Imperium Jaskini Behemota
tarcza Witaj na Starym Forum Jaskini Behemota.
Zostało Ono stworzone przez ixcesala z uwagi na problemy z forum Ezboard 10 grudnia 2002. Służyło Jaskiniowcom dzielnie do sierpnia 2005 roku, kiedy to dominium i podwładnych Behemota dotknął Wielki Trek, po którym przez 10 miesięcy Jaskinia nie funkcjonowała.
Wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju Imperium Jaskini Behemota, zarówno poprzez pracę techniczno-graficzną, jak i osobom które współtworzyły klimat - dziękujemy.
Zapraszam do obejrzenia tego swoistego muzeum, które wiąże się ze wspaniałymi wspomnieniami niemałej części Jaskiniowców.
Kasztelan Crazy

Wróć do strony głównej Jaskini Behemota.
Rejestracja (chciałbym klucze)Rejestracja (chciałbym klucze)  

PrzewodnikPrzewodnik      LinksLinkownia     SzukajSzukaj     Śledzone tematyŚledzone tematy     Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ProfilProfil     MieszkańcyMieszkańcy     GrupyGrupy     ZalogujZaloguj
Ostatnio odwiedziłeś nas:
Obecny czas to: 2024-05-3 8:58:18
Autor Wiadomość
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 20 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Nagle bystre oko Bubeusza dostrzegło ciemną sylwetkę pod stołem. Podszedł bliżej, nie kryjąc obaw.
- Fristron! - warknął do maga - Obudźżeż się! Nie mogłeś się schlać później?
Mag z AvLee jęknął coś niewyraźnie. W każdym razie Bubeusz wolał, by było to niewyraźne.
Nagle Frist podniósł głowę.
- Nie jestem zalany - powiedział z uporem - to jeden z tych fruwających zegarków trafił mnie w głowę i nieco spadłem. A tak swoją drogą, czemu Nabu tak śmierdzi czosnkiem i cebulą?
Spojrzenie Buba pobiegło za wzrokiem maga z AvLee.
- Teraz Dragonis jest nieprzytomny - westchnęli naraz, kręcąc głową.
Nabu podszedł wolnym krokiem to dwójki magów.
- Hm... nie widziałem cię przez jakiś czas tu Fristronie, ale... jestem pewien że się przesłyszałem... nie mówiłeś nic przypadkiem o czosnku i cebuli.
Bubeusz wycofał się na strategiczną pozycję przy wyjściu, po czym wyszedł z Oberży "na minutkę".
- Nie... skąd... - zaczął kręcić Fristron
- Cieszę się - powiedział zjadliwie Nabu - bo ja mógłbym powiedzieć, że zajeżdżasz ptasim kałem. Gustowna czapeczka, swoją drogą.
Fristron spojrzał zdumiony na druida, po czym podbiegł do lustra. Rzeczywiście, na głowie spoczywała dziwna biała kulka, która nieco zajeżdżała. Zawstydzony czmychnął do łązienki.
Tymczasem Nagash, uwięziony w ciężkim kopcu z zegarków patrzył z przerażeniem na kupca, który doszedł do siebie i podchodził ze złowrogą miną.

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonis



Dołączył: 8 lutego 2005
Posty: 164
Skąd: Ze smoczego raju, gdzie mięcho jest nieszczęśliwe

Wysłany: 20 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Dragonis powoli doszedł do siebie. Zerknął na Nagasha, który zegarki miał pochowane chyba we wszystkich możliwych miejscach, na kupca powolnym krokiem podchodzącego do lisza z miną rzędu "teraz mi nie uciekniesz... " i na Fristrona, który biegnąc do łazienki potrącił paru gburowatych i poddenerwowanych krasnoludów. Nie wiedzieć czemu, przed łazienką ustawił się rządek krasnoludów z toporkami, a mag z Avlee siedział w niej dziwnie długo. Półsmok powoli wstał, starając się mijać spojrzenie Nabu (nie chciał zdemolowanych stolików), i powoli wyszedł na polankę w pobliżu oberży. Zaraz rozległ się w niej taki śmiech, że nawet kupiec powstrzymał się od dotychczasowych czynności (których treści lepiej nie przytaczać), i zamarli wpatrując się w drzwi oberży. Po chwili wszedł do niej, a właściwie wpełzł Dragonis, który powstrzymując się od śmiechu krzyknął:
- Naaabu!!! Ktoś do ciebie! - i usunął się z wejścia, aby zrobić miejsce... znajomej bardce. W oberży zrobił się dziwnie cicho...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 20 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Bardka wolnym krokiem, kołysząc udami podesżła do druida, dziwnie czerwonego.
- Co tak dziwnie śmierdzi? Jakby czosnkiem i cebulą... - powiedziała, marszcząc nos - ... i ptasim kałem - dodała po chwili
Z górnego piętra dobiegła ponura pieśń krasnoludów:
- Na śmierć, na śmierć, głupiemu magowi! Na śmierć, na śmierć, na śmierć!
Nagle trzasnęły drzwi i rozległ się krzyk Fristrona.
- Co tam się dzieje? - spytała bardka mrugając. Wtedy zauważyła Nagasha, który topił w zegarkach sporą część Oberży.
Osłupiały wzrok bardki przywrócił pewność siebie Nabu. Pociągnął ją za ramię i wyprowadził prosto do lasku przy oberży. Z twarzy gości "Rozbrykanego Ogra" nie znikały głupie uśmieszki.

