- Dosunięcie tego stolika to był dobry pomysł.- uśmiechnął się - coraz więcej nas się tu gromadzi -

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Delein



Dołączył: 4 czerwca 2004
Posty: 164
Skąd: Fexen

Wysłany: 13 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

-Miło mi Cię poznać, Sharwyn. Wreszcie dołączyła do nas kobieta. Już myślałam, że pozostanę jedyną przedstawicielką płci pięknej w tej oberży.
W przeciwieństwie do Isca, Delein nic a nic nie kojarzyła nowoprzybyłej.
Zadowolona była z tego, że krąg opowiadających poszerza się z minuty na minutę.
-Każdy z nas dość obszernie opowiedział swoją historię, Iscandelu, więc uważam, że wypadałoby zrobić to samo z Twojej strony- uśmiechnęła się do niego, ciekawa tego, co powie. Jak na razie odczuwała względem niego coraz większą sympatię.
Z resztą nie było tak mikogo, kto by jej jak na razie czymś podpadł.
Zastanawiała się tylko, czemu Amran postanowił odłączyć się z dyskusji...

___________
l|Lassi lantar laurie surinen|l
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Iscandel



Dołączył: 16 marca 2004
Posty: 164
Skąd: Turek a posty z serca ;)

Wysłany: 13 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Każdy z nas dość obszernie opowiedział swoją historię, Iscandelu, więc uważam, że wypadałoby zrobić to samo z Twojej strony- powiedziała Delein

- Ach... niech będzie... zrobie to dla Ciebie. Tylko nie mówcie, że nie ostrzegałem, jest ona bardzo długa…

W tym momencie skupił się przez chwilę i zaczął :
-Pewnego razu do, przepraszam ale przemilczę nazwę, powiem ogólnikowo miasteczka Elfów przyjaźnie nastawionego do przybyszów wkroczył człowiek; przynajmniej wszyscy myśleli, że był człowiekiem. Wkroczył do tamtejszej oberży i poznawał mieszkańców. Jego hojność w rozdawaniu pieniędzy była przyjmowana z entuzjazmem, każdy lubi kiedy ktoś inny za niego płaci. Z dnia na dzień był tam coraz bardziej lubiany a wieści o nim w roli jakiegoś bogacza doszły do rady starszych. Po naradach rada postanowiła go hmmm po prostu oszukać i wykorzystać jego majątek. Nie wiedzieli co ich czeka, głupcy. Jeden z członkow rady dostał zadanie, żeby zostać jego bliskim przyjacielem. Każdego wieczora towarzyszył Merfonowi w karczmie.

- Merfonowi? - zapytał Denadareth.

- Tak, właśnie tak się nazywał ten przybysz- Isc kontynuował dalej
- Ich znajomośc była coraz lepsza, w końcu Grimurg - wyprzedził pytanie Denadaretha - członek rady, zaprosił przybysza w gościnę nie wiedząc o nim praktycznie nic. Przybysz przyjął gościnę, poznał nawet całą radę, której umiejętnie doradzał, ale to nie jest ważne, ważne są tylko fakty. które działy się w domu Grimurga. Grimurg miał córkę, dosyć młodą jak na elfkę, nazywała się Aspela i jak nie trudno się domyślić zainteresowała się ona Merfonem, zresztą z wzajemnością. Merfon finansując liczne projekty i ekspansje miasta miał nadzieje pojąć ją za żonę. Kiedy wyszedł z tą prośbą naprzeciw radzie, został wręcz wyśmiany. W niedługim czasie został wtrącony przez swego przyjaciela do więzienia za uczestnictwo w jakieś opłaconej bójce. Żeby dobić go jeszcze bardziej szybko zorganizowano zaślubiny Apeli z kandydatem, którego wybrał Grimurg. Chociaż magia elfów była potężna, Merfon w wściekłości przełamał zaklęcia i porwał Apele. Trudna jednak nazwać to porwaniem, ponieważ ona poszła z nim dobrowolnie. Rada nie dała za wygraną i poszukiwała ich z pełną zawziętością.

