Imperium Jaskini Behemota
tarcza Witaj na Starym Forum Jaskini Behemota.
Zostało Ono stworzone przez ixcesala z uwagi na problemy z forum Ezboard 10 grudnia 2002. Służyło Jaskiniowcom dzielnie do sierpnia 2005 roku, kiedy to dominium i podwładnych Behemota dotknął Wielki Trek, po którym przez 10 miesięcy Jaskinia nie funkcjonowała.
Wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju Imperium Jaskini Behemota, zarówno poprzez pracę techniczno-graficzną, jak i osobom które współtworzyły klimat - dziękujemy.
Zapraszam do obejrzenia tego swoistego muzeum, które wiąże się ze wspaniałymi wspomnieniami niemałej części Jaskiniowców.
Kasztelan Crazy

Wróć do strony głównej Jaskini Behemota.
Rejestracja (chciałbym klucze)Rejestracja (chciałbym klucze)  

PrzewodnikPrzewodnik      LinksLinkownia     SzukajSzukaj     Śledzone tematyŚledzone tematy     Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości
ProfilProfil     MieszkańcyMieszkańcy     GrupyGrupy     ZalogujZaloguj
Ostatnio odwiedziłeś nas:
Obecny czas to: 2024-05-3 14:35:15
Autor Wiadomość
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 7 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- W taki sposób mógłbym dyskutować całą noc - odpowiedział z uśmiechem Fristron - jednak wiedz, że po odpowiednim zaklęciu "antykac" rzuconym na siebie nawet 6 kolejek nie zwali mnie z nóg... ani więcej. za to trzęsienie ziemi - i owszem. Ale chętnie bym jeszcze z tobą podyskutował - to mówiąc zaczął wypijać kufle jeden po drugim, zabezpieczywszy się pierwej "antykacem".
___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Maffej



Dołączył: 21 października 2004
Posty: 164
Skąd: Mo Gil No

Wysłany: 7 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Maffej siedział w milczeniu łykając co pewien czas troszeczkę 'mocnego'. Przysłuchiwał się rozmowom i przygladał próbom pobicia światowego rekordu w 'twardości głowy - federacji KAC'.
"Jakby co to wynik nie zostanie uznany, bedzie najwyżej nieoficjalnym..." - westchnął w duchu i zanurzył usta w złocistym płynie.

___________
" Maybe my mind's not at all in control
Maybe I'm not in control... "
---
A imię me brzmi MaFFej...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 7 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Destero przyglądał się rozpitemu towarzystwu spod cienia swego kaptura i rozmyślał nad gorzką ironią tego że tacy jak oni najpewniej uznawani są za dobre dusze, wielkich mędrców a może w przyszłości nawet za bohaterów i królów, a tacy jak on - tu wylał resztkę wody na dopalającą się świecę spowijając swój stolik w jeszcze większym mroku - przeważnie są witani przez grabie wszędzie tam gdzie się pojawią, a w najlepszym wypadku uznawani są za obłąkanych i są unikani przez innych ludzi. Po chwili zastanowienia rzucił drobny urok na kufel Fristrona. Po chwili zawartość naczynia eksplodowała ochlapując obywatela Avlee i zwalając go z krzesła. "No proszę nie potrzeba było nawet sześciu". gorzką satysfakcją wypełniła jego umysł. Wiedział, iż najprawdopodobniej nikt nie zauważył co tak naprawdę się stało. Miał nadzieję że biesiadnicy wynieśli z tego jakąś naukę.

Jego satysfakcja rozwiała się jednak szybko gdy usłyszał coraz głośniejsze śmiechy w oberży. Dokonują tego czynu nie miał bynajmniej w planie dostarczyć prześmiewcom rozrywki. Niecierpiał, "ludzi", dla których najlepszym rodzajem rozrywki było wyśmiewanie się z nieszczęścia innych. Nie szanował również tych którzy nie potrafili dopatrzeć się głębszego sensu w niektórych rzeczach. Zmienił odrobinę treść inkantacji w taki sposób, że kufle, kieliszki i naczyna z jedzeniem najgłośniej śmiejących się eksplodowały im w twarze obryzgując ich całych. Na Fristronie natomiast nie było widać ani śladu wilgoci a przed nim stał kufel napełniony po brzegi... wodą.