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonis



Dołączył: 8 lutego 2005
Posty: 164
Skąd: Ze smoczego raju, gdzie mięcho jest nieszczęśliwe

Wysłany: 21 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Dragonis, gdy już opanował salwy śmiechu, powoli wszedł do oberży. Usłyszał krzyk Fristrona, próbującego zamknąć drzwi toalety, i nagle półsmokowi zaświtał w głowie pewien pomysł. Podszedł najpierw do stolików krasnoludów, zerknął na dania, które zamówili i podszedł do Ilnessa. Szepnął oberżyście do ucha kilka słów, przemknął się w pobliżu Nagasha i wyszedł na dwór. Po kilku minutach Ilness ogłosił:
- Kto zamówił: Kuszące syrenki, szaszłyk z harpii i smocze udka, otrzyma wspaniałą nagrodę! Do odbioru w lesie przy oberży.
Z piętra oberży słychać było głośny tupot i po chwili z obezzy wyleciała gromada krasnoludów. Dragonis podszedł do Ilnessa, rzucił mu klika monet i wszedł na piętro oberży.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Vilentretenmerth



Dołączył: 22 maja 2005
Posty: 164
Skąd: Ksiezycowa Knieja

Wysłany: 21 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Za Dragonisem podążył kryjąc się w cieniach Vilentretenmerth, który zauroczony urodą bardki chciał się dowiedzieć co się dzieje. Kiedy dotarł na piętro gdzie ucztowały krasnoludy
zobaczył Dragonisa rozplątującego z węzłów przecudną elfkę jeszcze piąkniejszą jak wspomniana bardka!
- A to cwaniak - pomyśał Vilentretenmerth jednocześnie wyciagając wyważony nóż z pochwy na jego prawym ramieniu.
- Nie ruszaj się Dragonisie - szepnął zimnym głosem Vilentretenmerth, po czym z krótkim zamachem rzucił nóż lecz nie trafił półsmoka tylko w rękaw pijanego krasnoluda który zamachiwał się na Dragonisa z jednoręcznym toporem.
- Dzięki przybyszu - jęknął Dragonis
- Kim jesteś? Jak cię zwią?
- Jam jest Vilentretenmerth, tancerz ostrzy w służbie Natury
- W podziękowaniu za ocalenie życia stawiam kolejkę....

___________
I am Vilentretenmerth, I doubt your fleshy tongue could possibly pronounce such a noble name!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonis



Dołączył: 8 lutego 2005
Posty: 164
Skąd: Ze smoczego raju, gdzie mięcho jest nieszczęśliwe

Wysłany: 21 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Co lubisz pić? - spytał Dragonis Vilentretenmertha
- Syrenki być mogą...
- Trzy syrenki i szaszłyków porcję poproszę...
- A tak swoją drogą - zwrócił się tancerz noży w służbie czegośtam - czy z tymi krasnala mi chodziło ci tylko o tą elfkę?
- Nie no bo widziałeś co zrobił ten mag? - powiedział Dragonis, wskazując na powoli wychodzącego z toalety Fristrona
- Nooo, widziałem... Co potrącił te krasnale?
- Właśnie - półsmok zdrowo łyknął z kufla - żal mi go było, a nic nie straciłem. Te monety to znalazłem.
- A nagroda? - zapytał zaciekawiony Vilentretenmerth
- Hehehe... Widzisz, to zega... - Dragonis nie dokończył, podszedł do niego kupiec i zapytał podejrzliwie:
- Czy nie widział pan kilku moich zegarków? Nie znalazłem ich przy tym trupie, a są bardzo rzadkie i wyjątkowe...
Dragonis wstał i odpowiedział twardo:
- Po pierwsze: Nie trup, najwyżej żywy inaczej, a po drugie... LATAJĄCY TALERZ, PADNIJ!!!! - I schylił się porywając ze sobą Villa.
- Tjaa... jasne... - zamruczał kupiec. Sekundę później upadł trafiony talerzem rzuconym przez Darkenę. Półsmok powoli podszedł do kupca i stwierdził:
- Hmmmmmmm... Chyba straci pamięć ale to chyba lepiej dla wielu z nas. - i tu uśmiechnął się i wskazał na Nagasha.
- Hmmm... jeśli dobrze rozumiem to teraz ty mnie uratowałeś - rzekł Vilentretenmerth do Dragonisa
- Nie ma za co, trzeba się czymś zająć. - powiedział Dragonis i wyszedł na polankę przy oberży.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Vilentretenmerth