W tym momencie na chwilę przerwał i wziął łyk z kufla, potem drugi.
- Co robisz? - powiedziała Sharwyn - nie trzymaj nas w niepewności i kontynuuj swoją historię.

- Tymczasem Aspela wraz Merfonem żyli sobie całkiem dobrze jak to zakochani, nie martwili się tym, że są poszukiwani. Jednak życie nie jest takie piękne. Dziesięciu zbrojnych z Grimurgiem na czele odnalazło ich. Mieli pewne trudności z ich pojmaniem. Merfon był całkiem zdolnym magiem. Ta mała bitwa była nawet wyrównana, a z minuty na minutę szala zwycięstwa przechylała się na stronę zakochanych, ale zdarzył się wypadek. Aspela została śmiertelnie postrzelona. Merfon wiedział, że jest tylko jedna szansa, żeby ją uratować. Najeźdzcom pokazał w końcu swoje prawdziwe oblicze. Otóż był on Asimarem, czyli płynęła w nim krew Dev. Rozwinął swoje białe skrzydła a najeźdźcy zamarli w niepewności. Wykorzystał to. Wiedział że niektóre Devy mają moc wskrzeszania. Spróbował, zebrał całą swoją moc zarówno magiczną jak i witalną, usłuchał swojego serca a słowa same wychodziły mu z ust…

W tym momencie urwał zdanie.

- Chyba nie przerwiesz w takim momencie. Zobacz tylko jak wszyscy przejęli się tą opowieścią - rzekł Islington.

Isc spojrzał na wszystkich wokół i kontynuował:
-Zaklęcie powiodło się - Delein i Sharwyn odetchnęły z ulgą

- Ale Merfon padł z wycieńczenia. Grimurg wykorzystał to szybko i go pojmał. Córkę zabrał z powrotem do miasta a Merfona jako rzadki okaz stworzenia sprzedał czarodziejom z Thay. Grimurg jednego nie przewidział. Aspela urodziła dziecko - tu Isc znów załamał glos, po chwili milczenia dodał - Mnie…

Zebrani wokół niego mieli mieszane uczucia, nie wiedzieli co powie dalej. Jedynie Denadareth szepnął do siebie
- Czyżby to był Light...

Isc tego nie usłyszał i mówił dalej - To byłem ja, Grimurg chciał mnie uśmiercić, ale Merfonowi udało się uwolnić. Zakradł się w nocy i mnie wykradł. Została na nas nasłana gildia skrytobójców. Od najmłodszych lat ojciec szkolił mnie w rzemiośle walki. Wiele bólu, złamanych kości i poświęceń kosztował mnie ten trening. Ojciec nie wiedział, czy będę posiadał magiczne zdolności, więc także uczył mnie walki mieczem i łucznictwa jak na elfa przystało. Grimurg nie mógł ścierpieć naszego istnienia. Oprócz Gildii nasłał na nas najemników wystawiając pokaźną nagrodę za nasze głowy. Razem z Merfonem ćwiczyliśmy każdego dnia wytrwale, mieszkaliśmy w lesie, więc trudno było nas znaleźć. Pierwsze postępy magiczne osiągnąłem w zielarstwie, ale w niedługim czasie zacząłem opanowywać magię żywiołów.

Islington zapytał - A co z najemnikami? Dali wam tak spokojnie mieszkać, ktoś musiał wiedzieć gdzie jesteście?

- Oczywiście że nie dali. Znajdywali nas wielokrotnie, wielokrotnie też zastawiali na nas pułapki. Ale jakoś udało nam się przetrwać. Kiedy dorosłem miejsce naszego pobytu było dla każdego oczywiste, więc zaczęliśmy podróżować. Byliśmy najemnikami, ale wielokrotnie byliśmy buntownikami, ponieważ nie słuchaliśmy rozkazów zabijania kobiet i dzieci. Ten zawód nie zwiększył grona naszych przyjaciół. Merfon najął się jako strażnik u bogacza lorda Xaviera a ja zostałem poszukiwaczem przygód. Podróżując po świecie zwiedziłem wiele miejsc, poznałem także wiele przydatnych rzeczy. W końcu spotkałem wielkiego maga Dalwynda. To on ujrzał we mnie wielką moc. Odkrył we mnie Deve i nauczył mnie wykorzystywać moc, która we mnie tkwiła.
Kiedy ja byłem uczniem Dalwynda, Marfon zdobywał zaufanie Xawiera. Razem z Dalwyndem przybyliśmy na ziemie lorda Xawiera. Merfon zdążył zostać już jego przyjacielem i pierwszym generałem zarazem. Mając do dyspozycji mała armię i grupkę magów postanowiliśmy odzyskać Apele. Wybuchła z tego całkiem spora wojenka na północy. Nie będę się rozgadywał w tej kwestii.