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 8 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Bardzo śmieszne - mruknął Fristron. Całe szczęście, że on także mógł przybysza czymś zaskoczyć. Alchemik rzucił lekki czar na płaszcz Destero. Temu zrobiło sie zimno, więc przysiadł się bliżej kominka. Nagle wytrysnęła z niego iskra, zapalając skraj szaty nieznanemu.
- Myślę że to kończy naszą dysputę - zarechotał Fristron zwracając się do Nabu - ogień jest najbardziej nieprzewidywalny, a woda potrzebuje pomocy. W takim razie proponuję jeszcze po jednym kufelku syrenek dla mnie, Nabu i tego przybysza - wskazał na Destero - w ramach pogodzenia. Przysiądź się do nas mości panie, skoro lubisz magię.

Nikt nie będzie ze mnie kpić :P

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 8 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Mężczyzna ugasiwszy płomień zanim ten zdążył wyrządzić większe szkody obrócił się w stronę Fristrona i uśmiechnął się łobuzersko tak aby ten nie mógł tego widzieć.

-Zaiste rozumiem twe rozgoryczenie - powiedział spokojnym pozbawionym emocji głosem - lecz wiedz że nie było mym celem urazić cię a tym bardziej kpić z ciebie. Chciałem jednak ukazać Ci i twemu przyjacielowi pewną nieścisłość w prowadzonej przez was dyskusji. A wiesz z pewnością, iż w pamięci najlepiej zachowują się zdarzenia nagłe i nieprzewidywane, a nie możesz twierdzić iż to takim nie było - tu spojrzał na obryzganych prześmiewców opuszczających oberżę - oni zresztą też chyba nie.

Fristron rozluźnił się trochę a nawet zdołał uśmiechnąć lekko, lecz w głosie mężczyzny nie było ani nutki rozbawienia. Po chwili przybysz kontynuoował:

-Magia to zaiste nieprzewidywalny żywioł. Kontrola jej opiera się przede wszystkim na silnej woli, umiejętności opanowania emocji... oraz na trzeźwym umyśle. Zabezpieczenia magiczne rzeczywiście chronią twój umysł jednak alkohol pozostaje w organiźmie i niszczy go stopniowo, a wraz z nim także twój umysł. Jeśli nie zdołasz się opanować wkrótce może się zdarzyć iż nie będzie miało znaczenia, który żywioł jest najtrudniej kontrolować gdyż nie będziesz potrafił kontrolować siebie. Jak chcesz zapanować nad potęgą magii skoro nie będziesz mógł oprzeć się widokowi buteli... To nie ty będziesz wtedy kontrolował magię... a ona ciebie...zaufaj mi.

Fristron milczał słuchając wykładu mężczyzny który nie przedstawił się, ochlapał go gorzałką, naraził połowie gości w karczmie... a jednak mówił o dziwo z pewnym sensem. Przybysz podjął znowu.

-Nie obraź się myśląc iż nie przyjmuję obiektu twej gościnności - tu wskazał na kufel trunku - jednak nie pijam alkoholu. W ramach przeprosin pozwól iż zaproponuję ci coś innego - tu wskazał na kufel wody stojący obok trunku, ten sam który tam "postawił" - wybór należy do ciebie...- włożył palce pod kaptur zasłaniający w dalszym ciągu jego twarz -...Fristronie z Avlee.

Mężczyzna usiadł obok Nabu a naprzeciwko Fristrona i czekał na jego reakcję... jego wybór...