Dołączył: 22 maja 2005
Posty: 164
Skąd: Ksiezycowa Knieja

Wysłany: 21 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Fristron dopinając rozporek spytał się Vilentretenmertha:
- Gdzie wypełz Dragonis?
* Zabawić się z syrenką! - Wybuchnął śmiechem Vilentretenmerth
- Albo ochłodzić się w błocie! - parsknął Firstron
* Aaaa to dlatego tak od niego śmierdzi - warknęła Darkena kładąc nogi na stole.
- Przecież wszystkie jaszczurki taplają sie w błocie - rzekł Nagash spod kupy zegarków.
Po chwil wszystko było uporządkowane nawet Nagash został odkopany spod zegarków lecz nagle przez dach wleciał.....

___________
I am Vilentretenmerth, I doubt your fleshy tongue could possibly pronounce such a noble name!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nagash



Dołączył: 11 października 2004
Posty: 164
Skąd: A z kąd ja mam wiedzieć ??

Wysłany: 21 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

... rozwścieczony sprzedawca zegarków. Skoczył na stół zwalając sterty talerzy i krzycząc :
- No to powiecie wreszcie gdzie są moje gołębie? Ktoś mi je ukradł i mam zamiar go ukarać. Jeżeli nie wydacie winnego to wyrżne całą oberżę! - krzyczał groźnie
- Gołębie? A przypadkiem nie zegarki ? - spytał ktoś ?
- No tak, wiedziałem że o czymś zapomniałem. Ale pamiętam że to jakiś trup mi je ukradł! - krzyczał. Nagash nie wytrzymując skoczył na sprzedawce, zwalił go ze stołu i zaczął bić po brzuchu. Krew bryzgnęła w górę i obryzgała wszystkich obecnych, cała podłoga była ochlapana
- Co ty zrobiłeś ? On teraz krwawi ! Lekarza ! Lekarza ! - krzyczał ktoś
- On nie krwawi, to KeCzUp ! To nie krew tylko KeCzUp...
- Co to ten keczup ? - spytał Vil
- Nie keczup tylko KeCzUp. To taki jeden eliksir który wygląda jak krew. Jest nie szkodliwy
- No dobrze ale kto to wszystko posprząta? - spytał Ilness
- To ten sprzedawca to wylał - krzyczał Nagash i wskazał na flakonik pod płaszczem kupca

___________
Śmierć to dopiero początek życia...... tego drugiego .....
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Vilentretenmerth



Dołączył: 22 maja 2005
Posty: 164
Skąd: Ksiezycowa Knieja

Wysłany: 22 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Gdy wszystko wrócłlo do normy, Vilentretenmerth, Nagash i Dragonis zasiedli przy jednym stoliku sącząc tropikalnego drinka z parasolką. Po drugiej stronie lokalu siedziała Darkena
z cudownymi nogami wyciągniętymi na stole wraz z Fristronem, który wydawał się zadowolony z faktu ze dopiął rozporek. Nagle goście usłyszeli huk i drzwi wraz z futryną
wleciały do środka oberży!!! Przez dziurę w ścianie wkroczyła nieduza postać- Dopiero co załatałem dach - westchnął oberżysta.
* Jam jest Mistrzyni Zagadek !!! - rzekła w złości niewielka postać.
- Mistrzyni czego? Zabawek tych niegrzecznych? - roześmiał się Nagash
* Zamknij si.. - Vilentretenmerth nie dokończył gdyż z palców owej osóbki posypały się
iskierki i trafiły nieszczęsnego lisza rozpraszając jego kości po całej izbie!
- I kto go będzie potem składał? - rzekł Dragonis.
- Dobra robota tylko że lisza nie tak łatwo zabić - dodała Darkena
Niewielka postać zrobiła kilka szybkich krokow i stanęła przed stolikiem Dragonisa i Vilentretenmertha.
*Tu sie skrywałeś przede mną ! - warknęła płonąca postać.
Dragonis spojrzal zdziwionym wzrokiem na Vilentretenmertha który był jeszcze bardzej zdziwiony niż Dragonis. Darkena spojrzała na tancerza ostrzy i powoli odwróciła głowę w przeciwnym kierunku. Głowa Nagasha krzyczała z kąta tawerny.
-KeCZupEM KeCZupEM ją potraktować !!!
*Teraz cię mam, nie uciekniesz mi! syczała niewysoka postać.
-Nie mam zamiaru rzeknol Vilentretenmerth
*Tym lepiej dla mnie - znów zasyczała płonąca postać.
Vilentretenmerth siedząc na krześle uchylił kawałek płaszcza ukazując przepiekną wyrzeźbioną rękojeść prezentującą ciało smoka z niebieską kulą na końcu zaczynającą
silnie promieniować energią. Nagle jekby niewielka postać przygasła troszeczkę, Vilentretenmerth powoli wstał z krzesła i uczynił krok w przód, postać znowu przygasła.
Kiedy Vil w pełni wyciągnął miecz postać zagasła całkowicie i rzekla niepewnym już głosem:
-Jeszcze się policzymy i wybiegła czym prędzej z karczmy!
* Skąd masz taki miecz? - zapytał Fristron.
- Od mojego mistrza ostatniego z żyjących złotych smoków!
Każdy odwrócił glowę ze zdumieniem w stronę siadającego Vilentretenmertha.
*Moze byśmy Nagasha poskładali do kupy? - wspomniała Darkena