Denadareth wiedząc już od pewnego czasu kim jest Isc, dodał:
- Całkiem spora hehe, czemu tak delikatnie ją nazywasz? To była przecież jedna z najdłuższych otwartych wojen właścicielów ziemskich.
- Zgadza się... tylko niewiele osób wie jaki był jej początek ...
- Miłość - dodała Sharwyn
- Lepszy to powód niż żądza władzy- rzekła Delein

Isc uśmiechnął się do Delein i mówił dalej:
- Wojna była długa, ale Merfonowi udało się. Odzyskał swoją ukochaną, a Grimurga spotkała śmierć, lecz wojna się nie skończyła. Xawier musiał się teraz bronić przed całą radą i ich sojusznikami. Nie opuściliśmy przyjaciela w potrzebie i walczyliśmy po jego stronie. Nie będę opisywał żadnych swoich czynów. Jak wiecie, wojna niedawno się skończyła. Merfon odzyskał majątek i osiadł wraz z Aspelą a ja podróżowałem dalej, aż trafiłem tutaj. Na szczęście trafiłem tutaj - dodał, patrząc na Delein.

Po chwili dodał - Mam tylko nadzieję, że nie zanudziłem was tą opowieścią??
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 13 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Podobała mi się Twoja historia Iscandelu - uśmiechnął się Denadareth. Wciąż nie potrafił zbyt dobrze panować nad ludzką twarzą i pojawiały się na niej uczucia do których żaden smok by się nie przyznał.

- Zastanawia mnie jedno... zawsze uważałem wojny o kobietę czy też o miłość za idiotyzm... jednak teraz muszę zmienić zdanię. Walczyłem o terytorium, władzę, pozycję, dumę, zemstę, pieniądzę... nigdy jednak nie walczyłem o miłość. Nigdy. NIGDY. - w oczach Denadaretha znów zapłonął ogień, potężniejszy niż podczas obu poprzednich kłótni... po czym się uspokoił. - Nie ma tu smoczyc z mego rodzaju a zresztą... Wśród smoków niewiele jest miłości. Czy to możliwe, że nasza rasa jest przeklęta. Za całą naszą moc ? Czy to możliwe, że ja jestem przeklęty - to ostatnie zdanie Deanadareth wyszeptał jakby do siebie.

Smok zatopił się w myślach nie zważając na nikogo...

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Delein



Dołączył: 4 czerwca 2004
Posty: 164
Skąd: Fexen

Wysłany: 14 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Po chwili dodał mam tylko nadzieje że nie zanudziłem was tą opowieścią??

Delein siedziała jak wryta.
Za długo mnie nie było wśród ludzi...stanowczo, pomyślała, po czym zamrugała oczami odzyskując "przytomność umysłu".
-Naprawdę piękna historia. Skora byłabym nie uwierzyć, że jest prawdziwa, ale jeśli siedzi obok mnie elf, który brał w niej bezpośrednio udział...
Spojrzała po twarzach innych słuchaczy. Większość z nich siedziała dalej w zamyśleniu, inni zaczęli żywo dyskutować między sobą.

Zastanawiał ją tylko stan Denadaretha. Odkąd tu siedzieli miał napady różnorakich uczuć- od typowo smoczej furii do melancholii i zamyślenia. Miała nadzieję, że to tylko tymczasowe humory...

___________
l|Lassi lantar laurie surinen|l
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 14 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Yhm - westchnął Denadareth odpowiadając na jakieś zbliżej niesprecyzowane pytanie po czym zamyślony wziął pełen łyk soku jabłkowego nie zauważywszy nawet... że soku w szklance nie ma...