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 8 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Hm, hm... nie byłem rozgoryczony, chciałem tylko pokazać, iż niejednokrotnie ludzie nie lubią, gdy ktoś się wtrąca do dyskusji wylewając przy okazji kufel przedniego wina. Ja zostanę przy Syrenkach, a skoro ty nie chcesz, to chętnie za ciebie także wypiję. Alkochol nie wgryza się we mnie, gdyż wszystko wywietrzeje, mój drogi - Fristron coraz bardziej był rozbawiony spokojną miną przybysza, pozbawioną wszelkich emocji. Wypił szybko dwa kufle po czym rzekł:
- Dziękuję wam za towarzystwo moji dordzy, ale jestem już zmęczony - podszedł do Ilnessa - podaj mi rachunek Oberżysto. Ilness z entuzjazmem, gdyż nie będzie się musiał kłócić o kasę, podał kawałek pergaminu. Fristron krzyknął:
- CO? Widzę że Syrenki tanie nie są... no dobrze... - wyciągnął pięc dużych złotych monet i rzucił je na ladę - a znajdzie się może miejsce do przenocowania?
Ilness wyciągnął i podał magowi mały kluczyk - pierwsze piętro, trzecia izdebka po lewej.
Fristron na odchodnym rzucił jeszcze - Branoc - i poszedł na górę.

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 8 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Mężczyzna stał spokojnie, odwracając twarz zakrytą kapturem w stronę odchodzącego Fristrona. Po chwili odezwał się cicho i spokojnie do Nabu:

-Nie mam zamiaru usilnie przekonywać twego przyjaciela ani ciebie... - zamilknął na chwilę - Nabu do mych racji i przekonań. Ostatecznie wolna wola jest dobrodziejstwem każdego człowieka i każdy powinien się z niej cieszyć - ostatnie słowo zawarło pierwszą nutkę emocji jaka wydostała się dzisiaj spod kaptura jegomościa - na swój własny sposób. Istnieją pewne granice magii których istotnie nie należy przekraczać. Jednak magia jest niebezpieczna i nikt temu nie zaprzeczy...

Mężczyzna uniósł lekko kaptur ukazując Nabu swą twarz skrytą w jego cieniu w ten sposób żeby tylko on ją dostrzegł. Twarz młodzieńca nie liczącego więcej niż 25 wiosen... jego oczy zakryte były szarą chustą.

-Wspomnij me wcześniejsze słowa gdy będziesz starał się wyznaczyć granicę...

Jego kaptur zafalował nagle i jednocześnie opadł ponownie na jego twarz. Mężczyzna wyszedł chwiejnym krokiem z karczmy nie mówiąc już ani słowa.

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nabu



Dołączył: 3 listopada 2004
Posty: 164
Skąd:

Wysłany: 10 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Nabu odprowadził go wzrokiem, zastanawiając się, dlaczego mężczyzna wyszedł na chwiejących się nogach.
- O rety ! To pewnie przez ten mój alkoholowy oddech - przestraszył się nieco druid - Pewnie usiadł za blisko...
Wstał, wyjrzał przez okno, próbując dostrzec tajemniczego mężczyznę, ale nieznajomego nie było już widać.
- Hmmm... Przypominam sobie, że gdzieś słyszałem o Zakonie Wyznawców Abstynencyji. Jej czciciele opisywali ją jako kobietę o monstrualnych wręcz rozmiarach, groźnej minie i śnieżnobiałej szacie. W całym tym opisie największe jednak wrażenie robiły grabie, które ta straszliwa istota trzymała w dłoniach, grożąc potencjalnym miłośnikom silniejszych nieco trunków. Podobno kapłani owej bogini rozsyłają swych wysłanników po wszystkich krainach, aby karali istoty nieprzestrzegające przykazań Abstynencyji. Może więc ten mężczyzna był jednym z nich ? - zamyślił się Nabu.
- Na wszelki wypadek trza mieć na niego oko - zdecydował, siadając plecami do ściany i rozglądając się uważnie w poszukiwaniu podejrzanie wyglądających istot, mogących być w zmowie z mężczyzną w kapturze.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Fristron z Avlee



Dołączył: 27 października 2004
Posty: 164
Skąd: Fristotele - zgadnij po nicku :)

Wysłany: 10 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

W tym momencie zszedł Fristron, gdyż nie mógł spać. Od razu przysiadł się do Nabu
- Nasz przeciwnik gorzelni już poszedł? - zarechotał
- Raczej tak... powieedział Nabu, po czym opowiedział mu o swych podejrzeniach
- Tylko nie to! - przeraził się Fristron - tylko nie abstynencja! Czym sobie na to zasłużyłem? - i na uspokojenie zamówił kolejkę Syrenek.