___________
I am Vilentretenmerth, I doubt your fleshy tongue could possibly pronounce such a noble name!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonis



Dołączył: 8 lutego 2005
Posty: 164
Skąd: Ze smoczego raju, gdzie mięcho jest nieszczęśliwe

Wysłany: 22 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Niestety Nagash był tak rozwalony, że poskładanie do go kupy trwało strasznie długo. Zrezygnowany Dragonis szepnął do Vilentretenmertha:
- Czaszka kompletnie rozwalona. Trzeba poszukać części zamiennych.
- Co masz na myśli? - zapytał zaniepokojony Vill
Dragonis wybuchnął śmiechem i wyjął z kieszeni szczękę lisza.
- Gdybyś widział swoją minę... - śmiał się tak głośno, że ze ściany spadł obraz
- Hahaha, wiesz, baaaaaardzo śmieszne - odpowiedział zdenerwowany Vilentretenmerth doczepiając Nagashowi brakujące ,,części".
Gdy w końcu poskładano lisza, ten kulejąc (kości stopy zginęły i Dragonis pożyczył je z psiej miski) udał się w stronę obryzganego KeCzUpem sprzedawcy. Przyjrzał mu się dokładnie i w tym momencie usłyszał głos Dragonisa:
- Co zrobimy z nimi? - zapytał, wskazując na oszołomionych kupców.
- Chyba stracili pamięć. Tutaj będą niebezpieczni. - Nagash wyrzucił sprzedawcę poza karczmę. Dragonis zrobił to samo. Wtedy właśnie chwycił się obiema rękami za głowę.
- Na śmierć zapomniałem! - krzyknął, porwał ostatni kufel drinka i właściwie wleciał na piętro karczmy. Wrócił z jakąś postacią w płaszczu i wyszedł z nią na dwór. Vill miał pewne podejrzenia co do zakapturzonej osoby...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Bubeusz



Dołączył: 13 lipca 2004
Posty: 164
Skąd: a żebym to ja sobie przypomniał... :)

Wysłany: 22 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

-Eeekhm... Rozumiem, że to już koniec imprezy...?- bąknął osłupiały Bubeusz, oglądając zniszczenia i chaos panujący w oberży.
-No cóż, hmm... Bardzo fajnie było... Na mnie już czas.. Bywaj Darkeno, miłego dnia wam wszyst... - uchylił się przed lecącym kuflem (umazanym w KeChUp'ie). Czarodziej czym prędzej zabrał swoje rzeczy i skierował się w stronę wyjścia.
-Podziękujcie ode mnie Fristronowi za wspaniaą bibkę!- zawołał na odchodne. Zręcznie wyminał leżące na podłodze postacie, częsci krzeseł, naczynia, jedzenie i panoszące się wszędzie zegarki, ale kiedy dotarł do samych drzwi, przejechał się na zgubionych stopach Nagasha. Piękny lot z piruetem czarodziej zakończył widowiskowym telemarkiem w KeChuP'ie. Zaklął pod nosem i już nie do końca biały wybiegł z Oberży, zatrzaskując za sobą drzwi. Nie mógł już widzieć, że siła uderzenia była na tyle silna, że spowodował spadniecie kolejnego obrazu ze ściany.