- Może warto będzie... - zasyczał do pustej szklanki nieświadom, że głos zmienia mu się na smoczy - czy to możliwe, że my... -

Do uszu rozmawiających docierały tylko urywki zdań smoka i nikt nie zwracał na nie specjalnie uwagi podczas dyskusji o historii Iscandela.

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Iscandel



Dołączył: 16 marca 2004
Posty: 164
Skąd: Turek a posty z serca ;)

Wysłany: 14 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Yhm - taki odgłos wydał Denadareth patrząc na swoją szklanke
- Drogi Ilnessie, kolejka dla wszystkich, czego tam tylko będą chcieli! -krzyknął Isc.
Zwracając się do Denadaretha - A teraz towarzyszu opowiedz nam co Cię gnębi. A może maszs jakieś pytania dotyczące mojej osoby??
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 15 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- A teraz towarzyszu opowiedz nam co Cię gnębi. A może maszs jakieś pytania dotyczące mojej osoby?? - zapytał Iscandel

Denadareth podniósł wzrok, spojrzał w oczy Iscandelowi lecz o dziwo tym razem nie było w nich ognia tylko coś innego...

- Nie powiedziałem wam całej prawdy - zaczął smok - kiedy ty Delein pochwaliłaś moją umiejętność zmiany kształtu nie był to dla mnie komplement. Owszem było mi miło ale... zresztą od początku. Mimo braku skrzydeł zdobyłbym pozycję w tutejszej hierarchii smoków, niewysoką ale zawsze nie byłbym skazany na tych dwunogów - w jego głosie zabrzmiał typowy drakocentryzm i smocza duma ale zaraz potem Denadareth wbił wzrok w stół.
- Przepraszam, nie chciałem was urazić. Chodzi o to, że nie starałbym się tak bardzo znaleźć swojego miejsca wśród waszych ras gdybym mógł dołączyć do swojej. Otóż przybieranie formy człowieka idzie mi coraz łatwiej... ale co raz trudniej idzie mi powrót do smoczej postaci. Czasem po dłuższej hibernacji gdy się budzę stwierdzam, że bezwiednie się przemieniłem. To druga (oprócz zniszczenia skrzydeł) klątwa Odszczepieńca. Nie mógł pozbawić mnie smoczej mocy więc postanowił ograniczyć ją zamykając w ludzkim ciele. -
Smok napił się jOjOwego mocnego (inna rzecz, że z kufla Islingtona ale nikt nie zwrócił na to uwagi) po czym zaczął mówić dalej.
- Wiedzcie, że coś takiego jak bezwolna przemiana w dwunoga, chociażby częściowa jest wielką hańbą na smoczym honorze. W końcu kto chciałby być kimś TAKIM - tym razem o dziwo w głosie smoka nie było pogardy
- Słuchając waszych historii doszedłem do wniosku, że nie jest to żadną hańbą. Wasze rasy pod wieloma względami dorównują mojej a w kilku ją przewyższają. Na przykład miłość wśród mych braci jest rzadkością. Widzę, że znalezienie miejsca wśród was nie będzie takie trudne jak myślałem... ale to nie zmienia faktu, że boli mnie tracenie czegoś co miałem i co kochałem całe życie. I jeszcze ten przeklęty brak skrzydeł. Nie wyobrażacie sobie jak cudownie jest latać... Nadal będę smokiem ale to nie to samo. Chociaż jesteście cudownymi stworzeniami wasze ciała nie są dla smoka. Po prostu. Nie wiem jak sobie z tym poradzę. -

Denadareth popatrzył po towarzyszach udając wesołość.

- No, ale dość narzekania. Mam nadzieję, że was nie zanudziłem na śmierć. Na czym skończyliśmy ?- zapytał z wymuszonym uśmiechem.

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nami



Dołączył: 9 czerwca 2003
Posty: 164
Skąd: From the night I kissed you goodbye...

Wysłany: 15 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Gdy drzwi oberży otworzyły się, wszyskie obecne osoby zwróciły głowy w tamtą stronę.... Rozmowy przycichły.... wydawało się, że każdy przygląda się dziwnemu przybyszowi...