___________
Nie ma na tym świecie altruistów. Są ci, którzy ich udają i ci, którym udawanie weszło w nawyk.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 10 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Denadareth szarnał się trzymany polem magiczny Sharwyn i Islingtona... puścili smoka dopiero gdy wróg alkoholo wyszedł. Smok miał ochotę go rozszarpać za oblanie go jego piciem.

Islington zamówił wino dla przyjaciela i gdy Den się wreszcie uspokoił wrócili do dyskusji.

- A propos - zaczął smok - słyszałem że S'landral ostatnio znów ogon stracić... co za oferma... już drugi raz. -
Islington spiorunował smoka wzrokiem.

Den rozejrzał się... Cyra gdzieś musiała wyjść... smok zaczął się poważnie niepokoić. Spojrzał astralnie... nic... nawet pasm...

Denadareth wstał szepnął parę słów Islingtonowi, sprawdził sztylet w pochwie, przejrzał matryce i wyszedł z gospody w kierunku w którym pasma były najbardziej zbliżone do poszukiwanych.

Islington odprowadził przyjaciela wzrokiem.

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Maffej



Dołączył: 21 października 2004
Posty: 164
Skąd: Mo Gil No

Wysłany: 10 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Podobno jakieś bliżej nie określone komando kilka dni temu wysadziło krasnoludzką gorzelnię... Setki galonów piwka poszło w diabły, reszta rozlała się po okolicznych polach...
___________
" Maybe my mind's not at all in control
Maybe I'm not in control... "
---
A imię me brzmi MaFFej...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Cyra



Dołączył: 4 maja 2001
Posty: 164
Skąd: Morąg

Wysłany: 10 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Z pokoiku nad oberżą cichutko, stąpając na palcach, wyszła czarodziejka. Rozejrzała sie bacznie po oberży, przecierając nieco zaspane oczy, westchnęła, czując, że po udanej imprezie troszkę boli ją głowa.
-Dzień dobry wszystkim...-zawołała-Czy znajdzie się dla mnie szklanka soku z passiflory? Strasznie mnie suszy...
Dostrzegając wśród tłumu nowych gości oberży skinęła im na powitanie.
-WItam wszystkich... Miło mi poznać - uśmiechnęła się.

___________
Good to be back...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 10 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Widząc wchodzącą Cyrę Islington wybuchnął śmiechem.

- Moja Pani, omal nie spowodowałaś zawału u pewnego smoka - wskazał na drzwi z Oberży - właśnie biedaczyna Cię szuka a grasują tam krasnoludy wysadzające gorzelnie... niech no to ja opowiem innym smokom... -

I śmiał się dalej.

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Cyra



Dołączył: 4 maja 2001
Posty: 164
Skąd: Morąg

Wysłany: 10 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Cyra zaśmiała się lekko i wybiegła z oberży. Dostrzegając na horyzoncie sylwetkę Dena zawołała go i pomachała ręką.
-Den! Den! Wracaj! Tu jestem!
Na jej widok smok zawrócił i puścił się biegiem w kierunku oberży.

___________
Good to be back...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 10 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Denadareth Ognisty jakby nie było był smokiem i miał swoją dumę. Absolutnie nie mógł pędem biec to tej elfki... to uwłaszczałoby jego smoczej dumie... nie będzie biegł tylko po to by ją uściskać...

... dziwne, mógłby przysiąc że dopiero co ją zauważył... a już trzymał ją w ramionach. Pocałował ją...

- Cyro jak się cieszę, że Cię wi... - tu Den urwał i postanowił przyzwać resztki smoczej arogancji by wdrożyć w życię taktykę opracowaną podczas Shal'mora - tzn. po prostu obawiałem się że... eee... znaku nie dajesz... nie to żebym... eee... a niech to demony... stęskniłem się Cyro - zawołał całując ją raz jeszcze po czym zaczerwienił się i ją puścił...

Razem weszli do karczmy.