___________
Caveant consules ne quid detrimenti IJB capitat ;)
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Vilentretenmerth



Dołączył: 22 maja 2005
Posty: 164
Skąd: Ksiezycowa Knieja

Wysłany: 22 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Vilentretenmerth ujrzawszy widowiskowy lot Bubeusza czmyhnął boczkiem na zewnątrz uważając na plamy KEczUpU, czym predzej złapał za ramię Bubiego i spytał się czy nie widział gdze podążył Dragonis, jednocześnie prosząc białego czarodzieja (z odrobiną gustownej czerwieni) o zostanie w karczmie. Czarodziej wskazał palcem i zawrócił z powrotem do karczmy.
-Dziekuję - krzyknal Vil
* Wybaczę ci jak postawisz kolejkę - odpowiedział czarodziej
- Nie ma sprawy, tylko jak wrócę - krzyczał już w biegu Vilentretenmerth.
Vilentretenmerth nie musiał szukać półsmoka za długo, przyciagnięty hałasem stuknięć żelaza, krzyków i wrzasków no i odrażającym odorem spalenizny trafił bezbłędnie na
małą polanę na której Dragonis pojedynkował się z bandą krasnoludów których jak to smok traktował ogniem. Tancerz Ostrzy w kilku szybkich i lekkich krokach znalazł się przy
kompani.
* Heej, Vil, jak leci? - ucieszył się półsmok na widok przyjaciela
- W cóż się ty wpakował głuptasie? - warknął Vilentretenmert dzierżąc jego piękny miecz w dłoni.
* Chcieli mi ją zabrać wskazał szybkim ruchem głowy na postać kryjąca sie w krzakach opodal.
*Z łaski swojej czy móglbyś mi pomóc?
- Jak mi powiesz kto to jest - uśmiechnął się podle Vilentretenmerth
* Dobra, dobra - zaśmiał się Dragonis
- No to do ataku - krzyknął Tancerz Ostrzy, który już sie rozprawił z najbliżej stojącym krasnoludem.
Po kilku chwilach Dragonis i Vilentretenmerth siedzieli na jednym z krasnoludów
-Więc kto to jest...... - zapytał Vil - przecież mi obiecałeś
* Tak, ja dotrzymuję obietnicy
* Ona jest...

___________
I am Vilentretenmerth, I doubt your fleshy tongue could possibly pronounce such a noble name!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonis



Dołączył: 8 lutego 2005
Posty: 164
Skąd: Ze smoczego raju, gdzie mięcho jest nieszczęśliwe

Wysłany: 22 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

... pod tym dębem - wskazał Dragonis
- Ok, chyba już może wyjść - odpowiedział Vill.
- Masz rację - odpowiedział i krzyknął w stronę drzew - możesz już wyjść, Sidah!
Z lasu wyszła drobna, piękna elfka i zwróciła się do półsmoka:
- Kto to jest, Dragsi?
- Dragsi? No no no, DRAGSI, tego się po tobie nie spodziewałem! - zaśmiał się Vilentretenmerth
Niezrażony tym Dragonis odpowiedział:
- To jest Vilentretenmerth, tancerz noży w służbie natury. I ja zupełnie nie wiem, dlaczego nie jest po prostu Villem nożnikiem.
- Bo tancerz noży itepe lepiej brzmi! - odpowiedział Vill - Może coś zjemy?
- Bardzo chętnie - odpowiedziała elfka
Gdy szli w stronę oberży, Vilentretenmerth zapytał:
- Co robiłaś u tych krasnali?
- Nie wiem, nie pamiętam... - odpowiedziała Sidah
Minęli Bubeusza kolorowego i weszli do oberży. Dragonis zamówił trochę żarcia i usiadł na krześle.
- A tak nawiasem - zwrócił się do Villa - czy ten twój mistrzu ma na imię Villentretenmerth?
- Ano tak. A dlaczego pytasz?
- Bo ostatni, jak u niego byłem to wspominał coś o ,,jakimś wkurzającym nożniku, co żeby się odczepił, trzeba mu coś dać" - odpowiedział Dragonis i zaśmiał się głośno. W tym momencie drzwi wypadły z zawiasów (,,Nieee" jęknął Ilness i zaczął płakać nad ladą) i wpadła gromada gnomów.
- NAPAD! RĘCE DO GÓRY! - krzyknął jeden z nich.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 22 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Tymczasem w Oberży zaczęła panować zmora wszystkich bib. Mianowicie zrodził się jedyny i niepowtarzalny przeciwnik - KAC. Na czułe rendez vous z toaletą decydowało się wielu gości, ale niewielu się udało znaleźć wolny klozet. Gdy kolejna osoba zwymiotowała bezpośrednio na podłogę, Ilness - wpółczując mimo wszystko biedakom, gdyż sam znał ten ból - wygonił wszystkich skacowanych z Oberży. W środku pozostała tylko Darkena, Fristron, Nagash i Bubeusz, a także okupujący łazienkę Nabu.
- Ech... ale była impreza... - westchnął Bubi
- Następną urządzasz ty - mruknął Fristron
- Jak to? - zaprotestował Biało - Czerwony mag
- No, w sierpniu przybyłeś do Imperium... - powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy mag z AvLee - więc masz obowiązek zrobić jeszcze większą imprezę.
Ilness, do którego doszło tylko "jeszcze większą imprezę" zakrztusił się lekko sączonym właśnie jOjOwym Mocnym. Z pomocą magów i ich zaklęć gospodarskich Oberża ponownie lśniła czystością, a czwórka osób, które zostały siedziała przy kwadratowym stoliku - który był dobry na tą okazję, gdyż nikt nie siedział u szczytu stołu - siedziała w miarę spokojnie. Nawet Darkena była w jakimś filozoficznym nastroju.
Ten na szczęście jej szybko przeszedł. Wyciągnęła za kark spod stołu bardkę, której Oberżysta nie zauważył i obudziła ją.
- Graj, aby skocznie - mruknęła