Przez portal przechodziła postać okryta w czarny jak noc płaszcz. Nie wiadomo jakiej jest płci, ponieważ postura tej osoby nie zdradzała nic, a twarz miała ukrytą pod kapturem....

Przy wejściu zlustorwała pomieszczenie ledwo zauważalnym wzrokiem... w końcu podeszła do kontuaru i zdjęła kaptur...

Ludziom, i nie tylko ludziom, zgromadzonym w oberży ukazało się piękne, subtelne lico mroczej elfki.
Jej oczy były ciemnoniebieskie a włosy czarne, gdy opadły na szatę nie można było ich odróżnic od ubrania...

- Oberżysto, piwo! - powiedziała melodyjnym głosem.

___________
I loved you a lot
to need you a lot
I leave you alone...


Guano Apes - Living in a lie
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 15 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Nami - smok ucieszył się, że może wreszcie oderwać się od swych ponurych myśli - To ja, Demadareth. Czy nie zechciałabyś zaszczycić nas swym towarzystwem ? -

I uśmiechnął się czekając na odpowiedź.

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nami



Dołączył: 9 czerwca 2003
Posty: 164
Skąd: From the night I kissed you goodbye...

Wysłany: 15 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Nami odwzajemnia uśmiech Denadaretha i z kuflem dosiada się do dziwnej grupki...
___________
I loved you a lot
to need you a lot
I leave you alone...


Guano Apes - Living in a lie
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 15 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Wspaniał Nami, nie wiem kogo znasz więc przedstawię Ci wszystkich - zaczął Denadareth - ta bardka to Sharwyn, druidka to Delein, zakapturzony mroczny elf to Lobo. Ten pół-elf to Iscandel czy też Isc-O-Ciekawej-Przeszłości. Ten uśmiechający się pod nosem elf to mag, Mistrz Islington...-
- Jam jest Mistrz Islington ! - wykrzyknął Mistrz Islington
- Ten zaś wojownik to Amran z Zapomnianych Królestw - Denadareth wciąż utrzymujący ludzką postać rozejrzał się... - to chyba wszyscy. Witamy Cię Nami. Czy powiesz nam coś o sobie ? -

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Iscandel



Dołączył: 16 marca 2004
Posty: 164
Skąd: Turek a posty z serca ;)

Wysłany: 16 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Nie wyobrażacie sobie jak cudownie jest latać...
- Isc uśmiechnął się pod nosem, oj cudowne uczucie z tym się z tobą zgadzam Denadareth.

Do karczmy nagle przeszła przeaz portal zakapturzona postać. Kiedy Denadareth przedstawiał wszystkich zebranych Isc podszedł do Ilnessa, zabrał pierwszy lepszy kufel jOjOwego i wręczył Nami.
-Czuj się u nas jak u siebie w domu - powiedział tylko tyle i zaczął dalej zabawiać rozmową Delein.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
DruidKot



Dołączył: 16 stycznia 2004
Posty: 164
Skąd: z odległych zakamarków geografii :P

Wysłany: 16 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Drzwi ponownie otworzyły się z hukiem lecąc na ścianę. Były już mocno poobijane, więc tym razem wypadły z zawiasów. Wędrowiec westchnął i wstawił drzwi na ich pierwotne miejsce. Skarcił się w duchu, że to akurat on je zepsuł, po czym podszedł do Ilnessa.

- Herbatę Ice Di poproszę, jeśli można...

Ruszył w kierunku największego stolika. Był mocno przeludniony... Półelf westchnął i usiadł przy stoliku obok.

___________
Rychłoż się zejdziem znów?

o ortografii || o łańcuszkach
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Lobo



Dołączył: 18 listopada 2002
Posty: 164
Skąd: i po co?

Wysłany: 16 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

-Już się znamy... - rzekł Lobo kłaniając się nisko przed nowoprzybyłą - choć dawnośmy się nie widzieli - rozejrzał się wokół i sięgnął po kufel - Ech, ale nas się tu nagromadziło...jeszcze parę kolejek postawicie to wam pieniędzy braknie... hehe. W każdym bądź razie mi już proszę nie lać!