- Szanowny Ilnessie ! - Den podszedł do Oberżysty - Sok z Passiflory dla tej pani, dla mnie zaś sok jabłkowy. - smok zapłacił, podziękował Ilnessowi po czym wrócił do stolika i usiadł obok Cyry i zapomniał o wszystkich swoich planach, zasadach... krótko mówiąc o całym świece.

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 10 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Drzwi oberży otworzyły się cicho i stanął w nich mężczyzna w czarnym płaszczu. Gdy wszedł do środka rozległy się szepty i kilka osób wychyliło szybko kufle pełne trunków. Mężczyzna pokiwał lekko głową na boki i ruszył do swego, najwyraźniej ulubionego, stolika w najciemniejszym rogu karczmy zamawiając butlę wody. Zasiadł wygodnie i zaczął sączyć powoli życiodajny napój.
___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 11 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Dragonthan podszedł do stolika gdzie siedział Destero i rzekł:
- Destero... - Mężczyzna podniósł głowę - ...myślałem, że cię już nie spotkam... - usmiechnął się Drag - ...dalej jesteś łowcą głów? - rzekł przysiadając się do stolika.

___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Cyra



Dołączył: 4 maja 2001
Posty: 164
Skąd: Morąg

Wysłany: 11 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Cyra przytuliła sie do smoka i szepnęła:
-Martwiłeś się o mnie?
-Tak, nawet bardzo...-smok starał się nie okazywać kłębiących się w nim uczuć, zamiast tego uścisnął elfkę i pocałował, co wystarczyło za wszelkie deklaracje.
Cyra wzięłą Dena za rękę i usiedli przy stoliku, na którego blacie zapłonęły wysokie, woskowe świece.
-Powiedz, o czym tak dyskutowaliście w czasie kiedy ja spałam?

___________
Good to be back...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 11 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Destero podniósł twarz tak by opaska na jego oczach zrównała się ze wzrokiem łowcy smoków. Odstawił delikatnie opróżniony kubek i przemówił swym pozbawionym uczuć tonem:

-Rad jestem że się widzę Dragonthanie, choć sądziłem, że ten ostatni błękitny skończy raz na zawsze z twą karierą i życiem.

Powiedział zakapturzony, choć ton jego głosu wcale radości nie zdradzał. Łowca Smoków najwyraźniej był do tego przyzwyczajony gdyż uśmiechnął się delikatnie i zachęcił Destero gestem ręki do kontynuowania.

-Praca łowcy głów zaczynała stawać się niebezpieczna -zaczął przerwany wątek Destero - Teraz poluję na coś innego ale to niech pozostanie na razie tajemnicą gdyż nie jest to rozmowa na tą chwilę i odpowiednia dla takiej ilości uszu - Tu zamilkł na chwilę - Wiedz, iż dużo się zmieniło od czasów Rozliczenia. Nawet, to że znowu zasiadamy razem przy najbardziej odosobnionym stoliku w karczmie nie jest już takie same... gdyż nie jesteśmy tu już sami - zawiesił głos.

Dragonthan spojrzał z zaciekawieniem pod kaptur Destero na co ten zakrył twarz jeszcze bardziej.

-Wiedz, że nie mogę opowiedzieć ci wiele rzeczy gdyż nie czas na to i miejsce... kto wie może przy innej okazji. Teraz jednak z radością –brak emocji- chciałbym usłyszeć cóż żeś porabiał przez ostanie trzy lata i jakim to cudem uszedłeś z życiem przed tym jakże niebezpiecznym gadem.

Destero zamówił u oberżysty dwie herbaty ziołowe i podsunął jedną Dragonthanowi.

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 11 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Nie wiem jak ty, ale ja plątałem się po całym kontynencie. Przez cały rok szukałem tego smoka. Znalazłem go w najmniej oczekiwanym momencie... gdy byłem wyczerpany wspinaczką pod góry mgliste. Szkoda twojeo cennego czasu na opisywanie co się tam działo, powiem jedynie, że uszłem ledwo co z życiem, a wygraną zawdzięczam pewnej elfce, która jednak gdzieś zaginęła... Przez nastepne 2 lata szukałem jej, ale niestety do dziś jej nieznalazłem. A teraz szykuję się na wyprawę na następnego smoka - przyciszył głos i oglądnął się na Dena - A co do ciebie, ktoś cię śledzi, że tak chowasz się w najciemniejszym rogu karczmy? I czemu zakrywasz twarz? Czyśbyś oberwał od kogoś? Zmieniłeś się od naszej ostatniej wizyty... jesteś tajemniczy...
___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 11 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Destero nachylił się odrobinę w stronę Dragonthana.