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nabu



Dołączył: 3 listopada 2004
Posty: 164
Skąd:

Wysłany: 22 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Zamroczony Nabu siedział w łazience i zastanawiał się, jak do niej trafił.

- Zaraz, zaraz... Szliśmy sobie z bardką do lasu... szliśmy sobie, szliśmy... i szliśmy... i... chwilę... chyba kogoś spotkaliśmy... kogoś miłego, bo poczęstował nas butelką - jak to on mówił - przepysznego soczku... a potem zaczęło się nam kręcić w głowach... z tego gorąca chyba... więc pożegnaliśmy się i... zabłądziliśmy... i potem... tak... i potem usłyszeliśmy głośne odgłosy i zaczęliśmy kierować się w ich stronę...

Druid spróbował wstać. Za trzecim razem udało mu się zachować równowagę i podejść do drzwi. Teraz czekał go pojedynek z zamkniętym zamkiem. Po kilku długich minutach, dwóch kopniakach w drzwi i jednym sprawdzeniu twardości posadzki Nabu sforsował wreszcie przeszkodę i pomaszerował do głównej sali.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Bubeusz



Dołączył: 13 lipca 2004
Posty: 164
Skąd: a żebym to ja sobie przypomniał... :)

Wysłany: 22 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

-O ile mnie pamięć nie myli, to trafiłem tu 13 lipca...- mruknął Bubeusz, nie dokońca zadowolony z faktu, iż ciągle siedzi w Oberży. Odchrząknął i wiedząc, co Fristron zamierza powiedzieć, przerwał mu słowami:
-Urodziny mam 29 kwietnia, Jaskiniowcem zostałem 3 czerwca, rocznicy ślubu nie obchodzę jeszcze, ukończyłem studia magiczne 30 maja, a nowe kapcie kupiłem 17 września, więc żadnej większej okazji w najbliższym czasie nie znajduję.- wyrecytował na palcach, z satysfakcą obserwując, jak chytra mina Fristrona bladnie z każdą wynienioną datą. Tymczasem bardka wczłapała się na scenę i rozpoczęła śpiewy. Wszystko pięknie, tylko troszkę jej się odbijało. Zapewnie po KeChUp'ie, który jakimś cudem znalazł się w jej kieliszku z winem.
-Ale imienin nie wymieniłeś!- po chwili wykrzyknął tryumfalnie Fristron, zrywając się z krzesła.
-Ale zaraz, spokojnie... Uważaj na szkło..- Bubeusz odsunął wyceloway w niego palec i zamyślił się.
-Hmm... Imieniny... Wyleciała mi z głowy ta data...
-Nie rób z siebie sklerotyka, dobrze wiemy, że doskonale pamiętasz.- rzekł Fristron.
-Aaj, nie starczy wam jedna imprezka?- Bubeusz uśmiechnął się głupio.
-Wiesz... Chyba jednak nie.
-Ale ja nie obchodzę imienin...?- bronił się Bubeusz. Nagle dobiegł ich ze schodów głos Nabu:
-A któż to tak pięknie śpiewa? Moje słoneczko, gdzie jesteś?-
-Oho, łazienka wolna! Idę zmyć ten KeChUp!- zawołał Bubeusz i tyle go widzieli. Fristron zrobił wymowne spojrzenie, Darkena zachichotała.
-Jak znam życie, teraz się ze sobą zd...- powiedziała i nagle usłyszeli huk zderzających się ze sobą ciał. W chwilę później pod schodami zauważyli kłębek szat, z których wystawały kończyny Bubeusza i Nabu.
-Do jasnej anielki! Wyszorowałem się na spotkanie z bardką aż do błysku, a ten mnie tu znowu całego KeChuP'em umazał!- wściekał się Nabu, a Ilness wtórował mu, załamując się nad pobrudzoną podłogą.