Lobo...jak nie Word to proszę o cokolwiek co błędy wyłapuje. Albo... 8) Isca też proszę o pisanie w Wordzie. Albo... :P
Sulia

___________
Tak dryfuje nam życie,
po omacku, we mgle...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Delein



Dołączył: 4 czerwca 2004
Posty: 164
Skąd: Fexen

Wysłany: 16 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Delein uważnie przyjrzała się nowoprzybyłej Nami.
-Witaj. Wiele o Tobie słyszałam z opowiadań Denadaretha- powiedziała, odrywając się na chwile od bardzo przyjemnej rozmowy z Isciem-a tak nawiasem- miałaś niezłe wejście.

Zauważyła postać, która przemknęła się obok ich stolika. Lekko ją to zdziwiło, biorąc pod uwagę fakt, że chwilę przedtem wstawiła ona wyrwane przez siebie z zawiasów drzwi z powrotem na swoje miejsce.

Elfka wróciła do rozmowy z Iscandelem...

___________
l|Lassi lantar laurie surinen|l
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nami



Dołączył: 9 czerwca 2003
Posty: 164
Skąd: From the night I kissed you goodbye...

Wysłany: 16 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Witaj Delein.

Nami wyszczerzyła zęby w uśmiechu, co, po części, groźnie wyglądało....

- Den, co jej naopowiadałeś o mnie? 8)

___________
I loved you a lot
to need you a lot
I leave you alone...


Guano Apes - Living in a lie
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Eon



Dołączył: 16 stycznia 2004
Posty: 164
Skąd: ..zza wydm przy ognisq...

Wysłany: 17 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

*Przez rozklekotozbiodegradowane drzwi wszedł mnich..
Znał to miejsce, bywał już tutaj - uśmiechnął się do Ilness'a i skierował swe kroki q stolnicy Oberżysty..
Po drodze zauważył pękaty stolik, przy którym to siedziało zacne grono:
kilku elfów, ludzi, morfujący smok (miał przyjemność już poznać poza lokalem tymże), który zasłaniał resztę..*
(..goblinów..? chochliqw..? pijanych ogrów..? - jakkolwiek - nie widać było wszystkich..chehie..)
- Nalejta waćpan miodu pysznego; mmm..!..miętą pachnący.., do tego jarzyny jakoweś i mleka koziego..
*rymnął niechcący..
..ino w humorze dobrym był.. ..od zawsze..chehie.. ..i oparłszy się o blat, spoglądnął teraz baczniej, co to się w wystroju..chehie..oberży zmieniło..
Czekając na zamówienie wesoło do samotnego Druid'a skinął, lecz uwagę przykłuł ku biesiadnikom przy stoliku 17; czyli tym z obłamanym, kutym numerem z mosiądzu..*

___________
Cytat:
"Wiedzcie to, bracia moi umiłowani. Każdy człowiek ma być prędki do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do srogiego gniewu;"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Sharra



Dołączył: 11 kwietnia 2004
Posty: 164
Skąd: Z twoich najgorszych sennych koszmarów. A w dodatku nie znikam, jak się budzisz...

Wysłany: 17 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Sharwyn, nieco zaspana, zerwała się nagle.
- Co się stało? - zapytała Delein.
- Nie... nic. Ja tylko pomyślałam sobie, że może zechcecie usłyszeć bardziej szczegółową historię mojego życia.
- Opowiedz ją nam - powiedział Iscandel.
Bardka wyciągnęła ręce przed siebie i wyszeptała słowa nieznanego nikomu zaklęcia. Oberża "Pod Rozbrykanym Ogrem" nagle zniknęła. Grupa pojawiła się w pięknym mieście pełnym ludzi, elfów oraz mieszanek tych ras.