-Rozliczenie przyniosło zmiany. Wiele cywilizacji upadło, jeszcze więcej gatunków wyginęło, ale największe zmiany pozachodziły w umysłach ludzki oraz w ich duszach. Katastrofa zabrała im wszystko, rodziny, domy, a przede wszystkim sens życia. Podrużują teraz po tym świecie w jego poszukiwaniu... i ja mam cel... Nie mogę ci go jednak głośno wyjawić przyjacielu... POZWÓL WIĘC ŻE CI POKAŻĘ -jego głos stał się głośny, metaliczny, szklane naczynia i okiennice w oberży zadrżały pod jego wpływem a goście oberży zwrócili się w jego stronę.

Destero nachylił się blisko łowcy smoków tak zakrywając twarz kapturem by nikt inny nie widział co robi i podniósł zasłonę z oczu...* Nikt nie wiedział co się działo, ale łowca smoków momentalnie zesztywaniał i nie mógł z siebie wydobyć głosu. Spod kaptura wydostawała się lekka czerwonawa poświata. Kilka osób dobyło broni jednak zanim zdążyli zrobić z niej użytek wszystko się skończyło. Destero ponownie zasłonił oczy, a Dragonthan odzyskał panowanie nad sobą. Destero przemówił:

-Wiedz iż przykro mi -o dziwo w głosie mężczyzny słychać było żal-, że musiałem ci to pokazać w ten sposób lecz jest to wiedza zakazana i skłonny jestem ją powierzyć jedynie nielicznym... mam nadzieję że nie zamierzasz teraz zapolować i na mnie łowco...

Dragonthan gestem dłoni dał znak wszystkim w karczmie by nie dobywali broni i się uspokoili, po czym zaczął wpatrywać się w Destero szukając dobrych słów do wyrażnia tego co chciał powiedzieć.

*Dragon zajrzyj do private message

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Dragonthan



Dołączył: 27 września 2004
Posty: 164
Skąd: Smokozord --> twierdza Gorlice

Wysłany: 11 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- Ona... nie żyje?... ta elfka?... - mówi cichym głosem Dragonthan, wpatrując się w stół - ...zginęła z mojej winy... niepowinno jej tam być... - Drag podparł się ręką. Wziął głęboki wdech - ...ten smok... on miał dobre serce a ja go zabiłem... wcale nie zabił tamtych ludzi z własnej woli... ktoś go do tego zmusił... a ja... wykonałem na nim wyrok i jeszcze przezemnie zgineła ona... to nie może być prawda... twoje oczy... ty nie jesteś już sobą... ja też... - Siedział tak podparty ręką i wpatrywał się w stół, przed oczami przelatywały mu wszystkie bitwy jakie stoczył, wszystkie smoki jakie zabił... na końcu ujrzał elfkę, którą zabiła jego zemsta na smoku... Przestał słyszeć co się dzieje wokół niego... był w jakimś rodzaju śpiączki na jawie...
___________
Wróg u Bram...
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Denadareth



Dołączył: 15 maja 2004
Posty: 164
Skąd: Araucania obecnie Gliwice

Wysłany: 12 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

- A więc Cyro dyskutowaliśmy o etyczno-moralnych kwestiach łowów na smoki... - tu Den spojrzał na Dragonthana, nie zwracając uwagi na jego dziwny wyraz twarzy - jak rozumiesz głosy były podzielone. Omawialiśmy sprawę czy magowie powinni pić napoje procentowe... tamten pan - Den skinął głową w kierunku Destero - postanowił przekazać nam swoje poglądu rozstrzaskując nasze kufle. -

Obecność Cyry sprawiła, że Den kompletnie zapomniał o swej chęci zemszczenia się na tajemniczym osobniku.