___________
Caveant consules ne quid detrimenti IJB capitat ;)
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Hellburn



Dołączył: 27 maja 2004
Posty: 164
Skąd: z pustynnych rejonów Bracady

Wysłany: 24 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Ziemia przed oberżą rozstąpiła się powoli. Z wyrwy nie wyleciał nikt inny jak ifryt Hellburn. Miękko wylądował na trawie i popatrzył na szyld oberży. *Pięć miesięcy... Ech...* pomyślał i wszedł do środka. Zatrzymał się przy ladzie i spokojnie obserwował Ilness'a, który próbował posprzątać zaplątanych w swoje szaty Nabu i Bubeusza. Po jakiś 5-10 minutach oberżysta wrócił na swoje miejsce i przywitał:
- Witaj Hell!! Co podać?
- Hmmm... jOjOwe?
- Dobra - Ilness poszedł na zaplecze i po chwili wrócił z kuflem piwa.
- Dzięki - powiedział ifryt po czym odwórcił się na krzesełku i oparł się o ladę.

___________
Damn!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 24 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Ech co za magowie... - mruknął Drag - wymyślili sobie KeChUp...
Na zewnątrz zaczęło grzmieć, wzmógł się wiatr, który trzaskał drzwiami do oberży. Ktoś próbował zamknąć drzwi na wichajster :P, ale siła wiatru odrzuciła go. Zbiegło się paru gości oberży i razem zamknęli drzwi. Teraz huczało jedynie przy kominku. Po chwili spadł ulewny deszcz, który uderzał o dach oberży.
- Oj, jak dobrze że w zeszłym roku pokryli mi dach...

*Chlup*

Z sufitu kapło pare kropel na lade.

*Chlup... Chlup... Chlup*

Zaczęło ich być coraz wiecej w różnych częściach oberży.
- Niech to... zaraz nas zaleje! - Ilness zdenerwował się i wziął dużego łyka czegoś mocnego spod lady - Ty! - skierował się do Draga - zalegasz z opłatą za 3 wina i pieczeń, jak chcesz żebym przedłużył ci termin spłaty to idź na górę i zrób coś z tym!
- Ale ja... - zaczął Drag - ... a zresztą...

Drag podniósł się z ławy pod ścianą, pod którą wylegiwał się od dłuzszego czasu i ruszył w kierunku schodów.
- Uważaj na KeChUp! - wrzasnął Fristron
*Łubudu*
- Niech to! Przeklęci magowie i ich KeChUp! - warknął łowca i pobiegł na góre
- No tak... którędy na poddasze... - przed Dragonthanem były dwoje drzwi do wyboru na końcu korytarza - ...chybą tędy... - i otworzył szafę...

*Prask, Trzask, Mlask, Booom*

Na łowce wysypała się sterta starych stołków, ław, garów, ciuchów, narzędzi i mnóstwa innych nieposortowanych rzeczy...
- Auuuu!!! - jęknął...

- Co za bałwan... - Ilness złapał się za czoło

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Vilentretenmerth



Dołączył: 22 maja 2005
Posty: 164
Skąd: Ksiezycowa Knieja

Wysłany: 24 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Do tawerny wszedł Vilentretenmerth w przeciwdeszczowym płaszczu z kapturem na głowie.
Spojrzał na Nagasha który podszedł do Vila złapał go za ramię i we dwóch zaczęli nucić:
" My jesteśmy Spółka Troll Ltd" roześmieli się w raz i rozeszli każdy w swoją drogę.
Vilentretenmerth zamówil udko z trolla i swój ulubiony drink z parasolką i usiadł w najdalszym i najciemniejszym kącie tawerny, przyglądając się wspaniałym nogom Darkeny i czekając na rozwój wydarzeń.

___________
I am Vilentretenmerth, I doubt your fleshy tongue could possibly pronounce such a noble name!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Kordiss



Dołączył: 16 lutego 2005
Posty: 164
Skąd: Ustroń

Wysłany: 25 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

I nagle weszła zakapturzona, trochę jakby rozlatująca się, postać ifryta. Kordiss zdjął kaptur i powiedział:
- O ja cię... - plum, plum, plum - pójdę naprawić dach. Na górze właśnie Dragonis siedział w zamnkniętej szafie i usłyszał: Hmmm...które to drzwi na poddasze, chyba te... - Dragonis zobaczył jak klucz do szafy przekręca się i wrzasnął:
- Nieeee!!! Kordiss!!! - lecz Kordiss po tym jak przewrócił się na schodach nie usłyszał... Goście na dole siedzieli dalej. Vil nadal patrzący na nogi Darkeny usłyszał Bum!!! Bum!!!, a Darkena patrząca się na oczy Vila przerwała tą czynność i powiedziała:
- Chyba pójdę na górę naprawić dach...- lecz gdy usłyszała okrzyk dwóch osób jakby z szafy to zrezygnowała z tego działania i dalej patrzyła na tancerza noży z trudnym imieniem.