Sharwyn wskazała kobietę stojącą niedaleko potężnego zamku w centrum grodu.
- To moja matka, a to miasto nazywa się Neverwinter - po chwili dostrzegła zdumienie na twarzy wszystkich, łącznie z przyzwyczajonym do magii smokiem Denadarethem. - To tylko iluzja, nie obawiajcie się.
- Tak jak wam opowiadałam, nie znałam mojego ojca, więc nie jestem w stanie wam go pokazać. Ale wróćmy do opowieści. Moja matka czeka na starego Lorda Matheeva Fadringthona, aby dokładniej omówić sprawy moich zaręczyn. W tej chwili zabawiam ludzi w Księżycowej Masce, więc nie powinnam nic wiedzieć o tym spotkaniu. I nie wiedziałabym, gdybym w tej chwili nie wyjrzała przez okno - bardka wskazała dziewczynę wyglądającą przez okno olbrzymiego budynku.
- Nic się nie zmieniłaś... - powiedział Lobo.
- Jako, że mój znajomy łotrzyk nauczył mnie kilku szpiegowskich sztuczek, odczytałam słowa mojej matki z warg. Postanowiłam, że będę udawać, że wszystko jest tak jak powinno.
Sceneria zmienia się, tym razem grupa pojawiła się w obszernym pomieszczeniu.
- To jest główny hall posiadłości Fadringthonów. Tu miał się odbyć mój ślub. Tak jak zapewne pamiętacie, nie odbył się i nigdy nie odbędzie.
Sharwyn machnęła ręką, znowu pojawiło się Neverwinter, pogrążone w mrokach nocy.
- Ta zakapturzona postać - bardka wskazała dłonią niewielką przygarbioną istotę - to ja, poddana efektom magicznej iluzji. Za chwilę opuszczę Neverwinter, aby nigdy do niego nie wrócić. Teraz wiem, że dobrze wtedy zrobiłam, chociaż mam nadzieję jeszcze je odwiedzić. Widzicie, bramy się otwierają, mój ukochany życzy mi powodzenia i wychodzę. Uciekam z płaczem w kierunku północnego traktu.
Bardka macha ręką.
- Teraz musicie biec dosyć szybko, jeśli chcecie zobaczyć wszystko. To jest Las Czarnydrzew, miejsce nawiedzone i opuszczone. Legenda głosi, że gdzieś w nim jest ukryta wioska wiecznej nocy, która czeka na swojego bohatera. Chciałam przebiec przez ten gaj jak najszybciej, słyszałam o wielu "tajemniczych zaginięciach" w tej okolicy. Do tej pory zastanawiam się, jak mi się to udało. Dobiegłam do miejscowości Port Llast, i myślałam, że znajdę tam kres mojej wędrówki.

Nagle, Sharwyn mdleje.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 17 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Danadareth ocknął się z głebokiego zamyślenia.

- Witajcie Eonie i Druidzie. Miło was widzieć wśród nas. - zwrócił się do Nami - Ależ milady, o tobie można mówić tylko w samych superlatywach. Tego co dla mnie zrobiłaś, nie zapomnę i jestem ci winien posłuszeństwo.
Coraz więcej nas tu jest. Islingtonie, Amranie czy możecie dosunąć nowy stolik? Dziękuję. Trzeba by nieco wszystko uporządkować. Dziękujemy ci Sharwyn za bardziej szczegółową wersję i to z efektami specjalnymi. Ja w szczegóły wdawać się nie będę, wybaczcie dalej zbyt mnie to boli. Niech opowie coś o sobie Nami, Eon, Druid, Islington czy Amran. I wspaniały Oberżysto jeszcze kolejkę dla wszystkich!

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Tarband



Dołączył: 23 listopada 2002
Posty: 164
Skąd:

Wysłany: 17 czerwca 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Do oberży zajrzał nieśmiało Tarband. Nieczęsto można go tu spotkać. Zwabiony ciekawością i informacjami, że pięknych dam na metr kwadratowy jest tu bardzo wiele. Przycupnął przy kominku i począł przyglądać się cudnym ...

Zastanowiło go tylko czemu nikt nie pomaga omdlałej Sharwyn.

Tak być nie może by damę w potrzebie samą sobie zostawić....

- Pani wszystko w porządku czy mogę jakoś pomóc?? - skłonił się nisko - Tarband do usług.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
©2002, 2003, 2004, 2005 Jaskinia Behemota
Template made by Valturman.
Powered by gnomePHP.
Pieczę nad Starym Forum sprawuje Crazy.