Islington wstał i podszedł do Dena i Cyry

- Pozwólcie, że Was na razie opuszczę. Pewne sprawy mnie wzywają. - po czym dodał - Niebawem wrócę. -
- Bywaj Islington - Den uścisnął dłoń przyjaciela po czym odprowadził go wzrokiem

___________
"Jeśli komuś zaufasz to on Cię zdradzi, jeśli nikomu nie zaufasz zdradzisz się sam"- Roger Zelazny "Amber"
"Jeśli coś może pójść źle to pójdzie i to w najgorszym momencie"- Prawo Murphy'ego"
"Świat jest piękny- żartowałem"
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Nabu



Dołączył: 3 listopada 2004
Posty: 164
Skąd:

Wysłany: 12 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Przybycie Destero nie uszło uwadze druida.
- Na zgniłe liście dębu ! - zdenerwował się Nabu. - Czy będzie tu chwila spokoju ?!
Widząc jednak, że Destero rozmawia z Dragonthanem, a kubek z napojem wyskokowym nie zamierza na razie zmienić się w kubek z wodą, uspokoił się nieco.
- No i tak być powinno. Nie można dopuścić do sytuacji, aby człek się stresował, próbując wypić coś mocniejszego. I to w dodatku w karczmie - miejscu odpowiednim do tego typu rzeczy - pomyślał. - Może więc moje podejrzenia co do jego osoby były bezpodstawne, a poprzednia sytuacja tylko jednorazowym wybrykiem - próbował pocieszyć się druid.
Popijając wraz z Fristronem następną kolejkę Syrenek, spoglądał z sympatią na parę siedzącą nieopodal - Cyrę i Denadaretha.
- Czyż to nie budujący widok ? - spytał Fristrona.
Fristron uśmiechnął się i ponownie skierował swą uwagę na kufel z Syrenkami.
- Taaa... - westchnął Nabu. - Ileż ja bym dał, aby znowu być młodym. Miłość, mocna głowa, wszystkie zęby - to tylko niektóre z atutów młodości, których nie posiadam. No coż, pozostało mi tylko patrzeć i cieszyć się ze szczęścia innych... Dobrze, że chociaż Syrenki mnie nie opuściły... Zawsze wierne... Zawsze gotowe poprawić mi humor... Na dobre i na złe... - oczy druida nieco powilgotniały.
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
Destero



Dołączył: 6 listopada 2004
Posty: 164
Skąd: Przybywamy z wielu miejsc... zdążamy do jednego...

Wysłany: 12 listopada 2004     Leniwe pogawędki Odpowiedz z cytatem

Destero pociągnął łyk herbaty i przemówil spokojnym głosem do Dragonthana:

-Wiedz iż to co zobaczyłeś nie było jedynie twoimi wspomnieniami, byłem tam i ja... moje wspomnienia. Jest dokładnie tak jak ci rzekłem, on zsyła tylko ból... czy to fizyczny czy psychiczny, stara się ciebie złamać by zwiększyć jego intensywność. Wszystko co zobaczyłeś nie musiało być koniecznie twoimi wspomnieniami a jedynie zobrazowaniem twych największych lęków, one wcale nie musiały się wydarzyć, nie muszą być prawdziwe... one wcale nie musi być martwa. Nie wiem co tam zobaczyłeś gdyż to nie ja obdarowałem cię tymi wizjami... -Dragona nie zdawało się to przekonywać więc Destero podjął znowu- Czyż nie jest cechą wspólną wszystkich istot żywych bronić za wszelką cenę swego zdania i czuć żal gdy okaże się nieprawdziwe - tu spojrzał w stronę Danderetha i Cyry obejmujących się czule... - On chciał zmusić cię do odczuwania bólu lecz zrobił też coś czego nie przewidzał... obudził w tobie sumienie i otworzył oczy na pewne sprawy... czyż nie tak?

___________
Paradoxically, sins one can consider as forgiven are those he can't forgive himself... kore no nindo da
    Powrót do góry     Odwiedź stronę autora
©2002, 2003, 2004, 2005 Jaskinia Behemota
Template made by Valturman.
Powered by gnomePHP.
Pieczę nad Starym Forum sprawuje Crazy.