___________
Jestem Wilkołakiem...tak to bardzo skomplikowane...pół ifryt elf i do tego wilkołak!...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Darkena



Dołączył: 3 maja 2003
Posty: 164
Skąd: Asgard - Kraina Asów

Wysłany: 26 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Dark wolno uniosła się ze swojego miejsca i podążyła w stronę Vila. Spojrzała mu w oczy z łagodnym uśmiechem, po czym....kopnęła go prosto w twarz.

- Podbijane stalą nierdzewną - zaśmiała się wrednie wskazując na swoje buty. - Znajdź sobie waść inny obiekt do przyglądania się.

Odwróciła się i spojrzała na bałagan w Oberży. Chwyciła pierwszego lepszego gościa za kark.

- Do różdżek i mioteł! natychmiast! Tu ma lśnić!

___________
Kill the spiders....

To save the

butterflies....
*´¨)
¸.·´¸.·*´¨) ¸.·*¨)
(¸.·´ (¸.·' ¤*
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Hellburn



Dołączył: 27 maja 2004
Posty: 164
Skąd: z pustynnych rejonów Bracady

Wysłany: 26 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Hell obserwował całe zajście między Darkeną a Vilentretenmerthem.
- Łooo... siłe to kobitka ma - zaśmiał się w myśli.
Przeniósł wzrok na leżącego koło stołu Vila. Biedak z trudem wstał i usiadł spowrotem na swoje miejsce nie patrząc tam gdzie patrzył.
Ifryt pociągnął solidny łyk piwa.

___________
Damn!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Vilentretenmerth



Dołączył: 22 maja 2005
Posty: 164
Skąd: Ksiezycowa Knieja

Wysłany: 27 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Vilentretenmerth potarł się po policzku, mruknal cos pod nosem i dalej popijał piwo pogladąjac tylko od czasu do czasu na nóżki Darkeny, ale nie tak obłudnie jak wcześniej. Lecz po cichu mysląc sobie:
- Ach... te kobiety...
- Siniak będzie - zaśmiał się Kordiss
- Sinia.... - nie dokończył Vil ponieważ łamiąca się belka uderzyła w głowę iryta.
- To ty będziesz miał - roześmiał się podle Vilentretenmerth.
*Ach te zbiegi okoliczności* roześmiała się Darkena - SPRZĄTAĆ!! - krzyknęła głośno do tłoczących się gości.
Vilentretenmerth położywszy nogi na stole i bujajac się na tylnych nogach krzesełka zaczął znowu przyglądać się akcji dziejącej się w oberży.

___________
I am Vilentretenmerth, I doubt your fleshy tongue could possibly pronounce such a noble name!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nabu



Dołączył: 3 listopada 2004
Posty: 164
Skąd:

Wysłany: 27 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Szmaty, wiadra i miotły śmigały po podłodze. Pot spływał po czołach i plecach zasapanych gości, a mięśnie odzwyczajone od tego typu wysiłku zaczynały głośno protestować. Wprawdzie niektórzy zastanawiali się nad opcją nieposłuszeństwa, ale imponujący kopniak Darkeny skutecznie zniechęcił ich do jakichkolwiek buntowniczych myśli.

- A może i ty byś trochę posprzątał? - bardka spojrzała na Nabu i wskazała stojące w rogu wiaderko.
- Co? Ja mam sprzątać? - zgorszony druid popatrzył tępo na swoją ukochaną.
- Nie krępuj się. Ja z wielką przyjemnością popatrzę - bardka zachęcająco popchnęła go w stronę sprzętu zamiatająco-myjącego.
- Ale... - spróbował zrobić unik.
- Przyda ci się - bardka poklepała Nabu po brzuchu. - Pamiętaj, że kodeks druidów nakazuje służyć i pomagać wszelkim stworzeniom...

Druid z nieszczęśliwą miną sięgnął po wiaderko.

- O moje plecy! O mój krzyż!
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Kordiss



Dołączył: 16 lutego 2005
Posty: 164
Skąd: Ustroń

Wysłany: 28 czerwca 2005     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Nagle Nabu i reszta która w tej chwili stała na podłodze poczuła ból jakby ktoś zapalił im nogi... kurzu już nie było... połowy podłogi również...
- Kordiss! Co to żeś narobił?! Kupujesz podłogę! - krzyczał Oberżysta
- Ale to ja tu posprzątałem. - odrzekł spokojnie Kordiss.
- I zniszczyłeś mój dywan! - postawił argument Ilness.
- I podpaliłeś mi podeszwy! - dodała Darkena
- Spokojnie mam znajomego szewca...
- Ale szewc podłogi nam nie naprawi...
I wtedy...

___________
Jestem Wilkołakiem...tak to bardzo skomplikowane...pół ifryt elf i do tego wilkołak!...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
©2002, 2003, 2004, 2005 Jaskinia Behemota
Template made by Valturman.
Powered by gnomePHP.
Pieczę nad Starym Forum sprawuje Crazy.